Kiedyś natrafiłem na fajna publikacje odnośnie wpływu działalności TW na psychikę ich dzieci. Podobno w takich rodzinach urodziło się wielu dewiantów. Czy to jest możliwe?
Jeżeli swoją „pracę” przynosili do domu to w myśl zasady czym skorupka za młodu…, może tak być.
Rodzice dewianci to i dzieci TW to dewianci. Daleko szukać nie trzeba.
Nie bo pedalem niejest,dewiantow na leczenie .Nie obnoszenie sie z tym i okazywanie że tak powinno być.Nie tak niepowinno byc to choroba .Leczyć się.Jak im pasuje tak to ok.Ale niedemonstrowac tego bo normalni ludzie niechca tego widzieć
Dużo TW wciąż zajęcia w Ostrowcu. A to co wyrabiają ich dzieci przechodzi ludzkie pojęcie.