jaki fajny wątek jakoś przeoczony,dzięki nowej strony wykopany :)
Wątki się rwą, jak nić życia. Właśnie po długiej nieobecności na tym forum dzisiaj zajrzałam, bo mi smutno. Odszedł bowiem na zawsze mój kochany KUZYN-PRZYJACIEL, który zmagał się z życiem za Oceanem w Kanadzie. Tam szukał swego szczęścia na ziemi niepolskiej, stamtąd tęsknił, ale wrócić nie mógł, nie chciał? I tam został. A ja beczę, bo ostatniej rozmowy nie dokończyliśmy... A bardzo lubiliśmy rozmawiać, wadzić się, kłocić i żonglować słowem. Nikt mi GO nie zastąpi!!!
,,A kiedy przychodzi czas rozstania,niezawsze umiesz godnie stawic mu czola.Zanurzona w smutku,rozstajesz sie z ludzmi,ktorych kochalas,z domem ,marzeniami,porami roku... Nie trwaj w nim bezustannie.Rozstania maja swoje miejsce w Twoim zyciu.Sa jednak chwilą,z ktora musimy sie rozstac,tak jak przyroda rozstaje sie z jesienia,aby kiedys znow powitac wiosne"/wazne chwile M.Stolarska/ Pani Basiu ,wyrazy wspolczucia.SUM.
Pani Basiu, pozwoli Pani, że też też złożę wyrazy współczucia. Znałem Pani kuzyna osobiście i dla mnie jest to też zakakująca i bardzo przykra wiadomość.
Dziękuję, panie Jacku. Razem się smucimy, że odszedł nietuzinkowy CZŁOWIEK. A tyle miał jeszcze planów... Jednak marna jest ludzka kondycja i zawsze nas zaskakuje, bo na to ostateczne odejście nigdy nie jesteśmy dostatecznie przygotowani.
Basiu, witaj po przerwie. Przykro mi z powodu Twojej wielkiej straty. Niestety, choć mogłabym napisać coś, co miałoby być dla Ciebie pocieszeniem, nie zrobię tego. Bo nie wiem, jak pocieszać kogoś po stracie przyjaciela. Ponadto śmierć jest niezaprzeczalnym faktem. Oczywiście jest cały świat pełen ludzi, ale tylko kilka osób bywa najbliżej nas, najbliżej Ciebie. Trudno żyć ze świadomością, że kogoś nie ma, tak zwyczajnie nie ma, jakby był tylko snem, który się skończył. Ja pamiętam większość snów. Pamiętasz te rozmowy z Przyjacielem, pamiętasz Jego słowa, znasz poglądy i patrzenie na świat, rady, których Tobie udzielał. To był taki piękny sen, trzeba go pamiętać, bo najważniejsi w życiu są ludzie. Nie da się bez nich żyć. Niektórzy są Dobrymi Duchami, stoją przy nas za życia a nawet wtedy, kiedy sen się skończy. Być może chcą powiedzieć – nie płacz. Ale my nie zawsze słyszymy? Oni nie chcą naszych łez. Ale są bezradni wobec naszej słabości, nie odbierajmy Im więc siły potrzebnej by być Dobrym Duchem. Wolą patrzeć na nas i wiedzieć, że droga, którą teraz idziemy prowadzi do tego miejsca, gdzie bagaż doświadczeń przyniesiony stąd będzie najlepszym bagażem. Taki bagaż tez jest potrzebny, okazuje się, że nic nie dzieje się bez powodu. Widocznie tak miało być. Straszny ze mnie filozof-;) Ja czuję taki spokój, kiedy pomyślę o kimś, kto odszedł i wspomnę Go czasem. Wiem , że On na mnie patrzy i przy mnie jest. A najlepiej mi z myślą, że tu i teraz są Dobre Duchy, każdy ma przyjaciela-;) Nawet czas jest przyjacielem, bo pokazuje wiele rozwiązań, bo jest świadkiem wszystkiego. Wierzę w to, że i Tobie czas pokaże, że przyjaciele nie odchodzą. A tylko wyjeżdżają na dłużej…
POZDRAWIAM SERDECZNIE I ŚCISKAM.
Nawet nie wiesz, Agatko, jak bardzo podobne do Twojego jest moje godzenie się z losem i szukanie pociechy na Tu i Teraz. Ale jeszcze czas musi zadziałać, bo to on jest sprawcą dobrego i złego. Czekam więc, niech działa. Tyle tylko, że jednocześnie nas zabija. I nie ma na to rady. Stachura trafnie o tym aspekcie czasu pisał i Jego słowa brzęczą mi ciągle w uszach, bo w mózgu zadomowiły się na dobre.
Ale dzięki stokrotne za słowa pokrzepiające, ciepłe i serdeczne. Dzisiaj dopiero je odczytałam, bo rzadko teraz na stronkę zaglądam, czym innym zajęta. Ot, znowu zacytuję:"Na chwilę tu jestem i tylko na chwilę".
I równie serdecznie Ciebie, Miła Pocieszycielko Strapionych, pozdrawiam.
Pani Basiu wiem ,że ból i cierpienie po utracie bliskiej osoby jest ogromny.Płacz i rozpacz jest ludzka i pomaga.Trudno pogodzić się dlaczego właśnie ta osoba.
Nie sposób oswoić się ze śmiercią. Żołnierze, lekarze i przedsiębiorcy pogrzebowi widzą ją bez przerwy i przyzwyczajają się do pewnych jej aspektów, lecz nie do jej istoty. Nie sądzę, aby ktokolwiek to potrafił. Dla mnie otrzymanie wiadomości o śmierci bliskiej osoby jest jak droga w dół po znanych, lecz pogrążonych w mroku schodach. Chodziłeś nimi milion razy i wiesz, ile stopni jeszcze przed tobą, ale gdy chcesz stanąć na następnym, okazuje się, że go nie ma. Potykasz się i nie możesz w to uwierzyć. I od tej pory będziesz się tam potykał często, ponieważ, jak wszystkie rzeczy, do których przywykłeś, ten brakujący stopień stał się cząstką ciebie.