A chciałaby Pani/ Pan, aby szef zadał Pani pracę domową? Wiedzą a inteligencja czlowieka to dwie różne rzeczy.
Zupełnie jak praca, a nauka. Dwie zupełnie różne rzeczy. Rozumisz?
Premier nie wierzy w polską edukację? Bardzo dobrze, skoro zrównali pensje sprzątaczek z nauczycielami to wy się cieszcie, że jeszcze ktoś chce wasze dzieci uczyć. W dużych miastach wakatów jest bardzo dużo, nauczyciele wolą dorabiać w prywatnych placówkach, niż w szkołach publicznych - niedoinwestowanych, z dużą ilością dzieci w klasie, gdzie wielu rodziców zamiast 500+ inwestować w rozwój dziecka, inwestuje w siebie. Mamuśki niepracujące to najlepsze klientki salonów kosmetycznych i fryzjerskich - sztuczne paznokcie, tatuaże i pasemka - tych mamusiek jest coraz więcej, a bąbelki głupiutkie. Nie ma im kto czytać książek, chodzić na spacery, rozmawiać z pociechą, nauczyć nazw roślin, kolorów, stopni pokrewieństwa w rodzinie, opowiedzieć o historii kraju, obyczajach, tradycji etc. Co niektóre nie znają imion własnych rodziców, dziadków, ulic, przy których mieszkają. Więc zamiast 800+ to nierobów pogonić do pracy, bo z moich obserwacji wynika, że najgorzej radzą sobie dzieci matek niepracujących, mają najuboższe słownictwo, dużo deficytów, problemy z zachowaniem - nie wspominając o kulturze. Są to dzieci najwcześniej przyprowadzane na świetlicę i najpóźniej odbierane, jest wobec nich stosowana "spycholandia". Są takie dzieci, które nie mają w domu edukacyjnych zabawek ani książek. Pożal się Boże nad tymi biednymi dziećmi, których nikt nie nauczy zaradności i pracowitości. One też będą pewnie żyć z pieniędzy swoich dzieci, skoro się nie wykształcą, nikt nie wpoi im, że dobrobyt bierze się z pracy i zaradności, a na 500+ pracuje nie państwo tylko ludzie, to będzie to pokolenie biorców, którym się wszystko należy, oczywiście poza obowiązkami. Obowiązkiem rodziców jest zaspokojenie potrzeb dzieci, do nich należy wychowanie, placówki oświatowe są od edukowania, a Wy Szanowni Rodzice -od wychowywania, edukowania i spędzania czasu z własnymi dziećmi. Nie salony i plotki z koleżankami, ale obowiązki. Znalazły się damy spod koziego ogona, które "wszystko" wiedzą najlepiej, tylko swoim dzieciom nie potrafią pomóc ani zorganizować mądrze wolnego czasu. Przecież najlepiej wsadzić nos w komputer lub telefon i swojemu dziecku też włączyć bajkę lub telewizor, a niemowlakowi do wózka przymocować smartfon, żeby mamuni nie przeszkadzał rozmowie telefonicznej lub przeglądaniu "ważnych wiadomości w telefonie". A jak nie radzi sobie w grupie przedszkolnej, bo nie potrafi się ubrać, zaspokoić potrzeb fizjologicznych, bije inne dzieci, słabo mówi to oczywiście niech tego uczą nauczycielki, a jak w szkole nie potrafi czytać, pisać poprawnie , porządnie się zachowywać to oczywiście wina nauczycieli, ponieważ jacy oni niewyedukowani, przecież większość z nich studiowała w Kielcach lub w Ostrowcu, co oni w ogóle wiedzą. No oczywiście nie wiedzą, jak Twojemu dzidziusiowi nałożyć rozumu łopatą do głowy. Ale gdybyście Wy, zamiast zajmować się głupotami, zajmowali się rozwijaniem zainteresowań dziecka i jego wychowaniem, nie trzeba byłoby zatrudniać sztabów specjalistów w przedszkolach i szkołach, pustkami świeciłyby poradnie pedagogiczno - psychologiczne, nie trzeba byłoby pisać tysięcy opinii i orzeczeń. Oczywiście jest pewien procent dzieci chorych, ale zdecydowana większość to zaniedbania środowiskowe, za które Wy Rodzice odpowiadacie. Najpierw trzeba Was wyedukować, a następnie dopiero zająć się Waszymi dziećmi.
Naprawdę, przedszkolanki czy też nauczycielki w najmłodszych klasach to specjalistki? Najpierw to Ty się wyedukuj, zamiast obserwować cudze dzieci. Mam tylko nadzieję, że nie uczysz niczego damo "spod koziego ogona". Na pewno woźna jest bardziej inteligentna niż Ty i mniemania takiego jak ty nie ma o sobie. A co do zarobków, dobrze że docenili woźne, One dbają o czystość, edukacja leży od dawna. Nawet przykład premiera pokazuje, że szkoły państwowe nie są wiele warte.
Divo, brawo! W punkt. Szkoda, że tylko nieliczni zrozumieją.
Te młodsze zapewne spokojnie dałaby radę. Nie trzeba do tego innych umiejętności niż ma każdy. Trzeba też wziąć pod uwagę, że woźna czasem wcale nie jest osobą niewykształconą. Ważniejsza kultura i empatia. Mam nadzieję, że divo nie ma nic wspólnego z nauczaniem.
Niektóre woźne więcej by nauczyły niż nie jeden nauczyciel. Masz archaiczne poglądy.
8:05 nie przesadzaj, nie nauczyłby. Może to i dobre, empatyczne osoby, ale nauczycielami nie będą. Pomocą w przedszkolu, jak najbardziej.
15:53 jak bez problemu, to już opisz plan zajęć na jeden dzień dla grupy z klasy drugiej, gdzie jeden uczeń ma zdiagnozowane ADHD, drugi to Ukrainiec ze słabą znajomością mówionego języka polskiego, trzeci najprawdopodobniej potrzebuje nauczyciela wspomagającego, ale nie zatrudniono jeszcze takiego. Klasa standardowa, czyli jest jeszcze 25 innych uczniów. Dla ułatwienia: brak konfliktów w zespole klasowym, uczniowie na ogół chętnie współpracują. Tematyka zajęć zgodna z postawą programową, twój plan uwzględniania indywidualizację zajęć dla trzech wspomnianych uczniów. Nie prowadzisz zajęć z religii ani z języka obcego. Przedstaw, co robisz, jakie elementy podstawy programowej realizujesz, jakimi metodami i dlaczego wybrałeś/wybrałaś właśnie takie metody. Opisz następnie, jak sprawdzisz, czy założone cele dydaktyczne zostały zrealizowane.
Chyba żartujesz? Rozbawiłaś mnie i to bardzo 15:35. Wg mnie, pani klas 1-3 jest bardzo ważna, bo ważne są podstawy. Każdy myśli, co tam małe dzieci, a ja serdecznie współczuję tym paniom, no może i panom. Przychodzą takie dzieci do szkoły z różnymi umiejętnościami i poradź sobie człowieku tak, żeby dzieci cię lubiły i rodzice byli zadowoleni. Gdy miałam praktyki w szkole, to najbardziej, jako koszmar w pracy wspominam klasy młodsze. Obserwowałam też przepraszam, głupie mamusie i one były jeszcze gorsze. Nie jestem nauczycielką, na szczęście dla mnie i dla uczniów też, udało mi się i robię całkiem co innego. Stoję po drugiej stronie, jestem rodzicem i chylę czoła nauczycielom, oczywiście nie wszystkim. Cieszcie się, że starszego pokolenia nauczycieli, bo młodzi myślą o sobie i mają uczniów w nosie. Są wyjątki.
Pani w klasach 1-3 jest bardzo ważna, równie ważna jest woźna, sekretarka, parkingowy czy kasjerka. Cieszę się, że nie jesteś nauczycielką. Obyś tylko nie była "głupią mamusią", lepiej zastanów się nad posiadaniem ewentualnych dzieci.