Nieco w temacie wątku, lub na jego obrzeżach.
Od wyzwolonych kobiet słyszę często - dlaczego miałabym być posłuszna mężowi? A cóż to za średniowiecze? Dziś są związki partnerskie i chłop nie ma prawa mi mówić co mam robić.
- A czy mąż daje ci pieniądze "na życie"?
- Ale ja też zarabiam!
- To inna kwestia. Daje, czy nie?
- Daje. Ale ma za to ugotowane, posprzątane, wyprane i wyprasowane. Ale ja też się dorzucam do domowego budżety!
- A jak kran przecieka, to kto go naprawi - ty czy mąż? A jak trzeba gniazdko czy włącznik wymienić, to kto to robi, ty czy mąż? A jak trzeba szafę złożyć, czy w kuchni nowe zawiesić - to robisz ty, czy mąż?
- Jakbym chciała to mogłabym to zrobić!
- On jakby chciał, to też mógłby ugotować, wyprac, wyprasować i posprzątać. Ale wróćmy do tematu. Mąż daje ci pieniądze na życie. Czy uważasz, że powinnaś być mu więc posłuszna?
- Nie! To ciemnogród! Średniowiecze i......
- Wiem, wiem. Otrzymujesz od męża pieniądze na utrzymanie, ale nie uznajesz np. że należą mu się za to jakieś specjalne względy
- Nie! Równouprawnienie jest i.......
- Wiem. A do pracy chodzisz i tam pieniądze zarabiasz?
- Tak. Pracuje w biurze. Robię zestawienia.
- Czy twoim szefem jest mężczyzna?
- Tak. Pan Krzysztof.
- Czy czasami poza zestawieniami, które należą do twoich obowiązków pan Krzysztof prosi ciebie, abyś zajęła się jeszcze czymś innym?
- Zdarza się.
- I mimo to, że nie jest to bezpośrednio związane z zakresem obowiązków za które tobie płacą, ty to wokonujesz?
- Inaczej by mnie zwolnili.
- Czyli ktoś płaci ci za konkretną pracę, ale ty decydujesz się na posłuszenstwo wobec obcego mężczyzny, w tym przypadku twojego przełożonego, który płaci ci za to co jest w zakresie twoich obowiązków, a wszystko inne robisz tylko dlatego, że on tak ci każe . I uważasz, że podporządkowanie się obcemu mężczyźnie nie narusza twojej godności i nie jest to średniowiecze. A podporządkowanie się w domu twojemu mężowi już takim średniowieczem jest?
- Tak! Ale.....
- Dziękuję. Nie mam więcej pytań.
Ale ci ojciec zrył beret.
Już otwieram ci kubeł na śmieci
Obiad jesz 365 dni w roku i tyle samo dni brudzisz. Porównujesz to do cieknącego kranu lub naprawy gniazdka? Zaiste, wyjątkowo poyebana z ciebie ciota.
Słownictwo - kubeł na śmieci ... siup
Zajęte. W kuble siedzi twoja Felicze - doktorancie-ministrancie.
I siup ... do wątku z kubłem
Chrzanisz. Większość czynności które wymieniłeś potrafię zrobić i jestem kobietą.
Odpowiedziałaś dokładnie tak jak w dialogu :)
Mężczyzna też potrafi ugotować, wyprasować i wyprać.
Jesteście takie przewidywalne - nowoczesne kobiety :)
Co Ty cioto możesz wiedzieć o kobietach?
I siup - do wątku z kubłem na śmieci
Szczeniackie. Powtórzę pytanie: Co Ty cioto, możesz wiedzieć o kobietach?
I siup do kubła na śmieci
Wie bardzo dużo. Dotyka naszej szczęśliwości, którą my kobiety, odrzucamy przez niepołuszeństwo Bogi i stworzonemu na Jego obraz - mężczyźnie, którego miałyśmy być dopełnieniem. Te kobiety, które szukają miłości, zrozumienia, akceptacji, dowartościowania poza domem, np. w pracy...od obcych ludzi, nigdy tam tego nie znajdą i swoje zgorzknienie z tego powodu przyniosą do domu i obarczą nim najbliższych. Dlaczego? Bo do miłowania Bóg dał im ich meżów. Jeśli oni tego nie potrafią, to ty kobieto, jesteś od tego, by przyprowadzic ich do źródła miłości - Boga, by z niego czerpiąc, tobie miłość dali...i wszystko to, czego szukasz po omacku poza domem, a czego nigdy tam nie znajdziesz.
Niewolnico Isauro, skończ z tymi pornosami. To jest forum publiczne - dzieci czytają, idiotko.
Widzisz Felice ... tak naszedł mnie ten dialog, który nie jest wcale do końca wymyślony ...
Miałem dziś okazję porozmawiać o tym jak pan Zembala, który był ministrem zdrowia (a jednocześnie jednym z bohaterów filmu "Bogowie" ) nakrzyczał na strajkujące pielęgniarki, że gdyby u niego na oddziale, na którym wcześniej zanim został ministrem, pielęgniarki próbowałyby strajkować - wyrzuciłby je wszystkie na zbity pysk.
I dowiaduję się, jak to pan Zembala, rzeczywiście kiedy był tym ordynatorem to pielęgniarki na jego oddziale ze strachu tak mu naskakiwały, otwierały przed nim drzwi, kłaniały mu się w pas, całowały w przysłowiowe cztery litery - żeby tylko panu ordynatorowi nie podpaść, bo każda bała się o pracę.
Czy to wszystko należało do ich obowiązków? Nie. Czy za to miały płacone? Nie. W zaklres ich obowiązków nie wchodziło włażenie panu ordynatorowi w cztery litery.
Więc dlaczego usłużność wobec obcego mężczyzny uznawały za normę, a w domu posłuszeństwo wobec swojego męża uważają te same osoby za nienormalność?
Gejowino, udający homofoba, co ty możesz wiedzieć o małżeństwie lub o jakimkolwiek związku z kobietą? Nie kompromituj się teoretyku.
Bo nie chcą być dopełnienim swojego mężczyzny na skutek chorych ambucji bycia w awangardzie, która jest drogą do nieszczęścia, a nie do szczęśliwości. To na te właśnie chore ambicje szatan im im wjechał w raju mówiąc, że Bóg chce je ograniczyć. Skoro złapały haczyk, szatan dalej je ogłupia ...stąd ta postawa bycia niewolnicą obcych mężczyzn w imię obrony chorych ambicji.