dodam jeszcze Krzemionki warte zwiedzenia.
jakie to smutne...i żałosne, jak wszystkim jest źle, a ja powiem swoje zdanie, mieszkałam w Lublinie, mieszkałam w Wielkiej Brytanii i wiecie co?najlepiej jest mi tutaj w Ostrowcu.Każdy zaradny człowiek jest w stanie znaleźć tu fajną pracę za dobre pieniądze i błagam LENIE nie mówcie że jest inaczej, trzeba tylko chęci. Tutaj urodziły się moje córki, mam wspaniałych przyjaciół i sąsiadów.Nie irytuje mnie zgiełk i korki dużego miasta.Może nie mam wygórowanych ambicji ale nasza galeria w pełni wystarcza żeby ubrać całą moją rodzinę, jeśli chodzi o atrakcje to zależy od podejścia, my raz w miesiącu robimy wypad żeby pozwiedzać okolice i dalej mamy co zwiedzać ;-)TAK JESTEM TU SZCZĘŚLIWA i wstyd mi czytać tak przykre komentarze...
obiema rękami podpisuję się pod poprzednim postem 9,46.Jestem tego samego zdania, sporo w paszporcie mam pieczątek a teraz już nie i nie widzę innego miejsca aby zamieszkać.Malkontenci są wszędzie ale jak ktoś upatruje pozytywów to je znajdzie.
Dodam że z tego co czytam jest sporo postów aby rozgrzewać atmosferę ale sami tak nie myślą i tego się trzymajmy.
Tak tak, za Pisu podobno nie ma bezrobocia takze Ostrowiec jest idealny dla mlodych ludzi. Tylko czemu wiekszosc z nich wyjezdza i nie chce miec z tym zadupiem nic wspolnego?.
9:46 smutne i zalosne jest brak umiejetnosci czytania ze zrozumieniem. Dyskusja nie jest o pracy, czy zakupach, a o atrakcjach turystycznych. Gosc wczesniej slusznie wspomnial, ze okolice mamy piekne, ale Ostrowiec turystycznie lezy. To inny czlek pisal, ze czlowiek z miasta bedzie interesowal sie miastem, a nie beda go interesowac ujazdy, opatowy itd. a to juz nie dosc ze nietrafione, ale i malomiasteczkowym kompleksem zajezdza.
Podejmujac temat Twojej wypowiedzi. Prace za dobre pieniadze mozna znalezc owszem, ubrac sie od biedy tez mozna u nas, tez racja.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :) Ja od urodzenia Ostrowczanin, ponad 30 lat w tym mieście, od kilku na wsi malutkiej mieszkam. Ktoś by stwierdził, że dziura i nie chciałby tu żyć. Ja jestem devopsem, więc pracuję w domu. Sklepu u nas nawet nie ma. Pieczywo kupuję na samochodzie z piekarni, po inne zakupy jeździmy z żoną do marketów w pobliskich miejscowościach, Biedronka jest teraz wszędzie :) Ciuchy zamawiam przez neta, większość rzeczy też, więc mi galeria niepotrzebna. Dzieci autobus do szkoły zabiera spod bramy i odwozi. Niczego mi nie brakuje i cieszę się, że tu mieszkam, stąd rozumiem ludzi, którym wystarcza życie w Ostrowcu. U mnie atrakcji turystycznych też nie ma, więc rozumiem ludzi, którzy niczego nie widzą w Ostrowcu do zwiedzania. Czy chciałbym wrócić do Ostrowca? Nie. Czy podoba mi się Ostrowiec? Nie. Za dużymi miastami nie przepadam, więc spotkania w firmie w stolicy, szkolenia, itp. rzeczy mnie w tym mieście męczą. Myślałem o tym, co by było gdybym miał mieszkać w małym, bądź średnim mieście. Wybrałbym Zamość, bądź Puławy, ale to moja subiektywna opinia. Na szczęście dopóki pracuję zdalnie i zarabiam, nie muszę myśleć o wyprowadzce z mojego wiejskiego azylu. Tego również życzę Wam w święta - byście zawsze mieszkali tam, gdzie Wam się podoba.
Do gościa powyżej, ja wątpię czy twoje dzieci będą ci wdzięczne że osiedliłeś je na wsi, skazałeś na codzienne dojazdy i tego że piękne miasto mogą oglądać tylko od święta.
Mówisz że jestem małomiasteczkowy, musze powiedzieć że średniomiasteczkowy, ale od dziecka uwielbiałem duże miasta w tym Ostrowiec ,specjalnie jeździłem pociągami by pozwiedzać i wyrwać się ze swojej miejskiej dziury i tak mi zostało. Mnie zamki, atrakcje Sandomierza ,Bałtowa, itp kompletnie nie wciągają, raz na jakiś czas fajnie odwiedzić ,ale jednak miasto zawsze jest ciekawsze niż ta cała reszta. Ja chyba nie jestem wyjątkiem,a to że kilka osób zachwyca się jakimiś atrakcjami w okolicach,to ich sprawa
Masz rację, piękne miasto odwiedzają od święta, bo w Krakowie jesteśmy dwa, trzy razy w roku tylko.
No tak, bo w Ostrowcu wychodzi dziecko z bloku i po drugiej strony ulicy ma szkołę. A jak idzie do średniej, to sprzedajesz mieszkanie i kupujesz naprzeciwko następnej szkoły. Do podstawówki chodziłem na piechotę 2 km w jedną stronę. Do THM-u tłukłem się z Rosoch komunikacją miejską z Polnej, a powrót z Alei. Moje dzieci wsiadają i wysiadają pod bramą domu.
Mamy na balkonie teleskop i siedzimy w ciepłe dni, dzięki czemu uczą się nieba. Postawisz w Ostrowcu? Co zobaczysz? Mlodsza córka bez problemu rozróżnia grzyby i uwielbia grzybobranie, choć ma 7 lat. Dzieci znajomych rwą się w weekend do nas, nie odwrotnie, bo mają tu mnóstwo rozrywek, których nie zapewni im miasto, więc o swoje dzieci jestem spokojny. Jeśli oboje stwierdzą kiedyś, że nie chcą tu mieszkać i kategorycznie chcą się wyprowadzić, to praca mi na to pozwala i wyprowadzimy się gdzie chcą, a wrócimy na wieś jak będą dorosłe. Na pewno jednak nie będzie to Ostrowiec, tylko miasto z perspektywami dla młodzieży akademickiej.
Mierzysz wszystkich przez pryzmat swojej osoby, więc żadne argumenty do Ciebie nie docierają, więc tysiące turystów się myli w Bałtowie, czy Sandomierzu, zamiast zwiedzać "piękny" Ostrowiec. Fajnie, że lubisz to miasto i Ci się podoba, ale nie przypisuj swojego zdania szerokiemu gronu, czy większości, bo to tylko Twoja opinia, a nie reguła. Tak jest również z moją wsią - że uwielbiam ją ja i moi znajomi, nie znaczy automatycznie, iż wieś jest the best.
atrakcje Ostrowca i okolic to brud w mieście i tony śmieci w okolicznych lasach - ech ostrowiecka inteligencja
Dzieci Twoje po prostu nie mają wyjścia. Moje dzieci przez najmłodsze lata mieszkały na wsi, mieliśmy wszędzie daleko, basen, kino, szkoła, a o spotkaniach z rówieśnikami nie wspominam nawet. Po pracy nie chciało się wracać do miasta aby córka mogła z koleżankami posiedzieć na placu zabaw, pobyć z nimi. Starsza miała 11lat jak kupiliśmy mieszkanie w bloku, młodsza 8 i dziś starsza wspomina źle mieszkanie na wsi. Nie ma porównania. Domek póki co wynajmujemy ale może my z mężem kiedyś wrócimy. Dziś starsza mieszka już w innym mieście, gdzie studiuje. No, ale ani to Puławy ani Zamość, bo tam raczej przyszłości lepszej niż tu nie ma, przeciwnie. Tak więc widzę, ze Twoim dzieciom jak to mówią "jak z rana tak i z wieczora".. A grzyby rozróżniają moje obie córki i nie muszą mieszkać w lesie. Miasto zapewnia na pewno lepsze zycie szczególnie dla dzieci w wieku szkolnym i młodzieży, a te rozrywki, które twoje dzieci mają na co dzień wystarczą pewnie raz na tydzień a i to przesada raczej.
Boże.... Nie wiem czy chce mi się dalej tłumaczyć... Dzieci z dojazdem do szkoły mają lepiej niż ja mieszkając w mieście. Lepszy autobus spod bramy czy ganianie na najbliższy przystanek? Więc jakie to daleko? Kino, basen? Jak chcemy to wsiadamy i jedziemy, nie ma u mnie czegoś takiego jak powroty z pracy, bo pracuję nie wychodząc z domu, a codziennie do kina i na basen i tak się nie chodzi. Dzieci też mają tu koleżanki i kolegów - uwierz, tu żyją jeszcze inni ludzie, nie tylko my dziki i sarny :) Nawet światłowód, prąd i bieżącą wodę tu mamy jak coś :D I nie muszą chodzić na plac zabaw, gdzie ludzie wyprowadzają psy, albo coś jest zajęte, tylko mają go na podwórku. Mają wolność i wszystko czego zapragną. Nie muszą kisić się w czterech ścianach w bloku. Astronomia raz na tydzień? Chyba żartujesz. Mają kreatywne pasje, nie siedzą na YT z nosem w telefonie, a konsolę odpalają od święta, bo wolą inny tryb spędzania wolnego czasu. No ale w końcu wiesz lepiej jak mają moje dzieci. Jak już pisałem - dzieci znajomych wolą przyjeżdżać do nas, niż nasze jechać do takiego Ostrowca. Będziesz chcieć to i mi uargumentujesz, że kebab jest zdrowszy od warzyw :)
Ja mam własne warzywa, działkę i domek pod miastem ale nie musimy tym dzieci karać. Weekend wystarczy a na codzień mogą planować sobie czas jak chcą. Twoje małe jeszcze ale podrosną to będą chciały bez ciebie do kina czy rówieśników wyjść i to kwestia roku, dwóch.
No rak, zapomniałem że u mnie ich rówieśnicy mieszkają w lesie i mają rogi oraz kopyta :) A ja nie muszę dzieci karać mieszkaniem w bloku, gdzie muszą być cicho, bo sadziedzi, gdzie czasem u sąsiada impreza i spać nie mogą, gdzie będą stać pod klatką, a gdy zostaną w domu same na pół dnia, to nie wyjdą na własne podwórko z własnym placem zabaw, w lato będą zmuszone iść z tłumem na rawszczyznę, zamiast wskoczyć do swojego basenu, albo w deszczowy dzień jedyną ich rozrywką będzie tv, łażenie po galerii, albo posiedzenie w McDonalds, którego jak otworzyli, to pół roku się ludzie podniecali, itd.
Jak już mówiłem wcześniej, gdy zapragną miasta to przeprowadzimy się do miasta. Tylko miasta, a nie Ostrowca, bo tutaj nie wrócę. Piszesz o kinie i basenie, co masz poza tym? Tor gokartowy? Kręgielnie? Może salon arcade? A może do Smyka na zakupy po zabawki? Albo do Empiku po ciekawą prasę, płytę, książkę? Albo pokażesz im zamiast kina teatr? Może dzieci zostaną audiofilami i do salonu hi-fi z nimi pójdziesz w Ostrowcu? Chcesz mieszkać w mieście to przeprowadź się do miasta, a nie mieszkaj w jego substytucie. A jak Twoje dziecko zapragnie mieć swój stół do bilarda, ping ponga? Swoje boisko do kosza, swój drewniany domek? Albo nastolatek będzie chciał mieć swój prywatny tor crossowy bo będzie chciał być drugim Blazusiakiem? Albo zapragnie zostać pszczelarzem? W bloku mu to urządzisz? Nie wiem czy oceniasz przez pryzmat swojego dzieciństwa wieś, czy jakieś kompleksy leczysz, ale o moje dzieci możesz być spokojna/y. Uważasz się za wyrocznię i stwierdzasz co jest lepsze dla moich dzieci. Twój sposób postrzegania świata nie jest tym jedynym słusznym. Mój też nie, ale ja przynajmniej wyciągam wnioski z obserwacji i rozmowy z dziećmi oraz nie mówię obcym ludziom co jest lepsze dla ich dzieci.
wiesz co, ja mam dziecko 12 lat i w życiu nie widziało komunikacji miejskiej, do szkoły jeździ rowerem 1,5 km od kilku lat ,albo ja go rowerem dowożę,zależy jak wypadnie. Dodatkowo mam chorobę lokomocyjną ,więc nie ma mowy o autobusach,ale miałem w życiu okres gdy musiałem jeździć i kiepsko się to skończyło, przerwaniem studiów w połowie ,utratą kontaktów z grupą ,właśnie przez te codzienne dojazdy. Dla ciebie to pikuś wsiąść do autobusu, pojechać,a dla mnie męczarnia,stres,okropny hałas i konieczność siedzenia w miejscu, chociaż można się przyzwyczaić ,tylko wszystko do czasu.
Ależ oczywiście, ja tez dzieciństwo spędziłem pół na pół w moim mieście i w Ożarowie w domku jednorodzinnym,znam ten klimat i tęsknię za tamtymi czasami. Z tym że do szkoły chodziłem w moim mieście,a nie tam i chyba dobrze ,bo jak patrzę na tamtejszą młodziez ,to do miasta im trochę sporo brakuje mentalnie,przeważnie jadą za granicę do pracy.
Więc z moim przypadku mała miejscowość była tylko w ferie i wakacje,a rok szkolny był w moim mieście.
ps. zauważyłem że w ogóle w Ostrowcu mało kto jeździ rowerem, wszędzie tylko taksówki i pełno samochodów i nie wiem z czego to wynika. A jakiś system rowerów miejskich będzie wprowadzany ,czy nic ? W ogóle sobie nie wyobrażam łazić na piechotę w śniegu,deszczu ,stać na jakichś przystankach i czekać,patrzę na tych czekających ludzi ,to mi ich po prostu żal, skoro można wygodnie dojechać ?
ps. tez niedługo kupuję teleskop, od miesiąca rozglądam się za czymś i chyba wezmę SYNTA 8 dobson lub inny podobnej średnicy.
resFT - poczytaj na teleskopy.pl poradnik, fajne treściwe info dla początkujących. Ważne, że nie kupujesz bubla tylko sprzęt polecany na początek, będziesz zadowolony.
Ożarów :) pamiętam jak z Ostrowca jeździliśmy tam na basen, gdy na KSZO był już nieczynny, a Rawki jeszcze nie było. Potem odwiedzaliśmy pizzerię Ernesto - do dzisiaj ulotkę gdzieś mam w szufladzie. Ale generalnie Ożarów tak jak piszesz to miasteczko, gdzie nie ma jako takiej przyszłości. W Ostrowcu w mojej branży też bym kariery nie zrobił, więc albo korpo w dużym mieście, albo zdalna praca do wyboru.
11:45 - a jakbyś miała do wyboru pracować z ludźmi za 3 tysiące, albo zdalnie za kilkukrotność tej kwoty? :) Na naszej wiosce, choć małej, dzieci mają sporo rówieśników. Trafiliśmy chyba na modę wyprowadzek na wieś i u nas jest trochę młodych małżeństw z małymi dziećmi. Jest tych dzieci kilkanaście, gorzej gdybyśmy przyjechali z dziećmi w wieku 15-20, bo tych jest kilkoro, więc tu by była nuda. To chyba ten okres, gdy ludzie z dziećmi urodzonymi w tych latach uciekali za granicę za pracą, więc jest dużo osób starszych, potem mało takich 40-50, znów dużo 30-40, mało nastolatków i dużo dzieci poniżej 10 roku życia. Kolejne dwa domy kupiły młode małżeństwa, więc regresu nie będzie :)
Wyżej napisałam, że mamy dom na wsi. Póki co jednak moje dzieci niekoniecznie wolą spędzać czas samotnie niż z rówieśnikami. No, ale i ja nie wyobrażam sobie pracować zdalnie, nie mieć kontaktu z ludźmi na co dzień. Ale rozumiem moją teściową, która nie lubi nawet takiej mieściny jak Ostrowiec, lubi natomiast swój spokój i swoje podwórko. Niespecjalnie odwiedza kogoś i nie potrzebuje spotkań z ludźmi. Mojej kuzynki dzieci ze wsi też żyją i są na swój sposób szczęśliwe, ale nie wyjdą nigdzie bez mamy i tak do pełnoletności będzie ich wozić do miasta na głupi angielski czy na basen. Na szczęście ona nie pracuje i też mówi, ze na wsi im dobrze. Ja na wieś latem jeżdżę bardzo często, ponieważ mam co tam robić ale teraz wystarczy zajrzeć raz na kilka dni i to na godzinkę, dwie. Dzieci bywają rzadko. Gdybyśmy tam wrócili córka nie mogłaby chodzić na trening, czy na grę na gitarze, angielski, czy spotkać ze znajomymi i wyjść gdziekolwiek. Musiałabym z pracy zrezygnować żeby wozić Ją tam, gdzie potrzebuje. No, ale dzieci kuzynki raz na mc idą na basen i jest ok. Nie wiedzą, że można inaczej spędzać czas w gronie rówieśników i są zadowoleni. No, a na takiej nawet sporej wsi dzieci w ich wieku troje a nie jak w blokowiskach troje w jednej klatce a do wszystkich koleżanek można się przejść i w sumie wszędzie z rówieśnikami dotrzeć bez proszenia o podwózkę dorosłych. Sama wychowałam się w wiekszym mieście i nie chciałabym dzieci na wieś wywieźć bo to na pewno dla nich nic dobrego. Jak chcą jadą. Ale dzieci są różne i różne mają potrzeby tak jak i dorośli.