Martik, 21:35
nie wiem czy mnie rozumiesz. To,że nie można udowodnić istnienia Boga (rzeczowo, namacalnie), to nie znaczy, że On nie istnieje.
Marti, na tym polega właśnie WIARA, że dowody nie są do niczego potrzebne. Gdyby były dowody, to wiara przestałaby nią być. Tylko kto wtedy chciałby się męczyć tu, na ziemi, mając pewność, że "po tamtej stronie będzie mu lepiej?
Droga Administracjo,czy doczekamy sie kiedys na tym forum funkcji "EDIT" ?
Zapomnialam dodac,ze kwestie przekonan religijnych Einsteina opisal Dawkins w swojej ksiazce "Bog urojony ".
P.S. Podobno Albert Einstein odrzucal mechanike kwantowa,wiec nie byl nieomylny.
"Albert Einstein jest uważany za najmądrzejszego człowieka jaki żył na Ziemi."
a co z Nicola Teslą....
skoro Einstein był omylny więc jako zdeklarowany ateista musiał się pomylić formułując takie zdanie :"Moja religia polega na pokornym podziwie tego nieograniczonego wyższego ducha, który objawia się w drobnych szczegółach jakie jesteśmy w stanie dostrzec naszymi wątłymi i słabymi umysłami. To głęboko emocjonalne przekonanie o obecności wyższej rozumnej mocy, która jest objawiona w niepojętym wszechświecie, kształtuje moje wyobrażenie Boga."
123.Jestes nastepna osoba po Ciemniaku,ktory nie czyta dokladnie moich komentarzy ;)
W/g Einsteina ,ten Bog to Natura czyli Bog Spinozy (przyroda, natura, materia - tzw. panteizm racjonalistyczny), ktory ujawnia sie w harmonii wszechbytu, a nie w Boga, ktory interesuje sie uczynkami kazdego czlowieka.
martik - albo widocznie nie warto ich czytać albo mamy wszyscy problem z ich zrozumieniem :)
a ty martik jesteś następna po ciemniaku i po mnie która nie czystasz dokładnie cytatów:
martik"W/g Einsteina ,ten Bog to Natura czyli Bog Spinozy (przyroda, natura, materia"
cytat "To głęboko emocjonalne przekonanie o obecności wyższej rozumnej mocy"
kamień marchewka czy nawet małpa nie jest wyższą rozumną istotą od człowieka
list z 3 stycznia 1954 r. Na rok przed śmiercią Albert Einstein pisał do filozofa Erika Gutkinda: „Słowo »Bóg « jest dla mnie niczym więcej niż wyrazem i wytworem ludzkiej słabości, a Biblia zbiorem dostojnych, ale jednak prymitywnych legend, ponadto dość dziecinnych. Żadna interpretacja, niezależnie od tego, jak subtelna, nie może tego zmienić”.
Przed 15 laty ujawniono korespondencję wielkiego fizyka z marynarzem Guyem Ranerem, weteranem II wojny światowej, który w czerwcu 1945 r. z okrętu USS "Bougainville" na Pacyfiku opisał mu rozmowę z oficerem katolikiem, który twierdził, że Einstein nawrócił się pod wpływem pewnego jezuity. Einstein odpowiedział: "Nigdy w życiu nie rozmawiałem z żadnym jezuitą i jestem zdziwiony, że ktoś z taką bezczelnością wypowiada o mnie kłamstwa. Z punktu widzenia jezuity jestem oczywiście i zawsze byłem ateistą".
Po kilku latach Raner znów napisał do Einsteina: "Niektórzy mogą interpretować Pana list w ten sposób, że dla jezuity każdy niekatolik jest ateistą, a Pan w istocie jest ortodoksyjnym żydem albo deistą. Czy chciał Pan umyślnie pozostawić pole do takiej interpretacji, czy może jest Pan ateistą, jak to określa słownik, tj. kimś, kto nie wierzy w istnienie Boga lub Istoty Najwyższej?".
Einstein odparł: "Moim zdaniem idea osobowego Boga jest dziecinna. Może Pan nazywać mnie agnostykiem. Nie podzielam zapału zawodowych ateistów spowodowanego głównie bolesnym aktem wyzwolenia się z pęt religijnej indoktrynacji, jakiej byli poddani za młodu. Wolę postawę pokory wobec słabości naszego intelektualnego zrozumienia natury i własnego istnienia".
Często wprost pytano go o wiarę. Najsłynniejsza jest jego odpowiedź na telegram od rabina Nowego Jorku Herberta S. Goldsteina w 1929 r.: "Czy wierzy Pan w Boga. Stop. Odpowiedź zapłacona do 50 słów". Uczonemu wystarczyły 32 słowa (po angielsku): "Wierzę w Boga Spinozy, który ujawnia się w harmonii wszystkiego, co istnieje, a nie w Boga, który interesuje się losem i uczynkami ludzkości".
Martik, Einstain był takim ateistą jak Kopernik była kobietą ;)
Dawkins to dla mnie nawiedzony ateista, który z wielkim zacietrzewieniem próbuje udowodnić całemu światu, że Boga nie ma. Wykonuje chłopina syzyfową pracę, męcząc się nad czymś, z czym zwyczajnie sobie nie radzi. W tym kontekście wzbudza tylko u mnie politowanie.
Wielki wybuch? He, he, he! Nie rozśmieszaj mnie martik.
okej to moze pytanie z innej beczki. Kto lub co stworzylo istote nadrzedna ( ujalem to w ten sposob zeby nie dyskryminowac innych bogow ) czy ona byla od zawsze zanim swiat zaczal istniec ? czy moze sama sie stworzyla z niczego. Cos musialo dac jej zycie lub sens egzystencjalny. Ja wiem ze latwo jest powiedziec ze Bog byl od zawsze ale to mowic mozna rozne rzeczy wiec tak samo jak cos musialo dac poczatek wszechswiatowi tak samo cos musialo dac poczatek istocie nadrzednej zgadza sie ? skoro wszechswiat nie mogl powstac z niczego tak samo istota nadrzedna nie mogla zaistniec z niczego. Gadanka cos a la co bylo pierwsze kura czy jajko i przyznam ze trzymam strone kury ktora musiala ewoluowac zeby zaczac znosic jajka :)
ChuckNorris, dobre pytanie, ale tego dowiemy się raczej po śmierci.