A jednak....kolejna blokada.
Tak oto nowomyśliciele zamykają usta myślącym inaczej niż oni.
Nic z tego. Ja się nie poddam, a jak widać, mimo braku nowych postów czy też zalegania w "katakumbach" moich wpisów ( i braku ich widoczności w słupkach po pomyślnej weryfikacji ) wątek jest czytany. Musicie z tym żyć i z z tą waszą nietolerancją, która zatruwa wam życie również.
Bóg jest wielki, a Jego chwała trwa na wieki. Amen
Ten post oczekuje na weryfikację (m.in. sprawdzenie, czy jest zgodny z Zasadami Forum). Czytelnicy Forum mogą na razie nie mieć dostępu do tego posta.
Dlaczego post oczekuje na weryfikację?
Co zrobić, aby moje posty sporadycznie oczekiwały na weryfikację (aby wyświetlały się niemal zawsze bez weryfikacji)?
Felice123 Dziś, 15:56 ZgłośOdpowiedz
@ Magilla.... żyjesz ?
Pytam, bo zaczynam się na poważnie o Ciebie martwić.
Mam nadzieję, że dobrze zrozumiałeś mój post z 29.10.2018r., godz.11.20. Pisałam w nim (w ad. 2) o sobie...o moich doświadczeniach (nie tylko z wiarą).
Gdy zaś chodzi o przypisany Tobie wężowy walor, to nie odbieram go pejoratywnie. Wręcz przeciwnie ...cenię sobie takie umiejętności wykorzystywane w słusznej sprawie.
(Nie)ciemniak12 też jakoś zniknął....
Może pora i na mnie ?
Żartuję oczywiście :))
Czy chronologicznie nie został pominięty ‘Dzień Pański – kolejny’? Lepiej późno, niż wcale, @Felice123 :)).
Wiem, że to wymaga wyrzeczeń, a napisać ad hoc, to też nie za bardzo ma sens, więc może jednak tym razem ('wyborczym') niekoniecznie.
Jutro@ Magilla...., nie zapomniałam. Wspomnianym "ad hoc" się nie przejmuję, to byłby zbędny jak dla mnie garb.Konieczne jest ex post. Rok liturgiczny to rok lirurgiczny, porządek musi być dla zachowania ciągłości niedzielnych czytań. Jutro otworzę tę furtkę, której poszukiwałam od wczoraj :)).
Stety.............
Wczesnoporonnym?
Lepiej odpowiedz mi na pytanie na dole.
Chcesz odpowiedzi ?
Podobno to ja nie znam Pisma Świętego -swojego czasu zarzucałeś mi ignoranctwo, a tu teraz taka "wtopa" z twojej strony :))
Co do żarcików, to niektórym chyba przyjdzie z. tej ochoty do żartów "boki zrywać" jak nastąpi paruzja :))
Dziwna sprawa. Dwa razy już - dziwnym zbiegiem okoliczności- straciłam tekst dotyczący I czytania. Uznając więc w końcu to za sygnał, daruję sobie i przejdę od razu do centralnego Słowa z ostatniej niedzieli. Czas oddać Bogu to co Mu się należy - cześć i chwałę.
A w Ewangelii (Mk. 10, 35-45).... niemalże jak w wielu rodzinach przy stole biesiadnym. A to ukochany (nic nie szkodzi, że tylko w swoim subiektywnym odczuciu) synunio (czytaj: pierwszy przyboczny) nie wiedzieć czemu, zaczyna głupio gadać, że jemu się należy najwięcej zaszczytów i uznania, bo taki uczynny (wiecznie na kolanach)....a to "ni z gruszki, ni z pietruszki" do akcji o przyszłą schedę - za swoje zasługi na polu walki o miano najwierniejszej służebnicy - włącza się córunia, która czując pismo nosem - trzyma rękę na pulsie. A pozostali .... może chociaż oni pokorniejsi ? Nic z tych rzeczy. Ciskają gromy na lizusów pomszcząc na nich w duchu i trącają się po sąsiedzku porozumiewawczo łokciami i kolanami pod stołem... i knują...knują....knują i spiskują...spiskują ....spiskują. Tort duży, ale "rodzina" jeszcze większa. Czy dla wszystkich wystarczy ?
Normalne stosunki :))
Czyżby ?
Pan nasz Jezus Chrystus twierdzi coś innego.
Mówi, że jakikolwiek ucisk doznawany od wielkich tego świata; tych, którzy - w poszukiwaniu zaszczytów - wywyższają się ponad innych chołubiąc swojej żądzy chwały/swojemu pragnieniu władzy i nie folgują zupełnie swojej pysze, nie pochodzi od Niego.
Co więcej - Pan nasz Jezus Chrystus mówi tym wszystkim, którzy mają zapędy, by innych zmuszać do klękania i oddawania hołdów za " kawałek tortu" , że to przede wszystkim oni mają służyć, i to nie tylko tym, którzy im schlebiają np. przy urnach, ale wszystkim, dbając o dobro wszystkich ludzi, a nie tylko tych, dla których np. liczy się relaks i zabawa w przerwie między... relaksem i zabawą.
Pożyjemy, zobaczymy.
Jedno jest pewne. Tylko Bóg uzdalnia do takiej służby. Tylko ten, kto służy Bogu, służył też będzie dobrej sprawie. Taka służba nie ma nic wspólnego z grzaniem pierwszych ławek w kościele i z innymi pokazówkami/ustawkami.
No to ekipa.... do służby. 5 dłuuuugich lat. Każdą służbę ku pożytkowi ogólnemu, a nie tylko na rzecz kolesi, społeczność Ostrowczan chętnie przyjmnie i przy urnach za pięć lat podziękuje.
Łaska Wam i pokój w ten kolejny dzień podarowany nam przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Dzisiaj z bogactwa Słowa przewidzianego na dzisiejszy dzień skupię się na dwóch fragmentach:
"Idą i płaczą
niosąc ziarno na zasiew,
lecz powrócą z radością
niosąc swoje snopy".- tj. na Ps 126 (125), 1b-2b. 2c-3. 4-5. 6).
Powrót do przeszłości....Wigilia Święta Zesłania Ducha Świętego.... stoję i płaczę ...przede mną księdz Mirosław ( właśnie wczoraj odszedł do Pana)...w zupełnej prawdzie wobec siebie samej... nie obwiniam ( już nie...a przynajmniej w tejże chwili) tej osoby, która zabiera mi życie, którego tak bardzo bronię nie akceptując sytuacji, w których tracę radość, energię, chęć egzystencji, w których jestem zmiażdżona cierpieniem.
Stoję przed Nim (już śp.księdzem Mirosławem - świeć Panie nad Jego duszą) i wiem...wiem też , że i On to wie... wiemy oboje, że walcząc ze swoją historią, walczę z nikim innym jak tylko z Bogiem, który wie lepiej.. jestem więc na przegranej pozycji... to też wiemy ( z doświadczenia)... wiem Ja i wie Ksiądz Mirosław. Sprawa poważna...chodzi o życie moje, mojej rodziny. Nie mówi mi: przestań, odpuść, zaprzyj się siebie. Wiem, że jest zmęczony, że chętnie poszedłby już na plebanię...odpocząć. Teraz jednak jest dla mnie, traci dla mnie swoje "życie" ( czas, energię, mimo późnych godzin wieczornych, dobiera słowa konieczne by mnie podźwignąć ...by uratować "tę", która dana mu została pod opiekę w tej właśnie sytuacji/chwili). Co mówi ?
"Płacz dziecko... płacz....kolana będą boleć, odmówią ci posłuszeństwa... to konieczne...przyjdzie jednak czas radości...".
Czekam...moje kolana jeszcze niedostatecznie mnie bolą....mijają kolejne dni - na przemian: poczucie bezsilności (sygnał, że walczę); potem padanie na kolana i wołanie do Boga "Jezusie - synu Dawida ulituj się nade mną" i wracam do życia, znów idę..do przodu.
Ksiądz Mirisław dla mnie pozostanie tym kapłanem z drugiego czytania z dzisiejszej niedzieli, który współczuł wtedy ( w swojej słabości wynikającej z ograniczoności sił fizycznych/witalnych) mojej słabości ....i nie stracił przy tym pogody ducha wypowiadając słowa, które będę pamiętać (Hbr 5, 1-6).