Witam.
Czy ktoś z Was lub Waszych znajomych jeździ samochodem na godz. 8-9 do Kielc do pracy? Pytam, ponieważ sama jeżdżę do Kielc do pracy i z chęcią zabrałabym się z Wami samochodem-sama oczywiście również oferuję wymienny transport ze swojej strony. Czekam na informacje (telefon kontaktowy, nr gg lun adres e-mail), pozdrawiam.
a nie ma ofert pracy w twojej firmie ??
aktualne jeszcze???:)
Ja będę jeździć od wtorku 3.04. Bede mieć 2 może 3 miejsca. Chętnych proszę o kontakt. 504 317 773 lub gg 2159073.
jezdze w sobote i niedziele mam 3 miejsca wolne
6 20 jeestem na pks czermone auto
Bardzo fajny sposób transportu. Z Ostrowca do Skarżyska, a potem przesiadka w pociąg do Kielc. No chyba że położyli tory Ostrowiec>Kielce albo jest jakiś bezpośredni przez Skarżysko. 2h wyjęte z życia na dojazd czy mniej?
Około 1,5 godziny nowoczesnym szynobusem, bez przesiadek. Ile się jedzie samochodem do Kielc z wjazdem do centrum wiem dobrze. Bez powodu nie porzucałbym swojego wygodnego Voyagera. Tak, że zanim się coś napisze warto się zastanowić, żeby głupka z siebie nie zrobić. Nadto, ja tylko podałem pod rozwagę pomysł.
Bomba rozwiązanie :) 1,5h jazdy w jedną stronę, z dworca dostać się do pracy, 8h w pracy, powrót na dworzec, 1,5h powrotu do Ostrowca. Razem poza domem dla pracy jesteś 12h, a pieniędzy masz tylko za 8, resztę dnia marnujesz na dojazdy. Do pracy masz np. na 9, kończysz o 17. Wstajesz po 6, wychodzisz o 7 z domu, wracasz po 19, jesz i idziesz spać, bo po 6 rano musisz wstać i znowu jechać. Po miesiącu masz fizycznie dość dojazdów. Życie bajka ;) Żadna kasa tego nie zrekompensuje, nawet 5000 miesięcznie pensji. I też wiem co mówię, bo kiedyś codziennie dojeżdżałem samochodem do pracy do Kielc - po miesiącu miałem dość męczarni. Ale chyba jestem leniem, bo dojeżdżać 1,5h w jedną stronę codziennie do pracy by mi się nie chciało i nie kalkulowało.
Tutaj nie jest kwestią, czy dojeżdżać (bo o tym piszesz), tylko jak dojeżdżać. Zaraz zaczniemy roztrząsać problem braku pracy w Ostrowcu etc. etc. Nie o tym rzecz.
Mieszkałem kilkanaście lat w Wawce. Dojazd do pracy, to jak korów nie było - średnio godzina, + często w samym korku ponad godzinę.
Jestem pewna,że rodzice dają ci jeść i nie płacisz za mieszkanie etc.
Gdyby było inaczej wstawałabyś nawet o 4 rano i wracała nawet o 19.
I pracowała za dużo mniej niż 5000 zł,może nawet za 1500.
Tak dojeżdżają młode kobiety i mężczyźni z Radomia i Warki do pracy w Warszawie samochodem PKS i nie narzekają, cieszą się,że mają pracę.
Jadą eleganckie,zadbane,uśmiechnięte i rozmawiają o pracy, o dzieciach.
Gdybyś miała dziecko, lub dzieci na utrzymaniu, rachunki do zapłacenia,czynsz plus raty kredytu jeszcze inaczej byś myślała.
Oby życie cię gorzko nie nauczyło pokory.
Rodzice wiecznie nie żyją,a wtedy trzeba już myśleć samej lub tylko z mężem o wszystkim. Odpowiedzialność się zwiększa i to bardzo,wiem to z własnego doświadczenia.
Chyba,że wolałabyś siedzieć w domu, zalegać z opłatami za mieszkanie, nie mieć co jeść i za co się ubrać, licząc na groszową pomoc z MOPS-u i wegetację.Tak też można.
Trzeba być skrajnie nieodpowiedzialnym i niemyślącym żeby świadomie, podkreślam, świadomie decydować się na założenie rodziny bez zapewnienia jej odpowiedniego statusu na starcie. Pomijając życiowe sytuacje losowe na które nie mamy wpływu, a które nas do czegoś przymuszają, zakładanie rodziny bez zapewnienia jej zaplecza finansowego na starcie to skrajna głupota i świadczy o dużej nieodpowiedzialności i dorosłości. Nie mamy nic, ale "jakoś to będzie" i potem ciułamy po 12h dziennie żeby związać koniec z końcem. Jak się bierze życie od tyłka strony to potem się tak trzeba bujać.