Są przypadki, że nauczyciele nie przyjmują kwiatów i problemu nie ma, bo raz ktoś kupi a nastepnym razem się zastanowi. Niestety wszyscy przyjmują i żeby to były tylko kwiaty to byłoby ok. Dziś jest to droga pościel, biżuteria i inne drogie rzeczy, które nauczyciele chętnie przyjmują a wręcz co niektórzy wymagają i podpowiadają co chcą.
Dokładnie tak to nie wina nauczycieli . Ja pytanie zadałem do rodziców .
Jestem nauczycielem i nie chcę żadnych kwiatów itp. rzekomych dowodów wdzięczności, które wiążą się z kłótniami wśród rodziców.Same dzieci opowiadają po ile to trzeba się złożyć i powtarzają rozmowy rodziców czy nauczyciel zasłużył na bukiet, czy nie. Zarabiam i sama mogę sobie kupić kwiatki, gdy zechcę.
Kiedy człowiek czyta taki wątek to dochodzi do wniosku,że nauczyciel powinien oddać kwiaty rodzicom. Nie dziwię się teraz, że pani mojego dziecka zawsze rozczęstowuje czekoladkami uczniów od których je dostała... można sie nimi zakrztusić.
Wystarczy ich nie przyjmować.
Mamusie, owszem, ale mamusie nauczycielki. Jak się ma w klasie mamę nauczycielkę to trzeba się liczyć z namawianiem na prezenty, jeszcze obgadywaniem, gdy się nie wpłaci. Nauczyciele są różni, jest częśc z klasą, ale ich mniej a ci gorsi domagają się prezentów.
jeszcze nie spotkałam sie aby jakaś nauczycielka domagała sie prezentu a mam 3 dzieci w szkole
Wystarczy ich nie dawac i tyle.
oj idiotki,idiotki
Kilka lat temu na spotakaniu z rodzicami ja wyszłam z propozycją , aby nie robić żadnych składek na tzw kwiaty . Argumentowałam aby lepiej kupić cos dzieciakom . Mało co a zostałabym obrzucona kamieniami .A na składke musiałam zapłacić no bo jak to nie zapłacisz - to od każdego dziecka jest !!!
O czym innym piszę...
dokladnie, szczególnie bombonierki w czerwcu przy tem. plus 30 stopni, to nietakt jak cholera.