Polacy zostali podzieleni w chwili, kiedy w 2015 roku PiS wygrał wybory /tak zdecydowali wyborcy/i natychmiast przegrani zaczęli protesty na ulicach w amoku wściekłości spowodowanej porażką. Pamiętam, jak wyglądały te t.zw. protesty. Dochodziło do tarzania się po ulicach, wycia, skakania, palenia zniczy i.t.p.Dzisiaj przegrani przyjęli inną formę protestów polegającą na negowaniu wszystkiego, co ustalą rządzący,bez względu na to, czy jest to dobre dla Polski i Polaków, czy też nie. Walczyli o to żeby wybory się nie odbyły, dziś zarzucają rządowi, że nie doprowadził do wyborów. Jednym zdaniem nie wiedzą, czego chcą. Polacy jednak wiedzą, chcą władzy którą wolą wyborców utracili.
Oglądanie TVP jest nie tylko marnowaniem czasu ale także akceptacją nieprawdy, przekłamań, dezyinformacji o tym co dzieje się w kraju i poza nim. TVP ukazuje istnienie równoległego świata, który jest jakże inny od rzeczywistego.
Raczej z TVN24 tak jest gościu 11:32, zostali ośmieszeni na maksa.
Również (11:05) pozdrawiam (zresztą, szacun dla innych Forumowiczów również).
Co Judasza, to był przewidziany w planie zbawienia; paradoksalnie i DOBROWOLNIE go ‘zainicjował’ … .
PS (do 11:32)
Ja oglądam wszystkie telewizje i telewizornie, w tym zagraniczne-anglojęzyczne. Podobnie z gazetami (ostatnio mam mały ‘problem’ z tymi brytyjskimi – takie czasy).
*Co do Judasza
No niby tak (ad. "DOBROWOLNIE"), zakładając, że zniewolenie na skutek hołubienia żądzom pieniądza, wolnej woli nie wyklucza.
I tu, w kontekście tego "tanajnowego zrywiku", gdzie się tak ładnie "polscy Talibowie", tj. Konfederacja, ze zwolenikami bytu w tym, co było przed 2015 r. zbratała, a to wszystko oczywiście w myśl oświecenia mamoną jakie przyświeca elektoratowi z grubymi portfelami, zdawałoby się oczywistym dla tych z cienkimi portfelami głosującymi na prawicę- per analogium do historii sprzed ponad 2000 lat - wyciągnąć stosowne wnioski przy urnach i tym konfederackim niby "ultraprawakom" nie dać się ogłupić.:))
No nie wiem, Felice123, czy (ujmując na wspak) ‘zniewolenie na skutek hołubienia żądzom pieniądza’ może wykluczyć wolną wolę. Gdyby wykluczało (tj. dopuszczało stan jakiegoś -także masowego - amoku), to mogło by oznaczać, że w przypadku żądzy pieniądza, zniewoleni nią mogą nie podlegać Sprawiedliwości, a jedynie ew. Miłosierdziu.
Najprzód każdy wybiera pana, któremu chce służyć, a wiadomo, że - jak napisane jest w Pismach - dwóm służyć nie można, bo jednego będzie się kochać, a drugiego nienawidzić. Nie można służyć Bogu i mamonie.
I w tym kontekście - na etapie wyboru pana - jesteśmy wolni. Czy będziemy wtedy sądzeni za chciwość pieniądza i wszystko co się z tym wiąże w kontekście grzechów względem bliźniego, czy z bałwochwalstwa - w kontekście grzechów z powodu braku miłości do Boga na skutek uprzedniej niewiary w miłość Boga do nas?
I teraz ten problem sprawiedliwości i miłosierdzia trzeba by chyba wałkować na płaszczyźnie najważniejszego przykazania miłości Boga i bliźniego jak siebie samego.
A jak to jest z tą miłością wertykalną i horyzontalną jest, to już kiedyś pisałam w moim wątku. :))
To chyba temat na głębsze przemyślenia. Muszę się zastanowić, ale już nie dziś, bo kilka kilo czeka na zrzucenie.:))
Możemy kontynuować innym razem, jeśli masz ochotę.
Ps. Czy w twoim ostatnim zdaniu, gdy chodzi o "Sprawiedliwość" miała być na pewno podwójna negacja, bo chyba zamysł był inny?
Zerknąłem tu na (swoje) dobranoc.
Ad Ps.: jest “nią” a nie “nie”. Późno już, może jutro. Dobrej nocy.
Ad. "Ps." Faktycznie. Przepraszam. Jestem już trochę zmęczona. Zaliczyłam dzisiaj, oprócz rutynowych treningów [które stały się już prawie rytuałem:)), więc muszę uważać, czy mi tu jakiś bożek pod nosem nie urasta] długą przejażdżkę rowerową z dziećmi po tych świętokrzyskich "górkach i dołkach", do których - jako dziewczyna z nizin - jeszcze się nie przyzwyczaiłam) i do tego jeszcze dawno nie odwiedzałam okulisty.:))
Może jutro.
23:04-a co z wizytą u psychiatry? Też odwołana?
Witaj @ no_goi_uncoverer [zauważam, że masz bardzo oryginalny podpis:))].
Niestety nie mogę powiedzieć, że moje wczorajsze milczenie to skutek braku tylko czasu. Problem jest głębszy.
Nie słyszę szumu "wiatru"....tego, o którym Pan nasz Jezus Chrystus mówił Nikodemowi w Ewangelii wg św. Jana: "Wiatr wieje, gdzie chce. Słyszysz go, ale nie wiesz, skąd i dokąd wieje. Podobnie jest z narodzeniem z Ducha—widzisz skutki, ale nie widzisz przyczyny." ( J 3, 8).
Dlaczego go nie słyszę?
Myślę, że dlatego, że jedno złamane skrzydło wiatraka jakimś trafem zablokowało ruch pozostałych. Wiatrak z La Manchy nie miele powietrza więc i szumu nie słyszę. Zakładam, że wiesz dlaczego nawiązuję akurat do tego cervantesowskiego obrazu więc przejdę teraz do opisu mojego stanu ducha, na którym ostatnie wydarzenia mojego życia też wycisnęły swoje piętno. Nie czuję się zawiedziona tą zaistniałą w ostatnim czasie - tu na forum - sytuacją, bo już od dobrych kilku lat nie pokładam wiary w ludziach i nie chodzi tu bynajmniej o kwestie zaufania do innych (bo raczej nie łapię sama siebie na uprzedzeniach czy zachowawczym podejściu do ludzi), lecz o to, by nie obciążać innych moimi oczekiwaniami względem nich, by potem - na wypadek ewentualnego rozczarowania, jakie niesie za sobą pokładanie wiary w stworzeniu ludzkim, nie mieć do nikogo żalu.
Tak więc nie chodzi tu o żal....konsekwentnie do tego, co napisałam wyżej - nie mam żalu.
Nie jestem także zgorszona, bo z kolei u źródeł takich odczuć, zawsze leży pycha, a gdy chodzi o moją własną świadomość grzeszności, to pokornie przyjmuję fakt, że nie zliczyłabym własnych grzechów.
Mogłabym pisać pewnie jeszcze długo o tym, co nie wpływa z pewnością na mój obecny stan ducha i to w kontrze tylko do jednego słowa, którym mogę ten stan opisać. Jest to smutek. Tak...jest mi tak cholernie smutno, że nie jestem w tym stanie zrobić nawet skrutacji, by rozjaśnić te sprawy miłosierdzia i sprawiedliwości, o których rozmawialiśmy ( oczywiście, co do wolnej woli masz rację...mnie chodziło tylko o samą semantykę "niewoli", która sugerowałaby myląco i chytrze wykluczenie wolnej woli). Nadto, w necie natrafiłam dzisiaj na wypowiedź arcybiskupa metropolity łódzkiego Grzegorza Rysia odnośnie skrutowania Pisma Świętego (wrzucam link). W pamięci wyrył mi się ten fragment Jego wypowiedzi, gdzie przytacza fragment Janowej Ewangelii z rozdziału 5, werset 39: " Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo" i w kontekście tego Słowa, nie chcę także w przyszłości, narzucać Ci swoich treści pojmowania Bożego miłosierdzia i sprawiedliwości pragnąc jednocześnie, by właśnie Słowo Boże (a nie moje) czytało także i Twoje życie, gdybyś przypadkiem zechciał je tak skrutacyjnie rozważyć, czyli - oględnie mówiąc - rozgrzebać.:)).
Dodam tylko, że ja w skrutowaniu "Bożego miłosierdzia i sprawiedliwości" (gdy już stan ducha mi na to pozwoli), pójdę FURTKĄ ( to takie nawiązanie do dawnych zaszłości z historii NASZEGO życia), którą otwiera Słowo zapisane w Liście św. Pawła do Rzymian (rozdział 11, werset 32)- gdy chodzi o rozważenie miłosierdzia Bożego. Gdy chodzi zaś o sprawiedliwość- będę skrutować picząwszy od wersetów 9-10 zapisanych w 10 rozdziale również Listu św. Pawła do Rzymian. Zachęcam Cię do skrutacji, a nie do forumowej wymiany myśli. To z pewnością będzie bardziej owocne dla każdego z nas, bo nikt tak nie dociera do serca ludzi, jak Bóg.
Myślę, że nawet jeśli pójdziemy różnymi drogami wybierając różne Słowo na początek, to gdzieś tam po drodze skrutacyjnej, nasze ścieżki się skrzyżują.
Pozdrawiam.
No i ten link:
Ps.
Gdybyś potrzebował jakichś wskazówek technicznych odnośnie skrutacji- pytaj. Adres znasz. FURTKA otwarta. Na forum raczej nie będę gościła, a przynajmniej mam na tę chwilę takie "uwalniające" pragnienie serca.
Ps 2.
Wśród myśli śp. abp Fultona Sheena znalazłam też i tę: "Sprawiedliwość powoduje, że winowajca dostrzega niesprawiedliwość w pogwałceniu prawa; miłosierdzie - że dostrzega ją w cierpieniu i boleści, które wywołał u tych, którzy go głęboko kochają."...a jak wiadomo, nikt nie jest bez winy.
Witaj Felice123.
Proponuję rozważenie Twoich myśli na kanwie cytatu J 3,8 odłożyć na inną okazję lub wątek (a propos, sprawdź ‘pozycję’ drugiego, zamykającego apostrofu w tym cytacie). Ale ogólne przesłanie w związku z Twoim obecnym zgnębieniem raczej uchwyciłem.
Pokrótce ad. mojej dygresji (19:48): myślę, że żądza pieniądza i popełniane wg niej nieprawości wynikają z ludzkich decyzji (wolnej woli) i nie mogą być usprawiedliwiane jakimś nieświadomym, osobistym zniewoleniem. W przypadku Judasza sprawa jest raczej oczywista (Mt 26, 24).
Podobnie wydaje się być np. w przypadku żądzy pieniądza w związku z uzurpowaniem sobie wyższości jednego sortu ludzi nad innymi ('podludźmi'). Tu ocena próby „systemowo naturalnego” usprawiedliwiania okradania poszczególnych ludzi lub całych społeczności na gigantyczne pieniądze wydaje się być analogiczna do jw., a taki proceder może kiedyś wymagać wielkiego Miłosierdzia (lub potępienia, choć nie mnie to rozsądzać).
Co do Twojego obecnego ‘stanu ducha’ i że Ci jest ‘cholernie smutno’. Znam to uczucie. Jeśli, wobec życiowych okoliczności czuję takie wewnętrzne przygnębienie i opuszczenie (chociaż osoby bliskie są niedaleko), to przypominam sobie fragment z „Pasji” (wg objawień Anny Katarzyny Emmerich”) z momentu, gdy Pan nasz bestialsko ukrzyżowany wisiał i wobec niewypowiedzianych fizycznych mąk:
„… Przechodził więc wszystkie straszne udręki człowieka biednego, skatowanego, przygnębionego, który znajduje się w największym opuszczeniu, bez ludzkiej i Bożej pociechy, kiedy to wiara, nadzieja i miłość błąkają się samotnie po pustyni próby, bez wytchnienia, bez bratniego oddźwięku, bez jakiegokolwiek światła, zmuszone wyłącznie z siebie czerpać moc i siłę! Nad wyraz męczące to uczucie.”.
Wówczas zadaję sobie pytanie, cóż wobec powyższego znaczą moje wewnętrzne utrapienia, skoro mam wziąć swój krzyż i Go naśladować? W modlitwie proszę: „.. I nie wódź nas na pokuszenie …”, bo wiem, że nie zostanę poddany próbie, której nie podołam. Jeśli Mu zaufam.
Dobry wieczór @no_ goi_uncoverer.
Dzięki Ci przeogromne.
Sprawdziłam. Faktycznie...trochę dodane. Kopiowałam z netu. Dzisiaj chciałam odnaleźć tamto internetowe źródło, ale nie udało mi się choć długo szukałam. Dziwne....bardzo, bardzo dziwne.
Duch Św. dopowiedział, czy co?
Te dodane/podpowiedziane (przez kogo/gdzie?) w ten dziwny sposób słowa:"...widzisz SKUTKI, ale nie widzisz PRZYCZYNY" mogę zinterpretować w ten sposób, że widzę dwoje poranionych ludzi na skutek dobycia miecza. Bo co by tu nie mówić, to nawet jeśli miałabym się zobaczyć na krzyżu począwszy od poniedziału - po Niedzieli Wielkanocnej- to tylko jako ten jeden z łotrów, który twierdził, że on wisi na nim z własnej winy (w przeciwieństwie do Pana naszego Jezusa Chrystusa, który cierpi nie z powodu własnych przewinień).
A przyczyna?
Przyczyna, dla której tak właśnie się zadziało jest zapewne tajemnicą naszego (mojego i Ciemniaka) zbawienia, którą Bóg będzie nam starał się stopniowo odsłaniać, o ile będziemy się na Nim opierali.
Jeszcze raz wielkie dzięki.
Ps. Kiedyś myślałam, że ten " wiatr/Duch" przywiał mnie tu po to, byśmy we dwoje (jako, że "po dwóch posyłał" Pan nasz Jezus Chrystus), świadczyli tu o Nim innym potwierdzając nawzajem prawdziwość nauk Chrystusowych. Dzisiaj myślę, że bardziej chodziło Mu o nas samych...o nasze nawrócenie/zbawienie. Po to nasze drogi tutaj mogły zostać skrzyżowane.
Piszesz sama ze sobą?