14:19 dla pracodawcy nie liczy się na co ktoś ma grupę. Dla niego liczy się żeby ten ktoś zap.......ł. I nie mów mi że jest inaczej. Widziałem u siebie w firmie, że tylko w głowę się szef pukał patrząc na takiego pracownika. Jakieś nieznaczne usmieszki i tyle. Guzik szefa obchodzi, że ktoś ma problem z głową.
Tak, zdecydowanie teraz jest lepiej.
Powiedz mi ciemniak, ile może być prawdy w stwierdzeniu, że mężczyznom w zasadzie zależy na tym, by nikt/ nic nie absorbowało ich kobiet w takim stopniu, w jakim nie byłoby możliwe (na skutek tej absorbcji) zaspokajanie przez nie oczekiwań mężczyzn wobec kobiet w tych sferach życia, w których jej kobiecości mężczyźni zapragną w DANEJ CHWILI. Czasami może chodzić tylko o naszą obecność obok was, innym razem i o nasz uśmiech, jeszcze innym - o ciepło, serce, zrozumienie, o ciało, które połączy się z waszym ciałem....Tak poza tym...możemy dla was nie istnieć, ale nie wtedy, gdy wy czegoś od nas oczekujecie.
Korekta: Ciemniak
Ps. Wybacz, ale tamta, poprzednia pisownia, tak mi się opatrzyła, że ciężko mi wyeliminować, przyzwyczajenie do pisania twojego nika małą literą. Postaram pilnować się z tym...i z tym jeszcze, by nie atakować cię w przyszłości informacjami wyłapanymi wcześniej z twoich wypowiedzi. Jednym słowem, przepraszam za to "czytanie/nieczytanie biblii".
Witaj, krótko - niby sobota wieczór a tu moc zajęć. Jarod - tak. O ten serial chodzi, że ludzie dali wtłoczyć się w pewne schematy i wydaje im się, że muszą tymi koleinami poruszać się już do końca życia.
A wg. badań, nie ma czegoś takiego jak umysł ścisły, czy umysł humanistyczny. To pierwszy fałszywy podział. Wszystko zależy od tego czy będziemy umieli spojrzeć na coś z innej perspektywy niż inni. Tam gdzie wszyscy widzą drzewa - ty jeden zobacz las.
Kiedyś przedstawiając studentom.... coś tam :).... starałem się uzmysłowić im to na przykładach : 1. Zdjęcie żołnierzy września 1939 wypatryjacych wroga. Mówię : "Twierdzicie, że nie lubicie historii, że nie jesteście humanistami. Widocznie nigdy nie trafiliście na nauczyciela, który by sprawił, żebyście zobaczyli w ich oczach to, co oni widzieli. Jeżeli zobaczycie w nich zbliżające się czołgi, usłyszycie chrzest gąsienic, huk wybuchów, hrzęst karabinów - to już nigdy historia nie będzie miała dla was tajemnic. 2. Zdjęcie jednego z budunkow na nowojorskim Manhattanie - jeżeli patrząc na niego zobaczycie figury, wielokąty, wzory, liczby, kąty - to już nigdy nie powiecie sobie, że przedmioty ściśle nie są dla was. Wszystko zależy od tego w jakim kierunku będziecie ćwiczyli wasz specyficzny mięsień jakim jest mózg."
Podobno wykorzystujemy go w zaledwie kilku procentach. Dlatego przy niewielkich jego uszkodzeniach, mózg potrafi obejść te uszkodzone miejsce i zmusić do działania te przestrzenie, połączenia dotąd mniej wykorzystywane.
Miało być krótko, a wyszło jak zwykle :)
Pozdrawiam
"Podobno wykorzystujemy go w zaledwie kilku procentach." :D
niby naukowiec, a takie mity powtarza
Owszem, może to i mit. Jednak mózg to nie tylko "procesor" odpowiedzialny za najprostsze funkcje życiowe (kupka, siusiu, jeść i spać), ale chodzi o jego zdolności do abstrakcyjnego myślenia.
Ile na co dzień tą zdolność wykorzystujemy? A przecież właśnie ta część mózgu jest tym co odróżnia nas od świata zwierząt (no i jeszcze dusza). Wykonujemy najprostsze, powtarzalne czynności.
Dlaczego jeden dostaje nagrodę Nobla, a inny ogranicza się tylko do zamiatana ulic?
Ich mózgi z biologicznego punktu widzenia nie różnią się od siebie.
Co więc sprawia, że pracują jednak na innym "poziomie"?
Podsumowując - jeżeli mózg ma spełniać najprostsze funkcje bliskie światu zwierząt - to tak, jest to mit.
Ale jeżeli możemy będziemy oczekiwać od niego czegoś więcej - to jednak wydaje się, że (nic nie ujmując pani czy panu sprzątającemu ulicę) tę część odpowiedzialną za myślenie abstrakcyjne niektórzy używają jednak w mniejszej ilości niż przysłowiowi "naukowcy NASA".?
ale Ty wiesz, że mózg nigdy nie śpi. Kiedy ty nawet o niczym nie myślisz to on analizuje tysiące różnych obiektów, które właśnie widzi twoje oko? tysiące dźwięków docierających przez rzęski słuchowe, stabilizuje prace twoich organów, nadzoruje produkcje substancji i komórek itd. itd. Podświadomość i świadomość to następne warstwy abstrakcyjne, które później ogarnia.
Mózg ma ograniczoną pewną pojemność (w teorii), ale musisz się liczyć z tym, że jeśli prze kierunkujesz pewne procesy to nie będzie to kosztem czegoś innego. Możesz umieć zapamiętać cała książkę telefoniczną, ale musisz się liczyć z tym, że coś nie będzie działało prawidłowo.
Czyżby? Czyli Einstein miał braki w innej dziedzinie? A jakiej?
Był niewierny i zaliczał wiele romansów :D
A to niedoskonałość? Przecież zawsze twierdziłeś co innego. Skąd nagle takie nawrócenie?
Pomijając fakt, że doskonałość nie istnieje, bo jest to pojęcie względne, a nie bezwzględne to poziom "niedoskonałości" dla różnych jednostek jest różny, a sam mózg w miarę elastyczny. To nie jest tak, że jak będziesz potrafił zapamiętać książkę to nagle przestaniesz chodzić albo będziesz miał niedowład ręki. To jest raczej na zasadzie, że twoje spojrzenie na rzeczywistość będzie wypierało ogólne spojrzenia jakie mają inni. Jeśli zamkniesz się w pokoju gdzie jest całkowita cisza i praktycznie same białe ściany = zero bodźców zewnętrzych. To twój mózg zacznie sam je tworzyć. Zaczniesz słyszeć głosy, widzieć nierzeczywiste elementy czyli będą ci towarzyszyć potocznie zwane omamy.
Ja twierdziłem zawsze coś innego? Co ty w ogóle piszesz?
Pomijając już nawet fakt, że doskonałość istnieje i objawiona nam została w osobie Pana naszego Jezusa Chrystusa, nie tylko wszak prawdziwego Boga, ale i prawdziwego człowieka, a tak się przy tym świetnie składa, że my na obraz Boga zostaliśmy stworzeni, to zauważam, że duża część mężczyźn ma problem z nadmierną skłonnością do teorytezowania i zagrzebywania się w nieustannie w wiedzy książkowej chowanej następnie w ich wnętrzu...bez poszukiwania praktycznego aspektu. Niestety...ich słowa są tylko na ich ustach. A serca? To już zagadka. Wyrazem doskonałości może być jedność myśli, słów i czynów. Może, ale nie musi. Zależy czym się sycimy dążąc do tej jedności...skąd czerpiemy. Uważam, że człowiek który uważa, że doskonałość nie istnieje, nie mając prawdziwej relacji z Chrystusem, nosi w sobie tragizm, który wywołuje w nim dysharmonię i zakłóca jego prawidłowy rozwój. Ale to tylko moje zdanie...niedoskonałego praktyka. :))
Weź przestań szerzyć te fanatyczne głupoty. Zapukaj gdzie indziej jak chcesz pogadać o Jezusie.
A jednak to mężczyźni, dla których Bóg nie jest tylko słowem na ich ustach, są najbliżsi doskonałości. :))
Dziewczyny, kobiety...która z was nie chciałaby, aby wasi panowie to samo myśleli, to samo mówili i to samo czynili...na podobę Jezusa Chrystusa...i to wszystko jeszcze dla waszego dobra...z ogromnej miłości do was ...tak wielkiej jak ich miłość do samego siebie.? Hmmm...:))
Cd...Przyprowadzajcie więc ich do Boga...uczcie ich słuchać Go, a wszystko będzie dobrze. Nie będziecie potem musiały szukać namiastek szczęścia, miłości, akceptacji na zewnątrz, bo będziecie to wszystko miały mocą Boga - bez wysiłku. :))
Oczywiście, dokładnie do samo chciałem napisać, że była i jest istota doskonała, ale już nie chciało mi się wczoraj dalej dyskutować.
Co do teoretyzowania - ufffff, tak kamień świstnął mi koło ucha :)
Człowiek chciałby zagłębić się w istotę jestestwa, a kobieta zaraz ściągnie cię na ziemię, wciskając do ręki szpadel, że działkę trzeba przekopać :) (przejście od teorii do praktyki).
Taka refleksja - skoro Bóg jest wszechmocny, to dlaczego "zaczepiał" Marię Pannę? Do stworzenia Adama nie potrzebował kobiety. Nie wiem co odpowiedzieliby mi Swiafkowie Jehowy. A co odpowiedzą mi chrześcijanie?
:)))
Chętnie podejmę ten "szpadel", by przeorać ten ugór...ale w wolnej chwili. Wiesz...obiad jedną ręką, a smartfon - drugą obsługuję, a ty mi jeszcze szpadel byś teraz wcisnął do trzeciej, której nie mam.
Parafrazując pewne twoje wczorajsze słowa... gotuje ktoś, by inny mógł coś zjeść.:))