Rano Gazeta Ostrowiecka napisała:
"Pogotowie zostało wezwane do 2,5 -rocznej dziewczynki w Piaskach Brzóstowskich, której matka podała zamiast syropu od kaszlu, lek psychotropowy - haloperidol. Dziecku podano w karetce tlen i na sygnale dowieziono do szpitala. Lekarz ze szpitala zadzwonił do apteki, w której - zdaniem matki - wydano zastępczy lek. Farmaceutka temu zaprzeczyła, twierdząc, iż wydała flegaminę. Dziewczynka trafiła na oddział dziecięcy ostrowieckiego szpitala z typowymi objawami pozapiramidowymi.
-Dziecko miało wyprężone ciało, wywrócone gałki oczne oraz prężenie szyi -mówi ordynator dr Longina Warsińska - Bogacka. Dziewczynce podano dawki leku przeciw tym objawom, które po dwóch dniach ustąpiły. Zagrożenie minęło, ale wciąż pozostają wątpliwości, jak mogło dojść do tak fatalnej w skutkach pomyłki?
Ojciec dziewczynki twierdzi, że jego żona w środę otrzymała od lekarza receptę, na której były wypisane 4 leki: amoksiklav, vibovid, calcium oraz flegaminą. Dodano także rozpiskę, jak należy dziecku je podawać leki. Farmaceutka wydała cztery opakowania leków i zapakowała je do firmowej torebki.
Udaliśmy si ę do domu małej dziewczynki, która zamieszkuje z rodzicami i dziadkami. Feralnego dnia była w domu tylko z matką.
-Po wyjściu od lekarza z córką udałam się do apteki, aby wybrać przepisane leki -mówi matka dziewczynki. -Po dotarciu do domu od razu zauważyłam, że nie ma flegaminy, lecz w reklamówce były inne kropelki - haloperidol. Uznałam ten lek za zamiennik. Jednak zamiast zalecanych 8 kropli, podałam córce wieczorem 6 kropli. Mała poszła spać. Na drugi dzień rano ponownie podałam lek. Córeczka przespała się jakiś czas. Gdy wstała i bawiła się, nagle upadła. Zesztywniała, a gałki oczne miała wywrócone. Bardzo się przestraszyłam.
-W tym samym czasie dziadek dziewczynki robił zakupy w pobliskim sklepie, gdy otrzymał z domu alarmujący telefon, że coś złego dzieje się z wnuczką.
-Natychmiast wróciłem do domu –mówi starszy mężczyzna. –Wnuczka wyglądała, jakby nie żyła. Ścisnęło mnie w gardle.
Matka dziewczynki natychmiast wezwała pogotowie. W międzyczasie próbowała ją szarpać, aby nie straciła przytomności.
-Ratownicy medyczni, którzy przybyli na miejsce, podali dziecku tlen i przewieźli do szpitala – potwierdza szefowa pogotowia, Danuta Barańska. –Dziecko było przytomne, wydolne oddechowo i krążeniowo. Jego stan był stabilny i nie zagrażał życiu.
Zdaniem rodziców, błąd popełniono przy wydawaniu leków. Innego zdania jest właścicielka apteki.
-Leki klientce wydawała pracownica –mówi właścicielka apteki. –Jest to doświadczona osoba, które też ma dzieci. Wykluczone, aby doszło do takiej pomyłki. Opakowanie flegaminy, a leku haloperidol różnią się. Farmaceuta wydaje leki zgodnie z receptą, następnie sprawdza je po raz drugi i wkłada razem do firmowej torebki. Nigdy nie zdarzyło się w naszej aptece, aby doszło do takiego błędu. Po telefonie ze szpitala dokładnie sprawdziliśmy leki. Ich stan się zgadza. Nie mógł być więc wydany haloperidol. Lek ten podaje się dzieciom powyżej 3 lat. Ponadto zawsze, gdy podajemy zamiennik, informujemy o tym klienta.
Zdaniem rodziny dziewczynki całą sprawę można szybko wyjaśnić.
-Wystarczy sprawdzić, czy stan wydanych leków tego dnia zgadza się ze stanem znajdującym się w aptece –mówi dziadek dziewczynki. –Można też dotrzeć do przychodni, gdzie się leczymy i sprawdzić czy takie leki kiedykolwiek były nam przepisywane, gdyż ten lek wydaje się wyłącznie na receptę.
W dniu 11 marca ojciec poszkodowanej dziewczynki powiadomił o zdarzeniu policję.
-W związku z tą sprawą zostanie wszczęte postępowanie przygotowawcze –informuje Rafał Pietrkiewicz, oficer prasowy ostrowieckiej KPP. Będzie miało na celu wszechstronne wyjaśnienie wszystkich okoliczności związanych z wydaniem leku. Należy jednak pamiętać o zachowaniu ostrożności przy podawaniu jakichkolwiek leków, tym bardziej małym dzieciom. Gdyby kobieta przeczytała ostrzeżenia producenta, wiedziałaby, że po spożyciu haloperidolu mogą wystąpić m.in. mimowolne ruchy kończyn i tułowia, zaburzenia oddechowe oraz zapaść."
Ktoś wie co to za apteka? Sama mam małe dziecko, aż strach pomyśleć...
nie wiem co to za apteka ale teraz to raczej już tam się pomyłka nie trafi bo będą się pilnować (przynajmniej przez jakiś czas)
Nie usprawiedliwiam farmaceutki,ale pomyłki się zdarzają!
Przed podaniem leku należy PRZECZYTAĆ ULOTKĘ !!! Matka powinna była to zrobić przed podaniem leku maluchowi!
Też prawda, ta matka jakaś dziwna: ja nawet soku dziecku nie dam do picia jak nie wiem, co tam leją. A co dopiero mówić o lekarstwach!
no i chyba powinni się wziąć za charaktery pisma lekarzy bo czasami to aż nerwy człowieka biorą jak się patrzy na te znaczki zamiast liter, chyba inne szkoly konczyli czy co
też myslę ,że teraz bedą 10 razy sprawdzac przed wydaniem:)
Ulotki trzeba czytać.Kiedyś wypowiedziałam sie na forum że bałam sie podać dziecku lek bo napisali w ulotce że jest dla starszych dzieci i posypały się gromy że skoro lekarz przepisał to powinnam podac a nie wymyslać i kim to ja nie jestem jak chce sama dziecko leczyc.MOże pani posłuchała tych mądrych opini i ślepo podała lek psychotropowy zamiast syropu na kaszel.Masakra.
ok ok ok a jak bierzecie zamienniki bo np tansze to co?????????????w ulotka tak pisza ,ze naprawde nioe wiadomo czy podawac dany lek czy n ie szczegolnie gdy spojrzy sie na jego skutki uboczne ewentualnie powikłania.Nie ma ,ze niewyraznie napisane jest telfon do lekarza i niech dziwoni jak nie jest pewna ,az nauczy sie on pisac poprawnie a ona pomyslec zanim poda taki lek,przynajmniej moglaby sie zorientowac ,ze taki lek dla dziecka 2.5 roku to cos nie halo ,ale to tylko dla rozgarnietych.Gdyby to bylo cos dla osób chorych na ostoporoze tez by jej nie zdziwiło??????
W ćmielowie nie ma wiele Aptek ,jest chyba jedna .Ulotki trzeba czytac tyle ,ze recepty trzeba czytać i sie zastanowić piec razy albo wiecej ,Matka jest laikiem ,a ona po studiach tak mi sie wydaj przynajmniej i powinna sie orientowac co sprzedaje i cos powinna ja zastanowic skoro mogło byc niewyraznie. To bardzo silny lek ,w zależnosci od podanych kropel ,nie dla tak małego dziecka.Czyli jakby podała przeslawny pawulon to tez by byla wina matki ,bo nie przeczytala ulotki -bosko A gdyby podala zamiennik to co?????tez matka musi sie znac
Bardzo łatwo sprawdzić ,kazdy lek partia i numer serii leku na recepte musi byc wprowadzony do dokumentacji apteki.Leku nikt sobie sam nie mógł wziać i od tak kupić ,wiec mysle ,ze to łatwo sprawdzic kto mówi prawde i nie trudno sie domysleć.Apteka powinna przeprosic i przyznac sie do błedu ,niz jeszcze pajacować.
Dokladnie jest dwie apteki-jedna obok przychodni druga obok sklepu groszek,z artykulu jaki zostal zamieszczony w gazecie ostrowieckiej wynika wedlug zeznan matki dziecka ze po wyjsciu od lekarza udala sie bezposrednio do apteki w celu wykupienia lekow.Dziwna jest ta cala historia,recepta mogla byc wypisana nie czytelnie (lekarze pisza jak kura pazurem)a pozniej wina spada na farmaceutow.Kazdy lek ma ulotke informacyjna trzeba czytac zanim zazyje sie dany lek,bynajmniej jezeli podaje sie dziecku.
Zamienniki - to często dokładnie te same leki tylko pod inną nazwą handlową ( inna firma), ale skład jest dokładnie taki sam.
Druga sprawa - to nie farmaceuta ma dbać o CZYTELNE PISMO KONOWAŁA. Farmaceuta ma PRAWO NIE WYDAĆ LEKU i odesłać w przypadku nieczytelnej recepty z powrotem do KONOWAŁA, by wypełnił to CZYTELNIE lub do innej apteki by tam spróbowali to bez enigmy rozszyfrowac. A jeśli nie umie pisać ( po tylu szkołach) to niech kupi sobie maszynę do pisania, albo wprowadza na komputerze.
Najwyższy czas by lekarz wypisywał recepty na komputerze lub co najmniej drukiem. Takie nieczytelne pismo może decydować niekiedy o życiu człowieka.
Kazdy zwie co to zamiennik ,tylko skad wiesz ze o takie napewno chodziło ,znasz wszstkie leki i ich dzialanie?????????Odpowiada Lekarz i Apteka Jedno bazgrze drugie nie powinno wydac i tyle skoro nie moze odczytac.proste Tytusie
Oczywiste ,ze wina leży po stronie Apteki Skoro bylo nie nabazgrane to nie wydaje ,a jesli wydaje ,to biore to na siebie i tyle.Nikt nie musi umiec czytac i pisac baaa moze byc niewidomy i co wtedy???,tez mogal sobie przeczytac??Niestety to jest taki zawód w którym trzeba myslec i brac odpowiedzialność i potrafic do błedu sie przyznać.Pochodzenie leku łatwo sprawdzić i omijac apteke szerokim łukiem!!!!!!!!!!!!!!!Chyba ze ta osoba poniesie jakas słuzbową odpowiedzialnosc w co wątpie ,bo znajac realia to jakas znajoma albo rodzina
Jeśli farmaceuta ma wątpliwości co do nazwy leku, to oprócz odesłania tego z powrotem do lekarza może się również zapytać jaki lek lekarz chciał przepisać i na co.
Ulotki są po tpo by je czytać! We wszystkich reklamach o tym trąbia!
Przecież oba leki nawet z wyglądu różnią się. Myslę, że to mama pomyliła się może ze swoimi lekami.
no to nieźle się matka usprawiedliwia hahaha to nie wina apteki, to producenta pewnie :)