Do tych niezadowolonych. Udowodnijcie, że byliście tam na sylwestrze.
Nie mogę do tej pory przeżyć, że dałam z siebie zrobić takiego barana za własne pieniądze! żeby na sylwestrze stać w kolejce za jedzeniem ?! nie do wiary! tracić czas zabawy na stanie w kolejce, potem narażać siebie na ewentualne potknięcie z talerzem, czuć się jak kelner??? tak potraktowano gości, którzy liczyli na sylwestra z klasą w lokalu z klasą! Ogromnie jesteśmy rozczarowani, ja i znajomych 50 osób, którzy są oburzeni organizacją sylwestra
Widać niektórzy nie rozumieją na czym polega urok tzw. "life cooking". Owszem, trzeba chwilkę poczekać na jedzenie ( ok. 5 minut, w tym czasie rozmawiałam w kolejce z dawno nie widzianymi znajomymi) a w zamian dostaje się świeżutkie, zdjęte prosto z patelni pachnące jedzonko, przygotowane wprost na Twoich oczach.
A tak a' propos - przepyszna była karkówka i schab i wielkie brawa za świeże owoce morza - krewetki pierwsza klasa.
Gosciu a Ty wiesz co to sa swieze krewetki?????
Smieszne w Baltowie swieze krewetki cha cha pachnialy zmarzlina .Swieze krewetki mozna zjesc w nadmorskiej knajpie w cieplych krajach a nie w baltowie,chyba ze samolotem przylecialy wprost na Twoj talerz
To goście potraktowali lokal i siebie jak chcieli.
Gdy tylko kolejka się przerzedziła można było spokojnie podejść po danie i bez problemu otrzymać.
ja nie lubię kolejek, więc nie robiłem kolejki. Niektórzy pewnie mocniej popili, to i musieli szybciej coś gorącego upolować.
Oczywiście były pełne podgrzewacze jedzenia ale jaka to frajda jeść to co stoi i czeka skoro można zrobić radosny korowód i tłoczyć się w kolejce.
To nie gospodarze a goście nie zawsze potrafili siebie uszanować.
Szef kuchni jest jeden i robił danie zgodnie z procedurą a nie szybko by zaspokoić głodną kolejkę.
Pewnie nikt nie sądził, że komuś przyjdzie do głowy tak się zachować, by później nazywać siebie baranem.
Cierpliwość wyostrza apetyt, nerwy tylko powodują nadkwasotę żołądka. Wybór należy do konsumenta :)
Poza wszelką krytyką był starter. W szczególności jarmuż zrobiony perfekcyjnie na chrupko. Wielki szacun dla Szefa kuchni.
pełne podgrzewacze? :) hahaha.. przez 10 minut a potem do nich nie było już nic ..po mięsie jakimś została sama kapusta.
Było:Głodno,Chłodno i Nudno,no i walka o jedzenie,kolejki jak za czasów PRL ha,ha,ha Brawa!!!!
Tylko nudni ludzie się nudzą:)
Ja w towarzystwie swoich przyjaciół bawiłam się świetnie :)
17:58 ja się nie nudziłam, towarzystwo świetne ale i wszystkiego pod dostatkiem ale w domu u znajomych i nie wydałam więcej niż 60zł na swoje jedzenie i dobre drinki. Po 60zł się zrzuciliśmy. A wy rżniecie bogaczy, ale to ktoś się na was bogaci a później wylewacie na nich pomyje, bo okazuje się, ze wam szkoda tych 600zł. Żałosne i z waszej strony i ze strony właścicieli, którzy rzeczywiście oszczędzali, pompowali szamba itd.
Każdy się bawi jak lubi. Ja domówki też lubię ale nie da się w domu tak poszaleć tanecznie jak na dużej sali. Ja poszłam przede wszystkim potańczyć i jestem zadowolona. Jedyna rzecz, do której mogę mieć zastrzeżenia to niezbyt fortunny dobór zespołu. W ogóle to grali bardzo ładnie, wokal też w porządku - ale nie na taki typ imprezy , nie ten repertuar. Zespół raczej do grania w klubie muzycznym, w bardziej kameralnych klimatach.
Totalny brak organizacji, muzyka fatalna, wokalistka bez pojęcia o śpiewaniu, gra muzyków nie lepsza, podobnie akustyka. Nie sprzątano stołów. Talerze stały godzinami, trzeba było się upominać, żeby ktoś je zabrano. Ponoć właściciele tego lokalu tam byli. WSTYD!! Jak robicie kasę, to powinnyście mieć pojęcie jak się organizuje takie imprezy, nie sztuka jest wziąć pieniądze. Poza tym.. to był mój pierwszy sylwester na którym nie było szampana o północy. Ogólnie impreza bardzo nieudana, za bardzo duże pieniądze. Nie polecam nikomu tego miejsca.
Nie omieszkam wspomnieć o tym, że za kawę z ekspresu ( ponieważ dostępna dla gości była tylko rozpuszczalna w słoiku) mój znajomy musiał dwa razy zapłacić 5 zł. Żenada i wstyd na całego.
Jak ktoś miał ochotę na coś z baru - jakiś inny alkohol niż te na stołach czy kawę espresso lub latte to barman podawał. Chcesz coś ekstra, spoza menu sylwestrowego to zamawiasz i płacisz, logiczne. Open baru nie było w cenie Sylwestra.
Był szampan o północy, nie pleć głupot. Kelnerki na tacach roznosiły, nawet dla gości, którzy wyszli na zewnątrz.
Żeby płacić za kawę na Sylwestrze to rzeczywiście zapiecek, a raczej prawdziwy zaścianek Europy.
Wierzę, że był to szampan. Ale gdzie toast, odgłos otwieranego szampana? Przecież to jest nieodzowny element tej nocy.. Stypa jakaś z rzępoleniem.
Nie szkoda tych szesciu stow---, ale taki lokal i wlasciciele do czegos zobowiazuje---nie tylko do pilnowania swojego kieliszka.....