mogą się nauczyć kopać grządki i wiele innych cennych zainteresowań
Już się tak nie wywyższaj. Miałem to szczęście w życiu, że dorastałem równolegle i na wsi i w mieście. Mieszkałem i w domu i w bloku, więc wiem jak wygląda sprawa tych "niby" rozwijań zainteresowań. Jedyne rozsądne wyjście wg mnie to jest właśnie takie przytoczone przez forumowiczów wyżej. Dom w zabudowie szeregowej lub mieszkanie w bloku + działka rekreacyjna. Inne to tylko próby usprawiedliwienia się i wmawiania, że "co ja lubię, muszą lubić wszyscy". Myśl czasem bardziej abstrakcyjnie.
Nadal jednak twierdzę, że nader uboga twoja wyobraźnia, co może być efektem niewłaściwego wykorzystania potencjału życia bliżej natury w czasie, gdy miałeś takie możliwości. Każdy jednak ma prawo do własnych preferencji. :))
Gdyby `czego Jaś się nie nauczy.....`było prawdą, to nauczycieleczki które tak gadają nie powinny robić sobie kierunków. Może to taki typ ludzi - 18 lat i koniec z nauką - bo co? ONI się będą uczyć? HAHAHA :)
Bardzo płytkie jest oceniać ludzi na podstawie "mi się wydaję". Moja interakcja z naturą jest do tego stopnia, że hobbistycznie zajmuje się fitoterapią. A ty jak wykorzystałaś swój potencjał? Tuje posadziłaś i dwa pomidory na krzyż? Teraz to mi zaimponowałaś.
Zawsze wkładasz w czyjeś usta swoje słowa? Jakieś kompleksy mi tu pachną. Nadto zauważam, że dotychczas rozmowa dotyczyła szerszej przestrzeni do samorozwoju dzieci przebywających bliżej natury, który ty najpierw zanegowałeś, a potem raptem wyskoczyłeś z fitoterapią...rozumiem w wersji dla dzieci.:))
Ps. Nie...nie tylko tuje i dwa pomidory na krzyż, ale nie widzę sensu prowadzenia rozmowy z totalnym oszołomem, który udaje, że wie nawet to, o czym nie ma zielonego pojęcia (snując baje wróżąc z mchu i paproci), a przy tym myśli, że w ogóle wart jest, by ktokolwiek chciał mu zaimponować. :))
Żegnam.
To wytłumacz mi jak dzieci mogą rozwijać swoje zainteresowania bardziej w domu niż w bloku.
PS. Widzę, że jak zwykle. Kiedy gubisz się nawet w swoich argumentach to zaczynasz używać agresji słownej i znowu się wywyższasz. Więcej pokory, bo czasami twój rozmówca (nie mówię tutaj o sobie) może zjadać cała twoją wiedzę na śniadanie, a Tobie może się wydawać nadal, że coś wiesz. Skąd wiesz, że nie mam zielonego pojęcia? Na świecie jest multum ludzi, którzy są od ciebie mądrzejsi. Musisz to w końcu zrozumieć i pogodzić się z tym.
Dobrze jest umieć czytać ze zrozumieniem. :))
Pisanie z sensem i czytanie ze zrozumieniem, to podstawa każdej dyskusji. Słusznie.
Dobrze jest też czytać swoje posty przed zatwierdzeniem :))
Bleeee. Sio, babo!
W bloku jak w kolchozie musisz sluchać stukania i zycia sasiadów przyejeb... ,dla starszego czlowieka tylko blok, zaplaci czynsz i nic go nieobchodzi a dom niestety trzeba przy nim robić wiec to niejest dobra opcja dla starszych
Ja mieszkam w domu ale wolałabym blok. Dom może i fajny ale jak sięvpracuje to irytuje później to,że trzeba jeszcze my$leć o tym co wokół domu jest do zrobienia. Blok to wygoda ale nie pomyśleliśmy wcześniej o tym. A akurat na emeryturze nie chciałabym w bloku. Będę miała czas na podwórko i ogród i będę odpoczywać. Póki się pracuje i dzieci małe to chyba lepszy blok. Tal mówią ci co zmienili dim na mieszkanie. No i moje dzieci
też mówiąże woleliby w bloku choć mieszkamy w mieście nie pod.
Fakt, jest co robić. Trzeba być na to przygotowanym. Praca fizyczna dobrze robi po treningu umysłowym w pracy zawodowej, chyba, że tam traktują cię jak automat...wtedy w grę wchodzi relaks podwórkowej roboty po umęczeniu psychicznym.
A nie uważacie że np starsi ludzie w blokach maja gorsze zdrowie i kondycję niż te osoby które mieszkają w domu? Dom i ogródek zmuszają do ruchu a ruch na świeżym powietrzu to dotlenianie się np i np otworzysz okno aby przewietrzyc i masz czyste powietrze to chyba ma znaczenie dla serca i płuc?