ale co masz na myśli pisząc stworzy warunki? dla jednych odpowiednie warunki to kadra/sale wykładowe/personel administracyjny? w wieku 20 lat chyba każdy potrafi odnaleźć sale wykładową. To, że pani w dziekanacie ma akurat co dzień gorszy dzień to akurat norma wszędzie:)
a odnosząc się w wąskim znaczeniu do samego tytułu wątku, a nie wypowiedzi poszczególnych forumowiczów to niemal od razu nasuwa się stwierdzenie, że odpowiedzi w coraz większym stopniu od niego odchodzą. Teraz to bardziej przepychanka słowna "przeciwnicy,zwolennicy" albo "WSBiP vs.reszta", a każda ze stron chce żeby jej było "na wierzchu", choć tak naprawdę to nie ma większego znaczenia, bo nie każdego kto studiuje na WSBiP można nazwać między wierszami oczywiście, nieudacznikiem, nieukiem czy zerem. Tak samo jak ten kto zdecydował się studia na wspomnianym już AGH,UJ czy innej uczelni to nie koniecznie zawsze ktoś uważający się za lepszego, jak sugerują niektóre posty. W każdym z tych gron znajdą się jednostki wykraczające ponad przeciętną i nie należy im ubliżać jak i takie, które w ten sposób zabijają nudę. Ten kto studiuje na UW nie musi być postrzegany jako "wykształciuch" tak samo jak ten z Ostrowca to głąb. Wszystko i tak zweryfikuje jeszcze raz życie i to chyba będzie najważniejszy egzamin, który każdy będzie zdawał sam.
Czytam Wasze posty i z jednej strony skrzydła rosną, a z drugiej krew mnie zalewa. Tak się składa, że przypadło mi w życiu "zwiedzić" trzy szkoły wyższe, zanim zostałam licencjatką. I nie z powodu mojego nieuctwa, a z przyczyn bardziej przyziemnych, czyli materialnych. Zaczęłam od renomowanej szkoły państwowej, gdzie musiałam słono płacić, bo byłam "zaoczna". Po drodze była jeszcze prywatna szkoła, też droga. W końcu osiadłam w Ostrowcu, w moim mieście. Uciekałam z tego miasta zaraz po maturze, bo koleżanki też chciały jak najdalej od tego grajdołka. Studiować w Ostrowcu.....? Nie żartuj - mówiły. Wróciłam tu i nie żałuję. Szkoła niedroga, w sam raz na moją kieszeń. Co do poziomu nauczania, tu pewnie zaskoczę niektórych, nie niższy niż w wielkich miastach!! Wiem, co mówię. A tak na marginesie - kto decyduje o poziomie uczelni? Czy tylko wykładowcy? Zapewniam Was, że nie tylko, w ogromnym stopniu sami studenci, a konkretnie ich poziom i chęć do nauki. Niejeden raz byłam świadkiem i wstydziłam się, że wykładowca nie miał z kim rozmawiać na ćwiczeniach.
Ada-masz kapitalny punkt odniesienia,jeżeli chodzi o poziom nauczania! Tzw."studia zaoczne" i inna,prywatna równie "renomowana uczelnia" jak WSBiP.....Czyli nic.
STUDENT DLACZEGO TAK KRYTYKUJESZ STUDIA ZAOCZNE?CZĘSTO ICH SŁUCHACZAMI SĄ LUDZIE KTORZY PRACUJĄ I MAJĄ RODZINY NA UTRZYMANIU.A NIE DZIECIAKI KTÓRYM RODZICE DAJĄ PIENIĄDZE NA UTRZYMANIE.SKONCZYLAM STUDIA ZAOCZNE MYSLISZ ŻE WIĘCEJ BĘDZIESZ UMIAL NA STUDIACH DZIENNYCH,OTOŻ NIE MÓJ DROGI RÓŻNICA JEST TAKA ŻE TY BĘDZIESZ MIAL CZAS NA ZABAWĘ KTOREGO JA IWIELU STUDENTÓW ZAOCZYCH STUDIOW NIE MIALO.WIĘ NIE PISZ BZDUR
Tym bardziej że np egzaminy na AE w Krakowie pisaliśmy w jednym czasie ze studentami z kierunków dziennych. Pytania były te same, jedyna różnica była taka, że więcej materiału trzeba było przestudiować samemu w domu. Summa sumarum jest tak jak pisze Zuza.
?Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie? ? pisał Wincenty Pol.
Mamy dobrą Uczelnie Wyższą w mieście i chwała za to prof. Doliwie -Klepackiemu.
Gdyby nie to co zrobił ani ja ani wielu innych nie mogłoby skończyć studiów, a tak jestem licencjat i to wcale nie gorszy od tych z Krakowa czy Warszawy.
Studencie zaoczny UJ, a wiesz, ze w Ostrowcu uczą też wykładowcy z Twojej uczelni i to z tytułami profesorskimi? I jak sądzisz, Ciebie uczą lepiej, bo w Krakowie, a studentów z WSBiP gorzej, bo w Ostrowcu? A tak w ogóle, to nic nie zrozumiałeś z mojego tekstu. Twój "punkt widzenia" jest mizerny. Zyczę Ci sukcesów w pobieraniu nauk.
Sorry, pomyłka. Miało być "studencie dzienny UJ"
A co zrobić ze studencikami z tejże renomowanej uczelni, którzy parkują auta na parkingach pod blokami i mieszkańcy tych bloków nie maja gdzie zaparkować swoich samochodów???
Zgłoś ten fakt na policję, a nie czepiaj się uczelni
Ludzie nie ma czegoś takiego jak dobra uczelnia. Wszystkie są takie same! Zarówno prywatne i państwowe. Nie ma żadnej różnicy. Prywatnych boją się tylko Ci co pokończyli państwowe "prestiżowe uczelnie". Taki UJ np. myślicie, że różni się od jakiejkolwiek Szkoły Biznesu z Biedronkowa Małego? Po pierwsze zapewne i tu i tu uczą ci sami wykładowcy. Po drugie, bo w prywatnych się zdaje bo się płaci. Nic bardziej mylnego. Jak chcesz się uczyć to wiedzę zdobędziesz i tu i tu. Wszystko zależy od twojego podejścia. Mało jest takich na UJ czy na UMCSie co ledwo ciągną na 3, bo im się nie chce? Podobnie jest na prywatnych. Jak Ci się nie chce to będziesz miał to 3, to żadna sztuka.
WSBiP jest w Ostrowcu. Jest to bardzo dobra uczelnia dla ludzi, którzy chcą , bądź muszą zostać w mieście i zdobywać wykształcenie.
Zapamiętajcie jedno:
Przekazywana wiedza nie zależy od uczelni, ale od zdolności i samozaparcia studenta!
Zresztą i tak na większości uczelni realizowany jest podobny program z góry narzucony.
Mam kolegę w tym roku kończy Ekonomię na WSBIP pytam go kto to Keynes nie wie pytam kto to Kalecki też nie wie...Pytam co to jest mediana nie wie...Ekonomista... Uczelnia która daje tytuły takim ludziom nie jest dobra i niestety takie są fakty. Po prostu nie ma znaczenia ile wiesz i czy w ogóle masz jakąkolwiek wiedzę... Natomiast na uczelniach państwowych jak się uczyłeś to może zdasz, a jak się nie uczyłeś to...też może zdasz. System jest niespójny ale lepszy, bo jak umiesz to raczej zdasz.
choć było tam wiele beznadziejnie trudnych egzaminów np fizyka, elektrotechnika, teoria sterowania, a po tygodniu człowiek nie pamięta połowy rzeczy ale uważam się za człowieka wykształconego. Nie kończyłem WSBiP bo w roku 1998 pewni ludzie mi to odradzili mimo, że mogłem studiować tu za darmo. Ukończyłem PŚk i nie żałuję ale kosztowało to wiele stresu i nerwów. Na takiej uczelni wynik egzaminu jest nieprzewidywalny niezależnie od ilości pracy którą się włożyło w przygotowania. Ja nigdy nie ściągałem (naprawdę), a ci którzy ściągają mają lepiej, bo system daje na to przyzwolenie. Nie wiem jak jest na WSBiP ale chyba nie najlepiej...
Ale u mnie te byli ludzie, którzy nie znali Kant'a, Machiavellego, Jean'a Jacque Rousseau oraz historii XX wieku, ale nie znaczy to, że ja dyplom dostałem za darmo. Ale wystarczyło chodzić na wykłady, samemu się doszkalać i mieć nieco oleju w głowie, a średnia była 5.0 i wcale nie było tak łatwo. Natomiast przyznaję szczerzę, że z tym co wyniosłem z WSBiP za darmo dostałem dyplom w Kielcach na UJK. Nic się nie przykładałem do nauki, wystarczyło mi wszystko z licencjata. Co więcej dzięki notatkom miałem wizytę u dziekana, bo jednemu doktorowi się nie podobało, że podważam jego wiedzę:) Na WSBiP miałem dobrych wykładowców.
Piątka jest rzeczą nieosiągalną na wielu uczelniach. Chwalenie się średnią jest trochę niedojrzałe...Z tego co wiem na studiach magisterskich na ekonomii są metody numeryczne.
Na licencjacie tego nie ma na pewno...
Chyba że pedagogika, bo wzmiankujesz Rousseau
Problem polega na tym, że ci którzy nie wiedzą są przez ten system traktowani na równi z tymi którzy wiedzą...i to jest prawdziwy problem.
Natomiast dziwi mnie jak doszło do podważania przez ciebie wiedzy wykładowcy, za moich czasów to było niewyobrażalne. Ci ludzie to po prostu nie była nasza liga...a raczej my nie ich...
P.S. trzy na egzaminie to czasami był naprawdę spektakularny sukces. I-szy rok elektrotechnika na 300 osób I-szy termin zdaje kilka osób...
to znaczy że te 300 osób to debile lenie i co jeszcze... nie tzn że egzamin był po prostu za trudny, a oni się cieszyli, że mają wysoki poziom ja tez się wtedy cieszyłem jak cholera, bo byłem w tych kilku osobach, zaliczyłem na 3+ a ty wyjeżdżasz ze średnią 5.0, ale to nie zmienia faktu ze ten system jest chory to było w latach 1998-2004
w latach 1998-2003 to ja dopiero do technikum chodziłem. Natomiast co do podważania wiedzy...u mnie w klasie w technikum był niesamowity chłopak, który zaginał nauczycieli swoją wiedzą. Co do mnie, wystarczyły mi notatki i wiedza moich wykładowców. I chodzi oczywiście o politologię i uwierz mi, że doktor był jeszcze w latach 80 i 90 z wiedzą na temat struktury państwa i podstawowych schematów związanych z budową organizacji, więc go uświadomiłem jak wygląda wiedza najnowsza.
Co do Twojego 3,5 a mojego 5.0. Tutaj muszę Ci przyznać całkowitą rację. Skoro kończyłeś studia techniczne miałeś z pewnością o wiele trudniej niż ja na humanistycznych. Zupełnie inna strategia myślenia i wiedzy. Dlatego nawet nie śmiem porównywać Twojego 3,5 do moich ocen :)