Co to 4 tysiące, skoro w rządzie zarabiają po kilkadziesiąt tysi. Minimalna powinna wynieść 10 000 tysięcy złotych - wtedy można za to kupić samochód, mieszkanie, telewizor, kupić markowe ubrania czy komputer dzieciom.
Dlaczego minimalna jest taka mała, skoro może być większa? Czy to celowe działanie rządu który chce byśmy byli biedni?
Czy naprawdę opozycyjni hejterzy maja inteligencję na poziomie kozy !!!???
Spokojnie ty dymający kozy, inflacja zje tą podwyżkę.
12.37
Masz dobry pomysł, tylko dodawanie zer spowoduje to co było w 1990 r. Proponuję zostawić te 4 tys., natomiast wszystkie ceny obniżyć 2,5 raza. Efekt ten sam, nie trzeba drukować nowych banknotów. Chlebek zamiast 10.00 zł., tylko 4.00 zł., auto zamiast 100 tys. 40 tys.,itd.Towarów jest nadmiar, myślę, że przejdzie. Dziękuję, że myślisz o wszystkich, nie tylko o sobie.
Elektora rządzących ma to w nosie. Dej tej.
A jak chcesz obniżyć ceny 2,5 raza? Bo jak rząd zacznie prace na taką ustawą obniżającą ceny to zaraz wszyscy ceny razy 3 podniosą i jak już obniżą to będą takie same.
Jeśli minimalna będzie wynosić 10.000, to nie kupisz za to samochodu, bo z powodu inflacji ta dycha będzie miała siłę nabywczą obecnych 6.000.
W obecnej sytuacji jak nie bedzie juz wyborow to 4000 tys. bedziez widzial na obrazku. Ale sa naiwni.
to 4 tys brutto a nie do łapy
Wciąż nie wiem czemu nie możemy podnieść minimalnej do 10 000 tysięcy.
Bo by dla nich nie starczylo.
Można nawet do 50 000, ale wtedy chleb będzie 20 razy droższy, bo piekarzowi, kierowcy i sprzedawcy też będzie musiał zarobić te 50 000.
P.S. 10 000 tysięcy to w ch..j kasy.
Drogi Adrianie. Nie można podnieś płacy minimalnej do 10000 zł , a moim zdaniem także do 4000 zł , ponieważ decyduje o tym rachunek ekonomiczny. Trzeba na to mieć pieniądze w kasie państwowej ale także w kasach przedsiębiorstw. Te mechanizmy można wytłumaczyć w analogii do budżetów rodzinnych. Dany budżet rodziny to dochód z zarobków (pensji) comiesięcznych ojca, matki. Jest on bardzo określony i pozwala wyliczyć wydatki jakie rodzina może ponieść w danym m-cu. Jeśli rodzina chce zwiększyć wydatki to przy określonych dochodach musi wziąć kredyt. Ten trzeba jednak spłacić, gdyż kredytodawcy naślą na rodzinę komornika. Zupełnie podobnie jest z państwem. Dochody w danym państwie można w miarę dokładnie określić. Jeśli chce się zwiększyć wydatki np na zwiększenie płacy minimalnej to trzeba zwiększyć dochód lub zaciągnąć kredyt np w bankach. Przy naszym, polskim ogromnym zadłużeniu (mowa o długu publicznym) planowanie zwiększenia płacy minimalnej bez uwzględnienia dochodów budżetowych jest skrajną nieodpowiedzialnością rządzących i podlega postawieniu ich przed Trybunał Stanu. Można to też załatwić po przez dodrukowanie pieniędzy. Ale to kończy się inflacją którą już w Polsce mieliśmy. Wtedy płaca minimalna wynosiła pół miliona złotych i wtedy chleb kosztował kilka tys zł. Chciałbyś do tego wrócić?
W PUNKT! Albo Zaorane jak to mówi młodzież
Oj tam oj tam. "nie będziemy pracować za grosze" "w końcu Jarek zrobi, że będziemy godnie zarabiać" "dej dej" "vat? a co to?" "podatki? ja nie płacę" :D
Trochę pomieszałeś. Co ma płaca minimalna do wydatków budżetowych. Przecież to nie państwo będzie ponosiło koszty podniesienia płacy minimalnej, tylko pracodawcy. Dochody budżetowe się zwiększą, bo wpływy z opodatkowania pracy będą większe. I o to im chodzi. Przedsiębiorcy zaczną podnosić ceny lub zmniejszać zatrudnienie, a wtedy powiedzą, że to wina tych podłych "prywaciarzy".
"Nikt nie jest bez VAT" "Wszystkiego nie opodatkujemy, ale próbować warto"
M. Vatowiecki