Witaj.
Cóż rzec Magilla... kobiety ponoć łagodzą obyczaje ( czasami zaś dolewają oliwy do ognia). Liczę, że dla dobra interesu ogólnego, schowamy swoje partykularyzmy "do kieszeni" - pozostające -w sumie rzeczy - mało istotne z punktu widzenia wiary, nadziei i miłości.
Tylko zaraz..zaraz... ponoć to mężczyźni nie są drobiazgowi.
Tak więc Panowie - Magilla i ciemniak12- może nie warto rozstrząsać szczegółów i chociażby z tego powodu, by nie dawać naszym oponentom argumentów przeciwko nam- pozostawić na razie detale do rozstrzygnięcia w bardziej dogodnym czasie. "Nie czas żałować róż, kiedy płoną lasy."
Pozdrawiam
Co za idiotyczny wątek. Kurcze, co to jest? Sekta czy wyznawcy szatana? Kabaret, kabaret. Dzieciarnia, do nauki!
Jak wolisz (mam na myśli ‘dogodny czas’). Dzisiaj bardziej ‘The floor is yours’.
( A propos, ja raczej kieruję się uniwersalizmem :-) )
Również pozdrawiam
Kolejny dzień mieszanych sztuk walki można uznać za zakończony. Felice123, nie zapomnij wyłączyć wątku do przyszłej niedzieli :)
@jaSceptyk i @nieciemniak12, śpicie?
Nie spią,uskuteczniaja pod innymi nikami swoje psychozy w innym watku.
Zakładam, że śpią, więc do rzeczy:
żałuję, że w pierwszym zdaniu we wpisie z 2018-09-23, 18:24 użyłem słowa ‘tekstem’ zamiast ‘słowami’.
Ot, taka mała wpadka i duży dyskomfort.
Następny nawiedzony,czy na Morawach nie obowiązuje cisza nocna..
Witaj @ Magilla
Rozumiem.
W życiu chrześcijanina nie ma przypadków. Piszę o tym mając na uwadze podnoszony przez Ciebie dyskomfort, który jak mniemam wynika z faktu, że nie odniosłam się do Twojego pytania (z nawiasu, w tamtym poście).
Bóg wtedy posłużył się mną - szczegóły zaś okoliczności, które doprowadziły do takiego, a nie innego obrotu rzeczy naprawdę nie mają tu większego znaczenia. Pamiętaj o tym, o czym sam kiedyś pisałeś odnośnie poznania, które znika z pola widzenia przygniecione gąszczem myśli i idei zrodzonych w ludzkim umyśle na skutek nadmiernego obciążania rozumu ludzkimi ambicjami bycia "jak Bóg" - ogarnięcia tu i teraz całej rzeczywistości .
Gdy chodzi o Twój dyskomfort, rozpamiętywanie zawsze trzyma człowieka na uwięzi przeszłości nie pozwalając mu w czasie teraźniejszym ruszyć z miejsca. Ja tak mam w swoim życiu, że gdy zaczynam rozumowo rozstrząsać/rozgrzebywać - gubię się. Z kolei, gdy zostawiam pewne kwestie przyjmując je takimi, jakie one są w danej chwili - bez zbędnego wnikania głębiej - poznanie/ przeniknięcie tajemnicy przychodzi bardzo szybko i jest właśnie dlatego tak zaskakujące i świeże, że go w przeszłości nie rozwałkowałam i nie pocięłam na części odzierając tajemnicę z tego czym ona jest - z nieznanego.
Tym samym, to że wówczas użyłeś wyrażenia "tekstem" oddziaływującym bardziej na zmysł wzroku, a nie zwrotu "słowami" uruchamijącymi zmysł słuchu, naprawdę nie miało większego znaczenia dla pominięcia twojego zapytania w mojej odpowiedzi na Twój post.
Wiara to ma do siebie, że trzeba ufać, mieć nadzieję, że to co dzieje się w naszym życiu ma swój sens ( stąd brak przypadków), którego poznanie zostanie mam dane choć niekoniecznie w taki sposób, w jaki poszukiwaliśmy do tej pory.
Cierpliwości więc i niewyprzedzania planów Bożych- zwłaszcza swoim rozumem, życzę tak Tobie, jak i sobie, bo też miewam takie zapędy, choć Tobie zapewne jest trydniej, bo jesteś mężczyzną.
Pozdrawiam
Zaistniało maleńkie nieporozumienie, widać z braku precyzji mojego języka. Ale przez wzgląd na naszych oponentów, tj. zwykle ich złe intencje, może innym razem.
Jednakże przyjmując założenie wyrażone w drugim zdaniu Twojego wpisu z 09:46, dalsze przemyślenia są jak zwykle ciekawe i prawdziwe.
Chciałbym z niego przytoczyć zdanie:
„Ja tak mam w swoim życiu, że gdy zaczynam rozumowo roztrząsać/rozgrzebywać - gubię się.”.
Ale także zacytuję Twoje zdanie z wpisu z 2018-09-18, 16:27:
„Ja wówczas wracam do początku, a wiadomo, że na początku było słowo. Sięgam więc po Biblię. Ta metoda nigdy nie zawodzi. Otwieram przypadkowy fragment Ewangelii i czytam, co Bóg do mnie w tej sytuacji, w której się znalazłam, chce powiedzieć. Nigdy mnie nie zawiódł.”.
Wydaje mi się, że w tej myśli ujęłaś istotę grzechu pierworodnego.
No bo było tak, że małżonkowie po kolei odpowiadali Bogu o powód zjedzenia owoców z drzewa zakazanego: Mężczyzna odpowiedział : „…Niewiasta, która postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem”. (…) Niewiasta odpowiedziała: „Wąż mnie zwiódł i zjadłam”. Widać, że oboje wykazali nieposłuszeństwo Bogu, ale mężczyzna dodatkowo zwalił winę na niewiastę.
Ale co powinna zrobić niewiasta, jako ta kuszona najpierw? Wydaje się, że jednak powinna odwołać się do Boga a tego podstępnego, pysznego i kłamliwego Gada (gdy, jak pisałaś „o zboczenie z drogi nie jest trudno”) posłać do stu diabłów! Dać decyzję Bogu i prosić Go o pomoc (patrz: Za 3,2).
Ona jednakże siłą swojego rozumu próbowała zmierzyć się z szatanem, wejść w polemikę, wykazać dziarskość umysłową, by w konsekwencji wpaść w jego pułapkę.
Ty, jak piszesz, tak nie czynisz. Bierzesz do ręki Ewangelię.
Czyli, że Ty @Alice , odrobiłaś lekcję z Edenu :-).
Witaj @ Magilla
Oczywiście...może innym razem, choć korci, ale nie...wszystko w swoim czasie.
Tak mi dałeś do myślenia tą końcówką swojego postu (trzeci akapit od końca)... i do tego ta pomyłka w nicku ( nie ma przypadków - zawsze to powtarzam) , że aż dodatkowo, dziś zrobiłam skrutację Pisma Świętego. Pomogło mi bardzo rozeznać moje położenie. Dziękuję za sugestię- mniej, czy bardziej świadomie przez Ciebie nakreśloną... nieistotne ( jak dla mnie).
Nadal czuję grunt pod nogami, choć przede mną dużo rozgałęzień na drodze- muszę bardzo się pilnować, by nie zbłądzić, jednocześnie dbając i o to także, by nie stać w miejscu- zwłaszcza w rozkroku- jedną nogą tu, drugą tam.
Dziękuję.
Pozdrawiam
Dobry wieczór @Felice123
Niedawno w jednym z kościołów, podczas krótkiego kazania, ksiądz wyraził troskę, że wierni czasem nie potrafią odpowiedzieć na ataki ateistów lub wątpiących, bo nie mają wystarczającej wiedzy, argumentów lub po prostu pomysłu, jak to zrobić.
I doradził, by bronić Wiary przytaczając własne, codzienne doświadczenia wynikające z ufności pokładanej w Bogu (choć czasem trudno zrozumieć Jego plany względem nas, jednak - w perspektywie wieczności - zawsze dla naszego dobra).
Ty pokazujesz, jak to można robić. Za to dziękuję.
Również pozdrawiam
Nieco inny temat.
Na początku było Słowo ...
Jeżeli zmienimy słowo, zmienimy cały świat.
Kiedy kobieta była w stanie błogosławionym, rodziny pełne były biegających, roześmianych dzieci.
Kiedy kobiety zaczęły być w ciąży, dzietność spadła na łeb, na szyję. Dziś normą jest jedno dziecko. Ale jak mieć więcej, jak to przecież ciężar (w końcu ciąża ma ten sam rdzeń).
Na początku było słowo ...
Kiedy kobiety wiedziały, że noszą pod sercem dziecko, to i każde nieszczęśliwe zdarzenie wywołujące poronienie oznaczało utratę dziecka.
Kiedy kobietom wmówiono, że to co noszą pod sercem to nie dziecko tylko płód, wówczas nie zabijały dziecka tylko dokonywały aborcji. Sam skutek, czyli pozbawianie życia wymieniono na słowo - usuwanie, abortowanie.
I miliony kobiet oddały na rzeź swoje własne dzieci.
Na początku było słowo.
Dodając jeszcze do Twoich słów kolejne napiszę tak :
Jak nie chce się mieć w życiu żadnego "obciążenia" choć jednym dzieckiem, to zawsze można "adoptować" pieska urządzając mu fikuśny pokoik i nakrzyczeć na "bachory" sąsiadów biegające za oknem, że nie dają spać Pimpusiowi.
I teraz cyt.: " Jeśli słowa tracą sens, my tracimy wolność" stając się trybikiem w totalitarnym świecie - świecie bez Boga, w świecie, gdzie Jego rolę przejmują ludzie produkujący idiotyzmy bez oglądania się na Niego worowadzane z kolei w życie przez pożytecznych idiotów przy milczeniu ludzi znających prawdę.
Nawiązując do ostatniego zdania - cóż wart jest prawda zamknięta w złotej klatce?
Cóż warta jest ewangelizacja zamknięta w czterech ścianach salek katechetycznych lub w murach kościoła?
Cóż warci są rycerze Pana przemykający ukradkiem od szkół, w których "nauczają" religii do plebanii?
Cóż warci są kaznodzieje, którzy przemawiają z ambon do uszu wyłącznie tych, które chcą słuchać?
A co do "adopcji" piesków. Ubawiłem się setnie z tymi bachorami przeszkadzającemu spać Pimpusiowi paniusi - ale to prawda.
Kiedyś byłem w Niemczech - tam widziałem rodziną turecką idącą chodnikiem z sześciorgiem dzieci.
A tuż za nimi szła niemiecka rodzina z trzema pieskami.
No i jaki będzie tego finał za kilkadziesiąt lat? Pozdrawiam
Też znam podobne przykłady - także świadczące o agresji animalsów skierowanej przeciwko ludziom i to bynajmniej nie z telewizji.
Szkoda, że mam tak mało teraz czasu, by np. z życia szkoły przedstawić kilka tylko przykładów manipulacji słownych poprzez chociażby rozszerzanie pojęć/ nadawanie nazewnictwa zjawiskom, do których nigdy nie powinno być ono stosowane w poszanowaniu tak tradycji, jak i wiary, nie mówiąc już o niweczeniu dorobku naukowego znajdującego odzwierciedlenie w słownikach języka polskiego. Może innym razem.
Pozdrawiam
(Ach, te mecze … )
@ciemniak12, czy kilkukrotnie przytaczając „Na początku było słowo” (chociaż nie używałeś cudzysłowu), zachowałeś słowo Boże wiernie (Łk 11, 28), tzn. odpowiednio dobrałeś cytat do kontekstu wypowiedzi?
(niech to nie będzie rozumiane jako ‘kłótnia w rodzinie’)
A tak przy okazji, niedawno odczuwałem pewien dyskomfort. Bowiem uzmysłowiłem sobie, że słowa „tekst” można użyć zamawiając w drukarni ulotkę o określonej treści, a raczej nie w przypadku przytoczenia SŁÓW z liturgii ( @Felice123, to głównie do Ciebie. Czy nie jestem zbyt ortodoksyjny? Jutro - a właściwie dzisiaj - ‘parkiet jest Twój’ :))) ).