Jest środek nocy. Konduktor zapala światło w przedziale. Obok niego stoi policjant. Pada groźnie brzmiące pytanie, czy przewozimy jakieś materiały niebezpieczne. Odpowiadamy, że nie. Po przeszukaniu naszych rzeczy panowie gaszą światło i wychodzą. A ja zastanawiam się, czy dożyję czasów, w których rewizja będzie też dotyczyła niebezpiecznych materiałów w mojej głowie…
Historia jest prawdziwa. Jesienią 2000 roku jechałem pociągiem z kolegą, Bartoszem Malinowskim, na demonstrację antyglobalizacyjną „S26” do Pragi. Demonstracja była zorganizowana z okazji 55. zjazdu Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego. Ponad 600 cudzoziemców pod różnymi pretekstami nie wpuszczono do Czech.
Telefon wszczepialny
Minęły dwie dekady i intuicja podpowiada mi, że jest coraz bliżej do technologii skanowania niebezpiecznych materiałów w naszych głowach – „Raport mniejszości”, tylko już nie jako kinowy hit, a ponura rzeczywistość.
Czytam „Czwartą rewolucję przemysłową” profesora Klausa Schwaba, założyciela Światowego Forum Ekonomicznego (WEF). Konferencja WEF w Davos jest spotkaniem wybranych prezesów korporacji, przywódców politycznych, intelektualistów i dziennikarzy. Wybranych z klucza chciwości i ślepego oddania bożkowi Zysku i Techniki.
Szwab, w książce wydanej w 2016 roku, porusza temat „technologii wszczepialnych”. Przewiduje, że do 2025 roku będzie dostępny komercyjnie pierwszy wszczepialny telefon mobilny. „Wszczepione urządzenia, jakby „wbudowane” smartfony, pomogą w komunikacji między ludźmi, a potencjalnie umożliwią też poznanie niewyrażonych myśli i odczuć dzięki odczytywaniu fal mózgowych i innych sygnałów” – pisze doktor nauk inżynieryjnych Szwajcarskiego Federalnego Instytutu Technologii.
Uważasz, że ta technologia nie będzie Ci potrzebna i nie dasz sobie jej wszczepić? Podobnie myśleli...