Podałem przykład:P
Natomiast skoro rynek pracy weryfikuje poziom wykształcenia, to po co "nagonka" na prywatne uczelnie? Napisałem są, kto chce to się tam kształci, natomiast nie rozumiem tego całego zamieszania, bo "gorsza, bo coś tam". Niech każdy robi i...kończy to co chce:)
Ja nie robię żadnej nagonki i nikomu nie mówię gdzie ma studiować. Stwierdzam fakt, że w większości prywatnych uczelni (są chlubne wyjątki i rankingi też to odzwierciedlają) poziom studiów jest słabszy niż na uczelniach państwowych. Na poparcie tego faktu podaję argumenty. Pisałem tylko o studiach dziennych, co zaznaczyłem na początku. Bagatelizowanie argumentów ("gorsza bo coś tam") nie oznacza, że nie są owe argumenty trafne. To "coś tam" niejednokrotnie decyduje o przepaści w poziomie kształcenia.
No to wiadomo ale właśnie trzeba wiedzieć co się chce i co się robi. Ja już nic nie chcę mówić ale na kierunkach typu geodezja na wsbip z grupy 60 osobowej podchodzi ledwie 20 do dyplomu. I niewiadomo ile zdaje sam chodziłem i rok przechodziłem i potem ban ale nie o egzaminy tylko zrezygnowałem po praktykach z którymi nie dałem rady i doradzono mi zawód "babski" niezwiązany z pracą fizyczną tylko coś wiadomo bo geodeta żeby zarobić to musi po nocach siedzieć nad tym. No to polazłem na ekonomię fakt było łatwiej - tam było sporo kucia ale i tak nie siedziałem po nocach tylko dlatego że były zaoczne i miałem całe tygodnie wolne. Na ekonomii było podobnie. No troszkę lżej ale były tam przedmioty co ci słabsi mieli kilka poprawek ale w końcu zdali i nikt nie odpadł. Tam była ciężka matma, fizyka i sama geodezja i profesorowie z AGH nie pobłażali tak. Tu byli ci z Kielc i Lublina co tak wymagali ale obok nich byli też stamtąd albo i z Ostrowca co zaliczali bele czym albo referatem. Na geodezji też np angielski był traktowany po macoszemu albo inne poboczne przedmioty. Ale mniejsza. Wracając do tego co się chce robić jak się chce mieć stanowisko lepsze i więcej na miesiąc proszę bardzo wybrać szkołę z U albo A na początku nazwy. A jak ktoś sobie chce tylko poprawić szanse na coś zwykłego żeby się nie narobić (zwykłego tzn tłuc w klawiaturę i ślipieć w monitor w urzędzie np) to proszę bardzo albo np chce mieć dla samego siebie mgr to ok nie musi przez to przechodzić jak da się łatwiej. I po co mu się uczyć przedmiotów których nawet ten lepszy wykorzysta z 5% a tamten co woli zwykłe stanowiska może 0,5. Ktoś się zapyta to po co studia. A no takie realia mamy że wymagają tego. Większość starych bab w urzędach ma maturę. A teraz nie przyjmą bez studiów a jak ktoś niema to najwyżej mopa albo miotłę dadzą. A jak ktoś chce coś troszke lepsze to musi tak samo jak te baby robią takie prywatne zaocznie bo chcą się utrzymać albo od nich zaczynają wymagać albo się boją że ktoś nowy co ma je wygryzie. Stąd też się bierze kupowanie dyplomów. Takie chore czasy mamy. Kupowanie jest złe ale jeśli ktoś nie chce być kierownikiem czy dyrektorem tylko woli coś zwykłe to po co mu zaraz wielkie uniwersytety. Teraz jest to modne słowo kariera i takie nakręcanie ludzi na stanowiska albo własne działalności - te pseudouczelnie też to robią bo moda taka. Ale lepiej patrzeć trzeźwo na sprawę. Bo mamy chyba jeszcze inne sprawy poza życiem zawodowym i lepiej mieć 1tys i mieć czas na popatrzenie w tv 20" i inne przyjemności np se pograć czy posłuchać muzy niż 4tys i nie mieć kiedy włączyć 42" fullhd z kinem domowym JBLa ba nawet sie nie mieć kiedy podrapać po ....
zgadzam sie w zupelnosci im tylko o kase chodzi. za byle co i trzeba placic nawet i glupie piec zl wszytskie poprawki sa platne nawet kiedy do niech nie podchodzisz!!! ja jestem niezadowolona zarowno ze szkoly jak i wykladowcow bo na kolokwiach robia sobie "jaja" rzucaja pracami ktore spdna na ziemie nie zdaja a ktore na biurko to maja zaliczone !!! gdzie tak jest?? w O-cu na wsbip . niby 6 miejsce w polsce ale chyba dostali je za zarobki z biednych studentów bo to im najlepiej wychodzi!!!!!1 nie polecam tej szkoly!!!
o matko ja jestem na prywatnej uczelni tyle ze w Warszawie i nie wyobrazam sobie czegos takiego jak rzucanie pracami na zaliczenie na kolokwium...mamy cala kadre z uniwersytetu medycznego, ten sam material i te same ksiazki i jest bardzo ciezko..no ale kierunek bardziej zwiazany z chemia, biologia, fizyka itp., a i za poprawki nic sie nie placi...kazdemu przysluguje poprawa..
Rzucanie pracami nie jest domeną tylko szkół prywatnych:) Wszystko zależy od wykładowcy...a nie od szkoły.
Zgadzam się z moim poprzednikiem z godz 15;15. Kończyłam prywatnie licencjat, a później mgr na UJ i w jednej jak i w drugiej uczelni trafili się tacy co wystarczyło rzucić im pracę ,ale byli też i tacy do których ,żeby zdać trzeba było ostro się uczyć.
Jakbyś się uczyła to nie musiałabyś za poprawki płacić. Ja przez 3 lata miałem chyba tylko dwie ale zakuwałem ostro ;)
wiec w takim razie co powiesz na opowiedz wykladowcy na nastepujace pytanie " dlaczego nie zaliczyłam za pierwszym razem skoro miałam tyle samo napisane albo nawet i trochę mniej niż teraz??" na to wykładowca " żebyście nie myśleli że jest tak łatwo".... tak sie chyba nie robi... mimo że sie ostro zakuwa to i tak na niektórych przedmiotach lepiej wychodzą Ci co nie chodzą na zajęcia i napiszą tyle o ile... a płatnościami jest tragedia... za byle dokument np ze sie uczysz placi się 5 zł za pierwsza poprawe 30 zł za drugą 50zł poźniej jest warunek 150zł, 1 poprawa warunku 30zł, druga poprawa warunku 50 zł i warunek warunku 150 zł.... jest masakra wyrozumiali wykładowcy dają studentom terminy zerowe żeby nie musieli płacić jak im się noga podwinie... osobiście teraz uważam że na to samo wychodzi isc np do kielc , dojeżdżać, ale za to sie mniej stresować!!!
sa takie orly co maja warunek warunku?? - to chyba tylko po telewizyjnym technikum rolniczym