I jesce glosi falsywe slowo ,przeciwko innym ,paskudnie ich nazywajonc.Bes rzodnych podstaw,rzeby ino ublirzyc.Kto sie przezywo ,tak sie som nazywo-tak sie drom dziecka na siebie ,jak sie casym poklucom.I taki opyntany przez diobla ,uworzo sie ,rze jezd lepsym,najwarznijsym,takom alfom i omegom.Ale som nie wi ,rze jezd tyle wort,co diabol nasro.
I takiego opyntanego cy opentanom ,to dobre ludzie odrzucajum,tak jak tego cy tom ,co po tszeci pore minut pisol cy pisala.Bo to pszecie fstyd ludzium pokozac takie cus do czytanio.Nawet technika jezd mondro i wzina i wsadzila i wygasila i usunyla s forum diabelskom mowe.Dobrzes zrobil gospodorzu tego forum.Czarcie ryje ,tsza drutowac ino myk.Dzinki.
Jak jusz tak zaczonem o tych diablach ,to napisze se jakie zdarzynie bylo u nos na wsi.na dowud tego ,rze jednak szatany opentujom clowieka kiedy ino chcom.Chistoria ta jezd prawdziwo,bes rzodnych zmyslan ,bylo to u nos na wsi naprowde .Zacynom!!!
Mieszkala u nos na wsi dziewucha ,a raczej jusz kobita ,bo chlopa miala i dzieci.Rzyly se skrumnie ,ale scynsliwie.Una nigdzie nie robila ,chlop cyli monrz sie starol ,rzeby im nicego nie brakowalo.Goscinne ludzie to byly i czynsto u nich sie posiedzialo ,posmiolo.Chalupine mialy skromnom,ale widac bylo rynke gospodyni w dbaniu o niom.I tak se rzyly ,casami sie poklucily,ale o byle co ,najczynsci u nich zgoda byla.Ale szaton nie na darmo jezd wszyndzie pszyczajuny.Wypatszyl se te rodzine i zaczun kobicie szeptac w ucho-wyjedz ,zostow chlopa,cale rzycie chces spyndzic w ty norze?Tys do bogactwa stworzuno a nie do siedzynio w zabity dechami wsi.Tak diabol szeptol,szeptol,rze jak sie ino przytrafila okazja jechac ,to baba na nic nie zworzala i zostawiwsy chlopa i dziecioka ,pojechala za granice.
Chociosz chlopina wypatrywol listonosza ,bo cekol na list i lotol do soltysa ,patszyl sie w tyn telefun jak sroka w gnot ,rze kobita zadzwuni,to ani tego ,ani tego nie bylo.Telefun milcol,listonos przynosil mu ,ale upomninia do zaplaty.a ona w tym casie ,dzienki pomocy diabla ,zacynala coros lepi rzyc.Pinindzy jej pszybywalo.Nikt nie wiedziol,rze te piniondze to mo ze spszuntania kibluf i podcirania starych babkuw.Miala tych piniendzy coros wiency i wiency.Minylo sporo casu od kiedy wyjechala od nos ze wsi.Jej chlop o ni zapomniol,zaczun se rzyc po swoimu.Ze dwie wiosny uplynylo,patszymy ,zajirzdzo samochud na zagranicnych numerach.Numery zagranicne,ladne ,ale samochud-nie daj panie Borze.Jedna opuna do mojego kumbajna jezd wincy worto ,nisz cale te auto.Ale nie o tym chciolem.Z auta wysiodo wlasnie una-myslimy se ,ocho zmondrzala do chlopa i dziecioka wrucila.Ale gdzie tam.Owszym ,weszla do chalupy ,z mynrzym sie pszywitala ,ale tak jedno na drugie obco patszylo.A i dzieciok stol taki obojintny.
Ale tak ,jak kiedys ,wzina zaprosila nos do chalupy na wiecur.Rze nom poopowiado jak to jej sie rzyje w wielgim swiecie za granicum.Zeszlo sie wiele luda ,ona zacyno opowiadac.A rze rzyje se w wielkim miescie,w wielki willi,powodzi jej sie naprowde dobrze,prace mo takom ,rze innymi rzondzi,a jak sie jej nie chce do ty roboty casym isc to mo ludzi ,kture jom zastompiom,rze w ty willi mo wielki ogrut,tszy samochody,no w ogule raj na zimi.Z otfartymi japami sluchalismy dali co powi.Zaczyna godac ,rze jej to sie poscenscilo,bo inne Polki ,to muszom cinszko charowac ,muszom spszontac brudy po ruznych chalupach albo drogi zamiatac ,ale ona to w biurze se robi,tak jak powiedziala fczesni.Jak jurzesmy sie jej nasluchali i pirsze zachwyty minyly,to zaczynismy troche dokladni sie jej pszyglondac i jak to muwiom -analizowac te opowiesci.No wszystko ladnie ,pinknie ,ale nom sie wiele nie zgodzo s tego co una muwi.Jak tako bogato ,to cego takim rzynchym pszyjechala,jak rzondzi ludzmi ,to cego rynce mo zniszczune jak chlop po zbiraniu kartofli?Te zlote piersciunki co na karzdy paluch zalorzyla ,to jakos nie pasowaly do tych ryncuf spracowanych.A jak sie usmichala ,to se usta zaslanialarynkom ,jak stare babki co to zymbuw ni majom i nie chcom rzeby ktos wiedziol,chociorz karzdy wi,rze une szczyrbate.No to jak tako bogato,to cego na zymby ni mo ,tylko jej powypodaly?Nic rzesmy nie powiedzieli,ale jusz rzesmy se zaplanowali.Pobyla ona jesce ze dwa dni w ty swoi stary chalupinie z chlopym i dzieciokim ,i pojechala se do raju zagranicnego.My ,rzesmy zrobili skladke.
Zrobilismy skladke i jednego bystrego chlopoka ze wsi ,tego co mo pasport(chociosz tera to morzno na dowud jechac,ale ftedy ni morzno bylo)wyslalismy ,rzeby zobocyl te wille i w ogule cy prowde godala.Nie bylo go z miesionc zanim wrucil.Pszyjechol i opowiado.Ta willa co w ni rzekumo mieszko ,to taki dom pientrowy ,a w srodku pokoickuf malutkich ,a w karzdym pokoicku po dwoje ,troje mieszko.Ino ,rze kuchnio i lazinka to jezd jedno.Jak tak stol pszy tym dumu i licyl ile z chalupy wylazi ludziuf,to sie dolicyl siedymnascioro ,loncnie z tom nasom ze wsi.Schowol sie za drzewym ,to go nie widziala.A tyn ogrud wielki ,to jezd ,rzecywiscie po drugi strunie zasmiecuny drogi i sie nazywo park.Jak zacon jom sledzic ,gdzie robi ,to sie okozalo ,rze prowde godala .Robi w biurze ,ale jako spszontacka ,od siudmy rano pszez tszy godziny.Puzni jedzie w inne mijsce i spszonto u takich panstwa w durzym domu i tam stojom te trzy samochody.Jak jest ladno pogoda ,to jak pospszunto ,to jesce pan korze jej te samochody myc.Tak po nastympnych tszech godzinach ,leci piechotum pore domuf dali i tam tysz spszonto cudze brudy.A wiecorym ,to idzie do takiego baru ,tam tysz spszonto i za to jesc dostaje .Najczynsci to ,cego inne ludzie nie kupiom ,a na drugi dzin byloby to jusz zepsute.Do chalupy wrocala po jedynasty w nocy i to takom drogom pelnom cornych.Nasz chlopok -wyslannik,choc nie ulumek ,to godol ,rze un to by sie bol chodzic takimi sciszkami fsrud cornych.Owszym ,nieros z daleka slyszol ,jak jom zacepiajom i proponujom.Wita co.No i tak mni wincy wyglundo ta sprawa.No i cy to nie robota diabla?Zostawic chlopa ,dziecioka ,pojechac na poniewirke pierun wi gdzie,pszyjechac do nos i cyganic,mieszkac w siedymnascioro w jedny chalupie(to w Polsce przedwojinny jak byla bida to w chalupinie mieszkalo najwyrzy dziewincioro),ni miec zymbuf,spszuntac po cyichs chalupach,jesc to ,co i tak by wyrzucily.Nie uwierze ,rze toto fszystko ino po to ,rzeby pinindzy zarobic,rzeby mic wiency tych zadrukowanych papirkuf.Musiol diablisko rozum zlasowac i tyle.Rzeby una tera pszyjechala do wsi ,tobysmy plebona na jakie egzorcyzmy namuwili,rzeby odprawil.Ale nie pszyjedzie,pszyslala chlopu list ,rze tam zostaje na zawsze ,bo znalazla wielgum milosc .Ciekawym jezd ,jakiego koloru ta milosc.A rozwut wziny na odleglosc.
Tak obserwuje co tu się dzieje i doszłam do wniosku że gość ma jakieś skrzywienie zawodowe z poprzedniej pracy w PGR.
Ot i proza życia ,ale smutni ludzie sa wśród nas np "Celka "
zgadzam się z tym stwierdzeniem,a wszystkim krytykującym życzę większego poczucia humoru...
Celka życzę więcej dystansu do życia i poczucia humoru. I naucz się czytać ze zrozumieniem między wierszami...
i właśnie o to chodzi-inność przyciąga-kto by się zainteresował zwykłym paplaniem-pozdrawiam cieplutko wesołego autora wątku
cieplutko pozdrawia tylko Zenka:ppp
a powiedz szczerze - czytasz dokładnie te wpisy i nie męczysz sie przy tym?
Pieeeerdoly i to jeszcze z błedami.co to za dialekt ?? W Ostrowcu tak mowia -pisza??Ale fakt ktos to czyta tylko co w tym inteesujacego widza i az tak smiesznego
To po co tu znów wchodzisz jak twierdzisz, że są to pierdoły. Chyba jednak Celka interesują Cię te pierdoły....