Super pomysl wiec lekarze zaczna leczyc tylko latwe przypadki, bo kto by sie chcial zajmowac ciezko chorymi lub nieuleczalnie chorymi. Wtedy to dopiero ciezko by sie bylo dostac do lekarza z jakas powazna choroba i trzeba by bylo gruba kasiore bulic. Swietny plan. Nie wiem skad wam do glowy takie przychodzi myslenie. Moze jeszcze rolnikom zaplacmy dopiero po spozyciu ich plonow jak stwierdzimy ze nam smakowalo, a inaczej niech robia za darmo, jak nie umieja wychodowac dobrych plonow. Nauczycielom placmy dopiero na koniec roku jak stwierdzimy ze nasze dziecko cos umie itd.
Dlaczego tylko łatwe przypadki? Każdy przypadek źle zdiagnozowany lub leczony może skończyć się śmiercią więc nie ma łatwych przypadków. Poza tym, zawsze można urozmaicić punktację w zależności od specjalności i skomplikowania leczenia. Wtedy najwięcej zarabialiby rzeczywiście najlepsi.
Nie rozumiesz gościu 14:44. Chodzi o to, aby pensja lekarza była stopniowana. Jakaś podstawa + resztę dodatków uzależnionych od stażu i udokumentowanych pomyślnych diagnoz i leczenia. To nie jest trudne i zdaje się że nawet był taki projekt w sejmie. Pewnie dalej leży w sejmowej zamrażarce, wszak marszałkiem jest lekarz..
Teraz to na medycynę jest o wiele łatwiej się dostać niż kiedyś, w latach wyżu demograficznego.
Po medycynie nie mapewnej pracy musisz mieć znajomości.Jak bedziesz supermądra dostaniesz rezydenturę i masz etat na 5-6 lat a potem często nie przedłuzają umóbo rezydent to poasdka placona przez ministerstwo zdrowia wiec szpitale się ciesza a pozniej lekarz do zwolnienia i biorą nowych rezydentów.kasa? heh informatycy maja wiecej alboniektórzy urzednicy tu zeby zarobic musisz sie utyrac na dyzurach ze ho..jeśli się zastranawiasz to zawód nie dla Ciebie.O byciu lekarzem sie poprostu wie,wie od zawsze ze chcesz to robnic.
Stanowczo odradzam. Po pierwsze, nie wiesz co chcesz w życiu robić. Tu konieczna jest pewność do tego zawodu, gdyż w rekach lekarza leży zdrowie a także i życie pacjentów. Lekarz nawet przyszły nie może pozwolić sobie na niezdecydowanie. Po drugie, do nauk medycznych trzeba mieć predyspozycje i powołanie. Po trzecie, lekarz który kieruje się pieniędzmi w swoim zawodzie , nie jest dobrym lekarzem ( niestety Ty stawiasz na względy finansowe). Dobro pacjenta powinno być najważniejsze. Po czwarte, twierdzisz że z roku na rok pacjenci coraz gorsi. Wnioskuję że nie chorujesz przewlekle, nie czekasz latami na wizytę u specjalisty, nie wstajesz o 3 w nocy aby zająć kolejkę w przychodni. Nasza służba zdrowia stoi na prawdę kiepsko. Czy wiesz że ludzie umierają na raka nie doczekując chemioterapii, bo dostają tak odległe terminy? Proszę Cię, nie idź na medycynę, byłbyś kolejnym produktem traktującym pacjenta jak przedmiot, podchodzący do leczenia w sposób utarty i schematyczny.
A ty oczywiście już od urodzenia wiedziałeś co chcesz w życiu robić, tak?
Pewnie, że warto, w tak młodym wieku, w jakim trzeba się na studia zdecydować mało kto jest w stu procentach przekonany z czym chce się uganiać do tego coraz to wydłużającego się wieku emerytalnego. A lekarz to nie jest też człowiek, który może czasem czegoś nie wiedzieć, czy być niezdecydowany? czy sądzisz, że jego wahania w tym momencie są jednoznaczne z tym, że będzie się wahał godzinami, czy podać komuś w sytuacji krytycznej lek, czy nie? nie wydaje mi się, nie trzeba być nie wiadomo jakim miłośnikiem medycyny, żeby próbować, tak naprawdę niewiele o tych studiach można się dowiedzieć przed ich rozpoczęciem, i bardziej czcze jest gadanie 'od zawsze chciałem być lekarzem', niż 'chce kiedyś żyć na poziomie'. Bo skąd licealista ma wiedzieć jak praca lekarza wygląda? I przykro mi bardzo, ale tak już jest, że nikt nie jest aż takim altruistą, żeby leczyć za darmo, i mimo wszystko wielu lekarzy czy studentów na te względy finansowe stawia, bo to jest jednak przyszłościowe. Dobro pacjenta i zarobienie pieniędzy, jak w każdej pracy jest oczywiście do pogodzenia.
Z coraz to gorszymi pacjentami to akurat prawda, coraz bardziej roszczeniowi, coraz bardziej doszkoleni przez Google, w których można się dziwactw naczytać, i przede wszystkim przeświadczeni, że są jedyni, i to im trzeba natychmiast pomóc podczas gdy przychodzą na SOR z pierdołami i to oni są najgorzej traktowani przez lekarzy.
I jaki ma związek z czymiś wyborem zawodu to, że ludzie umierają, nie doczekując chemioterapii? jeśli się nie jest odpornym psychicznie to nie wybierze przecież onkologii, a to realia kontraktów z NFZ, które się wyczerpują pod koniec każdego roku. Jeśli chcesz, idź, jeśli będziesz w ty dobry i skuteczny to nawet jeśli będziesz traktował ludzi w sposób 'utarty i schematyczny' i tak będziesz się cieszył powodzeniem.
Pozdrawiam.
Do gościa z 22:34 ty chyba jesteś jakaś oderwana od rzeczywistości. Zdajesz sobie w ogóle sprawę ilu ludzi umarło chociażby w zeszłym roku przez nie udzielenie pomocy czy przez zaniedbania lekarskie? Pacjenci są wożeni od szpitala do szpitala. Kilka spraw było nagłośnionych w mediach.
http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20120807/POWIAT0106/120809690
http://www.kurierpoludniowy.pl/wiadomosci.php?art=11340
oto jak się kończy lekarska rutyna
nie powiedziałabym, że tak teraz jest łatwiej niż kiedyś, sądzisz, że łatwo jest napisać rozszerzoną maturę na 85-90% z biologii i chemii? właśnie z roku na rok są coraz to wyższe progi, i coraz ciężej się załapać z takimi wysokimi progami punktowymi.
A jak się zdawało egzaminy to myślisz, że było łatwiej? I nie oszukujmy się, konkurencja była dużo większa, bo po prostu było więcej chętnych, a ilość miejsc mniej więcej ta sama, co obecnie.
http://www.umlub.pl/rekrutacja/statystyka/
Wystarczy pierwszy lepszy z brzegu uniwersytet i spojrzec na statystyki
Rok 2012/2013
lekarski 3725-liczba chetnych
16,20-liczba osob na 1 miejsce
170 i 82 z biologii /200 - wynik z matury ostatniej przyjetej osoby z listy
Rok2013/2014
lekarski
3602 ilosc chetnych
15,66 liczba osob na 1 miejsce
167 i 82 z biologii /200 wynik z matury ostatniej przyjetej osoby z listy
No wiec czy malo chetnych? co jak co ale na brak chetnych Uczelnie medyczne nie musza narzekac i moga przebierac. Srednio ok 16 osob na 1 miejsce to w przeliczeniu wychodzi ze z typowej klasy bilogiczno chemicznej dostanie sa ok 2 osoby na 32
Reszta udaje się na Ukrainę i tam zaczyna studia medyczne.
a dlaczego niby konkurencja była dużo większa? raczej teraz tak jest, bo coraz to więcej klas biologiczno-chemicznych otwierają, np w Broniewskim, jak ja chodziłam była jedna, a teraz jest dwie, więc dwa razy więcej osób, które zdają biologię i chemię na poziomie rozszerzonej w jednym roku z jednej szkoły,
A kto ci wmówił taką pierdołę, że po klasie biol-chem trzeba iść na medycynę? Nie ma to najmniejszego związku. Bo klasach o takim profilu ludzie chodzą także na inne kierunki, zwłaszcza te techniczne, takie jak: chemia, materiałoznawstwo, metalurgia; a także i inne, np.: turystyka, fizykoterapia, farmacja, kosmetologia... Także osoby po innych profilach klas idą na medycynę. Sam mam kolegę, który skończył klasę mat-inf-fiz, a teraz jest lekarzem.
hahahaha egzaminy na abc - szczerze? wolałabym!
No to widać, że nawet nie masz pojęcia jak wyglądały egzaminy wstępne na uczelnie kiedy jeszcze były przeprowadzane. Nawet jeśli był to test wyboru to zawsze test wyboru wielokrotnego, na którym za wybranie błędnej odpowiedzi dostawało się pkt ujemne. I nawet pytania testowe nie były tak łatwe jak ci się może wydawać, a matura przy takim egzaminie to jak 5-minutowa kartkówka z dodawania liczb naturalnych. Nawet później już na tych studiach rzadko spotykało się tak trudne egzaminy jak egzamin wstępny.
Ale to dalej nic nie zmienia byl trudny egzamin, ale ktos i tak sie musial dostac zawsze dostawalo sie tyle osob ile bylo miejsc niezaleznie czy egzamin byl trudny czy latwy, ale na chlopski rozum mozna wywnioskowac ze jak byl az tak straszny ze nigdy potem nie bylo trudniejszego( co akurat jest smieszne, bo na studiach sa trudniejsze egzaminy niz jakis tam wstepny np z anatomi, farmakologii czy interny) to i wynik ogolny byl slaby i zamiast wyniku swietnego starczal sredni bo i tak nikt lepiej nie byl w stanie napisac, a jak inni byli w stanie lepiej napisac to swiadczy o zdajacym ze to on byl slaby a nie trudny egzamin, a potem jak sie nie dostal to do konca zycia opowiada takie niestworzone historie jak osoba z 12.58
