Dlaczego Sławny nie ma żony? Bo nos Pinokia robi mu dobrze.
Dlaczego Sławny nie ma żony? Bo nos Pinokia robi mu dobrze...
Bajka o kapuście.
- Noc bez ciebie taka-pusta
Bajka o Magdzie Zawadzkiej.
- złapała go Magda za wacka
Bajka o naleśniku.
- Leżę leśnik na leśniku.
Bajka o naleśniku i dżemie.
- Leży leśnik na leśniku drzemie
Dwaj policjanci zatrzymują kobietę w samochodzie za przekroczenie prędkości.
– Oj, mandacik się należy – mówi jeden.
– Ale ja nie mam pieniędzy – protestuje kobieta. – A w naturze by się nie dało? – pyta.
– Jak to w naturze? – nie rozumieją policjanci.
– No normalnie, zdejmę majtki i wam dam.
Policjanci zamyślili się.
– Potrzebne ci damskie majtki? – pyta jeden drugiego.
– Nie.
– Mnie też nie...
Szkoła podstawowa, lekcja polskiego. Nauczycielka poleca dzieciom, aby w kilku zdaniach opisały poranek w ich domu. Po chwili, jako pierwszy zgłasza się Jasio i czyta:
- Najpierw wstaje tato i idzie wytrzeć ch*ja. Potem myje się, goli i znowu wyciera ch*ja. Następnie robi dla nas wszystkich śniadanie, potem się ubiera, ale jeszcze przed wyjściem wyciera ch*ja raz jeszcze.
- Całkiem nieźle, Jasiu - mówi zażenowana nauczycielka - ale o co chodzi z tym wycieraniem, no wiesz czego?
- Bo proszę pani - wyjaśnia Jasio - odkąd tata przyznał się, że głosował na PIS, to co kilka minut na drzwiach wejściowych do naszego mieszkania ktoś pisze wielkimi literami słowo CH*J.
Małgosiu, co ty tam robisz w bramie? - z okna na piętrze krzyczy mama Małgosi
- Kocham się z Jasiem, mamusiu.
- To dobrze, bo już myślałam, że znowu palisz te okropne papierosy.
----------------------------
Jasiu wchodzi wieczorem do sypialni rodziców i widzi ich w pozycji 69. Chwilę się przygląda, po czym mówi głośno
- I wy mi zabraniacie dłubania w nosie?
Troje dzieci przechwala się swoimi rodzicami.
- Moja mama jest historykiem w IPN, ona to ma władzę.
- Moja mama ma większą władzę, bo obsługuje niszczarkę w IPN.
- A moja obsługuje tylko ksero, a i tak wszyscy się jej boją.
------------------------------
W jakiejś mieścinie odbywa się wiec. Na podium staje facet w garniturze i wykrzykuje:
- Precz z obłuda! Precz z pedofilią! Precz...
- Panie, coś się pan tak tych księży uczepił? - krzyczy ktoś z publicznosci.
------------------------------
Polityka prorodzinna polskiego rządu jest prosta "Pierd.....cie się!"
Przychodzi facet do psychiatry i upiera się, że umie latać.
Psychiatra mu oczywiście nie wierzy ale klient się upiera.
Na to psychiatra już zdenerwowany otwiera okno i karze facetowi lecieć. Facet bierze rozbieg, wylatuje.
Robi parę kółek i wraca do gabinetu.
Lekarz zachwycony pyta się czy on tez mógłby tak polatać.
Na co facet, ze i owszem tylko trzeba szybko machać rękami.
Lekarz wyskakuje i się oczywiście zabija na co facet:
- Jak na anioła stróża to ze mnie niezły kawał sku*.*
Jest wariat imieniem Rajmund, który ma swój grzebień i nosi go na smyczy twierdząc, że to jego pies Azor.
Idąc ulicą spotyka swojego psychiatrę.
Lekarz mówi:
- Dzień dobry Rajmundzie. Jak Twój pies Azor?
- To tylko zwykły grzebień odpowiada Rajmund.
Zmieszany psychiatra idzie dalej myśląc, że wariat wyzdrowiał.
Wariat oddalając się od swojego lekarza mówi:
- Ale dał się nabrać, co Azor.
Młoda parka zaraz po odbytym zbliżeniu.
On: "Gdybym wiedział, że jesteś jeszcze dziewicą, to byłbym bardziej delikatny.."
Ona: "Gdybyś się tak bardzo nie śpieszył, to bym jeszcze zdążyła zdjąć rajtuzy!"
Syn: - Co oznacza gej?
Tata: - Szczęście.
Syn: - Czy jesteś gejem?
Tato: - Nie, mam żonę.
- Dlaczego wewnętrzne kieszenie są nazywane zip-folderami?
- Bo służą do pakowania plików z danymi.
Odkąd na tylnej szybie samochodu mam naklejkę "Masz małego fiuta - zatrąb" mogę stać na światłach tak długo, jak tylko chcę.
------------------------------
Do Jasia przyjechała babcia i czule się z nim wita.
- Wnusiu, jaki ty jesteś do mnie podobny.
Rozpłakany Jaś biegnie do mamy i krzyczy:
- Mamusiu, babcia mnie straszy!
------------------------------
Lekcja polskiego. Nauczycielka czyta zdanie:
- "PIS przegrał wybory" i pyta dzieci, jaki to czas?
Jasio zgłasza się jako pierwszy i krzyczy:
- Najwyższy, pse pani, najwyższy!
------------------------------
No i na koniec, w związku ze zbliżającymi się świętami wierszyk wielkanocny-
- Jaś w święta miał wysypkę
Alleluja, Alleluja!
Lekarz stwierdził lekką grypkę
Alleluja, Alleluja!
A potem rzekł Prima Aprilis
Alleluja, Alleluja
To nie grypka lecz syfilis.
Gdyby tak ‘Alleluja’ zastąpić ‘Hallelujah’, to też by było śmiesznie?
Przypomniały mi się jeszcze dwa dowcipy o Wielkanocy. Pisałem je tu już kiedyś, ale przypomnę, bo może nie pamiętacie, a poza tym przynajmniej na chwilę oderwiecie się od tej kretyńskiej walki plemiennej obrzucania się błotem, albo i jeszcze czymś gorszym. Zdrowych i Spokojnych Świąt życzę.
Przychodzi baba do ginekologa. Ten nawet na nią nie patrzy i mówi standardowo:
- Proszę się rozebrać i wejść na fotel.
- Ale ja panie doktorze...... - kobieta usiłuje coś powiedzieć, ale doktor przerywa jej i mówi pisząc coś w swoich dokumentach:
- Proszę pani, ja nie mam czasu na zbędne rozmowy. Proszę się rozebrać i położyć na fotelu. Rozmawiać będziemy po badaniu.
Kobieta widząc, że nic nie dają jej tłumaczenia, wykonuje polecenie doktora, który wreszcie podchodzi do niej, rozebranej i leżącej już na fortelu i pyta:
- Co pani dolega?
- Nic - odpowiada kobieta. Ja przyszłam tylko spytać, czy przynieść panu doktorowi jajka, jak co rok na Wielkanoc?
------------------------------
Maryśka, dziewczyna Antka przyszła do jego domu w Wielki Piątek. Drzwi otworzyła matka Antka.
- Antek jest? - pyta
- Jest w kuchni, jajka maluje - odpowiada matka.
- Zawsze wiedziałam, że Antek, to wielki elegant - mówi dziewczyna zachwycona swoim chłopakiem.
------------------------------
Zapomniałem się podpisać pod życzeniami. To ja, na zawsze Wasz( czy tego chcecie, czy nie) "wesołek mimo wszystko". Głowy do góry, musi być tylko lepiej, bo przecież nawet najdłuższa żmija kiedyś przemija.
Przychodzi młoda baba do lekarza:
- Panie doktorze, przede wszystkim muszę powiedzieć, że jestem jeszcze dziewicą.
- To wspaniale, bo ja właśnie jestem lekarzem pierwszego kontaktu!
Mąż został wezwany do szpitala, bo jego żona miała wypadek samochodowy.
Zdenerwowany czeka na lekarza, wreszcie lekarz się pojawia ze współczującą miną.
- I co?! Co z nią, panie doktorze?!.
- Cóż...żyje. I to jest dobra wiadomość.
Ale są i złe: żona niestety, będzie musiała przejść skomplikowany zabieg, którego NFZ nie refunduje. Koszt: 25 tys. złotych.
- Oczywiście, oczywiście - na to mąż.
- Potem potrzebna jej będzie rehabilitacja. NFZ nie refunduje.
Koszt ok. 5 tys. miesięcznie.
- Tak, tak... - kiwa głową mąż.
- Konieczny będzie pobyt w sanatorium, które zajmuje się tego typu
urazami, plus ta rehabilitacja cały czas.
NFZ nie refunduje... Koszt sanatorium - 10 tysięcy...
- Boże...
- Tak mi przykro... To nie koniec złych wiadomości. NFZ
nie refunduje również leków, które przepiszemy pańskiej żonie,
a to bardzo drogie leki..
- Ile? - blednie mąż.
- Miesięcznie 12 - 15 tys. złotych.
- Jezuu...
- Plus pielęgniarka całą dobę. Na pana koszt. Tu już się
może pan dogadać. Myślę, że znajdzie pan kogoś za 10 zł za godzinę...
Cisza. Mąż chowa twarz w dłoniach.
Nagle lekarz wybucha serdecznym śmiechem, klepie męża po ramieniu:
- Żartowałem! Nie żyje!