Ostrowiec Świętokrzyski - Widok na fragment miasta

Ostrowiec Świętokrzyski www.ostrowiecnr1.pl

Szukaj
Właściciel portalu


- Reklama -

Logowanie

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Zaloguj się, aby zbaczyć, kto jest teraz on-line.
Aktualna sonda
Czy uważasz, że dobrze zagłosowałeś w kwietniu wybiarając obecnie rządzących?
Aby skorzystać
z mailingu, wpisz...
Korzystając z Portalu zgadzasz się na postanowienia Regulaminu.

Cudowne lata

Ilość postów: 26 | Odsłon: 2401 | Najnowszy post
  • Cudowne lata

    ..ZNALEZIONE W NECIE, CHYBA WSZYSCY MY RODZICE

    MIELISMY TAKIE DZIECIŃSTWO, CIEKAWE CO SĄDZICIE NA TEN TEMAT..

    "Ja, moi bracia i reszta naszej ulicy

    spędzaliśmy dzieciństwo

    na obrzeżach

    małego miasteczka właściwie na wsi. Byliśmy wychowywani w sposób,

    który

    psychologom śni się zazwyczaj w koszmarach zawodowych, czyli

    patologiczny.

    Na szczęście, nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi

    rodzicami.

    My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej

    słodkiej

    niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wspominany z

    nostalgią

    nasze szalone lata 80.:

    Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na

    licznych w naszej okolicy budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź,

    matka go

    wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy

    się

    bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy.

    Wiedziała, że pasek uczy zasad BHZ (Bezpieczeństwo

    Higieny Zabaw).

    Nie chodziliśmy do przedszkola. Rodzice nie martwili się, że

    będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy jeśli

    zaczniemy się

    uczyć od zerówki.

    Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy

    się spociliśmy.

    Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył

    czosnek, herbata ze spirytusem i pierzyna. Dzięki temu nigdy nie

    stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas

    nie

    bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze

    babcia.

    Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za raczenie dzieci

    spirytusem.

    Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na

    które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas

    wilk,

    zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to

    i

    wrócimy. Oczywiście na czas. Powrót po bajce był nagradzany

    paskiem.

    Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał nam

    karę. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o

    zastąpienie

    go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali

    wieczorem

    piwojak zwykle.

    Nikt nie pomagał nam odrabiać lekcji, gdy już znaleźliśmy się w

    podstawówce. Rodzice stwierdzali, że skoro skończyli już szkołę, to

    nie

    muszą do niej wracać.

    Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli.

    Nikt nie utonął. Każdy potrafił pływać i nikt nie potrzebował

    specjalnych

    lekcji aby się tej sztuki nauczyć.

    Zimą ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze

    przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub

    płot.

    Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy się trochę

    baliśmy.

    Dorośli nie wiedzieli do czego służą kaski i ochraniacze.

    Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog

    nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.

    Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję, żeby

    zakablować rodziców. Oczywiście, chętnie skorzystalibyśmy z tej

    wiedzy.

    Niestety, pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a policja zajmowała

    się

    sprawami dorosłych.

    Swoje sprawy załatwialiśmy regularną bijatyką w lasku. Rodzice

    trzymali się od tego z daleka. Nikt, z tego powodu, nie trafiał do

    poprawczaka.

    W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do

    kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze

    i tak

    szliśmy grzecznie spać.

    Pies łaził z namibez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt

    nie zwracał nam uwagi.

    Raz uwiązaliśmy psa na „sznurku od presy i poszliśmy z nim na

    spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas na

    sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na

    zawsze.

    Mogliśmy dotykać innych zwierząt. Nikt nie wiedział, co to są

    choroby odzwierzęce.

    Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru,

    żeby się nie osikać lub „tam nie zaziębić. Każdy dzieciak to

    wiedział.

    Oczywiście nikt nie mył, po tej czynności, rąk.

    Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską.

    Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej

    kłaniać,

    mówić dzień dobry i nosić za nią zakupy.

    Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić dzień dobry. A każdy

    dorosły miał prawo na nas to dzień dobry wymusić.

    Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno

    śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby. Trzymaliśmy się z daleka od

    fajki

    dziadka.

    Skakaliśmy z balkonu na odległość. Łomot spuścił nam sąsiad.

    Ojciec postawił mu piwo.

    Do szkoły chodziliśmy półtorej kilometra piechotą. Ojciec

    twierdził, że mieszkamy zbyt blisko szkoły, on chodził pięć

    kilometrów.

    Nikt nas nie odprowadzał. Każdy wiedział, że należy iść lewą

    stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.

    Współczuliśmy koledze z naprzeciwka, on codziennie musiał

    chodzić na lekcje pianina. Miał pięć lat. Rodzice byli oburzeni

    maltretowaniem dziecka w tym wieku. My również.

    Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza

    gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz.

    Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich

    bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść.

    Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie

    liczył kalorii.

    Żuliśmy wszyscy jedną gumę, na zmianę, przez tydzień. Nikt się

    nie brzydził.

    Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi.

    Nikt nie umarł.

    Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli

    wiedzieli, że dla nas, to wstyd.

    Musieliśmy całować w policzek starą ciotkę na powitaniebez

    beczenia i wycierania ust rękawem.

    Nikt się nie bawił z babcią, opiekunką lub mamą. Od zabawy

    mieliśmy siebie nawzajem.

    Nikt nas nie chronił przed złym światem. Idąc się bawić,

    musieliśmy sobie dawać radę sami.

    Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same.

    Poza nimi, wolność była naszą własnością.

    Wychowywali nas sąsiedzi, stare wiedźmy, przypadkowi przechodnie

    i koledzy ze starszej klasy. Rodzice chętnie przyjmowali pomoc

    przypadkowych wychowawców.

    Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy

    skończyli

    studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny

    i

    wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się

    zostać

    patologicznymi rodzicami. Dziś jesteśmy o wiele bardziej

    ucywilizowani.

    My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy

    jeszcze

    nie wiedzieli, jak należy nas dobrze wychować. To dzięki nim

    spędziliśmy

    dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek,

    żłobków, zamkniętych placów zabaw i lekcji baletu.

    A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!"

    Gość_Ja 30-kilku letnia
    Zgłoś
    Odpowiedz
    • Odp.: Cudowne lata

      to były lata... podobnie mogę je powspominać z nostalgią ,każdy ma własne przemyślenia ale ja stwierdzam że tamte czasy były lepsze

      Gość_aneta
      Zgłoś
      Odpowiedz
    • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 3

      Odp.: Cudowne lata

      tak to jest święta prawda,teraz to z dzieci szkoła chce geniuszy zrobic psychologowie oporne na stres , buntujace sie i straszace policja swoich rodzicow( gdy im sie kare lub szlaban da)nie szanujacce pieniadzy i wszystko dzieciaki a głupi rodzice zastraszani rozpieszczaja i rozpuszczajaja przez to jeszcze bardziej ,bo ktos powie ze o nie sie nie dba . i wyrastaja potem chemiczne wynalazki i dziwic sie ze szacunku do niczego u nich za grosz!my co nas ugór chował znamy wszystko z zycia a one co?

      Gość_olo
      Zgłoś
      Odpowiedz
      • Odp.: Cudowne lata

        Cytując piosenkę: " To były piękne dni, po prostu piękne dni...."

        Gość
        Zgłoś
        Odpowiedz
      • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 5

        Odp.: CUDOWNE LATA

        pomyślcie ,my mamy co wspominac a nasze dzieci ?Szkola powrot komputer albo telewizor lub zajęcia dodatkowe o prawdziwej przyjażni nie mają pojęcia.do szkoły chodziłam 3 kilometry autobus rzadko kiedy pasowal, nikt sie nie bał pedofili,jak jakiś rodzic przyjechal po dziecko autem to zabieral tylu ilu tylko wlazło do dużego fiata albo syrenki[nieraz 8 + kierowca}Wakacje to ciągłe ogniska, drzewo sćiągaliśmy z lasu sami Ludzie ze wsi wyznawali zasadę że wszystkie dzieci nasze są i talerz zupy zawsze się u kogoś zjadło.o słodycze było trudno ale jak ktoś mial rodzinę za granicą i dostał paczkę to częstował pamiętam że zbieraliśmy też opakowania po słodyczach/puszki kolorowe ,widokówki i znaczki Dziękuję rodzicom że nie ograniczali nam swobody choc pamiętam kłótnie z mamą o chodzeniu w sukienkach i spodnicach ]sama spasowała jak zobaczyła moje podrapane nogi]Gdy patrze na moje dzieci i terażniejsze standardy to zastanawiam sie jak oni będą wspominać dzieciństwo swoje czy tak jak ja jako jedną wielką przygode i zabawe czy też tak jak teraz jako ciągła nudę no bo ileż można grać i oglądać tv.Tak naprawdę to dzieciństw aszych dzieci od nas zależy więc nie dajmy sie otumanic i sprawmy by i oni mieli co wspominać ....

        Gość_renia
        Zgłoś
        Odpowiedz
    • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 6

      Odp.: Cudowne lata

      Fajnie napisane!

      Moje dzieciństwo niewiele się różniło, poza tym,że chodziłam do przedszkola od 3 roku życia (rodzice pracowali).

      Gość_30stka
      Zgłoś
      Odpowiedz
      • Odp.: Cudowne lata

        Salut dla autorki, wzruszyłem się już nic nie będzie tak jak dawniej, i to wygrzebane z ziemi "żelastwo'' podgrzewane na ognisku, huku było a omłoty w domu bezcenne.

        Gość_gall.
        Zgłoś
        Odpowiedz
    • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 7

      Odp.: Cudowne lata

      nic dodać nic ująć :)...ja muszę się przyznać że jestem "patologiczną"mamą i dobrze mi z tym :)

      Gość_kinga
      Zgłoś
      Odpowiedz
      • Odp.: Cudowne lata

        taka prawda teraz z dzieci chcą fenomenów zrobić i w szkołach i w domach.kiedyś żyło się normalnie -nie z przepychem nie na siłę tak p;o prostu po ludzku prosto i nikomu to z na złe nie wyszło a teraz co jest?bezstresowe wychowanie zajęcia z psychologi w szkołach walka o prawa dziecka o prawa kobiet o prawa...aj mogę tak wymieniać i co uważacie że ten świat jest lepszy?to ja pytam w czym?bo według mnie to teraz rośnie co drugi kryminalista co trzeci złodziej i co piąty patol,kiedyś rodzice mieli szacunek u dzieci a teraz co dzieci czasem prosto w twarz czasem po cichu kpią z rodziców i starszych nie mają dobrych autorytetów bo ich autorytetami są piosenkarze itp..ahh

        Gość
        Zgłoś
        Odpowiedz
        • Odp.: Cudowne lata

          No ten bimber czy jak mu tam, autorytet...

          Gość_gall.
          Zgłoś
          Odpowiedz
          • Odp.: Cudowne lata

            weź człowieku ty zaraz o chlaniu głodnemu chleb na myśli-do 20:49

            Gość
            Zgłoś
            Odpowiedz
            • Odp.: Cudowne lata

              Piękny wątek! To też było moje dzieciństwo chociaż lata dużo wcześniejsze, ale zawsze wspominam jako najpiękniejsze. Rodzice pracowali a my sami decydowaliśmy w co się bawić czy odrabiać lekcje - były tylko pytania typu: odrobiliscie lekcje, czy nie jestescie głodni itp. Spotykam się ze znajomymi z dziecięcych lat wspominamy nasze czasy, szkoda tej młodości...

              Gość_60-tka
              Zgłoś
              Odpowiedz
              • Odp.: Cudowne lata

                oj, tak. pięknie to było:)

                Gość
                Zgłoś
                Odpowiedz
            • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 19

              Odp.: Cudowne lata

              Justin Bieber, to taki laluś,co śpiewa jak wneter, bodajże jankes i mówią na niego ''bimber'' i weź ogarnij się bo nie wiem komu głodnemu chleb na myśli.

              Gość_gall.
              Zgłoś
              Odpowiedz
              • Odp.: Cudowne lata

                To do 22:10.

                Gość_gall.
                Zgłoś
                Odpowiedz
    • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 14

      Odp.: Cudowne lata

      BRAVO ajne przemyślenia i...realistyczne a nie pod publiczkę.....jeszcze raz BRAVO

      Gość_patry....
      Zgłoś
      Odpowiedz
      • Odp.: Cudowne lata

        Szkoda, bo chyba nie będziesz miała takich wspomnien nie te czasy, teraz sie tylko narzeka!!!

        Gość_60-tka
        Zgłoś
        Odpowiedz
        • Odp.: Cudowne lata

          gosciu z 20:42 mam 33l i wlasnie tak staram sie wychowac swoje dziecko, normalnie, tak jak ja bylem wychowany, niewiem w czym masz problem, nie musisz robic tak jak wszyscy!

          Gość
          Zgłoś
          Odpowiedz

- Reklama -
- Ogłoszenie społeczne -

- Reklama -

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -