Z nim - "Felice123" - nie ma sensu rozmowa. Pokażesz jemu błędy (nawet ortograficzne) to będzie pisać: a ty zapomniałeś przecinka, albo mówić o błędach, których nie zrobiłeś. Nie potrafi tak jak np. maru1 pokazać, w którym konkretnie miejscu, gdyż tego miejsca nie ma.
Nie....bynajmniej.... za merytoryczną rozmowę uważam taką, gdzie adwersarz ( nawet średniorozgarnięty) podejmie choć w niewielkim stopniu próbę argumentowania swoich racji. Oczywistym dla mnie jest, że jak rzucasz oszczerstwa, to jest to dla ciebie trudne, niemniej jednak nadal oczekuję od ciebie przedstawienia toku rozumowania, który pozwolił ci, jak mniemam - na skutek ściśniętego umysłu i osobistych twoich fobii - rzucić w moją stronę potwarz jakobym przerzucała odpowiedzialność za akt pedofilski, z pedofilia na rodzica. Nie zrobiłeś tego do tej pory. Tym samym, nadal STRUGASZ wariata, chyba żeś ty nie Geppetto, a synek jego - Pinokio - kłamca z długim noskiem.
Niezależnie od tego jakie głupoty tu wypisujesz świadczące o twojej ignorancji odnośnie prawidłowego rozumienia tekstu pisanego, to nadal - nie poruszając kwestii, które cię w mojej postawie bolą - powiem tylko, że kierowałabym się w moim działaniu tutaj tym, by nikogo bezpodstawnie nie pomówić zabierając mu dobre imię. Oznacza to tym samym, że musiałabym mieć pewność co do faktów. Sytuacje, gdzie nakrywa się pedofila na gorącym uczynku nie są częste. Takiego nakrycia nie dokonuje też najczęściej rodzic lecz przypadkowa osoba trzecia. Żaden pedofil nie jest na tyle głupi ( głupi w sensie mentalnym, bo że jest głupcem nieopierającym się na Bogu w celu walki ze swoimi chorymi żądzami - nie ulega żadnej wątpliwości) , by ryzykować ponad miarę i dopuszczać się czynów pedofilskich w sytuacji bliskiej obecności rodzica. Zazwyczaj ustalenie takich okoliczności odbywa się poprzez obserwowanie zmian w zachowaniu dziecka świadczących o tym, że istnieje jakiś problem. Po nitce do kłębka idąc, pod koniec takich ustaleń, z pewnością rozmowy w cztery oczy, a potem przy świadkach, nie przeszkodziłyby w nabyciu pewności co do tych faktów, które by świadczyły, że w konkretnym przypadku, konkretna osoba, z konkretnym dzieckiem dopuściła się aktu pedofilskiego. Dla mnie taką osobą dociekającą powinien być przede wszystkim rodzic, który jako ten, który zna swoje dziecko najlepiej powinien dokonać niezbędnych ustaleń. Pewność zaś powinna być tym stanem,w którym winien on podjąć zdecydowane kroki na drodze prawem do tego przewidzianej.
Miłość bliźniego, dla każdego chrześcijanina powinna oznaczać z jednej strony to, że bezpodstawnie nie powinno się nikogo pomawiać, a z drugiej strony, ta sama miłość bluźniego powinna być motorem działania w celu odizoliwania sprawcy przestępstwa od ofiary oraz od innych potencjalnych ofiar.
Niezależnie od tego co tu napisałam, nadal twierdzę, że takim jak ty czy @maru1 ( tj. osób poza Kościołem) g...o do tego, co ktoś na wypadek czegoś tam mgliście zarysowanego zrobi, bo to nie wasza rzecz grzebać w głowach kogokolwiek sprowadzając innych do roli małp tańczących tak jak im zagracie w celu manipulowania opinią publiczną. Takie postawy swoimi korzeniami sięgają czasów minionych, o których wówczas pisałam, kontynuując mój wywód z @ maru1. Szkoda, że @maru1 nie był tak łaskawy by przytoczyć cały mój wywod i uciął go w wygodnym dla niego momencie. Ja zaś tak jak już napisałam, nie zniżkę się do jego poziomu by udowadniać cokolwiek, bo po pierwsze nie czuję się winna; po drugie nie jestem wielbłądem lecz wolnym człowiekiem nad którym żaden inny - nie ma władzy, a po trzecie - jako wolnemu człowiekowi, który tę wolność wyprowadza ze źródła - jako przymiot ukochanego dziecka Bożego - nie zależy mi na opinii drugiego człowieka, bo prawdę o mnie zna tylko Bóg. Druga osoba może się jej tylko domyślać i cały szkopuł w tym, że jej domysły będą na tyle bliskie prawdzie, na ile ona sama ( tj.ta druga osoba - oceniająca) będzie w swoim odbiorze drugiej osoby - tej ocenianej - rzeczywiście do tej prawdy dążyć. Dla mnie ktoś kto sam żyje w kłamstwie, za które mogę w tym przypadku uważać chociażby występujące fobie antykościelne- nie jest źródłem żadnej prawdy obiektywnej. Prawdą jest Bóg. Kto podąża Jego drogami - ten prawdy tak o sobie, jak i o drugim człowieku, jest najbliżej. Całą zaś prawdę pozna się w dniu własnego sądu - po śmierci. Wtedy każdy z nas zobaczy się takim, jakim widział go Bóg. To może być zatrważająca chwila, ale powiem szczerze - jestem tej chwili bardziej ciekawa, niż nią wylękniona. Czyż mogłoby być inaczej, skoro szukam prawdy w swoim życiu ?
Cd. mojgo postu
A jak tam z tym strachem u tych, którzy Boga mają za nic.
Czy będziecie się bali śmierci wiedząc, że zostaniecie ocenieni globalnie - tak z miłości do krzywdzonych dzieci, jak i z miłości do tych, ktorym zabieraliście dobre imię rzucając publicznie pomówienia I waląc na oślep ?
Historia pokazuje, że jak tylko macie szansę na pojednanie się z Bogiem, to choć na łożu śmierci, prosicie o sakramenty. Gorzej , jak takiej szansy się nie dostaje i zejdzie się z tego świata nagle...
Ups....- wtedy może żeczywiście nie być wesoło.
Acha... i żebyście nie cwaniakowali - to zmartwię was. By nawrócenie chociażby na łożu śmierci miało moc niezamknięcia przed wami w dalszej ( po czyśćcu) perspektywie - nieba, to musi być ono szczere. Kalkulscje w stylu: "nie zaszkodzi, a nóż - pomoże" zdadzą się wtedy tylko psu na budę.
No... to "na ra" :))
Dla ciebie fela jest erudytką całą twarzą. Tylko myli jej się tak pisownia jak znaczenie słów. Co nie raz pokazała :)
No ...jak tam - opanowałeś już pisownię imiesłowów z partykułą "nie"?
Odnośnie pomyłek w znaczeniu ( które de facto - to korekty dokonywane przez tel. w porę niewyłapane) - to wyrażenie "furora" poprawione zostało od razu ( post wpoczekalni).
O ile ja korektę wykonać mogę szybko, co też czynię, to Ty braków w czytaniu ze zrozumieniem, zwanym wtórnym analfabetyzmem, tak szybko nie wyeliminujesz. To się ciągnie za człowiekiem od początków nauki czytania, tj. od zerówki, czego jesteś dobitnym przykładem DiLuce :))
Leniem to jesteś ty, nie pij już za dzieci 500+ i do roboty. Maru1 udowodnił twoje "perłowe" wypowiedzi na temat pedofilii w sukienkach, przepraszam: sutannach.
Pisząc szybko z telefonu bardzo łatwo o pomyłkę gdyż słownik często sam przekręca wyrazy. Takie błędy są dla mnie bez znaczenia. Tobie też się to zdarzyło ;)
Nie ...mylisz się ...jak zresztą dosyć często. Ten trzeci krok nie dotyka procedury kpk, gdyż moja wypowiedź wtedy nie dotykała w ogóle tego aspektu postępowania, który obejmuje działania podejmowane na płaszczyyźnie obowiązków obywatelskich (w tym przypadku uczynienia zadość przepisom prawa powszechnie obowiązującego w zakresie zawiadomienia o przestępstwie), lecz procedury usuwania ze wspólnoty kościelnej - trzeci krok właśnie tego dotyczy :))
Dotyczy usuwania kogoś ze wspólnoty Kościoła.
Tropicielu przecież fela napisała wyraźnie, że przyłapanego pedofila po raz pierwszy upomniała by na osobności, za drugim razem upomnienie przy świadka, za trzecim razem dopiero zgłoszenie do organów ścigania. To znaczy, że troje dzieci ma być skrzywdzone bo Fela będzie uświadamiać zboczeńca. W takim przypadku należy niezwłocznie zgłosić na policję i nie dopuścić do zaciera śladów. No ale jak słynny prokurator Piotrowicz broni pedofila w sutannie z Tylawy uważając, że pchanie łap w majtki dziewczynek to nic takiego to co się dziwić Feli.
Widzę że chore z nieswisci lewactwo znowu onanizuje sie nad to kobitka.Ciekawe ile razy juz doszli.
Nie trzep sie i ty ,uroki pisania z telefonu