A kto mówi o mnie, że będę to brała na swoje barki. Za krótka jestem.
Zostawiam to Bogu, który mówi, że kto uwierzy będzie zbawiony, a kto nie uwierzy będzie potępiony :)). Także uwaga hejterzy- może lepiej tu nie zaglądać :)).
Wiara jest łaską za darmo daną tym, którzy przyjmą słowo Boże za słowo objawienia- za prawdziwe, toteż jako taka nie może stanowić tego o czym piszesz- biznesu. Ostatnio, za pochówek naszego kolejnego dziecka, ksiądz nie zgodził się byśmy ofiarowali jakiekolwiek pieniądze, więc nie zgadzam się, że tylko " kasa, kasa, kasa. Różnie bowiem bywa.
Chrześcijanie, którzy mają wiarę choć tak małą jak ziarenko gorczycy nie patrzą na innych z wyższością, lecz zgodnie z poleceniem Jezusa Chrystusa traktują pogan ( tak nazywani są w Biblii wszyscy ci, którzy oddają cześć bożkom/złotym cielcom) jako tych, do których Bóg ich posyła z misją głoszenia Ewangelii, czyli dobrej nowiny o miłości Boga. To ci, którym nauka taka jest głoszona czują się gorsi, a ja za to nie odpowiadam ( za ich własną- względem siebie - ocenę). Nie powinni się tak czuć, bo Bóg kocha każdego człowieka, i nie po to go ukształtował w łonie matki, by potem Mu na każdym człowieku nie zależało. Niemniej jednak, ta miłość nie zwalnia nikogo z tego, by poszukiwać dróg Bożych w swoim życiu. Nie odpowiadam też za to, że w opinii moich oponentów wszystko niemalże co piszę odbierane jest jako atak i sączenie jadu tylko dlatego, że ośmielam się głośno wypowiadać swoje poglądy oraz nie mam zahamowań by pisać o Bogu.
To co robiono wieki temu nie należy rozpatrywać w kategoriach narzucania wiary mieczem, bo wiara to łaska i dochodzi się do niej nie na kolanach pod groźbą śmierci. Tym mieczem, o którym piszesz, to co najwyżej można było zmusić ludzi do wykonywania pewnych rytów w religii związanej z wiarą.
Na Światowida patrzę oczyma dziecka Bożego, które wie, że w żadnych bożkach/posągach czy jak tam inaczej zwałby takie twory - ducha nie ma. Pamiętasz Kasandro lekturę z Księgi Habakuka, którą tu cytowałam kiedyś na forum, tam dokładnie było to wyjaśnione.
Odnośnie zindoktrynowania twojej ciotki Kasandro , to wybacz, ale chyba , ktoś kto nie wierzy, nie powinien oceniać osoby wierzącrj w tych kategoriach - tj. indoktrynacji. Ty sama osobiście często mówisz o tolerancji, a tu takie faux pas. Przyznasz przecież, że określenie, iż ktoś jest zindoktrynowany należy uznać jako nacechowane pejoratywnie.
Odnośnie tych osób GŁĘBOKO wierzących, które cię nie próbują "indoktrynować", to hm....
Mam z tym problem. Nie wiem jak to ugryźć, bo...
Jeśli są to osoby rzeczywiście głęboko wierzące, winny jednak podejmować próby nawracani Cię- oczywiście z poszanowaniem twojej wolności, bo o misyjności mówi Bóg.
I oczywiście nie powinno się tego rozpatrywać w kategoriach indoktrynacji.
Jeśli zaś są to osoby, które tylko w twoim mniemaniu takie są (głęboko wierzące) i nie robią nic w trosce o twoje zbawienie, to - Kasandro sama sobie odpowiedz, jak głęboka jest to wiara tych osób.
Streściłem dla potomnych:
"A kto mówi o mnie, że będę to brała na swoje barki. Za krótka jestem.
Zostawiam to Bogu"
Droga moja. W kwestii mojej nieżyjącej już ciotki. Miałam i mam nadal do niej wielki szacunek, bo jako Albertynka poświeciła swoje życie ubogim i chorym ludziom. Jednakże wielokrotnie z nią rozmawiałam i mimo , iż ona nie próbowała mnie na siłę nawracać( tak jak to Ty próbujesz czynić) czułam w jej słowach,że tak jakby było tego za dużo. Być może to moje subiektywne uczucie, ale pamiętam też z rozmów z moim dziadkiem jak opowiadał, gdy przyjeżdżała do rodziny po raz pierwszy po kilku latach z zakonu. Wcześniej nie był jej wolno, aby się czasem nie rozmyśliła.I o tym właśnie była mowa.Dlaczego ludziom się nie ufa w takim zakonie,że się rozmyślą? I pierze się im mózgi do tego stopnia,ze potem to już gładko idzie. Nie wiem jak teraz, ale zaraz po wojnie tak było .
Druga sprawa -moja rodzina i znajomi - otóż właśnie dlatego potrafimy się kochać i przyjaźnić, że akceptujemy siebie nawzajem i nasza wiara lub nie jest naszą prywatną sprawą. KONIEC. KROPKA.
Wybacz Kasandro, że dopiero teraz odnoszę się do tego co napisałaś, ale wcześniej nie zauważyłam tego postu.
Pisząc "KONIEC. KROPKA" miałaśoczywiście na myśli swoje posty i usta. Żyjemy w wolnym kraju i innym ust zamykać nie wolno, jeśli tylko ich wypowiedzi mieszczą się w granicach prawa.
Mam wrażenie, że na siłę próbujesz zaczarować rzeczywistość tworząc taką jej alternatywę, która z prawdą nie ma nic wspólnego i która jest ci wygodna służąc jakiemuś twojemu zamysłowi - prawda ? ( :)) ).
Tym bardziej więc muszę odpowiedzieć na twój post, by uwypuklić prawdę.
Moim celem nie jest nawracać Cię na siłę, bo nawracanie, co często podkreślam w swoich wypowiedziach, to proces trwający całe życie/ ustawicznie i odbywający się na drodze dochodzenia do wiary będącej łaską, której nie sposób wypracować żadną metodą siłową.
Zauważ, że sama pojawiłaś się w tym wątku przeze mnie założonym, ja cię tu na siłę nie ściągnęłam i zjawiłaś się tu dlatego by dydkutować o sprawach wiary w Boga, bo tytuł tego wątku i treści w nim poruszane tego właśnie dotyczą. Po co tu chcesz się wypowiadać obie dobrze wiemy. O czym zaś ma to świadczyć ? Niby nie chcesz, a zaglądasz i wypowiadasz się w sposób, który ode mnie - jako chrześcijanina - wymaga reakcji. I to nie reakcji ze względu na ciebie- ale na tych ludzi, których zwieść mogą twoje teorie, które dla mnie - osoby wierzącej- prawdą nie są, bo są sprzeczne z tym co mówił i czynił Jezus Chrystus. Najbardziej w nich nieprawdziwe jest kreowanie przez ciebie pojęcie wiary na gruncie chrześcijaństwa, która nie jest tym , co ty przez to rozumiesz. I wybacz, ale muszę napisać, że albo robisz to celowo, albo przez opieszałość/ brak należytego szacunku do zdobyczy ludzkości ujętych w dostępnych źródłach wiedzy, z których rzetelną wiedzę w tym temacie mogłabyś uzyskać. Piszę to z całą odpowiedzialnością gdyż za uznaniem Twojego działania za działanie umyślne i czynione z premedytacją przemawiałby fakt, iż jako ignorantka w sferze wiary ( sama przyznałaś się do tego, iż rozważasz apostazję), pozostajesz już nie pierwszy raz "głucha" na moje wyjaśnienia ( ich źródłem jest słowo Boże), iż wiara to łaska za darmo dana przez Boga tym, którzy Go słuchają uważając Jego słowo objawienia za prawdziwe, a skoro tak, to nie można jej narzucić siłą. Nie jeden raz tłumaczyłam ci te kwestie, a ty ciągle wypowiadasz się myląco w wątku, który być może nie jest dla ciebie, a którego tematyka wywołuje u Ciebie jakieś frustracje i inne niepokojące odruchy zmuszające cię do sporu i siania zamętu u innych. Zauważ, że jako osoba niewierząca wypowiadasz się na temat wiary ( będącej łaską od Boga), która jest ci obecnie obca, a tym samym przedłużasz dyskurs wchodząc w polemikę z osobą wirzącą, którą ja mogę przyrównać do "wierzgania" nóżkami małego dziecka, które nie przyjmuje argumentów istot bardziej doświadczonych i mających nieporównywalnie większy potencjał intelektualny/empiryczny jaki mają rodzice tłumacząc cierpliwie swojemu podopiecznemu, który będąc w takim rozchwianiu emocjonalnym i ruchowym, nie przyjmuje tych tłumaczeń chociażby tylko dlatego, że ich nie słyszy.
Jeszcze raz powtarzam, tu dyskutuje się o wierze będącej osobistym doświadczeniem tego, kto zechce się to wypowiedzieć, a nie rozciąga się swoje lęki i fobie wynikające z obserwowania innych osób i wyciągania na tej podstawie wniosków, którym ty nieudolnie próbujesz nadać charakter powszechny/ globalny. Ja piszę o swoich doświadczeniach a nie zajmuję się grzebaniem w głowach członków mojej dalszej i bliższej rodziny. Chcesz coś o wierzę napisać- pisz o sobie.
Na mnie twoje slogany o tym, że ktoś kogoś na siłę próbuje przekonywać do swoich racji wrażenia nie robią. Ja post-prawdy nie wyznaję. Ja opieram się na jedynej dla mnie prawdzie - Jezusie Chrystusie- dlatego mam ogląd sprawy i światło na to co mnie otacza. Kłamcom mówię - nie ze mną te numery. Nie ulegam żadnej, ale to Ż A D N E J propagandzie (i próbom wywierania na mnie jakiegokolwiek nacisku) goebbelsowskiej/ orwellowskiej. Zamykanie komuś ust kłamstwami, gdzie nie fakty, a opinie o nich mają kreować rzeczywistość, na mnie nie działa.
A propos, dopatrzyłam się gdzieś na forum, że bodajże nie jeden raz ktoś sugerował ci, że nick Orwell może być twoją drugą alternatywą wyrażania swoich opinii jaką posługujesz się na forum . Ja nie wiem czy to jest prawda i nie mam zamiaru tego dochodzić, bo jak napisałam, propaganda/kłamstwa na mnie nie działają, nawet jak są powtarzane wielokrotnie, jak chociażby to kłamstwo, że jestem mężczyzną ( w domyśle ciemniakiem12).
Nie chcesz Kasandro mieć S U B I E K T Y W N E G O wrażenia o tym, że ktoś może coś robić względem ciebie na siłę, to po prostu nie zaglądaj do tego wątku i sama siebie nie prowokuj do jakichkolwiek niechcianych przez Ciebie diświadczeń tym temacie.
A skoro tu zaglądasz nie mogąc się powstrzymać i chcesz dyskutować, to musisz się liczyć z tym, że będę kontynuowała tok dyskusji i nie zawsze będę się z tobą zgadzała.
Proste.
I zauważ, że nie zastosuje totalitarnego sposobu zamykania komuś ust sloganami typu " koniec; kropka).
Pozdrawiam jednocześnie informując, że dzisiaj za dnia nie planuję dalszej dyskusji, bo co prawda wczoraj udało mi się jednak zasadzić wszystko co planowałam w ogrodzie/ na działce, to mam jeszcze inne zewnetrzne prace do wykonania, bo mój mąż pracuje poza domem, do mnie zaś należy dom i obejście, a trochę te moje prace przez te dysputy ostatnio opuściłam.
To pa, a jeśli sobie życzysz - to nawet mogę cię i pożegnać w tym wątku szanując twoją wolność wyboru.
A więc...
Haha. Koniec i kropka odnosi się do Twojego wsadzania nosa do kwestii wiary moich znajomych ,moja droga.
Kto jest zindoktrynowany to jest i to widać z daleka. Ale nie jest dla mnie wyznacznikiem znajomości już Ci kiedyś pisałam. Pewnie nie uwierzysz, ale przyjaźnię się z katechetką. I jakoś się dogadujemy. :) :) :)
Nie wątpię:)) , że się dogadujesz. Też tak mam- potrafię rozmawiać z każdym, choć tak chwiejna w swoich poglądach nie jestem bym się miała z kimś dogadywać / układać. Zawsze jestem sobą i żyję w zgodzie z sobą. Nie idę tam gdzie wiatr zawieje i gdzie coś mogę ugrać dla siebie :)).
Gdybym taka była, to porzuciłabym swoje poglądy i poleciała do PiSu , bo jest teraz na "fali".
Żeby mi dawali złote góry to bym tam nie poszła, nie mój "target" po prostu.
Ty chyba nie rozumiesz czegoś. Tłumaczę jak"krowie na rowie", że mam swoje poglądy i nie pokrywają się z PiS, dlatego jestem tu gdzie jestem. Od dawna mam takie poglądy, ale skąd Ty możesz cokolwiek o tym wiedzieć? Tylko wyrokować potrafisz.
Jeleni to może Ty szukasz. Ja szukam normalnych ludzi.
Masz coś do normalności tych ludzi? Jesteś psychiatrą ?