Nie leże odłogiem Sylwestrze-zazwyczaj stoję.Obiad na jutro mam zaplanowany sporo przed seksem.W trakcie myslę zeby jak najdłuzej trwało.Bo im dłużej ,tym szybciej usnę.A sen to zdrowie.A swoją droga to jestem ciekawa ,czy Ty nie zastanawiasz sie co bedziesz miał na obiad?Barszcz,czy schabowy????:)Czy moze uwazasz ze ...zapomniałam- cos tam, wełna-byle kicha była pełna?Ej faceci:)
Sylwester najlepsze to te baby prózniaki syf w domu,zero talentu do gotowania i to ci pasuje?Ma dzieci wiec wie co gotowac a ty pewnie zazdrosny babsztyl
Dziewczyno na targowicę dorodnego ogóra i jedziesz, satysfakcja gwarantowana,zapewniam cię.
Nie ma czegoś takiego jak niedopasowanie seksualne.Tutaj potrzebna jest szczera rozmowa i wzajemne poznanie reakcji swoich ciał.To wymaga niestety czasu.Prawda jest taka, że nie każda kobieta lubi to samo i każdą trzeba traktować indywidualnie.No to chyba tyle ;)
Prawie exspert, jesteś chyba młodym człowiekiem. Jest coś takiego, jak niedopasowanie-uwierz na słowo. To prawda,że trzeba się dopasować, ale jeżeli trwa to długo, to nici z takiego związku. I prawdą jest,że i kobietę i mężczyznę trzeba traktować indywidualnie. Przecież każdy jest inny.
No staro się nie czuję bo mam tylko 34 lata ;) Tzw.niedopasowanie w sferze seksu to mit, bajka dla zabicia wyrzutów sumienia.Szanuję jednak Twoje zdanie gdyż każdy może je mieć. Ja swojego nie zmienię bo wiem dużo na ten temat i przerobiłem to od strony praktycznej.Pozdrawiam.
No to jesli o tym mowa, to tez uwazam ,ze jest cos takiego jak niedopasowanie seksualne.Tylko mężczyzni mogą napisac,ze to bajka i mit.Bo im zawsze dobrze:P:P expercie widocznie zawsze trafiałes na te własciwe:P
Przykro mi Aneto, że tak trafiłaś.U mnie było odwrotnie i gdybym chciał w ten sposób rozumować to musiałbym zakończyć związek po roku.Tak się jednak nie stało, jesteśmy razem już 11 lat i mam nadzieję, że to się nie zmieni.Rozmowa i szczere chęci.Nie można uzależniać związku od seksu bo on ma być tylko jego dopełnieniem a nie istotą samą w sobie.Pozdrawiam.
Tak, trafiłam wieki temu. Wytrzymałam pół roku. Po pierwszym razie już wiesz, czy partner wie co się z czym je. Dajesz szansę ileś tam razy.Widzisz,że nic z tego nie będzie- żegnasz się. Po co żyć w zakłamaniu, frustracji. Seks jest bardzo ważnym elementem naszego życia(przynajmniej dla mnie), to powinno łączyć, a nie dzielić.
I tu zgadzam sie z Tobą Aneto.Bo jesli nie wychodzi w seksie,to jasne ze zaraz dochodzi fustracja.A jak jest fustracja ,to nie ma mowy o zyciu w związku w pełni tego słowa znaczeniu.Bedą pretensje,żale.I w koncu doprowadzi to do zerwania.Po co sie mordowac na siłe?Expercie ja jestem 20 lat po slubie i powiem Ci,ze nie jest zle.Ale mogloby byc lepiej.Staramy sie.Mówisz rozmowa...szczere chęci.A co jesli Twoj partner nie jest wylewnym człowiekiem?Jesli nie porozmawia z Tobą na wszystkie tematy?Bo np.tak został wychowany?To był temat tabu kiedys.No i jak masz powiedziec komus ,ze jest Ci zle nie raniąc jego uczuc ,bo on mysli ,ze jest wspaniały,najlepszy.Obrazi sie i kapota.
Problem jest o wiele bardziej złożony niż może się wydawać. Zenka zawsze może być lepiej, to prawda ale...No właśnie, zawsze jest jakieś ale.Chodzi o to, żeby pokazać, że wspólnie można stworzyć coś dobrego.Nie sztuką jest się od razu rozstawać.Jeśli kogoś łączy tylko seks to wszystko OK.Jeśli jednak jest to coś więcej to już nie jest tak różowo.Mnie osobiście przeraża plaga rozwodów w dzisiejszym świecie.Ludzie nie potrafią walczyć, z byle powodu się poddają.Trzeba pokazać młodym ludziom, że można inaczej.No ale to już temat zupełnie na inny wątek.Myślę, że można by było sobie miło podyskutować ale chyba nie na tym forum.Wiecie jak jest..Pozdrawiam i życzę udanego pożycia ;-)