Akurat tłumaczenie nic nie da, alko jest chory i nie zrozumie niczego. Tłumaczenie też jest formą pomagania mu - wie ,że komuś na nim zależy, ktoś mu pomoże. Musi czuć,że pozostał sam. Po krótkim czasie euforii, że ma spokój zobaczy, że męczy go wolność picia. I zacznie się bardzo staczać.
Jeżeli sam nie zechce -przestać pić i leczyć się - nie ma na to siły.
A alkoholik trzeźwy i tak pozostaje bombą zegarową. Jestem pewna ,że nie wypije, ale tak do końca to nigdy..
Nie da sie. Sama to przezywam juz jakies pare lat. Stopniowo to wszystko sie odbyło. Najpierw raz na jakis czas, potem raz na miesiac, a teraz codzien. Kazdy pretekst jest dobry a bywa tak ze go nie ma. Kłotnie, awantury, rekoczyny, wyzwiska. Jest mi wstyd. Choc ja sama jestem ostra przeciwniczka picia patrze na to co sie dzieje i zastanawiam sie co zrobic? mam 31 lat a czuje jakbym zmarnowala 10 lat wspolnego zycia. Wybor my albo picie niczego nie zmienia. Znajde kiedys w sobie na tyle siły aby zakonczyc to raz na zawsze. A moze juz znalazłam, bo dłuzej tak sie nie da. Na zewnatrz szczesliwi a w domu piekło.
ja byłem na dnie 5razy morawica parę razy próbowałem i nic aż 6lat temu poznalem obecną żonę ,chciałem coś zmienić ale nie dla niej tylko dla siebie choć dozo dało wsparcie z jej strony.Probowalem w grupie AA ale to nie dla mnie.Obecnie nie piję7lat mam wspaniałe dzieci żonę jednak alkocholikiem jestem i będę i nie mogę powiedzieć ze się nie napije już nigdy bo skod ta pewność nigdy niema ale walczę.
Łatwo jest powiedziec odejdz od niego ale w praktyce jest zupelnie inaczej. Próbowałam wiele razy ale po fazie narastania napiecia, potem fazie przemocy przychodzi faza miesiaca miodowego a potem no coz od nowa to samo. Czasami jestem na skaraju wyczerpania nerwowego ale mam nadzieje ze znajde w sobie na tyle siły by wreszcie powiedziec nie i zaczac od nowa swoje zycie. Tylko tez łatwo jest pisac a trudniej to zrobic. A Tobie gościu z 15:01 gratuluje. Niestety ale u mnie nawet wybór my czy picie nie pomaga.
Rodzina jest też wspoluzalezniona dobrze piszesz
Spotkaj sie ze mna.Ja singiel i nie pije:)
nie da sie moj syn pil przewaznie piwo w duzych ilosciach teraz mniej pije ale pali dopalacze ,ostatnio [poszedl do lekarza psychiatry ale nie chodzilo mu o leczenie tylko tabletki na spanie i upokojenie tera pije pali to gowno i bierze tabletki a zachowanie ma takie ze mam czasami dosc i mysli rozne.jak znajde torebeczke wyrzuce ale to walka z wiatrakami.zaraz mi napiszenie ze go mam wyrzucic tylko jak.
do 15:01..a jeśli obecna kobieta opuści cię to co ? znowu zaczniesz pić ? dziwne to twoje trzeźwienie jeśli grupa AA jest nie dla ciebie..a to jest właśnie największe wsparcie i pomoc do alkoholika (grupa AA) żadna Morawica,żaden terapeuta nie nauczy cię trzeżwieć,tylko tam znajdziesz najlepszych fachowców od wsparcie
napisałem ze nie dla żony się zmienilem chciałem zrobić coś dla siebie.gdyby odeszla to pewnie było hu ciężko ale sięgnięcie oo alkochol uważam głupota o kobietę.Mi grupa wsparcia akurat nic nie pomogla co nie znaczy ze komuś nie pomaga pewnie tak .Ja nie ukrywam ze jestem AA co nie znaczy ze muszę chodzić na mitingi skoro 7lat sobie radzę to widocznie zależy od mojej woli i tylko od niej
Gość 9 40 nigdy nikomu nie tłumacze się z mojej drogi do życia w trzeźwości. Ale jak ktoś poprosi lub mam ochotę to z chęcią opowiem co robię aby nie pić. Skoro NIE PIJĘ to wybrany sposób jest dobry. Jestem otwarty na propozycje innych i też słucham i też biorę coś aby ulepszyć moje życie. Jeden z AA kiedyś powiedział ; dla każdego alkoholika jest inna droga do trzezwienia, dla jednego jest to program AA, dla innego wędkowanie ;
15:01 ale pić przestałeś wcześniej, zanim żonę poznałeś? Piszesz, że nie pijesz 7lat a żonę znasz od 6. Ile lat piłeś, ile dziś masz lat? Tak mnie zastanawia to, że młodszym łatwiej z tego wyjść.
młodym to już raczej nie jestem mam 3dzieci jedno z poprzedniego związku które było porażką oczywiście małżeństwo.Piłem 23lata jak sam o tym pomyśle to coś się robi.Uważam ze wiek niema znaczenia
Alkoholizm to choroba. Chęci picia są tak silne że np ( warunek, my albo alkohol) nie ma znaczenia. Nic nie ma znaczenia, rodzina, praca, dom. Ja uciekłem dziecku, zostawiłem je przed domem same, aby się napić. Myślałem że zaraz wrócę, nie wróciłem, a dzieckiem zajęła się rodzina. Przyjmowałem się do pracy, a pozniej zwalniałem aby się tylko napić. Tak wyglądało 15 lat z mojego życia. Moje myśli toczyły się tylko wokół alkoholu. Przepiłem większość rzeczy które tylko mogłem w reklamówce wynieść. Zawaliłem 2 tyg w pracy, narozrabiałem i chciałem się oddalić od domu na pewien czas, więc pojechałem na terapię do Morawicy. Ukończyłem i wróciłem. Moja abstynencja nie trwała długo, a ja wróciłem do picia. Piłem, płakałam, smialem się a jednocześnie w tym szambie zanurzałem się coraz głębiej. Kilka lat później dałem sobie kolejną szansę. Jak ja bardzo chciałem przestać pić! Znowu pojechałem na terapię, ukończyłem i nie piję 12 rok. Dziękuję za uwagę.
Gość_A A nic tylko brać przykład, ale tak jak piszesz nic nie ma znaczenia dopóki samemu człowiek sie nie ocknie i nie wyrwie z tego szamba.
Jeżeli sam nie zechce pić ,musi mieć silną wolę no i trzeba pomóc czyli żadnego alkoholu w domu żadnych imprez alkoholowych .trzeba dużo przejść i tak do końca nie wiadomo sam musi mieć silna wolę i powiedzieć że nie piję i nie będę pił żadnych alkoholi Piwo jest najgorsze uzależnia.
Super, wielkie gratulacje!