Ostrowiec Świętokrzyski www.ostrowiecnr1.pl

W poprawczaku - pocięli się i podpalili pokój

Wpisał: DaK

20.04.2009.

W Zakładzie Poprawczym w Ostrowcu dwaj wychowankowie okaleczyli się, a następnie wywołali w swej sypialni na trzecim piętrze pożar. Interweniowali strażacy i pogotowie ratunkowe, które dwóch rannych wychowanków odwiozło do szpitala.

Na szczęście nie było tragedii. Pozostali podopieczni zakładu szybko bowiem zostali ewakuowani na inną kondygnację budynku poprawczaka. Spaleniu uległy dwa tapczany i pościel, a ściany pokoju, w którym mieszkali sprawcy podpalenia zostały mocno osmalone.

.. a czy ktoś wie może co się wczoraj działo na moście na Alei ? tak po godzinie 22 ... straż, policja, szukali kogoś/czegoś w Kamiennej ? ... jakaś akcja była jak wracaliśmy z pracy ...

Szpital ostrowiecki pozywa NFZ do sądu

Wpisał: wir

20.04.2009.

Szpital Powiatowy w Ostrowcu Świętokrzyskim przygotowuje pozew do sądu przeciw Narodowemu Funduszowi Zdrowia. Po ponad trzech miesiącach tego roku placówka nie otrzymała 2,7 mln zł, wydanych na leczenie pacjentów w ostatnich miesiącach ubiegłego roku.

-Te środki już wydaliśmy na leczenie chorych -mówi dyrektor ostrowieckiego szpitala, Grażyna Słowik.

Dyrektor wyjaśnia, że dotychczasowe rozmowy z przedstawicielami NFZ nie dały żadnych rezultatów.

-Otrzymujemy jedynie odpowiedzi, że w ostatnich miesiącach 2008 r. przekroczyliśmy limity i że nasze roszczenia są bezzasadne -dodaje G. Słowik.

Dyrektor nie potrafi zrozumieć, jak to się ma do ustawy o Zespołach Opieki Zdrowotnej?

-Mamy przecież obowiązek przyjąć każdego pacjenta, który wymaga hospitalizacji -mówi G. Słowik. Nie możemy wystawić kartki, że od dziś nie przyjmujemy pacjentów. Nie możemy też nikogo odsyłać z tego powodu, że wyczerpaliśmy już limit. Takie postępowanie byłoby nieludzkie. Oddział NFZ w Kielcach nie mówi nie, choć nie mówi też tak.

-Nic mi nie wiadomo o jakimkolwiek pozwie -mówi kierownik ds. kontraktowania w Oddziale NFZ w Kielcach, Anna Nocuń. Żadnego pisma w tej sprawie, jak dotąd, nie otrzymaliśmy. Domaganie się zapłaty należności za część świadczeń nadwykonanych, to nie tylko problem ostrowieckiego szpitala. Mamy za mało środków, stąd problemy z niezapłaconymi świadczeniami.

Kierownik dodaje, że NFZ w pierwszej kolejności stara się płacić za świadczenia ratujące życie. Kiedyś było pod tym względem dużo lepiej, bo NFZ płacił również za tzw. nadwykonania. Po prostu, były na to pieniądze. Paradoks całej tej sytuacji polega na tym, że szpital poniósł już koszty za dodatkowe leczenie chorych, a teraz pozew do sądu doprowadzi do kolejnych wydatków.

Być może jednak skórka będzie warta wyprawki, bo ostrowiecki szpital potrafi wygrywać w sądzie sprawy o należności finansowe.

Pałac za złotówkę?

Wpisał: DaK

25.04.2009.

Spadkobiercy księcia Franciszka Ksawerego Druckiego-Lubeckiego – jego córki Jadwiga de Lantsheere, Elżbieta de Séjournet oraz jego wnuk Stanisław de Lantsheere i wnuczka Marie-Elizabeth de Séjournet van Rijckvorsel – poczas konferencji prasowej zwrócili się z apelem do prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Chcą by uruchomił komórkę odpowiedzialną za „ostateczne i pozytywne” uregulowanie kwestii dotyczących restytucji lub przyznania odpowiedniego odszkodowania za odebrane dobra.Przypomnijmy, że Druccy-Lubeccy od chwili uzyskania pełnej niepodlegości przez Polskę starają się o odzyskanie zespołu pałacowo-parkowego w Bałtowie. Zarząd Powiatu Ostrowieckiego, który przejął nieruchomość od Skarbu Państwa, postanowił o wystawieniu 14 hektarów terenu i pałacu na sprzedaż, ustalając cenę 4 mln 750 tys. złotych, która uwzględnia pięcioprocentową bonifikatę z tytułu wpisania budynku do rejestru zabytków.

Pełnomocnik rodziny Druckich - Lubeckich, mecenas Bogumił Rup, jest zdania, że są prawne możliwości zablokowania uchwały Rady Powiatu Ostrowieckiego o sprzedaży zespołu pałacowo-parkowego w drodze przetargu i po ponownych negocjacjach ze starostwem nabyć ją chociażby za przysłowiową złotówkę tak, jak to się stało w przypadku rodziny Popielów i ich nieruchomości w Kurozwękach.

Podczas konferencji prasowej Stanisław de Lantsheere, syn księżnej Jadwigi, stwierdził, że polski rząd korzysta z tego, co zostało zabrane właścicielom ziemskim, aby te dobra później bezprawnie sprzedawać.