Dzieci w przedszkolu ciągle chorują. Czy jest jakaś metoda dezynfekcji zabawek, sprzętów, dywanów? Czy chore dzieci ( nawet z katarem) powinny być odsyłane do domów?Na zapisanych ponad dwadzieścia dzieci do przedszkola uczęszcza kilkoro. Moje dziecko tez ciągle przynosi jakieś infekcje. Przedszkole to źródło zarazków. Jak z tym walczyć?
zaszczepic i nic nie robic lepiej jak teraz przejdzie wszystkie choroby swiata niz pozniej to o zakaznych jesli chodzi o katar to niby nie choroba lecz jak matka wysyla kaszlace to juz bardziej zaraza.Pierwszy rok dziecko bedzie chorowac do czasu az sie uodporni mozesz kupowac i podawac tran to uodparnia i cos na pneu,okoki bo to jest w katarze tak naprawde
A co z pasożytami? Bo z higieną w przedszkolu na bakier. Dzieci mają glisty, owsiki. To się przenosi podczas zabaw tymi samymi zabawkami. Czy ktoś je myje? Kiedy?
Tam gdzie zbiorowisko dzieci, ludzi - są bakterie, choroby. Zawsze tak było i będzie. Ostatecznie zostaje opiekunka w domu. Ale jaki rozwój i adaptacja dziecka bez rówieśników?
A jeśli przedszkole nie spełnia podstawowych (a tu powinny być bardziej niż podstawowe) warunków higieny, to jest taka instytucja jak sanepid i tam należy się udać i zgłosić zaniedbania ze strony dyrektora placówki.
Każdy dzieciak musi swoje odchorować. Jeśli zajmujesz się nim w domu- chuchasz, dmuchasz, nie dopuszczasz do kontaktu z zakatarzonymi domownikami. A w przedszkolu jak w każdym zbiorowisku ludzie wymieniają się zarazkami. Nie sposób malucha przed tym ustrzec. Jeśli nie w przedszkolu, musi przechorować potem na początku nauki w szkole. Z dwojga złego lepiej "przechorować przedszkole" niż mieć zaległości w szkole. Oczywiście, że w przedszkolu dba się o czystość (są one pod tym względem kontrolowane przez sanepid) Nie zapominajmy, że glistnica czy owsica to choroby brudnych rąk. Nie sposób "odkażać" każdego dziecka przy wejściu do przedszkola! nie zaszkodzi więc od czasu do czasu zbadać kał dziecka. Jeśli jakieś choroby pasożytnicze w przedszkolu się pojawiają, to przedszkole tego nie powinno ukrywać. Tak było w przedszkolu mojego dziecka. Nic nie da się zrobić, jeśli ten fakt ukrywają rodzice...
Witam. Jestem mamą dwojga maluchów 6lat i 1,5roku . Jestem także pielęgniarką i chciałabym przekazać moje obserwacje dotyczące chorób dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. Jak nam wiadomo wszędzie mamy wirusy , bakterie, alergeny i oczywiście pasożyty . I o nich chciałabym coś więcej napisać . Do najczęściej spotykanych u dzieci ale też i u dorosłych zaliczamy : owsiki, glistę ludzką i zwierzęcą (kocią i psią)oraz lamblię. Choroby które one wywołują to owsica, glistnica, toksokaroza, toksoplazmoza, oraz lamblioza Zarazić się można nimi nie tylko w skupiskach takich jak szkoły czy przedszkola . Są nimi nie zmieniany piasek w piaskownicy, Nie odrobaczanie zwierząt domowych, zjedzenie np nieumytych owoców, wypicie nie przegotowanej wody wywołuje zakażenie lamblią a nie jak większość uważa, że od zjedzenia bananów. W większości są one przenoszone za pośrednictwem brudnych rąk, ale zapominamy o równoczesnej higienie swojego otoczenia sprzątamy u siebie w domu, a czy zwracamy uwagę na czystość w szkołach ,przedszkolach oczywiście sanepid pilnuje czystości w kuchniach , toaletach ale czy zwracamy uwagę na to co się dzieje na salach gdzie bawią się dzieci . Stare dywany odkurzane często gęsto przy dzieciach po pani sprzątaczka musi wcześniej iść do domu lub jest np sama i nie wyrabia się z pracą . Czy zdajecie sobie sprawę że jaja owsika mogą przetrwać nawet 6 miesięcy w takim dywanie lub zasłonach . Lambli nie zabije nawet chlor z popularnego domestosa ponieważ jest na niego odporna. Badania kału bardzo rzadko wychodzą bo pasożyty mają różne cykle rozwojowe i trzeba mieć naprawdę sporo szczęścia zęby w badaniu kału coś wyszło .np Owsik ok 30 dni, glista ok 2,5 miesiąca. Zakażenia pasożytnicze traktowane są często z lekceważeniem oraz większość ludzi wstydzi się tego, że być może u mnie lub mojego dziecka doszło do zakażenia "robakami" Uważa się też, że jednorazowa dawka leków wystarczy. Za bardzo wierzymy, w to że jak wykonaliśmy to badanie kału to wszystko jest ok . A nie zawsze wynik takiego badania jest adekwatny z tym co obserwujemy po podaniu leków przeciw pasożytniczych . Ale niestety trzeba czasem "pogrzebać" samemu w kupce żeby przekonać się że jednak robaki dziecko miało . Czasem do wydalenia dochodzi nawet po dwóch tygodniach od podania leku . Więc nie od razu. Chciałam jeszcze napisać , że glista jest rozdzielno - płciowa i może być taka sytuacja że mamy w sobie samca i wtedy jaj w kale nie znajdziemy, aż sam nie zdechnie a glista ludzka może przebywać w organizmie człowieka nawet do trzech lat . Jak jest samica to składa natomiast tysiące jaj w ciągu jednego cyklu. I potem dochodzi do takich rzeczy jak to dawniej babki opowiadały o kłębowiskach robaków. Są jeszcze inne BARDZO ważne powikłania wynikające z zakażeń pasożytniczych są to : pasożyt obniża odporność , działa alergizująco na organizm długotrwałe zakażenie powoduje awitaminozę ( niedobór witamin ) niedorozwój fizyczny i psychiczny. Zarażone dzieci i dorośli mają objawy astmy , przewlekły kaszel i katar, biegunki, pokrzywki , AZS (atopowe zapalenie skóry).Wszystko zależy od indywidualnej odporności i stopnia zakażenia. Najlepszą i najskuteczniejszą walką jest systematyczne i regularne odrobaczanie dziecka i całej rodziny, zwierząt , dbanie o higienę swoją i otoczenia . Zasugerujmy przełożonym przedszkoli zakup mopa parowego ( nie jest jeszcze taki drogi ) lub odkurzacza piorącego . Zacznijcie rozmawiać między sobą, bo znam przypadki że rodzic specjalnie ukrywa fakt że jego dziecko może mieć lub ma robaki . W dobie internetu wystarczy wpisać w wyszukiwarkę hasło :Pasożyty i możemy się wiele dowiedzieć . Zapewniam , że dzieci regularnie odrobaczane mniej chorują , a skutki uboczne takie jak to niektórzy powiedzą, że leki niszczą wątrobę przewyższają działanie toksyczne pasożyta bo on jeszcze bardziej ją niszczy. Lek działa na organizm ok.tygodnia metabolizuje się w wątrobie a wyobraźcie sobie co dzieje się z wątrobą latami atakowaną przez pasożyty. Zgłaszajcie przypadki wykrycia w kale jaj pasożytów ponieważ można wtedy reagować całą grupą bo najlepsze efekty daje przeleczenie jak największej grupy osób. A wg statystyk ok 80% społeczeństwa jest zakażonych pasożytami i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.
ale...ale...o co chodzi? przecież to każda matka wie
No raczej nie każda . Znam przypadki dorosłych już dzieci których rodzice leczyli je na astmę i alergię, a przypadkiem wykryto u nich lamblię oraz latami leczone dzieci lekami sterydowymi przeciw astmatycznymi które nigdy nie dostawały leków przeciw pasożytniczych . Albo jak dostawały to jednorazową dawkę. A leki te działają tylko na osobniki dorosłe a nie na jaja. Więc leczenie trzeba powtarzać , czasami nawet kilka lat bo zawsze znajdzie się jakaś mama która twierdzi że moje dziecko to na pewno ma alergię a nie robaki i nie poda leku nawet profilaktycznie a dzieci jak to dzieci zarażają się nawzajem. Nie mówiąc już o tym że rodzice sami nie widzą potrzeby przeleczenia się no bo po co przecież nie mamy objawów .
Zanim lekarz wyda diagnozę "alergia" musi wykluczyć robaczycę. Tak postępuje każdy alergolog i większość pediatrów. Choć lekarzem nie jestem, to sceptycznie nastawiona jestem do brania na wszelki wypadek jakichkolwiek lekarstw i nie odrobaczam swoich dzieci tak regularnie jak...psa.
lykajcie leki na wszelaki wypadek poki jeszcze mozecie, bo i tak niedlugo zaden specyfik nie bedzie dzialal bo wasze organizmy sie uodpornia na wszystkie medykamenty.
a dziecko chore powinno zostac w domu, a nie zarazac inne zdrowe. a w przedszkolach powinny byc zamontowane lampy bakteriobojcze i uruchamiane na noc. zawsze to jakas forma dezynfekcji.
W przedszkolach jest za gorąco, pozamykane są okna, dzieci przebywają w zamkniętych pomieszczeniach, a potem wychodzą na dwór i wystarczy zmiana temperatury, wiatr i choroba gotowa.
to już tak jest,że dzieci czy w przedszkolu czy w szkole chorują, infekują się nawzajem, wystarczy,że dotykają klamki, zabawek i już sie zarażają. mam tykol nadzieję,że z czasem sie uodpornią, bo chore dziecko to zawsze zmartwienie:(
W przedszkolu powinno sie przeprowadzać dezynfekcje wszystkich zabawek raz w tygodniu. I wprowadzić mycie rąk przed kazdym posiłkiem i PRZESTRZEGAC TEGO. te lampy tez by sie przydały. Ja najbardziej boję się rotawirusa przyniesionego z przedszkola.
ale dezynfekcja RAZ W TYGODNIU nie zabijesz wirusa, który dziecko wlaśnie przyniosło z podwórka, domu itp. co do mycia rąk- w pełni się zgadzam. dzieci mają odruch tarcia oczu, dłubania w nosie i potem roznoszą zarazki.
dezynfekcja zabawek w przedszkolu odbywa sie tylko w czasie feri gdy jest malo dzieci.inaczej sie nie da bo p . wozne nie maja kiedy tego zrobic.maja za duzo pracya a przedszkole oszczedza na wszystkim.
mama jak ci nie pasuje przedszkole państwowe to idź do prywatnego i nie marudź,a jak dziecko łazi po dworze to co ?takie bakterie są potrzebne aby nie zanikła w organiźmie odporność na rózne takie rzeczy,w sterylnym środowisku zanikają wszelkie odruchy obronne
Wsadź dziecko do szklanej klatki i je hoduj! Za moich czasów jadło się piach, trawę (oczywiście jak rodzice nie patrzyli) i żyję! Wyrosłam na zdrową, dorodną pannę;D
Teraz rodzice tacy przewrażliwieni! W domu masz takie sterylne warunki?