Witam...mam pytanie czy wiecie może gdzie przyjmuje w naszym mieście jakis dobry psycholog lub poradnia małżeńska? Jeśli tak to proszę o namiary...z góry dziękuję i pozdrawiam tych którzy też skorzystają z tego wątku.
Tutaj masz Basiu wszystko w tym temacie
http://www.ostrowiecnr1.pl/firma/Osrodek-Leczenia-Zaburzen-Psychicznych-i-Uzaleznien-Eskulap/
i polecam panią psycholog Szafirowską.
A w jakich cenach mniej więcej są wizyty?
Przede wszystkim odpowiedź sobie na pytanie "Czy My faktycznie potrzebujemy psychologa?", "Czy nie potrafimy już ze sobą rozmawiać?". Jeśli tak to pomyślcie czemu tak się stało i co można zrobić, żeby to naprawić. Zawsze apeluje to znajomych mi par, aby same próbowały rozwiązywać swoje problemy, a nie za pomocą rodziny czy psychologów. Co prawda wszystko zależy od skali problemu jeszcze.
Ale uważam, że jeżeli sami nie umiecie naprawić swoje małżeństwa, to nikt tego nie zrobi za Was, a jeżeli zrobi to będzie to takie...sztuczne.
Zauważyłem, że ludzie coraz częściej potrzebują psychologów, dietetyków itp. Ludzi, którzy będą im pomagać w tym "jak żyć". Jest to niepokojące moim zdaniem....ale to tylko moje zdanie.
Unhollyseth ty zawsze musisz snuć swoje wywody? Skoro ktoś pyta o psychologa to znaczy, że doszedł do wniosku że jest mu on potrzebny. To i tak dużo, bo dla niektórych ludzi(zwłaszcza młodych) jedyną receptą na problemy w związku jest rozwód. Powodzenia Basiu!
Rozwód to może czasem najlepsze lekarstwo. Dlaczego mamy tkwić w związku, który nas męczy, już nie potrafimy go naprawić, czujemy się źle....po co na siłę to naprawiać?
Najpierw trzeba wziąć pod uwagę przyczynę zawarcia związku małżeńskiego. Następnie rozmawiać o problemach w małżeństwie...
Najgorszy i najgłupszy powód, żeby ludzie wzięli ślub...dziecko w drodze! Czy dziecko w drodze musi oznaczać ślub? Niech się dziecko urodzi, młodzi niech spróbują, może nie chcą być ze sobą. Dzięki temu unika się wielu problemów.
Przepraszam, a Twoja wypowiedź to nie jest wywodem? Po to jest forum, żeby pisać swoje wywody, propagować swoje poglądy i opinie.
Chyba najgorsze, co można zrobić to rozwiązywać swoje problemy za pomocą rodziny - zgadzam się. Najlepiej(?) poprosić kogoś zupełnie z zewnątrz, wręcz obcego, który potrafi spojrzeć na sprawę świeżo, w miarę obiektywnie, a przede wszystkim - bez emocji. Oczywiście trzeba takiej osobie zapłacić, aby się w sprawę zaangażowała, bo inaczej zrobi to byle jak.
Unhollyseth nigdy się z Tobą nie zgodzę, że rozwód to najlepsze lekarstwo na problemy w małżeństwie. Gratuluje podejścia i współczuję przyszłej żonie.
Unhollyseth mówi, że CZASEM to najlepsze lekarstwo, a więc może tylko w 10% przypadków.
popieram unhollysetha,nie ma nic gorszego niż iść do pseudo psychologa ,jeśli sami nie będziecie chcieli trwac w związku ,jestem 10 lat po slubie i choć bywało cięzko nie latałam po rodzinie koleżankach na żale. u nas wystarczy rozmowa,bo jeśli ma się ochote na wspólną rozmowe i jest o czym rozmawiąć to dasię jeszcze wszystko uratowac a psycholog choćby i najlepszy za was tego nie zrobi
Zdziwiłbyś się, jak mediator potrafi rozwiązać problem (nie tylko w małżeństwie). Ale u nas tego typu usługi nie są popularne ze względu na cenę. "Po co mam płacić, sam wiem lepiej, jak się do tego zabrać" - ostrożnie z takim myśleniem.
Ja zajmuję się negocjacjami i mediacjami zawodowo :) I uwierz mi, że nie ma nic gorszego jak dwójka ludzi usilnie próbująca skleić dwie niepasujące do siebie połówki.
Poza tym dlaczego ludzie mają płacić za to żeby ktoś ich uczył jak mają iść przez życie?
Ponieważ nikt ich tego nie nauczył.
Ponieważ chcą za to zapłacić.
Tak, ale jak ma jakieś pojęcie i nie jest to Ewa G. Bo ten ktoś, zero albo mniej niż zero jest na liście mediatorów!!!
Z moją przyszłą żoną jesteśmy ze sobą już 9 lat:) 10 lat będziemy ze sobą razem w dniu naszego ślubu:) Tak więc o moją przyszłą żonę się nie martw:)
A i mieszkamy ze sobą od 4 lat:) Bo nie wyobrażam sobie ludzi, którzy biorą ze sobą ślub bez możliwości wcześniejszego mieszkania ze sobą. A największy dramat każdego młodego małżeństwa to mieszkanie po ślubie z rodzicami! Wcale się nie dziwię, że są wówczas jakieś problemy.