To już jutro 1.03.2016 narodowy dzień pamięci „Żołnierzy Wyklętych”.
POLAKU nie zapomnij wywieść POLSKIEJ FLAGI!!!!!
Założyłem nowy watek, ale go skasowali, napisze tutaj może się pojawi zobaczymy ...
Wczoraj w większych i mniejszych miasteczkach cała Polska biegała w ważnej inicjatywie. Głownie chodziło o popularyzacje sportu wśród dzieci, młodzieży jak i dorosłych no i najważniejsze o historie. Jestem ciekaw czemu nasze miasto nic niezorganizowało.
jeśli nie słyszałeś nic obchodach w Ostrowcu to niezły z ciebie ignorant. Czytasz jakieś gazety np?
No nie, gazet ostatnio nie czytałem, ani od nikogo nic nie słyszałem na ten temat, na rynku chyba nic się nie działo. Np w takich Kielcach
Poniedziałek i wtorek. Dziś odbędzie się jeszcze wykład Tadeusza Płużańskiego. http://www.echodnia.eu/swietokrzyskie/wiadomosci/ostrowiec-swietokrzyski/art/9454855,marszem-w-sniezycy-uczcili-zolnierzy-wykletych-w-ostrowcu,id,t.html
A jaka to ważna inicjatywa? Pochwała kolaborowania NSZ z Niemcami? O popularyzacje sportu wśród dzieci się nie obawiaj , w Ostrowcu jest wiele imprez rekreacyjno- sportowych.
Tak Kielce to miasto, które rozumie kto to byli Żołnierze Wyklęci. Ostrowiec dalej czerwony.
Zbrodniarka, która po latach przebrała się w szaty ofiary i ze swych dawnych przestępczych uczynków uczyniła powód do dumy. Tak najkrócej można opisać życie Heleny Wolińskiej, przedwojennej komunistki, która po 1945 roku, będąc już wysoką funkcjonariuszką Naczelnej Prokuratury Wojskowej posłała na śmierć bardzo wielu polskich patriotów, m.in. generała Augusta Fieldorfa „Nila”.
http://kobieta.wp.pl/kat,65524,title,Helena-Wolinska-plakala-raz-w-zyciu-gdy-umarl-Stalin,wid,18188715,wiadomosc.html?ticaid=116928&_ticrsn=3
I pogromu nie bali się zorganizować.
Tak , rozumie garstka Polaków ...skrajnie skręconych w prawo. To wasze święto....ostrowiccy patrioci z godłem ONR.
Nie uogólniaj, a co spotykało tych co próbowali kolaborować?
"Ważną i do końca nie wyjaśnioną rolę w kontaktach pomiędzy NSZ a niemcami
Herbert Jung vel Jura (pseudonim „Tom”).
Pojawił się on na Kielecczyźnie latem 1943 r. jako dowódca oddziału „Sosna#0148;, który 22 lipca w lasach przysuskich zaatakował oddział Gwardii Ludowej (GL). Być może pełnił on w tym czasie funkcję dowódcy Akcji Specjalnej NSZ w okręgu kielecko - radomskim. Jesienią 1943 r. wysyłał listy do żandarmerii niemieckiej, w których proponował zawieszenie walki w zamian za pomoc Niemców w zwalczaniu „komunistów i kryminalistów”. Otrzymał za to wyrok śmierci zarówno w NSZ jak i AK."
czyli Brygada Świętokrzyska, która kolaborowała z SS i w ten sposób przeszła na drugą stronę frontu.. tylko dlaczego tego się nie nagłaśnia ... egzekucja w Łysowodach to jego dzieło.... czy Brygadę Świętokrzyską też zaliczać do żołnierzy niezłomnych ?
Trzydniowe obchody zorganizowano Patrioto od 7 boleści.
Z roku na rok rozkręca się spirala obłędnego zachwytu ludźmi, którzy w oczekiwaniu na III wojnę światową, pomiędzy walkami z ludową władzą, napadali na wsie, rabowali, gwałcili, zamordowali przynajmniej 5 tys. cywilów, w tym 187 niemowląt i dzieci, a niektórzy z wyklętych są uznani za winnych ludobójstwa.
Jest jeszcze jeden aspekt ponurej historii wyklętych. Gdyby spełniły się ich plany i cele, Polska nie miałaby Ziem Zachodnich i Północnych, chłopi nie mieliby ziemi z reformy rolnej, większość Polaków byłaby bezrolnymi analfabetami.
Skoro mamy naprawdę odkłamać naszą historię, musimy mówić o wszystkich czynach wyklętych. Także tych ohydnych, które czynią pospolitych bandytów z tych, którzy je popełnili. Nie wolno robić bohatera z ludobójcy Burego, bo to uwłacza prawdziwym bohaterom.
Niestety spełniły się ponure plany bolszewickich pachołków.
Masz na myśli świętowanie 1 marca?
Lublin: otwarto Szlak Pamięci Żołnierzy Wyklętych
Miejsca więzienia żołnierzy podziemia niepodległościowego po II wojnie światowej, siedziby ówczesnych resortów siłowych, groby zamordowanych i symboliczne mogiły obejmuje Szlak Pamięci Żołnierzy Wyklętych, otwarty dzisiaj w Lublinie.
Zdaniem Wołka Lublin jest miastem specyficznym i ważnym dla powojennej historii Polski związanej z Żołnierzami Wyklętymi. To pierwsze polskie duże miasto, do którego wkroczyły wojska sowieckie pod koniec II wojny świtowej. - Tutaj organizowali centralne organy administracji. Tu powstał m.in. resort bezpieczeństwa publicznego. Tutaj były tworzone zręby tego aparatu okupacyjnego. Tutaj były początki tworzenia PRL – powiedział Wołek.
Pokreślił, że jednocześnie na Lubelszczyźnie bardzo długo utrzymywała się konspiracja antykomunistyczna, ostatni partyzant niepodległościowego podziemia sierż. Józef Franczak ps. "Laluś" został zastrzelony w 1963 r., w Lubelskiem.
http://wiadomosci.onet.pl/lublin/lublin-otwarto-szlak-pamieci-zolnierzy-wykletych/jvngql
Ostatnie chwile Ich życia znamy z relacji księdza Mariana Prusaka, który spowiadał oboje skazańców i był przy nich do końca.
"Byłem kapelanem pomocniczym w kościele garnizonowym. [...] Na plebanię przyjechali wojskowi w mundurach. Powiedzieli, że będzie egzekucja i potrzebny jest ksiądz. Akurat tego dnia nie było księdza kapelana Władysława Żebrowskiego i dlatego zwrócili się do mnie. Jako młody kapelan byłem poddenerwowany. Cóż miałem robić? Wojskowi powiedzieli, że przyjadą po mnie nocą. Byli około pierwszej, może drugiej. Wsiedliśmy do samochodu i jechaliśmy do więzienia. Przez całą drogę było milczenie. Póżniej wprowadzili mnie do jakiegoś pomieszczenia i kazali czekać. [...] Najpierw poszedłem do tego pana [chodzi o "Zagończyka" - dop. red.]. [...] Wyspowiadałem go i zaprowadzili mnie do "Inki". [...] Była bardzo spokojna. Wyspowiadała się i prosiła, by pójść do mieszkania we Wrzeszczu i powiedzieć, że ją rozstrzelano. Do siostry, która była w domu dziecka w Sopocie, wysłała już pocztówkę z informacją, że dostała wyrok śmierci. [...] Potem nic nie mówiła. Ja też o nic nie pytałem, bo nie wiedziałem, jak się zachować w takiej sytuacji. Być może, gdybym był lepiej przygotowany ... Dla mnie było to wielkie przeżycie. Póśniej było około godziny oczekiwania. W końcu zaprowadzono mnie do sali egzekucyjnej. [...] Tam była cała gromada UB, jacyś żołnierze, lekarz, prokurator. Chyba z trzydzieści osób. Było ciemno. Oszołomiła mnie ta sytuacja. W końcu wprowadzili skazańców. Prawdopodobnie mieli skute albo związane ręce. Ubecy zachowywali się grubiańsko. Nie chciałbym przytaczać tych wyzwisk, które sypały się na dziewczynę i tego pana [chodzi o por. "Zagończyka"]. Ustawiono ich pod słupkami przy ścianie. Przed rozstrzelaniem dałem im krzyż do pocałowania. Prokurator siedział za małym stolikiem okrytym czerwonym suknem. Odczytał wyrok i powiedział, że nie było uzasadnienia [sic - raczej ułaskawienia]. Potem padła komenda "po zdrajcach narodu polskiego ognia". W tym momencie oni krzyknęli "Niech żyje Polska", tak jakby się umówili. Padła salwa i oboje osunęli się na ziemię. Żołnierze strzelali z trzech, może czterech metrów. Nie mogłem na to patrzeć, ale pamiętam, że oni jeszcze żyli. Podszedł oficer i dobijał strzałami w głowę. Potem podpisywałem protokół z egzekucji i odwieziono mnie na plebanię. Ci sami żołnierze znowu nic nie mówili".