a kogo to?
ważne,że ty idziesz do przodu i zakładasz kolejny durny wątek
do usunięcia te dyrdymały
co tam robisz koleżko w tej Anglii liżesz jaj......ciapatym czy oni ciebie dmuchaj......ą
room angolu co to zapomniałeś polskiego języka a pewnie tam jesteś z pół roku i zapomniałeś mowa polska !!!!!niezły wieśniaczek z ciebie
Karollo,ja tez pracuje jako kierowca na ciezarowce .Placa 8,58 netto .To jak mozna do k..nedzy zarobic 38000 na rok?co ty ,dupy dajesz na postojach ,czy jak?
nie zgadzam sie ztym do końca.owszem trzeba stawiać na swoim i próbować sztuki negocjacji, ale tylko wtedy gdy ktoś może sobie na to pozwolić bo np ma jakąś dodatkową pracę, ma na kim polegac, ma jakieś zabezpieczenie finansowe w razie porażki itp, a co gdy czlowiek jest zdany sam na siebie? wtedy bierze się to co dają
Ja za jakieś 2 lata wyjeżdżam stąd ze znajomym. Nic w tym mieście się nie dzieje, nie ma pracy (nie interesuje mnie praca fizyczna a tutaj co najwyżej taką można dostać i to za 1200 przy sporym szczęściu), żadnych perspektyw rozwoju, brak młodych ludzi, w mieście zostali tylko młodzi nieudacznicy tj dresiarze przesiadujący dniami i nocami na ławce przed blokiem, których jedynymi rozrywkami są picie, plucie i czasem spuszczenie komuś łomotu, bo się popatrzył. Trzeba stąd uciekać byle szybciej, żałuję, że urodziłem się w tym mieście, w ogóle w tym kraju. Mam nadzieję, że jak za 30 lat tutaj wrócę (o ile) to wszystko będzie wyglądało inaczej.
A ja cieszę się,że zostałam, mam dobrą pracę, nie narzekam. A Tobie autorze brak zwyczajnej zaradności- jak ktoś MA GŁOWĘ NA KARKU to i na prowincji odniesie sukces. A niezaradnemu nawet najwieksze miasto nie pomoże. wyjechać to nie sztuka. :)
Ja również się cieszę, że zostałam, a 3 lata temu niemal pakowałam walizki. Mam niezłą pracę, pensja też może być;). Mam tu wspaniałych przyjaciół i rodzinę. Wśród moich najbliższych tylko jedna osoba jest notorycznie bezrobotna, ale jak widzę jej podejście do życia i obowiązków, to wcale mnie jej bezrobocie nie dziwi. I uprzedzam ewentualne zarzuty - nie mam rodziców w urzędzie miasta czy wujka w starostwie;). To, ze moja rodzina dobrze sobie radzi, zawdzieczamy nie tzw. plecom, ale pozytywnemu nastawieniu i totalnemu uporowi w dążeniu do celu. To u nas rodzinne;). No ale jak ktoś potrafi jedynie narzekać, szukać dziury w całym, wymagania ogromne, a kwalifikacje kiepskie - to i w "wielkim świecie" najgorszą i mało płatną pracę dostanie...