kochani ja na sylvestra w kiosku bylam.
STARY MI SIE ULULAL:
a NA PIECHOTE MUSIELISMY ISC SPOWROTEM DO DOMU:
Bo taka mlgla ze zadne taksowki nie kursowali.
To bylo dopiero przezycie isc z psem i pijanym do domu.
Stary mi sie stracil,to po paru minutach sama maszerowalam do domu.
Powiedzialam sobieStary trafi i trafil.
Nastepny Sylvester to w domu spedze.
Bedzie hociaz spokojnie.
do Kocjusz- no ja w końcu znalazłam się w Restauracji Pasja (koło Wólczanki) :)