Nikt nikogo nie obraża, każdy postępuje zgodnie ze swoim sumieniem, każdy będzie z ,, niego ,, rozliczany.
Skoro pacjentka zgłosiła się do publicznego szpitala po pomoc to powinna ja uzyskać i kropka, nie chciała nic innego , tylko to co zgodnie z prawem jej się należy.To nie szpital finansowany przez episkopat, a dr i wielu innych wierzących jego kolegów to nie pracownicy opłacani przez biskupów i księży tylko przez nas i mamy prawo oczekiwać pomocy zgodnie z prawem.
Jeśli chodzi o katolików, to pełno wokół nas jest ludzi wierzących, którzy potrzebują pomocy medycznej by urodzić dziecko, nie ważne są metody by ten cel osiągnąc.
Cierpienie i miłosierdzie wobec matki okazało się obce doktorowi -katolikowi
"Naszym zdaniem nie tylko mogła to zrobić [ujawnić informację o zabiegach przeprowadzanych w szpitalu], ale wręcz wszyscy mają prawo wiedzieć, że w danym szpitalu dzieją się takie rzeczy" - pisze na stronie Jaworski. Dzięki klauzuli sumienia pacjenta "ktoś, kto nie chce się leczyć w placówce podejmującej się zabijania dzieci przed narodzeniem, będzie mógł w ten sposób zdecydować, iż swoje zdrowie i życie powierzy innemu szpitalowi".
TO JEST CHYBA JAKIŚ ŻART!!! Co dalej? Demonstracje i utrudnianie wstępu do szpitala jak w przypadku teatrów? Czy może podpalenia albo zabijanie lekarzy ginekologów przez działaczy pro life, jak to miało miejsce w Stanach?
To nie jest żaden żart tylko bardzo dobre wyjście z sytuacji. Popieram.
W temacie klauzuli sumienia pacjenta/pacjentki powiem tak:
należałoby dopuścić rozwiązanie, w którym lekarz przeciwny aborcji (dopuszczalnej w świetle prawa), w ramach NFZ, wziernikując wprowadzałby do macicy zdalnie sterowane szczypce i z lekka zaciskał na szyi płodu-dziecka (lub jakoś tak w poprzek ciałka), po czym kobieta (lub jej mąż, ew. oburzony poseł/polityk wspierający aborcję, etc.) jedynie wcisnęłaby zdalny przycisk, który skutecznie zwarłby te szczypce. Następnie lekarz - w ramach NFZ - wyczyściłby macicę.
prościej byłoby, gdyby wielcy obrońcy uznali, że matka też może mieć własne zdanie, ale szacunku do kobiet mają tyle co islamscy fundamentaliści, czyli póki inkubator sprawny - karmić. potem wysłać jako żywą bombę pod jakiś teatr.
nawet w biblii jest powiedziane, że kobieta to tylko gleba.
Najprościej scedować ‘mokrą robotę’ na innych.
Bohaterstwo nie jest liczone w słowach tylko czynach. Pouczasz to się wykaż konkretem
Niby to po której stronie sporu zauważasz ‘bohaterstwo’?
Osoby, która oczekuje aborcji (bez jakiegokolwiek w niej sprawczego udziału), czy osoby, którą się przymusza do jej faktycznej egzekucji?
Nikogo się nie przymusza do "egzekucji", lekarz ma prawo odmówić dokonania aborcji, o ile wskaże innego chetnego i na wzór Piłata umyje ręce. Może również odmówić pobrania narządów do transplantacji, gdy serce jeszcze bije, bo odłączenie od aparatury też jest egzekucją. Może również odmówić leczenia ateisty lub muzułmanina, a także odbioru porodu w niedzielę. Ale nie w publicznym szpitalu,w którym obowiązuje publiczne prawo.
Przymuszaniem, w przypadku odmowy dokonania aborcji, nazywam obowiązek (o zgrozo!) wskazania ‘innego chętnego’, ale to - uwzględniając kategorię SUMIENIA - rodzaj podżegania, czyli de facto sprawstwa (vide: Art. 18 KK).
Prawną regulacją jest „klauzula sumienia”, ale ten szczegół nie zmienia sensu mego luźnego wpisu.
stosowanie „klauzuli sumienia” pociąga za sobą obowiązek udzielenia stosownej informacji
A skąd lekarz może taką wiarygodną informację pozyskać, aby móc ją przekazać - celem wypełnienia obowiązku „udzielenia stosownej informacji” ?
Odmowa wykonania z jednoczesnym brakiem wskazania innego lekarza jest de facto przymuszaniem do urodzenia .