Mądra kobieta dwa razy sie zastanowi, zanim wyjdzie za jakiegoś głupka czy psychola. A gadki o głowie i szyi są nieco przeterminowane . Teraz związek żeby miał szanse, to powinien być partnerski
To może po partnersku wniesiemy razem fortepian na szóste piętro? :)
Na 6 piętro jest winda. A zdziwiłbyś się z jakimi rzeczami potrafię sobie poradzić.
Witaj Ciemniak ...07.10.2018 r. w wątku: Dzień Pańskj - kolejny napisałam tak:
Co robić winna więc ta szyja, by głowa kierowała ?
Widzę ze swoich doświadczeń, że kobieta w małżeństwie powinna być bacznym obserwatorem życia wszystkich członków rodziny i obszarów, w których się oni poruszają.
Winna nadstawiać też ucha, by wyłapywać wszelkie sygnały świadczące o negatywnym wpływie różnych czynników na życie jej członków.
Nie o to chodzi przy tym, by zadręczać "na gorąco" swoimi wszystkimi spostrzeżeniami od razu męża/ojca dzieci, ale o to, by najpierw je rozważyć w swoim sercu...przesiać te informacje...część z nich mieć dalej "na celowniku" obserwując dalszy bieg zdarzeń, a z resztą ...tym "cięższym kalibrem" - podzielić się z mężem. Gdy działamy zgodnie z nurtem "śliny na języku" zdarza się, że puszczonego w kierunku męża słowotoku, On w ogóle nie zrozumie, poczytując często tekie spostrzeżenia -może nawet i słuszne- jako wyraz kobiecych fobii.
Od umiejętności kobiety w przekazaniu mężczyżnie swoich spostrzeżeń wiele zależy. Rola męża/ojca - jako głowy powinna sprowadzać się w tym przypadku, do nadania właściwego kierunku dalszym działaniom podjętym w sprawach dokonantch przez żonę/ matkę ustaleń/spostrzeżeń.
Czyż nie przypomina nam kobietom ten schemat działania dobrze prosperującej głowy i szyi tego, co stało się na weselu w Kanie Galilejskiej - gdzie Matka Pana naszego Jezusa Chrystusa - Maryja nakierowała wzrok Tego, który jest głową Kościoła - Jezusa Chrystusa - na wymagające Jego uwagi i interwencji sprawy młodych małżonków, a Ten - w wyniku dokonanych przez Nią spostrzeżeń - podjął działania zaradcze wytyczając wcześniej kierunki postępowania ?
Oczywiście ten schemat działania wymaga pełnej dojrzałości we wszystkich sferach życia tak kobiety, jak i mężczyzny, ale przede wszystkim jedności i miłości między małżonkami.
Zgadzam się z Tobą w 100%. Dlatego że potwierdzasz, iż inne role nam w małżeństwie nadano. Więc czy nie i przysięga winna być inna?
Nieraz przywołuje się taką naukę, że związek Kościoła i Pana naszego Jezusa Chrystusa jest jak małżeństwo - On się Kościołem opiekuje, a ten winien mu pełne posłuszeństwo. Czy szacunek o którym piszesz, może objawiać się w nieposłuszeństwie? Szczególnie gdy mąż od swojej części przysięgi nie odstaje? Czy brakiem opieki można uznać to, że w Alpy jej nie zabiera, albo nie zaprasza jej na kolację do restauracji w co drugą sobotę miesiąca? Wiele dziś kobiet mówi o braku dojrzałości wśród mężczyzn. O tym, że nie są opiekuńczy. A na czym ta opiekuńczość ma polegać? Jakie jej kryteria i kto ustalać będzie? Czy zatem to transakcja wiązana - ty mi to, a ja ci tamto? A jak ja nie mogę dać ci tego - czasu, złota, wakacji, ale może i jeszcze więcej miłości (nie mogę, nie chce, nie umiem) to znaczy że i ty (kobieto) nie dasz mi serca, uśmiechu, ukojenia, przytulenia - bo przecież coś za coś ma być. Ty mi przysięgałeś i ja ci przysięgałam - po równo. Bez wyróżnień. Więc gdy uznam, że już nie dostaję to co mi się należy, więc umowę zrywam. I już? A wracając do początku... czemu zatem Kościół iPan nasz Jezus Chrystus nie złożyli wobec siebie takiej samej przysięgi? Bo ich rola jednak inna? Jak kobiety i mężczyzny, a nie partnera nr1 i partnera nr2?
Kościół na kartach Biblii nazywany jest nie bez przyczyny Oblubienicą zaślubianą przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który jest głową tego mistycznego ciała. Posłuszeństwo Mu - jako głowie- z pewnością winno przełożyć się na bezpieczeństwo jego funkcjonowania i bytowania jego poszczególnych członków. Czy w dzisiejszych czasach Kościół/ wierni mogą czuć się bezpieczni, skoro jego członkowie nie słuchają/ nie wypełniają Słowa Bożego. Widzimy, że nie.
Widzimy. Więc jeszcze raz do tematu wątku - czy kobiety nieposłuszne swoim mężom mogą być bezpieczne? (cały czas mówię o mężach starających się wypełniać swoją część przysięgi).
Nie.
Tu cytat" Mądra kobieta buduje swój dom, a głupia burzy go własnymi rękami" (Prz 14, 1).
Riuny/zgliszcza nie dają nawet cienia złudzenia, że dom był oazą bezpieczeństwa. Tak jak zawali się dom bez solidnego fundamentu, tak zawali się życie grzebiąc słowa przysięgi małżeńskiej.
Skoro Bóg jest naszym ojcem tzn., że również ojcem Marii a to znaczy, że Jezus jest dzieckiem z kazirodczego poczęcia.
Eh, miłość to ulotna sprawa. Czy istnieje ? Może tak, ale są to raczej rzadko spotykane okazy.
Rzadko ? Wręcz przeciwnie. Problem w tym, że o miłość trzeba dbać, podsycać ją. Jest jak ogień, zostawiona samej sobie - zgaśnie.
Ciemniak, zgodnie z codzienną tradycję schlał się jak wieprz i tworzy swoje paranoje;)))))
Paranoję tworzysz Ty 18:30. Jeśli nie masz nic sensownego do napisania w takim wątku, lepiej nie pisz w ogóle.
Założyłeś ten wątek w pijackim widzie i teraz co kilka minut będziesz anonimowo coś w nim dopisywał, żeby zwrócić na siebie uwagę, bo nie masz nawet do kogo gęby otworzyć. Nikt nie chce cię znać w tym mieście.