Adama P. bolą uszy i coś Mu się wylewa. Adam P. ma katar. Adam P. kicha. Nie idzie jednak do lekarza, bo Jego zdaniem: lekarze zdzierają z nas kasę i to są konowały. A Adam P. wie dobrze, że Jego zdrowie pozostaje w Jego własnych rękach, które pokierują Nim zgodnie ze stanem najnowszej wiedzy farmaceutycznej w odniesieniu do chorób somatycznych. Tak więc Adam P. świadomie rezygnuje z pomocy konowała. Mimo to, po 3 dniach dzielnej walki systemu immunologicznego Adama P. z chorobą okazuje się, że Adam P. pomylił się, co do możliwości swojej odporności. Bakterie i wirusy grają Adamowi P. na nosie i wylewają się uszami ze zdwojoną siłą. Siłą większą, niż siły zjednoczonej przeciw Polsce przeciwsiły. Nawet czosnek nie pomoże?Mija kolejnych kilka dni. Pod miejsce pracy chorego, Magazyn ?Galiński i Mikstat?, jakże umiłowany, drugi dom Adama P. podjeżdża radiowóz. Policjanci wierni swojej służbie pozostają w pełnej gotowości. Wszyscy są niezmiernie zaskoczeni, albowiem sądząc po dotychczasowych objawach choroby Adama P. przypuszczali, iż to karetka wypchana sprasowanymi ( żeby więcej się zmieściło ) laryngologami przywiezie smycz i zwolnienie lekarskie dla chorego pracownika, wiernego Klientom Adama P. Jednak nikt jeszcze nie wie, że karetka nie zjawi się nigdy... Z wnętrza budynku dochodzą krzyki
i podniesione głosy pracowników i zdesperowanego Adama P. Wszyscy są podniesieni i pozytywnie zaskoczeni bohaterską i w pełni obywatelską, społecznie pozytywną postawą Adama P. Co jest tego przyczyną? Adam P. nie chce opuścić stanowiska pracy, obawiając się, że podczas Jego nieobecności ktoś poprzestawia worki ukochanego Klienta, firmy SchwarzenFarben und Putiun Sp z o. o. Sytuacja się niebezpiecznie komplikuje. Batalia zmierza ku najgorszemu. Adam P. wyciera chusteczkami ?Les pleurs de Merkel? pozostawione na ścianach przez swoich współpracowników i kolegów ze SchwarzenFarben und Putiun Sp.z o.o. napisy informujące, że nie leczone zapalenie ucha wewnętrznego w prostej linii prowadzi do zapalenia opon mózgowych, może również poważnie uszkodzić słuch. Adam nie chce uwierzyć w to, że może już nigdy nie usłyszeć głosów swoich Klientów, którzy często wyrażają swoją wdzięczność. Palce Adama P. są pozdzierane do krwi. Sytuacja wygląda dramatycznie. Pochlapane krwią ściany oddają pełnię zdarzeń. Adam zamyka policjantów w WC i czym prędzej zamurowywuje się w swoim pokoju używając cegieł sprytnie przemyconych pod biurko Renaty P. Za cement posłuży Mu wiążące włókno firmy SchwarzenFarben und Putiun Sp. z o.o. z subtelnym dodatkiem brudnej warszawskiej wody.
Po 10 latach w tym miejscu stanie pomnik Pracownika. Adama P. Bohatersko broniącego każdego worka w magazynie ?Galiński i Mikstat? oraz każdego dającego jeść Klienta. Magazyn ?Galiński i Mikstat? otrzyma swojego Patrona.
Będzie nim Adam P.
Wyjazd nad ukochane polskie morze był wielomiesięcznym marzeniem Adama P. pracownika uwikłanego w szereg istotnych i priorytetowych spraw. Pracownik widział w nim możliwość zaczerpnięcia siły, świeżego powiewu i nowej energii. Chciał tego, aby móc w pełni wykorzystywać swój potencjał kierowniczy poparty wieloletnim doświadczeniem i cenną nauką zawodu zdobytą w jakże istotnych i danych Mu przez łaskawy los kontaktach
z Klientami. To właśnie dla Nich trzeba było czym prędzej odświeżyć spojrzenie, nabrać błysku w oczach i lekkości ducha. Adam P. wiedział, że takie kroki są konieczne. Niedopuszczalne, bowiem było smutne i skołtunione spojrzenie zaspanego obwiesia, który udaje, że nie jest zmęczony a za radość życia śmie przedstawiać pół zeschłego batonika leżącego od tygodnia na biurku w błagalnej pozie ? znajdź proszę minutę i zjedz mnie. Niestety, czasu wciąż brakowało a jedyną tego przyczyną była ciągła niepewność i wahanie się pomiędzy wyjazdem dla Klientów a pozostaniem w miejscu służby Klientom wraz z Nimi.
Adam P. usiłował w czasie nadgodzin odnaleźć właściwą drogę. Nikt tak naprawdę nie wiedział, jaki dramat rozgrywa się za drzwiami malutkiego pokoiku na 1 piętrze magazynu Galiński i Mikstat . Kiedy pozostali pracownicy po powrocie do domów spokojnie jedli typowy polski posiłek składający się z piwa i chipsów, a potem udawali, że nie robią tych rzeczy w łózku i nie oglądają tych filmików w internecie, czyli żyli jak porządni katolicy, Adam P. nie chcąc utracić pozycji pracownika roku 2009 oraz, co najważniejsze, zaufania swoich Klientów wciąż szukał właściwego rozwiązania. Nie chciał ich opuszczać na cały długi tydzień. Bowiem jak na ciągłośc sprzedaży SchwarzenFarben und Putin Sp z o. o. może wpłynąc urlop Adama? Owszem, wyjazd mógłby być wyższym stopniem poświęcenia się Klientom, ale mógł być również najniższym stopniem robotniczego upadku. Czy wyjeżdżając w celu nabrania werwy do wyrażania miłości
i szacunku Klientom nie można ich swoją nieobecnością urazić? Ryzyko było zbyt wielkie?pełen obaw Adam P. w rozmyślał na firmowym sedesie dyskretnie ocierając pracownicze łzy chusteczkami marki batalia zmierza ku najgorszemu. Adam P. wyciera chusteczkami Les pleurs de Merkel...
Les pleurs de Merkel zamokły całe....
Adam to musi przemyśleć
serce walczy ale rozsądek podpowiada coś innego
polecam AC DC Iron Man 2 !
Myśli kotłowały się w głowie Adama P. Cierpiał również zatrudniony przez Kierownictwo magazynu Galiński i Mikstat specjalista magister psycholog. Dotychczas nie miał okazji pracować z pacjentem tak oddanym swoim obowiązkom. Tak pokornym i skromnym. Nie sądził, że drogą do szczęścia może stać się kontakt z Klientem lub też wdzięczność Kierownictwu za udzieloną naganę będącą niejednokrotnie źródłem ponadczasowej i cennej wiedzy dotyczącej pomnażania kapitału. Specjalista psycholog poczuł się winny. Adam P. nieświadomie nauczył Go, że nie warto korzystać z życia marnując możliwość pracy w nadgodzinach. Nie wypada poświęcać się rodzinie kosztem Zakładu Pracy. Psycholog mając na uwadze te cenne wskazówki dane mu przez łaskawy los poprosił Adama P. o przydzielenie Mu jednego małego pokoju w domu Adama P. Chciał od tej pory poświęcać swojemu pacjentowi więcej czasu. Być z Nim w tych bolesnych godzinach tęsknoty i oczekiwania na powrót do pracy, umiłowanego magazynu Galiński i Mikstat. Czas ten okazał się być jak małżeńska przysięga. Połączył niebezpiecznie obu nieszczęśników.
Sytuacja niebezpiecznie i szybko się zaogniła. W tej chwili nie tonął już sam Adam, ale Jego ostatnia deska ratunku. Jak zwykle w takich momentach zakończenie bywa bardziej zaskakujące, niż sam przebieg zdarzeń. Nie dość, że owocem walki Adama P. z wątpliwościami okazała się ciężka depresja psychologa i nieoczekiwana zmiana Jego społecznej postawy, to jeszcze góry psychologicznych książek i papierów z zapiskami, tabelkami z za i przeciw wyjazdowi na urlop, utrudniały antyterrorystom skuteczne i szybkie dotarcie do specjalisty magistra psychologa w celu odwiezienia Go do sanatorium na Pomorzu. Już niebawem, bo po 4 dniach batalii o bezkrwawe usunięcie specjalisty psychologa z życia Adama P. i z Magazynu Galiński i Mikstat
pracownik Adam P. naglony koniecznością niesienia pomocy bliźnim jechał swoim samochodem w stronę polskiego morza. Właśnie tam lekarze szpitala psychiatrycznego
oczekiwali wybawienia. Nie spodziewali się bowiem, że całkiem nowy typ pacjenta spowoduje tak znaczące , nieoczekiwane zmiany w życiu szpitalnej społeczności. Pacjenci poczuli potrzebę pracy na rzecz instytucji, która powinna pomagać im samym, ale czymże jest pacjent bez pozytywnej społecznie postawy poddanego? Przed Adamem P. stała teraz konieczność zdania nowego, jakże trudnego życiowego egzaminu. Nie wiedział jednak, że po powrocie czeka na Niego kolejny. Ktoś wydał klientowi SchwarzenFarben und Putin stary worek błonnika. Adam wrócił do pracy tak szybko, jak to było możliwe...