Coś Ty taki w gorącej wodzie kąpany! Nie tylko z Tobą rozmawiają!
Witam
Przeczytalem z ciekawoscia wasze wpisy
o "trojce".
Ukonczylem ja w 69 roku.
Pisaliscie tu o P. Szojerowej (uczyla
mnie polskiego. Pozwolcie ze podziele sie z wami pewnym wydarzeniem.
Ostatni raz widzialem ja dokladnie
11 listopada 1981. Bylo to w Parku Miejskim gdzie odbyla sie wtedy uroczystosc odzyskania Niepodleglosci.
Bylo to na miesiac przed stanem wojennym. Bylo skladanie wiencow przed prowizorycznie postawionym pomnikiem Pilsudzkiego. Wsrod
sporej grupy ludzi rozpoznalem pania
Szojerowa. Nie wahala sie wtedy tam przyjsc pomimo krecacych sie tam ubekow. Ta uroczystosc zapadla mi w pamieci na zawsze....
http://www.arl.ostrowiec.pl/bip/psp3/
trochę tu znajdziesz
jeszcze co mi się przypowniało było po 3 klasy a,b,c w kazdej ok36-40 uczniów,bodajże w roku64 wprowadzono dodatkowo 5 d dla uczniów którzy nie zdawali do następnej klasy , a w roku szkolnym 65/66 rocznik właśnie mój 1952 wprowadzono 8 klasową naukę dla tych którzy wybierali się do liceum i urodzonych po pierwszym lipca obowiązek uczęszczanie do kl 8-ej.Ci co szli do szkół zawodowych/technika,zawodówki mogli iść po 7 klasach.
Byłem na tej stronie-Kost,ale nic szczególnego tam nie ma.Żadnego chociażby najkrótszego rysu historycznego,a ta szkoła ma 100 lat i nikt się nie pokwapił żeby napisać parę zdań o jej histori-szkoda:-( Dziękuje za pomoc i czekam na więcej :-)))))))) POZDRO.
To już zupełnie inna rzeczywistość, bo ja w tym czasie kończyłam studia na UŁ w Łodzi. A nazwisko Stawińska kojarzę z moim kolegą z klasy I, Witoldem Stawińskim. Może to on stał się mężem tej wymienionej przez Ciebie, Kost, nauczycielki? :))) Tak na marginesie, podkochiwałam się w nim w dziecięcych latach... Ach, cóż to były za czasy!
W latach 50.w SP nr 3 na dużej przerwie obowiązkowo dyżurni przynosili uczniom czarną kawę zbożową i w koszach świeże, chrupiące bułki pszenne. Mniam. Do dzisiaj pamiętam ten smak i to wspomnienie jest całkiem apetyczne. Naprawdę lepiej pachniało niż w dzisiejszych szkołach te cholerne zapiekanki z majonezem. Brrrr. Zaraz idę zaparzyc sobie taką kawę...
O, matko, dlaczego ja nie pamiętam tej wyżerki? Chyba byłam niejadkiem albo mam luki w pamięci. Poza tym w 1956r. przeniosłam się z rodzicami do innego miasta i innej szkoły, ale tam na pewno nie dawali nic do jedzenia. Za to pamiętam ohydny "zapach" drewnianych podłóg smarowanych jakimś obrzydlistwem, którym kanapki z domu przynoszone przesiąkały i jeść się nie dawały. W tej nowej szkole, rzecz jasna. Brrr....
a ja pamietam jak kazali nam pic gorace mleko aooohhhhh jak ja tego mleka nienawidzilam hiih ( mleczko bylo w latach 90tych) kazdy musial miec swoj kubeczek ja moj czesto chowalam na dno tornistra( heheh fajne takie byly z klamerkami odblaskowymi) i udawalam ze zapomnialam wiec czasami mnie to picie mleka omijalo .....ehhh to byly czasy
Chciałam dorzucić kilka moich wspomnień z lat 61-68. W 1968 wprowadzono j.nimiecki jako drugi obow. Moją pierwszą wych.była Anna Błażejewicz /naucz.pocz./ chemia-Elżbieta Sałatowka -synowa dyr. p.Kaczor-matematyka, L.Majcher-fizyka,Marta Szwarc-wf-harcmistrzyni,i wspaniała polonistka mgr Irena Szojer - związana z AK i jak już wtrdy "niosła wieść gminna" zamknęło jej to drogę do awansu. Uczniowie w tym czasie mieli zapewnioną opiekę, dożywianie i wszechstronny rozwój.
A czy ktoś z byłych uczniów "Trójki" zna dalsze losy mgr Ireny Szojer? Jako jedna z nielicznych z Grona utkwiła mi w pamięci nie tylko jako niezwykle urocza kobieta (mnie, małej dziewczynce, bardzo się podobała), ale zapamiętałam też Jej kulturę osobistą, takt i piękny język. I chyba to Jej zawdzięczam moją późniejszą fascynację językiem ojczystym.
Bardzo natomiast nie lubiłam mojej "wychowawczyni" p. Bahrowej. Czy może i o tej Pani ktoś coś wie? Dwie osoby i dwie postawy. Ta druga była mi obca i odpychająca.
Ja tez bym sie chcial dowiedziec wiecej o pani Szojer.
Jak pisalem wczesniej ostatni raz widzialem ja w listopadzie 1981 roku.
Pamietm do dzis jak kazala
nam pisac wypracowania z fragmentow
Pana Tadeusza..
Pozdr
S.
http://www.arl.ostrowiec.pl/bip/psp3/upload/historia_psp3.pdf
Dzięki wielkie za link!!! Nie wiedziałam, że powódź tak bardzo zniszczyła moją szkołę. Jej progi opuściłam w 1956r., a więc tuż przed rozbudową. Należałam do koło tanecznego, którego zdjęcia zostały zamieszczone, a próby odbywały się w świetlicy szkolnej. Wyjeżdżaliśmy z występami gościnnymi do pobliskich wiosek samochodami ciężarowymi z plandekami, najczęściej w niedziele. A poranki niedzielne spędzaliśmy też w szkole w tzw. salach zabaw, w tym: tańca, gier, śpiewu i różnych innych. Pamiętam, że uczestniczyliśmy też w jakimś występie w Warszawie podczas Festiwalu Młodzieży i Studentów z całego świata. Nie pamiętam, który to był rok, 1954 czy 1955? Może i o tym coś p. Jagoda będzie wiedziała? Czekam z niecierpliwością na cd. informacji i pozdrawiam taką kompetentną Osobę:)))