Trafiłam na to forum z tego samego powodu co pozostali. Mój chrześniak ma 18tkę w listopadzie. W dzień moich imienin. Mieszkam w innym mieście i od lat go nie widziałam. Kiedy był malutki to co roku na jego urodziny jechałam do niego z jakimś drobiazgiem (wtedy jeszcze nie pracowałam), a nawet jak nie jechałam to przynajmniej dzwoniłam z życzeniami. Zawsze pamiętałam. Ale nigdy, przenigdy nie usłyszałam zwrotnego "wszystkiego najlepszego", a przeciez miałam tego własnie dnia imieniny. Jak już miał lat naście przestałam dzwonić. Pomyślałam sobie, że choć raz chciałabym żeby to on zadzwonił do mnie. Przeliczyłam się. Teraz od kilku miesięcy szykowałam się, że zbliża się osiemnastka i na pewno musze się do niego wybrać, a tu nagle... ojciec mojego chrześniaka dzwoni do mnie specjalnie żeby mnie poinformowac że zbliża się osiemnastka, żebym przypadkiem nie zapomniała. no cóż... i tak miałam się zjawić, ale teraz wiem przynajmniej po co. Teraz już mam jasność czego sie ode mnie oczekuje. Przecież nie tego abym w duchu chrześcijaństwa pobłogosławiła chrześniaka na dorosłą drogę życia...
Nie jestem bogata, ale żyje mi sie spokojnie. Moja sytuacja materialna poprawiła sie przez te lata na tyle, że juz nie zastanawiam sie czy mogę kupić wędlinę czy może lepiej pasztet. Nie należę tez do osób chytrych, choc nie ukrywam że przy trójce wlasnych dzieci jest na co wydawać. Mam jednak dylemat bo sama nigdy chciwa nie byłam, a już tym bardziej wyrachowana. Moja chrzestna na moją osiemnastkę nawet do mnie nie zadzwoniła, a na ślub nie przyszła i nie mam do niej o to żalu, ale na jej imieniny dzwoniłam zawsze. A tu mam dziwne uczucie, że musze sie wykazać... wykazać zasobnością portfela. I mam dziwne wrażenie, że ie o to chodziło kiedy niosłam go do chrztu...
pozdrawiam
Zostać chrzesną to zrobić niejako ``przysługę`` rodzicom...i nie ma się obowiązku utrzymywać finansowo chrześniaków, od tego mają rodziców.... ja mam szczęście bo mam dobrze wychowaną chrześnice...ma szacunek do pieniądza, wie że na drzewach nie rosną... szanuje mnie jako człowieka a nie maszynkę do pieniędzy, albo bankomat..... i mam nadzieje że to sie z biegiem lat nie zmieni....
Oj żeby tak moja chrześnica była taka mądra, ale cóż to nie jej wina, to rodzice wychowują dzieci...........
Oczywiście, że nie ma obowiązku finansowego wobec chrześniaków. Należy jednak od samego początku uczyć dziecko takiego podejścia. Zadaniem chrzestnego jest pomoc rodzicom w chrześcijańskim wychowaniu dziecka. Tak, aby przy takiej okazji swoich osiemnastych urodzin, u progu dorosłości to chrześnik podziękował swoim rodzicom i chrzestnym za cały trud wychowania. Wystarczy dobre słowo.
brawo Baśka!
A co to chrzestny to fundusz charytatywny??? Rozpieszczone małolaty. Jak kogoś stac to ok, jego sprawa.. ale jak nie to z jakiej paki mam kupowąc niewiadomo co... A druga sprawa. Od Chrzestnych się oczekuje, a czy ten chrześnik czy chrzesnica zyczenia na urodziny swojemu chrzestnemu złoży? zyczenia na Boze narodzenie? Nie. Bo tu układ działa tylko w jedną stronę ...
W tych stronach Polski są jakieś dziwne zwyczaje... Mieszkam w Ostrowu kilka lat i tutaj zetknęłam się właśnie z takimi dylematami "ile wypada dać?" na różne okazje. Tutaj ludzie są nastawieni tylko na "dać". Więzi rodzinne i jakaś serdeczność wogóle nie istnieje a kiedy przychodzi jakaś okazja to "zastaw się a postaw się" bo żeby nie było że my dziady. I takie dziwne zwyczaje - impreza dla koleżanek i dla rodziny osobno - żeby kasą sypnęli. Nieważne że od lat się nie widzieli, teraz 18stka i trzeba zaprosić chrzestnych to "dadzą". Pracy tu nie ma, ludzie zawistni i tylko okazji szukają żeby im dawać.
Moja chrzestna najchętniej jeszcze by mi coś ukradła, bo tak ona ma swoim zwyczajem. Nawet 200zł które miała mi przekazać od babci sobie przywłaszczyła. Cały majątek przygarnęła za siebie i swojego brata.
19.42, ja bym podczas rozmowy telefonicznej, powieziałaojcu dziecka'' a na poprzednie urodziny mnie nie zapraszaliscie, te jakieś specjalne?''. Nie lubię takiego wywierania presji na silę, ze trzeba dać i już. Dałabym coś symbolicznego, aby było pamiątką , broń boże kasę.
A ja się zastanawiam czy w ogóle moje dziecko będzie prosiło chrzestną na swoją 18-tkę. Nie interesuje się w ogóle moim dzieckiem, nawet nie zadzwoniła kiedy córka miała problemy zdrowotne i kilka razy leżała w szpitalu. Chrzestna mieszka w sąsiednim mieście.
Dla mnie zaproszenie na taką uroczystość jest forma wyróżnienia dla gości. Skoro się nie interesowała chrześnicą to po co ją zapraszać? Może pomyśli że chodzi nam o bogaty prezent? Nie było jej przy nas w trudnych chwilach więc w tak uroczystym dniu tez nie musi z nami być.
A czy wy pamiętacie o chrzestnej matko? Pisze to nie bez kozery, bo rodzice mojej chrześnicy też mają pretensje że o niej nie pamiętam. Kiedyś jak była młodsza zawsze pamiętałam o różnych dniach szczególnych dla dziecka, urodziny , mikołajki itd., ale w pewnym momencie powiedziałam dość. bo byłam ciocią tylko od prezentów a tak to człowieka nie znają. Nigdy w życiu nie zadzwonili chociażby z życzeniami świątecznymi. Jeśli to tak ma wyglądać to ja dziękuję:)
A kto powiedział że chrzestny jest od dawania kasy? Dajesz ile Cię stać ile uważasz i już. Ale skoro rodzice wybierają chrzestnych dla swoich dzieci tylko pod kontem ile mogą dać to trzeba to pozostawić bez komentarza...
Dlaczego tak uważasz gościu 12:44? Nie ma żadnego "najbiedniej". Jedyne co jest to ewentualna dobra wola. Nigdzie nie jest napisane że chrzestny ma być sponsorem. Nie to przyrzekało się podczas chrztu dziecka. Co niektórym trzeba chyba pamięć odświeżyć. No i jeszcze jedna sprawa. Ciekawe jak Ci młodzi ludzie stoją z wiarą i uczęszczaniem na Msze Św. Bo jeśli uważają się np za ateistów to... Sorry Vinetou... Jaki chrzestny?
no wlasnie... chrzescijanstwo...
Ja pisalam juz tu na poprzedniej stronie... (13.04.2013 viktoria707) Ja juz mam sprawe za soba... Niestety bylam bardzo rozczarowana moimi "chrzesniakami". Jeden konczyl 30.08. akurat wtedy bylam w Bydgoszczy. No zadzwonilam, ze bym chetnie przyjechala, zaproszono mnie na kawe na niedziele. Pojechalam... prawie chrzesniaka nie poznalam, bo tak urósl i zmeznial. Jedyne co powiedzial, to "Czesc ciocia". Jak probowalam zagadac, to wzruszal tylko ramionami, zadnego slowa z siebie nie wydusil. Przyuwqzyl tylko, jak sie zagadalam z jego Mama (kolezanka z podstawówki) to po cichu wzial lezaca koperte i ... zniknal. tyle widzialam chrzesniaka.
Z drugim bylo jeszcze lepiej, poniewaz wcale go nie zastalam w domu. Wyjechal z kumplami na wakacje... Sama nie wiedzialam, co zrobic... Poniewaz w tym roku juz niestety do Bydgoszczy nie zajade, a slac pieniadze w kopercie - to mi za niebezpiecznie - wiec zostawilam "koperte" u jego rodziców. Dla mnie historia z chrzesniakami sie zakonczyla. Na pewno nie bede "zbierac" pieniedzy na ich sluby... Dodam, ze kazdemu dalam po 600zl. Dla mnie to byla naprawde górna granica. Nawet nie wiem, co dawali ojcowie chrzesni...
Ja kupię zegarek, dobrej marki. Moje dziecko dostało kasę i gdzieś mu się rozeszła. Zapytałam nawet chrześniaka(blisko jesteśmy), czy może ma jakieś życzenie,czy kasę zbiera. Opowiedział, że nie a będzie zadowolony ze wszystkiego.
