Ostrowiec Świętokrzyski - Widok na fragment miasta

Ostrowiec Świętokrzyski www.ostrowiecnr1.pl

Szukaj
Właściciel portalu


- Reklama -

Logowanie

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Zaloguj się, aby zbaczyć, kto jest teraz on-line.
Aktualna sonda
Czy uważasz, że dobrze zagłosowałeś w kwietniu wybiarając obecnie rządzących?
Aby skorzystać
z mailingu, wpisz...
Korzystając z Portalu zgadzasz się na postanowienia Regulaminu.

Dzień Pański - kolejny

Ilość postów: 3931 | Odsłon: 178719 | Najnowszy post | Post rozpoczynający
                  • Odp.: Dzień Pański - kolejny

                    Felice ciebie coś nawiedziło skończ te brednie,bo się ze śmiechu posikałam

                    balbina
                    Zgłoś
                    Odpowiedz
                    • Odp.: Dzień Pański - kolejny

                      Balbinko- oby nie gąsko- a kogo to interesuje, że nie trzymasz moczu ?

                      Z tym idzie się do lekarza, a nie chwali na forum :))

                      Felice123
                      Zgłoś
                      Odpowiedz
                    • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 2596

                      Odp.: Dzień Pański - kolejny

                      Balbina jeśli masz problemy z nietrzymaniem moczu to udaj się do specjalisty a nie zaśmiecaj wątek, który jak widzę w ogóle Cię nie interesuje.

                      TropicielAbsurdu
                      Zgłoś
                      Odpowiedz
                  • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 2584

                    Odp.: Dzień Pański - kolejny

                    Uszanował.. kopniesz w kostkę.. jeżeli piszesz o "uszanowaniu" to musisz też uszanować moją. A przynajmniej powinnaś.

                    Czyż nie?

                    ciemniak12
                    Zgłoś
                    Odpowiedz
                    • Odp.: Dzień Pański - kolejny

                      Nie pamiętam, abyś o coś mnie prosił , przypomnij mi proszę ?

                      Felice123
                      Zgłoś
                      Odpowiedz
                      • Odp.: Dzień Pański - kolejny

                        Jeśli w autobusie młody, wykształcony, z dużego ośrodka nie ustępuje miejsca starszej kobiecie, to czy również powiesz: "Przecież nie prosiła". :)

                        ciemniak12
                        Zgłoś
                        Odpowiedz
                        • Odp.: Dzień Pański - kolejny

                          Wydaje mi się, że przedstawiając tę sytuację z autobusu, unikasz jednak odpowiedzi.

                          Co do "przywilejów", których nie neguję, to wybacz, ale wolałabym, dla dobra wspólnoty ludzi wierzacych, byś swój stosunek do Magilly nie wyrażał w postach kierowanych do mnie. Skoro jednak to uczyniłeś, to nie dziw się, że zareagowałam.

                          Ze swojej strony obiecuję to samo. Gdybym się zagalopowała w przyszłości, bajzwyczajniej w świecie minontym przypomnij.

                          Jeśli kopnęłam Cię "w kostkę", to wskaż, kiedy i napisz - jeśli możesz - gdzie powstał "siniak" lub ból, a obiecuję tego więcej nie robić ( może być na mail).

                          Szanuję Cię i to bardzo, ale w niczym nie przeszkadza mi to, by zauważyć w Magilly to, czego Ty w nim nie dostrzegasz.

                          Felice123
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                          • Odp.: Dzień Pański - kolejny

                            Korekta: ".. najzwyczajniej w świecie mi o tym przypomnij"

                            Felice123
                            Zgłoś
                            Odpowiedz
                          • Post nadrzędny dla poniższego posta o numerze 2602

                            Odp.: Dzień Pański - kolejny

                            Pokój z tobą (nie)ciemniaku12.

                            Rozumiem....nie musisz już nic wyjaśniać ( w tym pisząc do mnie poza firum).

                            Załapałam, że problemem tkwi między "drzwiami a futryną" bo wsadzam - jako kobieta - klina do rozmów między mężczyznami.

                            Przepraszam, to już się więcej nie powtórzy. Życzę owocnych rozmów w duchu chrześcijańskiej miłości, by każdy z Was wzniósł się na wyżyny poprzez prostotę, pokorę i uniżenie, tak by Chrystus został wywyższony.

                            Amem

                            Pozdrawiam

                            Felice123
                            Zgłoś
                            Odpowiedz
                    • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 2586

                      Odp.: Dzień Pański - kolejny

                      Gnida przygania gnidzie. Odkop mamuśkę i naucz się pisać, łoniaku.

                      DiLuce
                      Zgłoś
                      Odpowiedz
                      • Odp.: Dzień Pański - kolejny

                        Między chrześcijanami, wymiana zdań nazywa się rozmową. Między "gnidami" - takimi jak ty zaś , to nie wiem, bo nie obracam się :))

                        Felice123
                        Zgłoś
                        Odpowiedz
                        • Odp.: Dzień Pański - kolejny

                          DiLuce dlatego tu jest, gdyż nie układa mu się w domu z gumową lalką. Rozumiesz, podobno nie chce z nim rozmawiać. To się chyba nazywa "ciche dni" :)

                          ciemniak12
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                          • Odp.: Dzień Pański - kolejny

                            :)). Ciekawe, kto pierwszy wyciąga..."rękę" do zgody :))

                            Felice123
                            Zgłoś
                            Odpowiedz
                          • Odp.: Dzień Pański - kolejny

                            Podejrzewam, że lalka może być w tej materii nadzwyczaj uparta :)

                            ciemniak12
                            Zgłoś
                            Odpowiedz
      • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 2621

        Odp.: Dzień Pański - kolejny

        Błogosławionego kolejnego dnia Pańskiego życzę wszystkim gotowym przyjąć to pozdrowienie i na nie odpowiedzieć w duchu chrzścijańskiej miłości.

        I CZYTANIE- Mdr. 7, 7-11

        Cudowne rzeczy obiecuje Pan Bóg tym, którzy będą się do Niego MODLIĆ i WOŁAĆ powierzając w Jego ręce swoje sprawy, życie. Obiecuje ZROZUMIENIE oraz MĄDROŚĆ. Którz z nas nie chce przestać się miotać w życiu jak ryba w sieci... nie widząc wyjścia, bez celu, bez sensu... ciągle poruszając się w kółko jak pies goniący tylko swój ogon.

        Te dwie rzeczywistości mogą dla nas być osiągalne nawet bez konieczności posiadania jakiegokolwiek dyplomu poświadczającego fakt zdobycia wiedzy w procesie nauki.

        Jedna bez drugiej jednak na nic się zda.

        Cóż bowiem po samym zrozumieniu swojej kondycji, położenia, bezsensu jednostkowej sytuacji, a może i całego dotychczasowego życia, jak zabraknie światła wypływającego z mądrości Bożej - tego światła, które oświetli naszą drogę do ruszenia z miejsca...do wyjścia z sytuacji, kłopotów, stagnacji, wszelkich niemocy. Takie rozeznanie jest bezużyteczne. Bezużyteczne...jeśli zabraknie mądrości Bożej jako drogowskazu działania/postępowania w konkretnej sytuacji naszego życia , życia, które spłatało nam figla pokazując " figę z makiem", zapędzając nas w " kozi róg, albo stawiając nas nagle na rozdrożu bez drogowskazu dokąd iść... albo też i wprowadzając nas w labirynt myśli, słów czynów nieoświetlonych prawdą pozwalającą je odpowiednio przesiać przez sito (myśli), wielu pozbyć (słowa) i z wielu zrezygnować - by się nie rozmieniać na drobne. Bo mamy z tym problem w dzisiejszym świecie ciągle za czymś goniąc, żyjąc w pośpiechu, chaosie - jesteśmy rozczłonkowani i rozmienieni na drobne nie będąc tak naprawdę w stanie ani jednej rzeczy wykonać dobrze od początku do końca.

        STOP. ZATRZYMAJ SIĘ.

        Bez zatrzymywania się na chwilę modlitwy i wołanie do Boga rano, czy wieczorem, rytmem naszego dnia z pewnością nie kieruje Bóg i "klops" z rozeznania i mądrości. Męcz się i trudź na darmo - skoro tak wolisz...jesteś wolny, zobaczymy, gdzie cię ta wolność i przeświadczenie o własnej mądrości i mocy zaprowadzi.

        Może właśnie i do tych bogactw, które szczęścia ci w takim stanie rzeczy dać nie mogą, a które i tak byłyby Twoje i mogły cię nawet cieszyć, gdybyś nie przedłożył je nad Pana Boga. Dlaczego ?

        Bo choćby i największe dobra, lecz zdobyte z przelaniem krwi własnej i innych ludzi, szczęścia dać nam nie mogą, gdyż kto nie ogląda się na Boga zawsze ma ręce splamione krwią, ociekające potem i łzami tak swoimi, swoich najbliższych i innych ludzi (najczęściej współpracowników/podwładnych), którzy stają się ofiarami na drodze pomnażania majątku przez ludzi nieoglądających się na Boga.

        Chcesz rozumieć swoje życie- zrozumieć sens faktów w twoim życiu i mądrze nim kierować ?

        Jeśli tak, to na kolana ( do modlitwy) i wołaj do Boga...wołaj, a ten z pewnością nie zamknie przed tobą bramy do zrozumienia i mądrości.

        Obydwie mają dać nam życie w obfitości i być tymi wartościami, w obliczu których dobra materialne i tak stracą dla nas swój dawny blask.

        II CZYTANIE - Hbr. 4, 12-13

        Krótko.

        Cóż po dogłębnej znajomości Pisma Świętego skoro Słowo Boże w nim zawarte uznamy za bez znaczenia dla naszego życia/ nasze życie się z nimi rozminie/ będziemy uważali je - tak jak czynili to faryzeusze- tylko za jakiś moralitet/zbiór praw/reguł, które są martwą literą prawa nijak niemającą się do naszego życia, bo my jesteśmy....dobzi, a że tylko w naszym osobistym odczyciu, to....cóż.... inni na pewno się mylą :))

        Żeby Słowo Boże mogło w nas działać, musi być żywe w naszym życiu, nacinać nas byśmy wiedzieli, że przyjdzie czas zdać relację z tego, czy nosiliśmy je również w "sercu", czy tylko na "języku"

        Cd. nastąpi jutro.

        Dobranoc

        Felice123
        Zgłoś
        Odpowiedz
        • Odp.: Dzień Pański - kolejny

          Cd.

          Niedaleko jak wczoraj rano kontaktowałam się z pewną osobą mówiąc o mocy modlitwy i wołania do Boga.

          Nie miałam wówczas jeszcze wiedzy, że treść tych dwóch czytań z dzisiejszego dnia, które próbowałam rozważyć tu na forum wczoraj w nocy, tak piękne wkomponuje się w tamtą sprawę, ale i w moją osobistą również.

          W mojej sprawie, ja poczytuję to za znak- za odpowiedź Boga na moje niemoce/ rozterki.

          Do prawdziwej mądrości i rozeznania w naszym życiu z pewnością dochodzi się nie tyle "przez głowę/myślenie" i klepanie setek tysięcy słów wcwyniku procesu myślowego, ile przez "kolana/modlitwę" i rozeznanie, a wówczas okazać się może, że....

          (I TERAZ FRAGMENT STANOWIĄCY KOMENTARZ DO MOJEJ OSOBISTEJ SYTUACJI)

          nawet jedno słowo będzie zbędne, bo np. wystarczyło będzie najzwyczaniej w świecie przytulić kogoś z naszych bliskich/ lub dać się przytulić i nie odpychać tego, kto nas kocha. Tylko modlitwa ma tę moc, by kruszyć nasze zatwardziałe serca i uzdalniać nas do rzeczy wielkich, które co prawda, jeszcze są poza naszym zasięgiem (w naszym odczuciu), lecz po modlitwie/ wołaniu są już tylko na wyciągnięcie ręki, bo Bóg okazując swoje miłosierdzie, daje nam mądrość, siłę i moc pokonywania "niepokonanego", (w moim przypadku - najczęściej samej siebie, mojego " ja", które w środku buntuje się na pewne sytuacje, pewną moją historię, którą pisze Bóg dopuszczając pewne fakty w moim życiu, które są trudne, po ludzku nie do zaakceptowania, ale z Bożą pomocą , z jego miłością - już tak.

          Bo właściwie o czym jest dzisiejsza EWANGELIA wg. ŚW. MARKA 10, 17-30 jak nie próbą napisania przez Jezusa Chrystusa w życiu pewnego prawego, młodego i okrutnie bogatego mężczyzny ( okrutnie - bo bogactwo akurat w jego przypadku okazało się być dla niego przekleństwem), dalszej historii jego życia w zaufaniu Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi ?

          Czego chce Jezus mówiąc młodzieńcowi pragnącemu osiągnąć życie wieczne i czującemu, że samo przestrzeganie prawa Bożego, mu tego nie gwarantuje ?

          Jezus Chrystus chce, by ten z pewnością zrobił milowy krok do wieczności, by zaufał Bogu i ruszył z tego miejsca w swoim życiu, w którym się tak świetnie "zainstalował" czując się bezpiecznie, bo opierając na tym, co sam swoją przedsiębiorczością, zaradnością i rozumem zdobył. Skoro - pomimo przestrzegania prawa Bożego - kieruje pod adresem Jezusa Chrystusa to pytanie (co czynić, by zasłużyć na wieczność ?), to ma powody przypuszczać, że to, co robił do tej pory- to za mało.

          Za mało jest gdy nie idziemy do łóżka z kobietą nie będącą naszą żoną, gdy w myślach z nią cudzołożymy...za mało kochamy naszą żonę/ naszego męża, jeśli idziemy do drugiego pokoju odizolowując się od współmałżonka/ki by się dalej nie kłócić, jeśli przed snem zabraknie wyciągniętej do zgody ręki i słów "wybacz mi" ....za mało jest, gdy tylko dlatego udaje nam się czcić swojego ojca i matkę, bo wybraliśmy w swoim wyrachowaniu wariant zamieszkania od nich tak daleko, by uniknąć w przyszłości ewentualnych sytuacji, w których braku szacunku spokojnie i kilka razy na dobę moglibyśmy im okazać....to za mało, gdy powstrzymamy się od fizycznej agresji godzącej w życie fizyczne, jeśki w myślach lub słowach kogoś 'szlachtujemy".... nie wystarczy powstrzymać się od kradzieży np. pięknego elementu dekoracyjnego z podwórka pewnej posesji, jeśli w myślach naszych - przez zazdrość - tysiąc razy chcemy, by ten element uległ unicestwieniu, itd.

          To wszystko za mało.

          Czego więc chcesz Panie... czego chcesz więcej...pytam, wołam, bo widzę, że to ciągle za mało ?

          ZAUFANIA - ot i wszystko.

          No dobra...zaraz , zaraz, ale to nie tak miało być, no nie ze mną takie "numery", na pewno pomyliłeś się Panie Boże.

          Każesz mi kochać matkę/ ojca, który mnie terroryzuje swoimi wiecznymi oczekiwaniami wobec mnie, z tymi roszczeniami kierowanymi pod moim adresem...no może gdyby nie ta krytyka, to i owszem, ale nie w takiej sytuacji...no nie, nic z tego.

          Każesz mi kochać trudną żonę/ męża, który nie jest tym wymarzonym i czasami stawia mi się okoniem, wywija mi numer stulecia, po czym w ramach "przepraszam" spuszcza głowę ( a to, że ze wstydu, z pokory...bo nie śmie spojrzeć w oczy - to inna sprawa, dla nas już bez znaczenia); albo jak żyć ze współmałżonkiem, który nagle staje się niepełnosprawny kochając go tak jak dotychczas, jak być mu wierną tak jak dotychczas i żyć z nim do końca życia będąc przy tym uczciwą wobec niego tak w myślach, słowach, jak i w uczynkach, by go nie ranić ?

          Każesz mi akceptować szefa w pracy, który się na mnie wyżywa.... no gdyby chociaż był przystojny, ale tego karakana... w życiu.

          Jażesz mi kochać tak samo dziecko, które jest krnąbrne, jak i to, które, jest posłuszne.

          To niemożliwe krzyknie jednym słowem bardzo wielu ludzi.

          Tak... Nie jest to możliwe, jeśli uważamy, że w tym życiu ma być nam tylko przyjemnie, łatwo i lekko. Tylko jedno pytanie. Czy tak żyjąc podejmujemy trud kształtowania swojego charakteru, trud wartościowania rzeczy w naszym życiu, trud dokonywania wyborów i w ogóle jakikolwiek trud ?Może idąc tak hedonistycznie przez życie- byle tylko było mi dobrze, bez kłopotów (bo te zostawimy za drzwiami), bez kropli potu na czole ( a niech tam inni się męczą i rezygnują ze swojego "ja" np. dla kolejnego dziecka), ciepło i czule, najdziemy kiedyś na ścianę, której nie uda nam się przejść, czy też ją obejść i polegniemy. A już na pewno zamkniemy sobie srogę do życia wiecznego, o które też nie trudziliśmy się za życia wybierając tylko przyjemności, bo uznaliśmy w swoim czasie, że wyrzeczenia za dużo by nas kosztowały. Po ludzku przekalkulowaliśmy i uznaliśmy - nie warto.

          By było warto, by wyjść z ułudy brania życia tylko "w połowie" - tej, która tylko po ludzku jest tą lepszą częścią, potrzeba niewieke. Jest tylko jeden warunek - na "kolana" i wołaj ... wołaj: Czemu ja/dlaczego Panie to mnie spotyka, czego ode mnie chcesz, dlaczego doouszczasz taką sytuację ...itd ?

          Zaufać Bogu, zaakceptować trudności, wyrzeczenia można tylko poprzez modlitwę, która da zrozumienie, rzuci na problemy nowe światło- światło mądrości Bożej, która ma nas prowadzić do nieba oraz do szczęśliwości także już tu - na ziemi.

          Młody człowiek z dzisiejszejnEwangelii odrzycił historię swojego życia, tą, którą nakreślił przed nim Jezus Chrystus. Czego zabrakło więc, by pójść tak naprawdę za Chrystusem ? Dlaczego uległ pokusie stagnacji i nie ruszył w dalszą drogę ?

          Nie otwirzył się tak naprawdę na Boga, nie zaufał mu w pełni pokładając ufność w tym, co było w jego życiu pewnikiem, co było wypróbowanymi metodami radzenia sobie w życiu. Zamknął się na Boga i.... pozostał w miejscu. Nie zaufał Mu powierzając "nowe" Panu Bogu.

          By tak nie było, konieczna jest nieustająca rozmowa z Bogiem, do tego potrzebny jest dialog. Nie da się rozmawiać z Bogiem, ba... nawet się z Nim spierać (jak Jakub, któremu Bóg aż musiał zwichnąć pewien członek ciała, by ten przestał z Nim walczyć), nie da się dochodzić do sedna sprawy szukając sensu pewnych wydarzeń ( tego sensu Bożego/ Jego zamysłu), jeśli się do Boga nie odzywamy, bo się na Niego obraziliśmy albo uznaliśmy, że się pomylił dopuszczając w naszym życiu taką: żonę/męża, dziecko, matkę, szefa,sąsiada, itd...

          Bez modlitwy się nie da.

          Błogosławionego dnia Pańskiego.

          Felice123
          Zgłoś
          Odpowiedz
          • Odp.: Dzień Pański - kolejny

            Słowo wypełnione treścią ...

            Będąc dzieckiem czy osobą młodą musimy przyjmować rzeczy "na wiarę".

            Dopiero życiowe doświadczenie wypelnia treścią Słowo.

            Niestety, zdarza się, że przychodzi bunt i nie chcemy słyszeć o Słowie.

            Wówczas doświadczenie zostaje zawieszone w próżni. A z próżnią to różnie jest.

            Wtedy powstaje ryzyko postawienia wszystkiego na głowie.

            Czego dowodem są tu niektórzy forumowicze.

            Pozdrawiam.

            ciemniak12
            Zgłoś
            Odpowiedz
            • Odp.: Dzień Pański - kolejny

              Witaj.

              To jeszcze nie koniec o modliwie, jako tarczy na jedną z 3 pokus do odparcia w naszym życiu- tych samych, z którymi mierzył się Pan nasz - Jezus Chrystus.

              Słowo się rzekło... nie wiem tylko, czy dzisiaj dam radę.

              Mam ciekawe doświadczenie dzisiejszej modlitwy - w środku nocy, po nagłym przebudzeniu ze snu, z którego wyrwał mnie Pan. Wołałam do Niego w pozycji klęczącej, a rano okazało się, że mnie wysłuchał i to natychmiast. Wystarczyło paść tylko na kolana do gorliwej modlitwy uznając w pewnej sprawie swoją niemoc i bezsilność.

              Tak pięknie kiedyś pisałeś o tym, że właśnie w tej postawie - postawie modlitwy - zawarta jest istota prawdziwego mężczyzny.

              Felice123
              Zgłoś
              Odpowiedz
    1234 ... 136137139141142 ... 216217218219
    Przejdź do strony nr
    46 postów w tym wątku zostało wyłączonych z wyświetlania ze względu na sprzeczność z Zasadami Forum lub czasowo. Możesz wyświetlić wątek wraz z tymi postami.
    
    - Reklama -
    - Ogłoszenie społeczne -

    - Reklama -

    - Reklama -
    - Reklama -
    - Reklama -