Chyba założyciela wątku, bo jeśli nie jego, to post rozpoczynający traci sens, ponieważ nie odnosi się do tematu głównego. Z tego postu zrozumiałem, że tęskno mu za synagogami (będzie miał meczety)
Ty to chyba z kliki jesteś 22:16.
Jeśli chcę napisać coś na temat wątku, to nie odniosę się do postu rozpoczynającego.
Może jednak warto podsumować moje dwanaście lat w tym mieście. Zacznijmy od tego, że mi jako przybyszowi niektóre rzeczy rzucają się w oczy i to takie do których autochtoni są przyzwyczajeni i jakby z naturalnym wdziękiem traktują to jako codzienność. Brak zwrotów grzecznościowych w użyciu, takich jak dzień dobry, dziękuję, przepraszam, proszę itp. Przeprowadziłem się tu jako prawie pięćdziesięciolatek, więc miałem już ugruntowany świata ogląd. Pobyt w kieleckim przesunął moje pojmowanie granic skurwienia człowieka (?) dalego poza horyzont. To trochę traumatyczne doznanie. Więc, nie nie czuję się jak w swoim mieście. Nigdy nie było moim. Chociaż na początku byłem zachwycony, ale starzy userzy togo forum ostrzegali mnie. CDN. Jeśli będą zainteresowani przeczytaniem o skurwieniu człowieka, to napiszę jakie przypadki mnie tu spotkały.
Proszę pisać, Panie przyjezdny. Już szykuję popcorn.
Może jeszcze pewne jaskrawe inności, zanim przejdę do owych nikczemności.
2. Nieuprzejma (eufemizm) obsługa w sklepach, która na moich znajomych stąd nie robi wrażenia, dla nich to norma, nic niecodziennego
3. Jazda samochodem, zatrzymywanie się przed pustym rondem, ale tu zastrzeżenie: dawno nie wyściubiałem nosa z Ostr, a być może ten "styl" jazdy jest już powszechny w całej Polsce. Ostatnio jeździłem po Łodzi w 2014.
4. Sędzina, która przyszła na rozprawę, nie przeczytawszy pozwu i jej improwizacja, aby zatuszować swoją ignorancję
5. Pani w PUP, która powiedziała, że takie to ona może mi sama zrobić, gdy jej przedstawiłem dyplom z uczelni i radia. A najlepsza odpowiedź naczelnika (czy kogo tam w PUPie najwyższego) na moją skargę, że on nie widzi w postępowaniu podwładnej niczego złego. (moja konstatacja: jesteście tu jedną wielką rodziną)
Ok. Na razie tyle, a tera creme de la creme
Zatrudniam sobie kiedyś dwóch typów, robota w Kielcach u mojego znajomego. Pewnego dnia znajomy przychodzi do mnie i pyta czy to moi koledzy, czy dobrzy znajomi czy, kto? Bo oni przychodzą do niego i plotą o mnie same złe rzeczy odnośnie kompetencji i że oni zrobią sami te roboty lepiej, szybciej i taniej. ???
Taki scenariusz lecz z zupełnie innymi osobami zdarzył mi się trzykrotnie. Wcześniej nie miałem z czymś podobnym do czynienia.
Personel medyczny na 2 wewnętrznym, który by mnie o mały włos zabił, gdyby nie moja żona, która akurat była na odwiedzinach u mnie i w porę interweniowała. Przedawkowali mi leki celowo, bo pacjent kłopotliwy. Bo się ośmieliłem zapytać co to za tabletki mi dają. Zwykła ciekawość. Oczywiście dokumentacja jakby wyparowała.
Współpracownik, który zainstalował podsłuch w szatni, żeby łapać na innych haki i przeniósł się do innego pomieszczenia, żeby swobodnie słuchać i nagrywać.
Czy to nie jest skurwienie? To jest coś gorszego, bo kurwa, to swój honor ma. Wychowałem się w takiej dzielnicy mojego rodzinnego miasta, że wiem co mówię
No zgadza się jest tak jak piszesz kolego , pięknie to opisałeś i zapewne jest więcej różnych ciekawych przypadków
Współczuję.
Hahaha. Miło czytać takie komentarze. Wiem, że to nie jest śmieszne - to śmiech przez łzy. Ale to trochę podnosi na duchu, jeśli wiesz, że nie jesteś sam, że nie jesteś jedyną osobą, którą spotykają niezrozumiałe przykre sytuacje. Mnie chcieli bezpodstawnie zapiąć w tzw. pasy bezpieczeństwa (przywiązać do łózka), jak byłem w szpitalu psychiatrycznym w Morawicy pod Kielcami, bo ośmieliłem się się zapytać pielęgniarek roznoszących leki, co to za lek ta połówka dużej podłużnej białej tabletki. Tam nie ordynator rządzi tylko pielęgniarz, któremu się wydaje, że ma kompetencje lekarza (twierdził on że nigdy się nie mylą tam z lekami haha). Usłyszałem od przemądrzałego cwaniakującego pielęgniarza (mówili na nieco Cyprian), że albo łykam w ciemno albo mnie zapnie w pasy (jak cię zapną w pasy, to potrzeby fizjologiczne załatwiasz do łózka, bo nie masz się jak ruszyć) i bydlak nie żartował - poszedł po te pasy i mnie straszył, żebym się nie dopytywał bo inaczej... Był kilkumiesięczny wątek o tym szpitalu i tam trochę napisałem, ale admin skasował, bo pewnie bał się czegoś? Głupiemu trzeba ustąpić, więc ustąpiłem. Dopiero później powiedziała mi pielęgniarka roznosząca leki co to było, ale musiała sprawdzić w rozpisce. Dla przykładu była identyczna sytuacja w innym województwie, gdzie też byłem takim szpitalu i pielęgniarka powiedziała, że też nie wie ale żebym poczekał aż wszystkim rozda leki i poszliśmy do dyżurki i się okazało, że pomyliła się i dała nie ten lek co trzeba - przeprosiła mnie , ja przeprosiny przyjąłem, bo rozumie, że można się pomylić i sprawa rozwiązana w sposób kulturalny i cywilizowany. Nikt mnie nie zastraszał tak jak w Morawicy. W Morawicy, nawet jak im wykazałem, że się kilka razy pomylili, to mówili, że nie nie prawda. Ordynator z Morawicy sam miał wyrok w zawieszeniu za znęcanie się... Jak w przysłowiu - ryba psuje się od głowy.
Kilka lat temu na neurologii w Ostrowcu ordynatorka podniosła na mnie głos bo ośmieliłem się zgłosić neurologiczny skutek uboczny leku. Ta mi mówiła, że to nie od leku, a ja twierdziłem, że od leku bo dobrze wiedziałem, że to nie od śniadania które zjadłem, to podniosła głos i mało na mnie nie nakrzyczała. W ulotce w Internecie później po wyjściu doczytałem, że jak się takie neurologiczne skutki uboczne pojawią to lek trzeba odstawić. Mnie nie odstawiono... "zaciskałem zęby" i brałem, co przypłaciłem później wielomiesięcznymi powikłaniami zdrowotnymi (nie wiedziałem, że to mnie spotka, zaufałem lekarzowi, bo przecież oni wiedzą co robią, bo są po studiach medycznych...). Ordynatorka widocznie nie wiedziała nawet co pisze w ulotce dla pacjenta. Niezłe jaja. Kogo oni tam zatrudniają? Ale ego wystrzelone w kosmos.
Mogę napisać więcej, co mnie tam spotkało i od kogo, ale już mnie przyblokowali za inny post i zupełnie niesłusznie:/ A jak ktoś nie wierzy w to co piszę, to tutaj jest podobna sytuacja opisana wiele, wiele lat temu przez dziennikarzy https://uwaga.tvn.pl/reportaze/zamknieto-mnie-jak-zwierze-ls6687299
Wniosek z tego, że od tamtej pory do dziś dnia nadal takie rzeczy się tam dzieją, bo klika trzyma się mocno. Tyle, że oni tam piszą o dyrektorze szpitala, a on był i jest ordynatorem oddziału i nie wiem czy kiedykolwiek był dyrektorem, bo przeszukałem archiwalne strony internetowe tego szpitala i pisało, że w tamtych latach dyrektorem był kto inny. Niedawno zajrzałem też do krs i ten gostek nigdy nie był dyrektorem tego szpitala. Ordynator w rozmowie z dziennikarzem podał się za dyrektora? Czy to możliwe? Może dziennikarz/reporter tvn-u coś pomylił?
ŚWIĘTOKRZYSKIE CENTRUM PSYCHIATRII W MORAWICY - KRS 0000009702
Jakie ciekawe rzeczy tam są w krs. W latach ubiegłych dyrektorami byli m.in. MGR INŻ OGRODNICTWA, MGR SOCJOLOGII, a teraz dyrektorem jest osoba posiadająca, cytuję "WYKSZTAŁCENIE WYŻSZE Z TYTUŁEM MAGISTRA" - też ogrodnictwo czy jeszcze coś mniej prestiżowego, że nie wpisali konkretnie? Ten szpital podlega pod sejmik województwa świętokrzyskiego.
17.56 to ze ty mieszkales z patusami nie znaczy ze kazdy taki jest
Gościu 17:56 i 19:13 (zakładam, że to ten sam autor) absolutnie podpisuję się pod twoją opinią. Ostrowiec Św. to stan umysłu. Wyjedziesz 30 km. stąd np. do Starachowic i już inni ludzie.
Tak, ten sam autor. Wiesz, jak się tu przyprowadziłem, to byłem zachwycony tym miastem i ludźmi i nadaj je lubię i ludzi też. Jednak są inności, których część wymieniłem, bo raczej z natury nie pamiętam przykrości. Była sytuacja, która mnie zdziwiła: w późnej godzinie wieczornej, bo już sklep przed którym się rzecz działa, zamykali. Grupka ludzi atakowała witrynę. Butelkami czy czym tam, sklepowa się odszczekiwała, oni agresywni - chyba chcieli kupić alko. Więc idę sobie spokojnie w ich kierunku, a oni do mnie: a pan żyd gdzie się wybiera?
Pomijając fakt, że na żyda raczej nie wyglądam (blondyn z rudą brodą wtedy... zaraz, a może ta broda...?), to zachowali się grzecznie i użyli słówka pan żyd. Trochę mnie to zaskoczyło. Ale fakt jest faktem, że takiej grandy przed sklepem, na żywo nie widziałem.
Rudy żyd to żadna rzadkość
Kurwa! Jaki rudy? Czytaj ze zrozumieniem. Blondyn z rudą (jak u każdego blondyna, jeśli ma) brodą.
No i nie jestem żydem, a przynajmniej nic o tym nie wiem.
Ja się tu bardzo dobrze czuje. Kocham to miasto tu moja rodzina tu moje korzenie cóż chcieć więcej tylko tego żebyśmy wszyscy zdrowi byli i mieli wokół siebie najbliższych