Nieistotny jest kontekst, jeśli ktoś mówi o odrzuceniu ST i jego niekompatybilności. To jaki by ten kontekst nie był: 1. Odrzuca ST (Jahwe w nim opisanego).
2. Stwierdza, że jedna część jest niekompatybilna z drugą.
Nie ważne dlaczego - kim bowiem jest ciemniak? - by osądzać słowo boże? To oczywiście sarkazm.
Chyba że słowo boże (zawarte w ST? czy już zdezaktualizowane?) jest dla ciebie mniej ważne niż "kontekst" (wyjaśnienia) czegośtam12.
Jeszcze jeden " byk" walnąłaś w swoim poście. Szukaj jednak, bo ja ci go - tradycyjnie - palcem nie wskażę.
Nie licząc oczywiście pisowni "Bożego" małą literą, choć i tak zaraz mi tu "lucku" wyskoczysz z tekstem, że to przymiotnik :))
O braku przecinków ( kilku) nawet nie wspomnę, zważywszy, że to tylko net.
Co do twoich życzeń, bym się nie podpisywała: Chciałbyś ...niestety nic z tego. W przeciwieństwie do ciebie - nie mam kompleksów. Ty, do tej pory, z powodu niskiego mniemania o swojej wartości, wypierałeś ze swojej świadomości fakt, że też robisz błędy ( dzisiaj dokonałeś pierwszej korekty - i dobrze). Dlaczego ? Bo masz kompleksy, do których nie chcesz się przyznać.
To jak tam - znalazłeś już ten błąd, o którym pisałam o 12.09 ?
DiLuce w swoim poście z 12.46 ( jest w poczekalni)- nie odnosząc się do meritum, nadal potwierdza, że ma kompleksy i do błędu nie przyzna się, bo to obnażyłoby - tylko w jego mniemaniu- nawet i brak formy. To, że treści brak - to raczej oczywiste.
Korekta: " jeszcze jedneGO "byka" walnąłeś..."
Dokładnie Felice123 - tak jak napisałaś. Lewak wyciął zdanie z całej wypowiedzi. Drugie zdanie dopełniające dodawało, że odrzucam obraz Boga. Dlaczego, o tym już pisałem kilka miesięcy temu.
O tym też pisałem ostatnio - z powodu "niekompatybilności" obrazu Boga w Starym Testamencie z naukami Pana naszego Jezusa Chrystusa (za które to nauki został On ukrzyżowany - faryzeusze ową niekompatybilność wykorzystali wówczas jako pretekst).
Lewak tego nie zrozumie, tak samo jak nie zrozumie, że Pan nasz Jezus Chrystus oddawał władzę św. Piotrowi nad Kościołem tylko w tym przypadku, kiedy będzie wierny Jego naukom (patrz: "Idź precz, szatanie" - kiedy zwrócił się tymi słowami do św. Piotra).
Powoływanie się na Ducha Św. przez lewaka jest już dla mnie zupełną aberracją - skąd nagle u niego taka wiara w Ducha Św.? A co w wiarą w wybory Ducha Św., gdy chodzi o papieży organizujących wyprawy krzyżowa, czy inkwizycje?
Przecież lewacy dostają spazmy jak tylko słyszą o tych dwóch rzeczach.
Jakie są cele Ducha Św., nie wiemy - o moich przypuszczeniach napisałem kilka tygodni temu - być może ma nami wstrząsnąć, być niczym kubeł zimnej wody, gdyż dotąd żyjemy niczym w letargu dając sobie wmówić, że zmiany są konieczne.
Gdybyśmy spali tak jak spał Kościół na Zachodzie (jak głosił Einstein, głupotą jest oczekiwać innego końca, gdy robi się to sami), spotkałby nas niechybnie upadek Kocioła, upadek wiary.
Nie ma wiary, gdy nie ma Kościoła. Ci którzy twierdzą inaczej, zwyczajnie kłamią.
Bóg jednak daje nam szansę, gdyż żyją jeszcze ludzie pamiętający inny Kościół, aby nami wstrząsnąć - a wówczas być może spełnią się słowa św. Jana Pawła II, że będziemy siłą, która uratuje Europę przed upadkiem.
Oczywiście.
Wielokrotnie, w kilku etapach przedstawiałeś swoje zapatrywanie na ten temat, no ale jak nasi oponenci kierowani są złymi instynktami, to cóż poradzić. Cierpliwie trzeba czekać na Bożą sprawiedliwość - zapłatę.
Ja akurat podzielam zaprezentowane dzisiaj zdanie @ Magilla, które jest zgodne z tym, o czym pisałam na tym forum kilka miesięcy temu, a do których to wniosków doszłam na podstawie analizy treści biblijnych - głównie Starego, ale i Nowego Testamentu. Twój punkt widzenia, choć jak najbardziej słuszny gdy chodzi o kolejną odsłonę zbawczego planu zbawienia człowieka przez Boga, to nie dotyka istoty problemu, który sprowadza się li tylko do takiej redakcji całego Dekalogu, jaką znamy z katechizmu, która to redakcja - w mojej ocenie - w pełni oddaje, co do meritum, zapisy starotestamentowe nie dezaktualizując żadnego z nakazów/zakazów danych przez Boga ( szczegóły w tekście, do którego link wrzucił @ Magilla).
Z innej beczki...
No ..poczynają sobie dzisiaj (tak tu, jak i w innym wątku) nasi oponenci na różnych frontach walk poniżej pasa.
A to manipulują treściami wypowiedzi, a to kradną nasze podpisy, tak jaby nie zauważyli, że wysoki poziom zidiocenia i demoralizacji jednocześnie już dawno osiągnęli/uzewnętrznili i już więcej nie muszą się obnażać... że spokojnie mogliby już zamknąć drzwi wcześniej wyłączając światło.
Pozdrawiam
Szanowna Felice123 - cytat z KKK
"2129 Nakaz Boży zabraniał człowiekowi wykonywania jakichkolwiek wizerunków Boga. Księga Powtórzonego Prawa wyjaśnia: "Skoroście nie widzieli żadnej postaci w dniu, w którym mówił do was Pan spośród ognia na Horebie - abyście nie postąpili niegodziwie i nie uczynili sobie rzeźby przedstawiającej..." (Pwt 4,15-16). Izraelowi objawił się absolutnie transcendentny Bóg. "On jest wszystkim!", lecz jednocześnie "jest On... większy niż wszystkie Jego dzieła" (Syr 43, 27-28). "Stworzył je bowiem Twórca piękności" (Mdr 13, 3)."
To potwierdza to, o czym pisałem - Bóg zabronił Izraelitom tworzyć Swój obraz, gdyż ukrywał Go przed nimi.
Inaczej postąpił w momencie kiedy narodził się w stajence. Jego wizerunek stał się nam znany. Zatem: "Skoroście nie widzieli żadnej postaci w dniu, w którym mówił do was Pan spośród ognia na Horebie - abyście nie postąpili niegodziwie i nie uczynili sobie rzeźby przedstawiającej..." przestało mieć znaczenie.
Zatem nawet jeśli przyjmiemy, że numeracja nie miała miejsca, to jednak bezsprzecznie uznać musimy, że część przykazania zniknęła (podobno, jak wyjaśnia autor podanej strony nie była już potrzebna. Czyżby? Ile ludów w czasie tej zmiany nadal oddawało cześć kamieniom, świętym gajom itp? A dziś, jak słusznie zwraca autor artykułu - wielu nie używa dewocjonalia jak amuletu?
Skoro tak jest, to stwierdzenie, że później już tej części zapisu nie trzeba było stosować, gdyż ludzie odeszli od pogańskich zwyczajów, wydaje się dość nieprzekonujące.
Twierdzę zatem i podtrzymuję "wysoki sądzie", że źródło zmiany tkwi właśnie w postaci Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Dziękuję w każdym razie za interesującą dyskusję teologiczną - pozwoliła mi ona na poszerzenie wiedzy w tym zakresie (szczególnie tej z zakresu "numerologii" przykazań).
Cóż....widocznie jestem tu między tobą, a Magilla tą, która zyskuje najwięcej treści z rozmowy z wami i bynajmniej - akurat odnośnie tego tematu- poszerzony zasób wiedzy nie ogranicza się jedynie do "numerologii" przykazań.
Dobranoc
PS W Jednym Duchu -Duchu Jezusa Chrystusa - zostaliśmy zrodzeni i oby ten Duch dalej nas prowadził wykluczając jakąkolwiek rywalizację. Amen.
Pokój Wam wszyscy forumowicze.
Dzisiaj , Jezus Chrystus- Pan nasz, który jak zawsze jest w drodze wykonywania woli swego Ojca i- jak zawsze - przystaje nie tylko po to, by zaspokoić głód/ pragnienie i nabrać sił, ale przede wszystkim po to, by pochylić się nad człowiekiem, tym razem zatrzymuje się i pochyla nad niezdrowymi ambicjami człowieka.
W czym one się przejawiają w naszym życiu powodując, że zamykamy się na drugiego człowieka, odrzucamy go czy też niszczymy, a przy okazji niszczymy też i nasze główne powołanie - powołanie do kochania innych... do tego, by nie być samotnym żyjąc tylko dla siebie.
Uczniowie toczyli spór o ich wielkość- o to, który z nich najlepiej przyswoił słowa Mistrza.
A co z sercem - co z miłością , która wyklucza zadrość i rywalizację ?
W świetle dzisiejszej Ewangelii ( Mk 9, 30-37), to pytanie jest jak najbardzej uzadadnione, gdyż Jezus Chrystus wkracza w sytuację sporu między swoimi uczniami zwracając się do nich słowami: " ... Kto jedno z tych dzieci przyjmuje w imię moje, Mnie przyjmuje, a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał."
Przyjąć Boga nie można inaczej niż otworzyć się na tę substancję, która Go określa- NA JEGO MIŁOŚĆ DO CZŁOWIEKA, A PRZEZ TO DOSTĄPIĆ WIELKIEJ JEGO MĄDROŚCI, KTÓRA ZAOWOCUJE W NASZYM ŻYCIU - WYDA UPRAGNIONY PLON.
Moje otwieranie serca na Boga w Trójcy Jedynego zaowocowało do tej pory porzucaniem chorych ambicjii zawodowych i otwieraniem się na moje podstawowe powołanie w małżeństwie do dawania życia - w imię miłości do mojego męża i każdego zrodzonego do tej pory dziecka. Otwieranie się na MIŁOŚĆ BOGA DO CZŁOWIEKA UZEWNĘTRZNIONĄ W OSOBIE PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA, to nic innego jak porzucanie egoizmu - tego myślenia o własnym" ja", które - jak najmniejszym kosztem własnym- ma przejść przez życie tak, by tylko się nie zmęczyć..... w domu, w pracy, w szkole (gdziekolwiek bądź), a jednocześnie, by tylko nie być na końcu peletonu, co w ramach wyścigu szczurów doprowadza do tego, że po plecach innych (niszcząc ich - wysysając z nich całą energię) wdrapujemy się na sam szczyt tratując innych, traktując ich przedmiotowo - jako możliwy do wykorzystania środek do celu albo przeszkodę na drodze, którą trzeba usunąć.
Po tych doświadczeniach, które miałam, dzisiaj widzę, że może i nie jestem na szczycie, który kreśliłam moimi ambicjami zawodowymi, może i mam przez to mniej pieniędzy, może i jestem postrzegana przez osoby mi nieżyczliwe jako pasożyt, którego utrzymuje mąż i dzieci, lecz cóż z tego, skoro dzięki przewartościowaniu, którego dokonałam, dzisiaj mój mąż ciągle jeszcze ma szansę wsprać się na mnie, a moje dzieci - żyć w pełnej rodzinie - pełnej , bo nie rozbitej i pełnej- bo nie są jedynakami uczepionymi ubrań swoich rodziców. Ilu burz byśmy - jako rodzina - nie przetrwali gdybym się samorealizowała stając w szranki wyścigu szczurów...nie wiem...dzięki Bogu - zawierzeniu Mu i oparciu się na nim, nie było mi dane tego doświadczyć...i dobrze, bo dzięki temu, dzisiaj mogę stawić czoła kolejnym problemom rodzinnym nie jako samotna matka lecz kobieta, którą życie zmusza do ciągłego oddawania się swojemu powołaniu do bycia żoną i matką w nowych wyzwaniach, które się pojawiają.
Nie myślałam wcześniej, że najlepsza droga na szczyt, to ta na której otwierając się na miłość porzucała będę swój egoizm, by przestawać "być nikim" - jak mówi Bóg w hymnie o miłości.
Szczęść Boże
I znów post w moderacji - może tym razem admin nie zaśpi na kilka dni :))
I kolejny raz moderacja.
Adminie - zbudź się :))
Adminie słusznie postępujesz należy ograniczać jak się tylko da religijną indoktrynację.
Dziękuję Admin-ie za szybką reakcję. Wiedziałam, że na hasło Bożego wezwania o przebudzeniu ( w Nowym Testamencie, Bóg wielokrotnie posługuje się tym wezwaniem do wyjścia z letargu) , nie zostanę bez pomocy. Dziś posłużył się tobą Admin- ie, jutro kimś innym, by podać mi pomocną dłoń.
Pozdrawiam.
Bóg jest wielki, a Jego chwała trwa na wieki. Amen.