Siedzicie w domu przy wieczerzy wigilijnej,choinka świeci i błyszczy ,dom wysprzątany ,rodzina odświętnie ubrana zaajada smakołyki,nagle ktoś dzwoni do drzwi.Otwierasz.W progu stoi obdarty,głodny i brudny człowiek.Pyta,czy ugościsz go w ten wyjątkowy wieczór.Co robisz?
Wpuściłabym Go, ale przyznam, że miałabym Go "na oku" :)
Chciałem dwa lata temu przeprowadzić taki "eksperyment", ale ktoś mi powiedział, że to byłoby podłe...Sam zawsze chciałem się przekonać o tej "cudownej wigilijnej atmosferze".
Zapewne większość odpowie, że ugościłaby...ale większość również zrobiłaby coś zupełnie odwrotnego.
też się nad tym zastanawiałem, ale raczej bym wpuścił jeśli to byłby właśnie obdarty, głodny i brudny człowiek, niech się chociaż zagrzeje. W takim przypadku czuć byłoby tą właśnie magię świąt :)
Bo większość powie to co wypada powiedzieć:) Mamy w głowie taki wyidealizowany obraz tych świąt - wszyscy są dla siebie wtedy dobrzy i serdeczni. Natomiast mało kto przyzna się , że w dzisiejszych czasach po prostu strach wpuszczać do domu obcych. W sumie trudno się dziwić...
hm myślę, że ciężko dokładnie powiedzieć co bym zrobiła ale też się kiedyś nad tym zastanawiałam i podejrzewam, że tak, a na pewno poczęstowałabym go świątecznym jedzeniem, dałabym to co mam aby nie odszedł z pustymi rękami
W dzisiejszym obłudnym świecie i pełnym przemocy mając świadomość, że taka wizyta niesie ze sobą niebezpieczeństwo, bo ów człowiek może wyjąć np.nóż, raczej nie zdecydowałabym się go wpuścić.
Samotną osobę, którą znam tak, ale nie obcego włóczęgę.
Na 100% wiem, że dałabym mu jedzenie.
Każdego roku w pracy zadaję to samo pytanie.Natomiast ja bałabym się obcego człowieka wpuścić do domu,przygotowałabym mu paczkę z jedzeniem na wynos.
Może trochę odejdę od tematu, ale przypomniała mi się sytuacja, kiedy nie z okazji świąt, kilka lat temu zapukała do domu moich rodziców kobieta, która prosiła o pomoc. Mówila, że ma cieżka sytuację, że jest głodna, wiec mama zaprosiła ją do kuchni i chcąc poczęstowac obiadem i zrobic gorącej herbaty. Okazało się, że gośc nie ma ochoty na herbatę ale chcę kawę i to nie taką jak była pod reką tylko jakąs specjalną no i obiadem tez wzgardziła, bo nie jadal akurat tego mięsa. co było a ziemniaki to jej smakuja tylko z sosem. Nie sprostalismy jednym słowem wymaganiom:) Osobiście obiecuję sobie nie wpuszczac żadnych ludzi obcych, ale niestety zapominam, więc kto wie, czy nie zaprosilabym w wigilię kogos biednego. Z drugiej strony mam w pamięci reportaż radiowy o eksperymencie pewnego dziennikarza, który udawal biedaka, aby przekonac się o dobroci ludzi, i w sytuacji opisanej na początku wątku mogłabym miec podejrzenia, co do wiarygodnosci przybysza.