Śmieszne są te dyskusje, przecież oczywistym jest i zawsze było, że - tak jak napisała to Pandora - każda szkoła ma swoją "specjalizację" - Chreptowicz mat-fiz, Staszic lingwistyczną klasę (przy okazji mała reklama ;) : od września startuje dobra klasa lingwistyczna z p. Kot jako wychowawczynią;bardzo dobra nauczycielka, tłumaczy i dostosowuje się do tempa grupy), itd.
Staszic ma dobre klasy humanistyczne - wiem z autopsji;)
Staszic od kilku lat ma najlepsze wyniki jeśli chodzi o zdawalność matury!
Co ty mówisz najlepszy jest, był i będzie Bronek!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Masz rację to jest szkoła ucząca mądrych, zaradnych, młodych ludzi, którzy chcą osiągnąć szczyty.
Z posiedzenia ostatnie Rady Powiatu wynika, że w tych szkołach jest niemal idealnie. Że tez nikt nie pyta uczniów o opinie...
kazdy kieruje sie opinią innych. kurdee , przeciez to że Norwid przyjmuje prawie kazdego nawet przy niskich srednich , to nie świadczy to o tym że to szkoła dla nieuków. szkoła , jak każda inna. uczą tego samego. moze tylko w innym stopniu wymagania . w sumie to nawet lepiej , bo nie musisz zakuwać po nocach tylko masz troche luzu . aaa mature uczniowie norwidaa tez mogą zdać bardzo dobrze ! . i mysle ze nie jedna osoba to udowodniła ! . uważam tak . Że Norwid jest szkoła na własnym poziomie i daje szanse każdemuu !! nawet tym ktorym nie chciało uczyć się w gim. bo wielu z nas to przyzna nawet wybitnym wzorowym uczniom Staszica ! .
Każda sroczka swój ogonek chwali;) Tak było jest i będzie:D
Ja uczyłam się w Broniewskim, moje rodzeństwo w Norwidzie. W Bronku dużo nauki, także po nocach, poniewaz nie stać mnie była na korki. Byłam uczniem czwórkowym, a kosztowało mnie to dużo wysiłku. Ci piątkowi siedzieli na korepetycjach w każde popołudnie, ponieważ czesto nie sposób samemu było ogarnąć materiału, zwłaszcza z chemii i biologii. Wynika to ze zbyt małej ilości godzin, w związku z czym nauczyciele musieli przyspieszać z materiałem kosztem tych, którzy nie wszystko od razu rozumieli. NAtomiast jeśli chodzi o Norwida, to moje rodzeństwo zdecydowanie mniej się uczyło, bo po prostu nie wymagali od nich tak dużo, jak w Broniewskim wymagają. Ich zasób wiedzy był znacznie mniejszy. W Norwidzie nauczyciele np. z języka polskiego sami podawali materiał uczniom, opowiadali treść lektur, w Broniewskim trzeba było pracowac samemu, czytać lektury i potrafić je omawiać. Wniosek sam sie nasuwa. Albo podane na tacy, albo cieżko wypracowane samemu.
Tylko Bronek! Ja na przykład wybrałem sobie już dawno przedmioty, które zdaję na maturze (jestem w 2 klasie) i tylko do nich przykładam jakiś wysiłek, odpuściłem sobie resztę przedmiotów, które uważam, że nie przydadzą mi się do niczego w życiu, podjąłem decyzję, później najwyżej będę ponosił konsekwencje, ale mniejsza o to, chcę podkreślić, że panuje tu świetny liberalny "luz". Nic nie robiąc można zdać z przedmiotów, do których nie przykłada się wagi, a co za tym idzie, zdaje się bezproblemowo z tychże przedmiotów a to chyba najważniejsze, no chyba, że ma się jakieś niespełnione i bzdurne ambicje i chce się mieć 5 ze wszystkicgo - wtedy wspólczuje straconego czasu i pozdrawiam! Oceny to nie pieniądze, pamiętajmy o tym! Cześć i czołem! :)
A i przepraszam za niewielką ilość błędów, pisałem dosyć szybko. Chcę jeszcze dodać, że w Broniewskim nie ma "nauczycieli-chamów" (a przynajmniej mnie takowi nie uczą) i na prawdę nie czuć tu żadnego ciemięstwa. A jeżeli uczeń zna swoje prawa i obowiązki, to i tak żaden nauczyciel mu nie groźny. Najważniejsze są zasady, o których powinni powiedzieć nauczyciele oraz zastosowanie się do nich zarówno samych nauczycieli, jak i uczniów, w przeciwnym razie "na wszystko znajdzie się paragraf". I działa to w obie strony, także zapraszam do zapoznania się ze "Statutem szkoły" oraz WSO i żaden nauczyciel nie będzie Wam straszny, drodzy uczniowie! :)
A, i jeszcze zapomniałem o jednej bardzo ważnej sprawie. Koleżanki i koledzy, uczniowie szkół średnich, apeluję do Was, nie zwracajcie się do nauczycieli z tytułem "magistra" per "profesor". Uważam, że jest do śmieszne i kurjozalne. Ja osobiście nigdy się tak do ani jednego nauczyciela nie zwróciłem. Wprowadza to wielki zamęt i bałagan, co więcej, jestem niemalże przekonany, że nauczyciele odbierają to jako, przepraszam za słowo, "lizodpustwo"! Także przemyślcie tytułowanie swoich belfrów raz jeszcze! :)
Takie zwracanie się do nauczyciela jest oznaką szacunku i poszanowaniem tradycji; nie należy tego zmieniać
Skoro lubisz być zawsze pokorny i uniżony w stosunku do nauczycieli, uważając ich za istoty "nadprzyrodzone", którym szacunek okazywać trzeba ponadprzeciętnie, to proszę bardzo. To samo dotyczy lekarzy medycyny, podkreślam "lekarzy medycyny" - nie wszyscy to "doktorzy", jak to społeczeństwo zwykło sobie ich nazywać. A ciekawe czy do nauczycieli, którzy pracują w przedszkolach, szkołach podstawowych czy gimnazjach zwracasz lub zwracałeś się również per "profesor"? To było oczywiście pytanie retoryczne. Czasem takowi nauczyciele są lepszymi pedagogami od swoich odpowiedników ze szkół średnich, także proponuję przemyśleć raz jeszcze "przetytułowywanie" grona pedagogicznego, a swój szacunek można okazać na setki innych sposobów. :)
Chodze do Bronka, często nauczyciele mówią ze nie maja profesora i w żadnym ostrowieckim liceum nie ma profesora, wiec po co się tak do nich zwracac, to takie podlizywanie się " pani profesor, pani profesor, pani profesor"
W czym profesor lepszy od magistra, ilością liter przed nazwiskiem?