kto was tam wie....
Nie wiem...to ty tu piszesz czsaami o analizach, projektach. Więc.. ?
Eeeeee ... tam :) Zapewniam cię, że lemingi są znacznie ciekawszym obiektem analiz, szczególnie jeśli chodzi o sposoby oddziaływania i manipulowania nimi w oparciu o ich ograniczenia i słabości, a także, a może przede wszystkim w oparciu o ich kompleksy :)
Dziękuję za odpowiedź.:))
Podzielę, się z tobą nowiną....
Zmieniły się plany...te, z którymi związana była decyzja o opuszczeniu tego forum. Decyzje, które o tym przesądziły, zapadły poza mną.
Cieszysz się, że zostaję?
Ja i owszem. :)
I pewnie niemałe grono twoich wielbicieli również :)
Tęsknota moja za tym, o czym marzyłam, czym się ekscytowałam, a co nie wypaliło, pozostanie niezaspokojona. Zdaje się długo, ale może Bóg dopuści jakiś fakt, który wpłynie na zmianę decyzji podejmowanych przez innych. Zobaczymy.
Na razie kończę :) Do ... przeczytania :)
Witaj ciemniak...wracam poniekąd do tego POSŁUSZEŃSTWA, tj. szacunku dla drugiego człowieka, z którym idziemy przez życie.
W duchu posłuszeństwa Bogu i mojemu mężowi ( w takiej dokładnie kolejności), chcę cię poinfirmować, że od dziś, będę pisywała na tym forum jedynie wieczorami ( gdy dzieci będą już w łóżkach) i to nie codzienne. Na ten moment ustaliliśmy wspólnie z mężem, że może być to co drugi wieczór.
Może miałbyś ochotę jutro na rozwinięcie tej oto myśli....w kontekście tego, że posłuszeństwo mężowi ma swoje pierwotne źródło w posłuszeństwie Bogu....że skazanie przez Żydów, a w konsekwencji tego - i przez Piłata- Pana naszego Jezusa Chrystusa na śmierć, było tym, czym dzisiaj jest krzyk wydobywający się z ust feministek: Nie chcemy, by ten człowiek (tj. tak Bóg, jak i każdy mężczyzna) nad nami panował.
Z mojej strony...do jutra.
1. Dobrze, że mąż się zorientował o Twoim uzależnieniu od forum i macki ukrócił.
2. To jest forum "wieloosobowe". Jak chcesz nadal rozmawiać z samym Ciemniakiem13, to idźcie na czat albo wymieńcie się mailami.
Tak jak na placu w miejscu publicznym każdy ma prawo roznawiac, tak samo na tym forum. To nie wymaga szczególnej wiedzy. Chyba.
Słowo klucz: "publicznym".
Drugie słowo klucz: "prywatnym".
Trzecia fraza klucz: "wirtualny flirt".
Nie wymaga to szczególnej wiedzy, jedynie poczucia obciachu.
Chorągiewka z gówno wartym słowem. Dlaczego to nikogo nie dziwi?:-)))
Zwyciezyla sila uzaleznienia...
Odpowiesz?
Felice .... wracam do korporacji ....
Kobieta czy mężczyzna chce spędzać czas z rodziną. I tu korporacja widzi problem - uważa, że czas kiedy on/ona spędza czas z rodzinę powinien być oddany im. Niechętnie jest widziane, aby po 8 godzinach iść do domu. W Ostrowcu tego może nie zauważycie, ale jeżeli będziecie mieli okazję przejechać się wieczorem choćby po Warszawie (szczególnie centrum, tam gdzie są biurowce), to zauważycie, ze światła tam palą się do późna, że ci ludzie siedzą tam często od 8.00-9.00 do 21.00-22.00. I tak od poniedziałku do piątku, a czasami nawet soboty. Gdzie tu jest miejsce na rodzinę? Nie ma. Więc aby kobieta, mężczyzna przestali myśleć o domu, o dzieciach, trzeba sprawić, aby to nie z żoną/mężem zaczęły ich łączyć najbliższe relacje tylko z kolega/koleżanką z pracy.
Z żoną widzi się zazwyczaj w niedzielę (przez resztę tygodnia pracuje po kilkanaście godzin), a z tą laską, która codziennie jest od niego kilka metrów, łączy z czasem wszystko. Uśmiechy, spojrzenia, godziny rozmów - o wszystkim. Te relacje muszą z czasem przynieść taki a nie inny skutek - i teraz wystarczy tylko iskra (jak impreza integracyjna, gdzie alkohol leje się strumieniami) i mamy biurowy romans jak ta lala (oczywiście to nie jest tak, że 100 na 100, zawsze tak będzie - nie zajmuję się szczegółami, które mieszczą się w błędzie statystycznym, tylko przedstawiam sprawę w pewnych uogólnieniach społecznych - gdyż pewne oddziaływania na psychikę ludzką oparte są o badania zachowań ogólnych i błąd statystyczny traktowany jest jako dopuszczalny margines). Jaki jest skutek? Że on lub ona już nie myślą o tym aby jak najszybciej biec do domu - teraz każda godzina spędzona w biurze jest dla nich przyjemnością. A że cierpi na tym mąż/żona i dzieci w domu? A co to korporację obchodzi - najważniejsze, że on/ona oddają im swoje życie pracując w korporacji od świtu do nocy...... dalej .....
Korporacyjne systemy organizowania pracy nie są obce i w publicznych zakładach pracy...częściej państwowych, niż samorządowych..bo tu łatwiej to zorganizować w hierarchicznej, szczeblowej strukturze zarządczej...w dobie informatyzacji. Impulsy płyną prosto z Warszawy. Gdy kilka lat temu, żona szwagra opowiadała, że u niej w pracy ( jedno z największych miast w Polsce) można oficjalnie być w związku biurowym z koleżanką/ kolegą z pracy, podczas gdy w domu jest mąż/ żona, trudno mi było wyobrazić sobie tę aprobatę społeczną w miejscu pracy dla tego typu układów. Po trzech latach od tamtej rozmowy, okazało się, że w Ostrowcu też to jest możliwe...bez skrępowania, pomimo mniejszej anonimowości, tj. pomimo większego ryzyka przecieków do żony/ męża ludzi uwikłanych na oczach kolegów w romans w pracy. Zaobserwowałam, że kłamstewka w pracy, związane z wykonywaniem czynności służbowych zataczały coraz szersze kręgi. Żyjąc w tych kłamstwach, z czasem ludzie uważali za naturalne, kłamanie też i w swojej rodzinie. Wiele dramatów, łez, upadków moralnych, przetrąconych kręgosłupów, kłótni, nerwów, łez, cierpienia, rozwodów, pijaństewa by zapomnieć o byciu kanalią dla innych/ niszczenia innych na drodze awansu zawodowego...a wszystko to miało swoje źródło w kłamstwie....jako zaprzeczeniu prawdy.