Kwestia kulturowo-społeczna, która również mi się nie podoba.
Co do upodlenia itd...Tu nie chodzi o życzliwość, tu chodzi o zasady i zmarnowane życie. Co innego jak dwoje ludzi odchodzi od siebie, bo sami tego chcą, sami dochodzą do wniosku, że już się wypaliło. Co innego jak nie umiesz trzymać swoich majtek na sobie...
Unhollyseth a Ty jako facet byłbyś w stanie zdradzić? Bo ja zdrad "nie rozumiem" dla mnie wierność i zaufanie to podstawa udanego partnerstwa
Wiesz, ja do pewnych tematów podchodzę "staroświecko". Moi rodzice wychowali mnie tak a nie inaczej. W moim domu był spokój i miłość. Rodzice są ze sobą 30 lat i bardzo się oboje kochają. Sam mam kobietę, którą bardzo kocham. Ona zapewne mnie również, skoro niedługo powiemy sobie uroczyste "tak". Jesteśmy ze sobą 9 lat. Były dni walki na śmierć i życie, a były dni w których lukier wylewał się oknami:) Natomiast powiem wprost...szkoda byłoby mi zniszczyć te 9 lat dla kilkunastu minut przyjemności. Nie ukrywam, że zarówno jej jak i mnie podobają się inne osoby. Wydaje mi się, że jest to rzeczą normalną. Nie wiem co mnie czeka jeszcze w życiu i jak się to wszystko potoczy. Wyznaję natomiast zasadę "jeżeli czegoś oczekujesz od drugiej osoby, najpierw oczekuj tego od siebie". Nie chciałbym być zdradzany, sam też nie zamierzam zdradzać. Jestem szczęśliwy z tego co mam. Będę zimny i bardzo bezpośredni, ale...nie opłaca mi się zdradzać...Zbyt wiele mógłbym stracić. Prócz tej zimnej kalkulacji muszę dodać również uczucia...przyjaźni, miłości, namiętności i zaufania.
Podpisuję się pod Twoimi słowami obiema rękami!!!
Zapytałam i zgadza się-też mam takie podejście staroświeckie-choć wiele osób to śmieszy i słyszę tekst "dziewczyno na jakim świecie Ty żyjesz, dyskretnie można wszystko nie trzeba się ograniczać do jednego partnera, zresztą fajnie jest spróbować tego z kimś innym". Ja jednak wolę pozostać przy swoich przekonaniach, bo stracić "COŚ" za "nic" w sumie nie ma sensu.
Stwierdzenie "zawsze fajnie spróbować z kimś inny" jest głupie samo w sobie. Bo gdybym faktycznie chciał tak żyć, to żeby mieć "porównanie" musiałbym kochać się ze wszystkimi kobietami na tym świecie... W najlepszym wypadku można zyskać trochę kłopotów, chorobę weneryczną, niechciane dziecko, obitą twarz itd. Wszystko zależy od tego co "jest celem naszego życia"...i jakie mamy priorytety.
Facet podobno kieruje się instynktami - kopulacja, geny itd. Ale idąc tą drogą równie dobrze możemy robić pod siebie i nie wycierać sobie tyłka...w końcu to też instynkt. Piszę to jako facet.
Ale unhollyseth, nie zaprzeczysz,że większość facetów myśli najpierw penisem, a dopiero póżniej głową. Tacy jak ty- z takim podejściem, są w mniejszości. I szacunek dla ciebie za poglądy.
Wiesz, ale ja też myślę penisem:) Codziennie widuję na swojej drodze wiele atrakcyjnych kobiet, na widok których aż gorąco się robi. Też jestem wzrokowcem. Mam swoje fetysze itd. Ważne jest tylko, aby penis nie zdominował zdrowego rozsądku:) I żeby umieć rozdzielić sferę marzeń seksualnych od codzienności:) Ja tak to widzę.
Zresztą wyznaję jeszcze jedną zasadę...ze zdradą to jest tak "Idziesz do McDonalda na hamburgera, a w domu czeka na Ciebie pyszny rostbef podduszany polany masełkiem z czosnkiem" :) Po co mam się stołować w fast foodach, skoro jadam pyszności :)
Każdy rostbef kiedyś spowszednieje.
Nawet najsmaczniejszy,a wtedy masz ochotę na pizzę,golonkę a nawet kebab.
Byle nie rostbef :)
Czytaj między wierszami :)
Pytanie jest na czym budujesz związek, jak go budujesz i przede wszystkim po co go budujesz?:) Jeżeli dobrze dobierzesz odpowiedzi to będziesz wiedział, że rostbef się nie budzi nigdy :P
Do tego dodaj czego oczekujesz od życia i co daje Ci szczęście:)
unho...... nie zamierzam zdradzać ,ale...
Nie piszę głupot typu 'NEVER!!! NEVER!!!
Każdy jest inny i odpowiada za siebie.Oczekiwania,marzenia,codzienność.Powinno się rozmawiać,przytulać i szeptać czułe słówka. Powinno. Mało kto planuje zdradę.Ona może być już za miesiąc czy rok. Porównywać kobiety do dań ?ok. Tylko wyobraż sobie inteligentna i śliczną kobietę która jest w Twoim typie ...Rostbef smakuje wyśmienicie.Kochasz i jesteś kochany...Potraficie rozmawiać i słuchać.Dzielić troski i szczęście na dwa...Ale Ona ta druga...Widzisz jej śliczne oczka,ciało.Ono może być Twoje.Tylko na chwilę.Jej głos .Rozwiane długie włosy.Zapach jej perfum w windzie.Jest idealna,z poczuciem humoru...fajnie Ci się z nią rozmawia...Codziennie. To nie byle jaki hamburger.To nie rostbef.To Ona.Jedyna i niepowtarzalna.
Jakbym ja postapił? Nie wiem sam.Ale wiem ze stad się biorą zdrady.Zauroczenie,fascynacja,może najprawdziwsza miłość.
Gdybać ,zaklinać rzeczywistość i obiecywać to my możemy...ale kogo postawi nam los naprzeciw siebie to jeszcze nie wiemy...a jest jeszcze nasza druga połowa i ...ta sama bajka...
Ale pisałem. "Nie opłaca mi się zdrada, w czystej kalkulacji". Była tak jedna dziewczyna 2 lata temu. Mężatka. Wpierw była koleżanką, potem przyjaciółką, a potem szło to w złą stronę. Nie ukrywam, że przez chwilę podoba mi się ta sytuacja i przez pewien moment była tak chwila...że zrobiło się niebezpiecznie. Uważam się za rozsądną osobę, bez skłonności do ryzyka. I do tego również podszedłem w ten sposób. W domu czeka na mnie wspaniała kobieta, z którą budowałem swoje szczęście i jestem szczęśliwy. Pytanie czy chcę to popsuć ( bo na pewno się popsuję) dla chwili, kilku chwil przyjemności. Ja tak właśnie patrzę na świat. Plusy i minusy. Co mogę stracić a co mogę zyskać. Zasada ta nie odnosi się do mojej narzeczonej ponieważ ją bardzo kocham. Oczywiście powiedziałem jej o tym wszystkim. Nie była zadowolona, ale nic się nie stało, ponieważ opanowałem swoje "odruchy i instynkty" i posłużyłem się zdrowym rozsądkiem.
Część osób, które mnie zna potwierdzi, że uwielbiam kobiety, wręcz je ubóstwiam i uwielbiam ich towarzystwo, jednak nigdy nic nie wyszło poza niewinny flirt. Mogą nagie chodzić w okół mnie i nic się nie stanie:) Tak więc, nie obawiam się następnej takiej sytuacji:) Poza tym męczyły by mnie wyrzuty sumienia, byłbym spięty i zestresowany, a na co dzień jestem wesoły i radosny, więc po co to psuć :)
Piszesz o prawdziwej miłości...każda następna jest tą prawdziwą ;)
ten watek powinien sie nyzywac "zycie" :)mysle ze mozemy starac sie unikac sytacji "niebezpiecznych" mozemy chciec nie zdradzic ale nie mozemy powiedziec ze nigdy napewno tego nie zrobimy bo jak sie mowi potocznie napewno to Kopernik nie zyje :)a zycie rozne scenariusze pisze,zaznaczam ze sama jestem przeciwna zdradzaniu jest to cos wedlug mnie nie wybaczalnego i przy okazji zapytam Unholly czy bylbys w stanie wybaczyc zdrade??