Zachęcam do przeczytania felietonu Piotra Ikonowicza o popularnym dziś słowie - w świetle transferu posła Arłukowicza do partii władzy - Platformy Obywatelskiej.
Tekst pisany z perspektywy innego miasta nadaje się także do ram Ostrowca i innych miast "skazanych" na bezruch i ... zapomnienie...
Oto ten felieton:
Niech zdychają!
Piotr Ikonowicz
Dziś dopiero rozumiemy wylansowane przez Miłosza pojęcie „zniewolonego umysłu”. Dziś, kiedy to ci społecznie wykluczeni się wstydzą, a nie ci, którzy ich wykluczyli. Kiedyś mówiło się „nieprzyzwoicie bogaty”. Teraz to bieda jest nieprzyzwoita. Zapytany o losy zwalnianych robotników polski fabrykant z „Ziemi obiecanej”, odpowiedział krótko : „Niech zdychają!” Komunard z Brechtowskiej pieśni odpowie: „Jak nie będzie was, to dla nas będzie dosyć!”.
Mój kolega Pepe się dziwi, że Polaków nic nie dziwi. Uważają za normalne, że jak ktoś jest chory to musi mieć pieniądze, żeby się leczyć, ocalić życie. Pepe nie jest działaczem, radykałem, tylko korespondentem wielkonakładowej, centrowej hiszpańskiej gazety. Jednak dla niego, z perspektywy doświadczeń własnego kraju jest czymś oczywistym, że każdy powinien mieć zapewnioną opiekę medyczną na przyzwoitym poziomie. A jak ktoś woli iść do prywatnego szpitala, bo tam są ładniejsze łóżka, Bóg z nim. Po raz pierwszy ogrodzone i monitorowane osiedla Pepe zobaczył w Polsce. Zdziwił się. W Barcelonie Pepe mieszka w bardzo dobrej dzielnicy zamieszkiwanej głównie przez wyższą klasę średnią. Jednak część, dzielnicy gdzie mieszka Pepe jest zamieszkała przez robotników, biednych emerytów oraz imigrantów. I jakoś nikomu tam nie przyszło do głowy, żeby jednych od drugich odgradzać murem. Dzieci z zamożnych rodzin chodzą do tych samych szkół, co dzieci biedaków. Tylko, że nie ma tam zwyczaju chwalenia się bogactwem. Raczej ci, którym się powiodło wolą to ukrywać. Wstydzą się trochę przed tymi, którym żyje się o wiele gorzej. Tak mówi mi Pepe. Skądinąd dowiedziałem się, że każdy obywatel Hiszpanii, który osiąga wiek emerytalny ma automatycznie prawo do minimalnej emerytury niezależnie od tego czy i ile czasu w swoim życiu przepracował.
Już słyszę te głosy, że Polski na to nie stać, bo jest na dorobku. Ale to właśnie teraz, kiedy jest najciężej potrzeba solidarności, sprawiedliwego podziału, pomocy słabszym jest szczególnie paląca. Czy naprawdę staniemy się lepszymi ludźmi, kiedy już się wzbogacimy? Ci, którzy już się wzbogacili są raczej źli niż dobrzy. A potrafią się dzielić głównie ci, co mają mało. A więc to odkładanie na później (kiedy już się wzbogacimy) opieki nas starymi, chorymi, słabszym ekonomicznie, to kłamstwo, cwany wykręt podyktowany egoizmem.
Różnica między Polską a Hiszpanią, by pozostać przy tym przykładzie bierze się nie z różnicy w wysokości dochodu narodowego na głowę mieszkańca, tylko z odmiennej skali wartości. W Polsce bieda została napiętnowana jako grzech, za który należy się kara i to nie po śmierci (czyściec, piekło) ale tu na ziemi, z rąk władz, sądów, sąsiadów. Kiedy zawaliła się rudera w Mińsku Mazowieckim, administratorka, zamiast poszukać rozwiązania dla bezdomnych, narzekała, że nie mogła ich wcześniej eksmitować. „Eksmisja – perorowała ta zażywna przedstawicielka polskiej klasy średniej – to przecież kara za nie płacenie czynszu, a w Mińsku gorszych warunków, do których można by za karę eksmitować, nie ma. Do pytlowania o moralności, karach i nagrodach doczesnych chętnie włączają się dziennikarze, którzy niezmiennie piętnują samotne matki, bezrobotnych, nie płacących lokatorów, za to, że tylko rękę wyciągają po ich (dziennikarzy) podatki. Skoro bieda jest grzechem, to bogactwo cnotą. I w kraju nowobogackich do jak najlepszego tonu należy nie pytanie o źródła wzbogacenia i chwalenie się w towarzystwie oszustwami podatkowymi.
Dziennikarze nie tylko podlizują się milionerom, ale stali się strażnikami ustroju, którego świętością są ci, „którym się powiodło”. Wszelkie pytania o źródła bogactwa czy piętnowanie nadużywania władzy, jaką dają pieniądze czy choćby narzekanie na nadmierne nierówności majątkowe w społeczeństwie spotykają się z pryncypialnym potępieniem ze strony takich obrońców kapitalistycznego „ładu i porządku” jak Tomasz Lis. To bożyszcze mediów wszelkie wzmianki o niesprawiedliwości, wyzysku uważa za niebezpieczny populizm. Liczne, społeczne programy interwencyjne utrzymane są nieodmiennie w tonie chrześcijańskiego zakłamania, które każe nam się pochylać i litować, ale nie pozwala nigdy się utożsamić i stanąć po stronie pokrzywdzonych. Na stanięcie po stronie przegranych nie pozwala zresztą pieczołowicie krzewiona ideologia czy wręcz religia sukcesu. Co najwyżej wolno nam wpłacić na liczne fundacje: Polsatu, Świątecznej Pomocy, czy składki na zoperowanie dziecka, które teatralnie umiera na ekranie telewizyjnym. Te datki jak jakieś cholerne rozgrzeszenie pozwolą nam nie walczyć o sprawiedliwy, równy dostęp do usług medycznych na przyzwoitym poziomie. Ukoronowaniem współpracy jałmużników ze sprawcami całego nieszczęścia, było gorące przyjęcie Balcerowicza na Owsiakowym przystanku Woodstock. Gdyby nie Balcerowicz moglibyśmy kupić ten sprzęt z naszych składek i podatków i Owsiak nie zostałby mega gwiazdą, a Kuroń najpopularniejszym politykiem rozdającym wyprodukowanym przez Balcerowicza bezrobotnym zupę i kurowniówkę..
Zapytany przez dziennikarza, jeden z najbogatszych Polaków, jaki model ustrojowy jest najlepszy dla biznesu, odpowiedział bez wahania: „Chiny.” To tyle na temat „Wolności, Równości, Braterstwa”.
Przeczytałem, ale nie znalazłem sposobów rozwiązania złej sytuacji.
Przykład ogrodzonych osiedli w Polsce nie wynika z "odmiennej skali wartości" tylko z prozaicznego powodu. W Hiszpanii Pepe może postawić swojego Seata pod blokiem i nie martwić się o niego. W Polsce rano znajdzie samochód bez kołpaków, znaczka na masce, o ile w ogóle samochód będzie stał. Tak więc ten akapit to czysty populizm.
Na uwagę zasługuje część o publicystach i dziennikarzach. Tak, to prawda, że zamiast pytać o horrendalne wydatki budżetowe zajmują się głupstwami. Zgadzam się też z opinią, że pomoc przez fundacje jest fasadowa.
Tyle że... jakie są propozycje pana Ikonowicza? Co chce wprowadzić, co zlikwidować? Kiedy PSL był za 50 procentowym podatkiem dochodowym dla najbogatszych - został wyśmiany. A może warto taki podatek dosadzić ludziom mającym po ćwierć miliona zł miesięcznie?
Arku, co nie zmienia faktu, że o takich rzeczach trzeba mówić a nie zamiatac 'pod dywan'. Trzeba powoli - pzede wszytskim - zmieniac naszą mentalność i pietnować serwilistyczne zachowania względem osób dzierżacych rząd dusz i ... miejsc pracy...
Zgadzam się. Dlatego też propozycja dużego podatku od szalonych pensji mi się podoba. Byle wpływy z tego nie były przejadane przez centralne urzędy...
Myślę też, że nie o walkę z serwilizmem tu chodzi. W Japonii jest serwilizm i jakoś nie biedują. U nas jest to zwyczajne marnotrawienie pieniędzy i nieumiejętne nimi zarządzanie. Stąd przy biedzie zwykłych - pracujących ciężko ludzi, mamy gigantyczne, wielomilionowe wydatki na bzdury w administracji centralnej...
Pozdrawiam
Serwilizm w wydaniu polskim polega na haśle: jak sie nie podoba, to na Twoje miejsce mam stu...
Stąd wszelka niezależność, dyskusja czy reakcja na rzeczy złe i patologiczne jest niepopularna.
Z bzdurami w amninistracji centralnej zgadzam. Rządząca PO jest dobrym tego przykładem... A miało być oszczędniej...
Myślę, że to nie serwilizm, tylko twarda reakcja rynkowa. Która podobnie wygląda na całym świecie. Problem w tym, że u nas rzeczywiście nie ma gdzie pójść, a płace są przez to niskie. Dlatego stale obstaję przy złagodzeniu obciążeń i przepisów tak, by przedsiębiorstwa mogły łatwiej powstawać i zatrudniać ludzi. Tylko dzięki konkurencji poprawią się płace i sytuacja ludzi, którzy pracują.
Administracja centralna jest przerośnięta od dziesięcioleci (2). PO podobnie jak i PiS znacznie rozbudowały etaty centralne (np. całkiem niezrozumiały rozrost Kancelarii Prezydenta - dziś liczy zdaje się kilkanaście stanowisk ministerialnych!). Trzeba to ostro ciąć!
Dla mnie to kapitalizm w najgorszym wydaniu... Nistety wiekszość przedsiębiorców traktuje pracowników jak narzędzie. Z jednej strony lament o obciążeniach fiskalnych i innych tego typu [z czym w części się zgdadzam], ale z drugiej strony filozofia Kalego i wyzysk, wyzysk, wyzysk bez zmrużenia okiem Arku drogi....
słynne powiedzenie ostrowieckiego biznesmena:"płacę wam tylko tyle abyście przeżyli,tu ja mam zarabiać i żyć na poziomie"
A łot cego sie ryba psuje?
od braku wody ;)
Panie 'arkadiuszbak' ryba z braku wody to chyba w jakiś sposób umiera, ale przesłanie mojego tekstu jest inne mnie chodziło o to że, zakładając własną firmę ludzie uważają się za nie tykalnych wszystko mogących ludzi, zatrudniając kilka osób. To jest temat naprawdę rzeka i można by dyskutować w nieskończoność tylko 'rze' władza ogłupia i wywyższa ludzi wg. ich zdania którzy sie do niej dorwali, co tu dużo mówić praca dla swoich.
Tomku drogi :) Zgadzam się z Tobą, że jesteśmy traktowani jak narzędzie. Chyba, że chcemy zostać pracodawcą i posługiwać się "narzędziami".
Płaca to kwestia ekonomii, a szacunek to kwestia człowieczeństwa. I to jest nie do przyjęcia, żeby ktoś mówił, jak w cytacie z 13:05.
Wydaje mi się to zupełnie nieprawdopodobne...
...słynne?
Echo tego hasła trafiło do mnie - nie miałem jeszcze okazji osobiście zapytac 'domniemanego' autora tegoż - ale przy najbliższej okazji uczynie to...
Panie Arkadiuszu,powiada Pan,że szacunek to kwestia człowieczeństwa :) (kogo do czego? lub czego do kogo?)
Znam stare mądre przysłowie -"tyle jesteś wart ile możesz pomóc"
Odrobina człowieczeństwa to dostrzeganie problemów,potrzeb innych ludzi.Ci którzy pracują,mają stały dochód nie mają problemów i nic ich nie obchodzi los drugiego człowieka,nawet jeśli potrzebujący prosi o okazanie pomocy ,takowej nie dostaje.
Logo władzy ostrowieckiej dla społeczeństwa to - środkowy palec!!