Ostrowiec Świętokrzyski - Widok na fragment miasta

Ostrowiec Świętokrzyski www.ostrowiecnr1.pl

Szukaj
Właściciel portalu


- Reklama -

Logowanie

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Zaloguj się, aby zbaczyć, kto jest teraz on-line.
Aktualna sonda
Czy uważasz, że dobrze zagłosowałeś w kwietniu wybiarając obecnie rządzących?
Aby skorzystać
z mailingu, wpisz...
Korzystając z Portalu zgadzasz się na postanowienia Regulaminu.

Dzień Pański - kolejny

Ilość postów: 3931 | Odsłon: 178686 | Najnowszy post | Post rozpoczynający
    • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 2672

      Odp.: Dzień Pański - kolejny

      Katakumby nie dzisiaj...

      Łaska Wam i pokój w ten kolejny dzień podarowany nam przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.

      Dzisiaj z bogactwa Słowa przewidzianego na dzisiejszy dzień skupię się na dwóch fragmentach:

      "Idą i płaczą

      niosąc ziarno na zasiew,

      lecz powrócą z radością

      niosąc swoje snopy".- tj. na Ps 126 (125), 1b-2b. 2c-3. 4-5. 6) - jako pjerwszym.

      Powrót do przeszłości....Wigilia Święta Zesłania Ducha Świętego.... stoję i płaczę ...przede mną księdz Mirosław ( właśnie wczoraj odszedł do Pana)...w zupełnej prawdzie wobec siebie samej... nie obwiniam ( już nie...a przynajmniej w tejże chwili) tej osoby, która zabiera mi życie, którego tak bardzo bronię nie akceptując sytuacji, w których tracę radość, energię, chęć egzystencji, w których jestem zmiażdżona cierpieniem.

      Stoję przed Nim (już śp.księdzem Mirosławem - świeć Panie nad Jego duszą) i wiem...wiem też , że i On to wie... wiemy oboje, że walcząc ze swoją historią, walczę z nikim innym jak tylko z Bogiem, który wie lepiej.. jestem więc na przegranej pozycji... to też wiemy ( z doświadczenia)... wiem Ja i wie Ksiądz Mirosław. Sprawa poważna...chodzi o życie moje, mojej rodziny. Nie mówi mi: przestań, odpuść, zaprzyj się siebie. Wiem, że jest zmęczony, że chętnie poszedłby już na plebanię...odpocząć. Teraz jednak jest dla mnie, traci dla mnie swoje "życie" ( czas, energię, mimo późnych godzin wieczornych, dobiera słowa konieczne by mnie podźwignąć ...by uratować "tę", która dana mu została pod opiekę w tej właśnie sytuacji/chwili). Co mówi ?

      "Płacz dziecko... płacz....kolana będą boleć, odmówią ci posłuszeństwa... to konieczne...przyjdzie jednak czas radości...".

      Czekam...moje kolana jeszcze niedostatecznie mnie bolą....mijają kolejne dni - na przemian: poczucie bezsilności (sygnał, że walczę); potem padanie na kolana i wołanie do Boga "Jezusie - synu Dawida ulituj się nade mną" i wracam do życia, znów idę..do przodu.

      Ksiądz Mirisław dla mnie pozostanie tym kapłanem z drugiego czytania z dzisiejszej niedzieli, który współczuł wtedy ( w swojej słabości wynikającej z ograniczoności sił fizycznych/witalnych) mojej słabości ....i nie stracił przy tym pogody ducha wypowiadając słowa, które będę pamiętać (Hbr 5, 1-6).

      Ten post oczekuje na weryfikację (m.in. sprawdzenie, czy jest zgodny z Zasadami Forum). Czytelnicy Forum mogą na razie nie mieć dostępu do tego posta.

      Dlaczego post oczekuje na weryfikację?

      Co zrobić, aby moje posty sporadycznie oczekiwały na weryfikację (aby wyświetlały się niemal zawsze bez weryfikacji)?

      Felice123 Dziś, 10:19 ZgłośOdpowiedz

      Felice123
      Zgłoś
      Odpowiedz
    • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 2673

      Odp.: Dzień Pański - kolejny

      Katakumby nie dzisiaj...pamięć śp. ksiądza Mirosława tego wymaga.

      Łaska Wam i pokój w ten kolejny dzień podarowany nam przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.

      Dzisiaj z bogactwa Słowa przewidzianego na dzisiejszy dzień skupię się na dwóch fragmentach:

      "Idą i płaczą

      niosąc ziarno na zasiew,

      lecz powrócą z radością

      niosąc swoje snopy".- tj. na Ps 126 (125), 1b-2b. 2c-3. 4-5. 6) - jako pierwszym.

      Powrót do przeszłości....Wigilia Święta Zesłania Ducha Świętego.... stoję i płaczę ...przede mną księdz Mirosław ( właśnie wczoraj odszedł do Pana)...w zupełnej prawdzie wobec siebie samej... nie obwiniam ( już nie...a przynajmniej w tejże chwili) tej osoby, która zabiera mi życie, którego tak bardzo bronię nie akceptując sytuacji, w których tracę radość, energię, chęć egzystencji, w których jestem zmiażdżona cierpieniem.

      Stoję przed Nim (już śp.księdzem Mirosławem - świeć Panie nad Jego duszą) i wiem...wiem też , że i On to wie... wiemy oboje, że walcząc ze swoją historią, walczę z nikim innym jak tylko z Bogiem, który wie lepiej.. jestem więc na przegranej pozycji... to też wiemy ( z doświadczenia)... wiem Ja i wie Ksiądz Mirosław. Sprawa poważna...chodzi o życie moje, mojej rodziny. Nie mówi mi: przestań, odpuść, zaprzyj się siebie. Wiem, że jest zmęczony, że chętnie poszedłby już na plebanię...odpocząć. Teraz jednak jest dla mnie, traci dla mnie swoje "życie" ( czas, energię, mimo późnych godzin wieczornych, dobiera słowa konieczne by mnie podźwignąć ...by uratować "tę", która dana mu została pod opiekę w tej właśnie sytuacji/chwili). Co mówi ?

      "Płacz dziecko... płacz....kolana będą boleć, odmówią ci posłuszeństwa... to konieczne...przyjdzie jednak czas radości...".

      Czekam...moje kolana jeszcze niedostatecznie mnie bolą....mijają kolejne dni - na przemian: poczucie bezsilności (sygnał, że walczę); potem padanie na kolana i wołanie do Boga "Jezusie - synu Dawida ulituj się nade mną" i wracam do życia, znów idę..do przodu.

      Ksiądz Mirisław dla mnie pozostanie tym kapłanem z drugiego czytania z dzisiejszej niedzieli, który współczuł wtedy ( w swojej słabości wynikającej z ograniczoności sił fizycznych/witalnych) mojej słabości ....i nie stracił przy tym pogody ducha wypowiadając słowa, które będę pamiętać (Hbr 5, 1-6).

      Ten post oczekuje na weryfikację (m.in. sprawdzenie, czy jest zgodny z Zasadami Forum). Czytelnicy Forum mogą na razie nie mieć dostępu do tego posta.

      Dlaczego post oczekuje na weryfikację?

      Co zrobić, aby moje posty sporadycznie oczekiwały na weryfikację (aby wyświetlały się niemal zawsze bez weryfikacji)?

      Felice123 Dziś, 10:19 ZgłośOdpowiedz

      Ten post oczekuje na weryfikację (m.in. sprawdzenie, czy jest zgodny z Zasadami Forum). Czytelnicy Forum mogą na razie nie mieć dostępu do tego posta.

      Dlaczego post oczekuje na weryfikację?

      Co zrobić, aby moje posty sporadycznie oczekiwały na weryfikację (aby wyświetlały się niemal zawsze bez weryfikacji)?

      Felice123
      Zgłoś
      Odpowiedz
      • Odp.: Dzień Pański - kolejny

        Łaska Wam i pokój....kolejny dzień Pański...kolejna szansa, by uznać Pana naszego Jezusa Chrystusa Bogiem jedynym...nakierować na Niego całe serce, całą duszę, cały umysł i całe siły.

        Co to znaczy ?

        Dla mnie tylko jedno....dla mnie oznacza to koniec cierpienia. Skąd wiem ? Bo dał mi tego doświadczyć, gdy z nim współpracowałam...gdy byłam wierna każdemu Jego słowu ( przyjmowanemu na wiarę - tak, jak czyni to dziecko). Pokazał mi - dzięki otwarciu się na Niego - jak wygląda w praktyce prawdzia miłość, o której On mówi w dwóch najważniejszych przykazaniach - przykazaniu miłości Boga i w przykazaniu miłości bliźniego jak siebie samego.

        Dlaczego więc dzisiaj cierpię ...jakie jest źródło mojego cierpienia? Nie ulega wątliwosci, po tym moim osobistym wcześniejszym doświadczeniu, że jak się dokładnie zastanowić, to jest tylko jedna przyczyna. Swoim rozumem przekombinowałam...moje serce szuka najpierw miłości nie w jedynym niewysychającym źródle (u Boga)...moja dusza jest rozdarta, a siły....w zwiazku z powyższym... ja najzwyczajniej w świecie nie mam już sił. Nie mam sił, by kochać tak, by miłość była tym, czym być powinna. Wiem...ja wiem, jak wygląda prawdziwa miłość, gdy przyjmuje się ją ze źródła, gdy do człowieka dociera wreszcie, jak bardzo Bóg go kocha i z tej miłości umiera za niego jako grzesznika. Ja pamiętam ten stan, gdy następuje - po zobaczeniu się w kompletnej prawdzie ( po wyrwaniu z tego zafałszowanego obrazu samej siebie) - pełna akceptacja siebie jako grzesznicy, jako kobiety niedoskonałej. Pamiętam ten pokój w sercu, który pozwala kochać innych bezwarunkowo, także wtedy, gdy inni ludzie też doskonali ni są.

        Dlaczego teraz to tylko pamięć, a nie rzeczywistość będąca moim udziałem. Dlaczego cierpienie ?

        Dlaczego jestem pod prawem wykutym w kamieniu, którego - oczywistym jest - nie mam sił wykonywać i ciągle upadam.

        Dlatego, że odrzuciłam prawdę....tę prawdę, że Bóg wie lepiej, co dla mojego zbawienia będzie najlepsze. Pokłóciłam się z Bogiem nie akceptując kolejnego faktu w moim życiu. Może nie tyle odrzucam to (w swoim rozumie), że On wie lepiej, ile próbuję po swojemu/niby racjonalnie, tak tłumaczyć okoliczności dotyczące moich relacji z pewnymi, bliskimi mi ludźmi - by cierpienie skończyło się. Niestety - mimo tych zabiegów - nadal "Na zachodzie bez zmian", w szczerości zaś serca wiem, że to z mojej strony tylko wyrachowanie, moje kombinacje, moje stare nawyki bronienia siebie, które - z prawdą o mnie samej i o moim życiu - nie mają nic wspólnego. Prawda jest tylko jedna i nie ma innej. Bóg dzisiaj przypomina mi , że to co pozostaje na zewnątrz mnie - ani moje "ofiary, ani całopalenia" - nic tu nie zmienią. Czas na ofiarę z siebie samej, czas donieść swój krzyż na moją Golgotę, tj. na ten szczyt, na którym nastąpi kres cierpienia, nie inaczej jednak niż przez zaparcie się samej siebie, nie inaczej niż jak przez oddanie tego, czego tak bardzo bronię ( i przez to paradoksalnie cierpię). Czego zaś bronię ? Życia w starym przymierzu - według prawa i pod jego ciężarem. Według prawa - które jak faryzeusze tak pod siebie dostosowuję, by było na moich usługach, a więc po modyfikacjach, według tego przekombinowanego prawa to ja kocham warunkowo....gdy ktoś kocha mnie i okazuję miłość tylko wtedy, gdy ktoś okazuje ją mnie.

        Tak bardzo pragnę znów oprzeć się jednak na Prawdzie w moim cierpieniu- tak bardzo pragnę- nie mając już tak po ludzku sił na dalsze kombinowanie - by znów miłość między ludźmi ustąpiła miejsca na szczycie miłości w relacji Bóg- człowiek. Wtedy znów wróci ład i pokój. Skończy się chaos. Czego więc potrzeba z mojej strony ? Święty Augustyn twierdzi, a ja to potwierdzam ( bo doświadczyłam),...potrzeba, by moje serce spoczęło znów w Panu - w Prawdzie, że to nie ja jestem panem swojego życia, że moje myśli i mój rozum nigdy nie przeniknie mądrości Bożej, a moje serce, nigdy nie napełni się miłością, gdy zaczerpnąć jej będę chciała nie u źródła. Ta miłość wyrażona została na krzyżu...ta miłość ma oblicze niezawinionego cierpienia, niezawinionych obelg, niezawinionej nienawiści, wreszcie niezawinionej śmierci. Tak więc w mojej "Golgocie" najwyższa pora, bym ja też przestała szukać mojej sprawiedliwości, mojej racji... bym porzuciła to moje stare "nie pozwolę sobie". "Kto chce mnie naśladować, niech weźmie swój krzyż i idzie za mną". Wiem, że jeśli oddam swoje życie, zyskam je....jeśli zaś będę uparcie broniła go (jak osioł), stracę je i to nie tylko to wieczne, ale i to ziemskie - bo moje cierpienie nigdy się nie skończy.

        Proszę o modlitwę, bym miała dość sił każdego dnia, by krzyża nie porzucać. W moim krzyżu jest moje zbawienie. Amen

        Felice123
        Zgłoś
        Odpowiedz
      • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 2681

        Odp.: Dzień Pański - kolejny

        Wracamy na górę.

        Łaska Wam i pokój....kolejny dzień Pański...kolejna szansa, by uznać Pana naszego Jezusa Chrystusa Bogiem jedynym...nakierować na Niego całe serce, całą duszę, cały umysł i całe siły.

        Co to znaczy ?

        Dla mnie tylko jedno....dla mnie oznacza to koniec cierpienia. Skąd wiem ? Bo dał mi tego doświadczyć, gdy z nim współpracowałam...gdy byłam wierna każdemu Jego słowu ( przyjmowanemu na wiarę - tak, jak czyni to dziecko). Pokazał mi - dzięki otwarciu się na Niego - jak wygląda w praktyce prawdzia miłość, o której On mówi w dwóch najważniejszych przykazaniach - przykazaniu miłości Boga i w przykazaniu miłości bliźniego jak siebie samego.

        Dlaczego więc dzisiaj cierpię ...jakie jest źródło mojego cierpienia? Nie ulega wątliwosci, po tym moim osobistym wcześniejszym doświadczeniu, że jak się dokładnie zastanowić, to jest tylko jedna przyczyna. Swoim rozumem przekombinowałam...moje serce szuka najpierw miłości nie w jedynym niewysychającym źródle (u Boga)...moja dusza jest rozdarta, a siły....w zwiazku z powyższym... ja najzwyczajniej w świecie nie mam już sił. Nie mam sił, by kochać tak, by miłość była tym, czym być powinna. Wiem...ja wiem, jak wygląda prawdziwa miłość, gdy przyjmuje się ją ze źródła, gdy do człowieka dociera wreszcie, jak bardzo Bóg go kocha i z tej miłości umiera za niego jako grzesznika. Ja pamiętam ten stan, gdy następuje - po zobaczeniu się w kompletnej prawdzie ( po wyrwaniu z tego zafałszowanego obrazu samej siebie) - pełna akceptacja siebie jako grzesznicy, jako kobiety niedoskonałej. Pamiętam ten pokój w sercu, który pozwala kochać innych bezwarunkowo, także wtedy, gdy inni ludzie też doskonali ni są.

        Dlaczego teraz to tylko pamięć, a nie rzeczywistość będąca moim udziałem. Dlaczego cierpienie ?

        Dlaczego jestem pod prawem wykutym w kamieniu, którego - oczywistym jest - nie mam sił wykonywać i ciągle upadam.

        Dlatego, że odrzuciłam prawdę....tę prawdę, że Bóg wie lepiej, co dla mojego zbawienia będzie najlepsze. Pokłóciłam się z Bogiem nie akceptując kolejnego faktu w moim życiu. Może nie tyle odrzucam to (w swoim rozumie), że On wie lepiej, ile próbuję po swojemu/niby racjonalnie, tak tłumaczyć okoliczności dotyczące moich relacji z pewnymi, bliskimi mi ludźmi - by cierpienie skończyło się. Niestety - mimo tych zabiegów - nadal "Na zachodzie bez zmian", w szczerości zaś serca wiem, że to z mojej strony tylko wyrachowanie, moje kombinacje, moje stare nawyki bronienia siebie, które - z prawdą o mnie samej i o moim życiu - nie mają nic wspólnego. Prawda jest tylko jedna i nie ma innej. Bóg dzisiaj przypomina mi , że to co pozostaje na zewnątrz mnie - ani moje "ofiary, ani całopalenia" - nic tu nie zmienią. Czas na ofiarę z siebie samej, czas donieść swój krzyż na moją Golgotę, tj. na ten szczyt, na którym nastąpi kres cierpienia, nie inaczej jednak niż przez zaparcie się samej siebie, nie inaczej niż jak przez oddanie tego, czego tak bardzo bronię ( i przez to paradoksalnie cierpię). Czego zaś bronię ? Życia w starym przymierzu - według prawa i pod jego ciężarem. Według prawa - które jak faryzeusze tak pod siebie dostosowuję, by było na moich usługach, a więc po modyfikacjach, według tego przekombinowanego prawa to ja kocham warunkowo....gdy ktoś kocha mnie i okazuję miłość tylko wtedy, gdy ktoś okazuje ją mnie.

        Tak bardzo pragnę znów oprzeć się jednak na Prawdzie w moim cierpieniu- tak bardzo pragnę- nie mając już tak po ludzku sił na dalsze kombinowanie - by znów miłość między ludźmi ustąpiła miejsca na szczycie miłości w relacji Bóg- człowiek. Wtedy znów wróci ład i pokój. Skończy się chaos. Czego więc potrzeba z mojej strony ? Święty Augustyn twierdzi, a ja to potwierdzam ( bo doświadczyłam),...potrzeba, by moje serce spoczęło znów w Panu - w Prawdzie, że to nie ja jestem panem swojego życia, że moje myśli i mój rozum nigdy nie przeniknie mądrości Bożej, a moje serce, nigdy nie napełni się miłością, gdy zaczerpnąć jej będę chciała nie u źródła. Ta miłość wyrażona została na krzyżu...ta miłość ma oblicze niezawinionego cierpienia, niezawinionych obelg, niezawinionej nienawiści, wreszcie niezawinionej śmierci. Tak więc w mojej "Golgocie" najwyższa pora, bym ja też przestała szukać mojej sprawiedliwości, mojej racji... bym porzuciła to moje stare "nie pozwolę sobie". "Kto chce mnie naśladować, niech weźmie swój krzyż i idzie za mną". Wiem, że jeśli oddam swoje życie, zyskam je....jeśli zaś będę uparcie broniła go (jak osioł), stracę je i to nie tylko to wieczne, ale i to ziemskie - bo moje cierpienie nigdy się nie skończy.

        Proszę o modlitwę, bym miała dość sił każdego dnia, by krzyża nie porzucać. W moim krzyżu jest moje zbawienie. Amen

        Felice123

        Ten post oczekuje na weryfikację (m.in. sprawdzenie, czy jest zgodny z Zasadami Forum). Czytelnicy Forum mogą na razie nie mieć dostępu do tego posta.

        Dlaczego post oczekuje na weryfikację?

        Co zrobić, aby moje posty sporadycznie oczekiwały na weryfikację (aby wyświetlały się niemal zawsze bez weryfikacji)?

        Felice123 Dziś, 08:50 ZgłośOdpowiedz

        Gość_Felice123
        Zgłoś
        Odpowiedz
        • Odp.: Dzień Pański - kolejny

          Chętnie czytam Twoje posty

          Gość
          Zgłoś
          Odpowiedz
          • Odp.: Dzień Pański - kolejny

            Ja również. Jesteś mądrą i wartościową kobietą Felice123.

            Gość
            Zgłoś
            Odpowiedz
            • Odp.: Dzień Pański - kolejny

              Witam.

              Dziękuję....jestem lekko zmieszana....w tym temacie zdania są podzielone, jest jednak Prawda, którą w swoim życiu ciągle odkrywam i która pokazuje mi, że ilekroć uważam, że uchwyciłam sedno sprawy, pojawia się kolejny fakt w życiu, który weryfikuje to moje myślenie :)).

              Pozdrawiam

              Felice123
              Zgłoś
              Odpowiedz
        • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 2687

          Odp.: Dzień Pański - kolejny

          Dobry wieczór,

          Wybacz szczerość @Felice123, ale ostatnie wydarzenie w Parafii jakoś przysłoniło mi, na ten czas, większość innych spraw (oprócz oczywiście zadbania w modlitwach o zmarłych).

          Zwłaszcza w kontekście cytatu jaki popełniłem w swoim poście z 2018-10-26, 23:30, tj. w przeddzień dramatu, jaki miał miejsce. Przyznaj proszę, że rozwijanie sensu tej (drugiej) myśli, nawet na osobistych doświadczeniach, mogło by - dla mniej wprawionych - zbyt sugestywnie odnosić się do aktualnych wydarzeń, a nie wiem, czy zasadnie.

          Tym bardziej, że mam w pamięci treść jednej z intencji (dość sugestywnej) wypowiedzianej przez ks. proboszcza przed modlitwą, podczas comiesięcznej adoracji Najświętszego Sakramentu (po niedzielnej mszy o 10:30).

          Może kiedyś, w innych okolicznościach, coś napiszę w sprawie ‘Ad 2.’ W temacie ‘Ad 1.’ też jeszcze jakby nie czas.

          Przeczytałem Twój przejmujący post (11:38 ) w odniesieniu do Ewangelii z ostatniego Dnia Pańskiego i własnych doświadczeń.

          Ciekawi mnie jeszcze Twoja opinia o ‘starotestamentowym’ „Przykazaniu miłości Boga i przykazaniu miłości bliźniego jak siebie samego” w odniesieniu do ‘nowotestamentowego’ „Przykazanie nowe daję wam …”.

          Jak przypuszczam, może być ona uzupełnieniem odpowiedzi na Twoje kilkukrotne pytanie „Dlaczego …”.

          Magilla
          Zgłoś
          Odpowiedz
          • Odp.: Dzień Pański - kolejny

            Witaj !

            Ja @Magilla znam odpowiedź na to pytanie. Pytanie "dlaczego" stawiane było dla zachowania ciąglości wypowiedzi. Odpowiedź padała też wielokrotnie - w kolejnych odsłonach. Jedyne co nie zostało tam dopowiedziane to to, że sytuacja, w której tkwię jest najlepszą dla mnie lekcją pokory. Na innej nigdy bym się jej nie nauczyła. To pewne- znam siebie. Bóg też mnie doskonale zna i dlatego dopuścił taki fakt w moim życiu, by mnie tej pokory nauczyć. Nie było innego wyjścia, jak tylko postawić mnie pod murem ( no wiesz- to ten palec Boży, który przypiera do ściany). Nie mam wyjścia, nie mogę robić uników, bo skutek byłby odwrotny do koniecznego. Koniecznością na dziś jest bezwarunkowe zaakceptowanie tej sytuacji (bez zbędnego "główkowania" po swojemu) jako najlepszej dla mojego zbawienia. A potem już z górki... byle tylko nieść krzyż razem z Nim, bo inaczej klapa :))

            Co do twojego pytania, o różnice, to moim zdaniem - w ujęciu WERTYKALNYM - bez zmian. Chodzi o tę samą miłość - tak samo pojmowaną. Najpierw przyjąć miłość Boga do nas, odpowiedzieć na nią naszą miłością do Niego. Następnie przez to otwarcie się na opopulną miłość pokochać siebie w prawdzie o sobie samym, a poprzez to kochać innych nie wymagając od nich też doskonałości - przede wszystkim doskonałości w relacjach z nami.

            Różnica dotyczy HORYZONTU, na którym ukazało się (niczym koło ratunkowe) - namacalnie- pełne miłości oblicze Boga. Po prostu Bóg poprzez dzieło "bezgranicznej miłości w wymiarze krzyża" pokazał nam jak On nas kocha, a oddając się aż po kres życia pokazał, że można tak kochać i co najważniejsze - dzięki tak wyrażonej miłości, drugi człowiek - przyjmujący Jezusa Chrystusa do swojego serca- też jest uzdolniony do takiego jej okazania drugiemu obok niego. Trzeba tylko, by w tej miłosnej relacji między ludźmi , na początek ( ktoś zawsze musi być ten pierwszy) jeden z osłów wyszedł z siebie i przestał być upartym osłem wystawiającym Boga ciągle na próbę. Z przyczyn OBIEKTYWNYCH padło na mnie. To ja muszę porzucić oślą naturę. Teraz tylko wykonać "plan" - w końcu sprawa dotyczy (w ujęciu horyzontalnym) tej pierwszej, najważniejszej wspólnoty, w której miłość wzajemna, o której mówi Jezus Chrystys w "nowym przykazaniu" ma się przede wszystkim objawić. Najpierw tu, potem w szerszej wspólnocie ludzi wierzących - w Kościele. Jakiekolwiek alienacje są wykluczone - świadczyłyby o fałszu.

            Zważ, że potwierdzenie takiego pojmowania dwóch najważniejszych przykazań miłości zawarte jest w Ewangelii z ostatniej niedzieli. Jezus Chrystus niczego nie odrzuca ze starotestamentowego przykazania miłości, cytując to, co zapisane zostało chociażby w Księdze Powtórzonego Prawa. Także Uczony w Piśmie już wie, że nie chodzi o pozory (całopalenia i ofiary z tego co zbywa), tj. o to co nie dotyczy ofiary z siebie samego ( wyrażonej w porzuceniu "oślej skóry/natury"). Nie wiem, czy zauważyłeś, że w Ewangelii z ostatniego dnia Pańskiego była pełna zgoda przymierza: starego z nowym....zgoda Prawa z Prawdą ( nikt się nie kłócił szukając swoich wyższych racji). Nie mogło być inaczej, skoro chodziło o miłościwe oblicze tego samego Boga, które ukazał nam - ludziom - Jezus Chrystys pokazując ponadto jak wyglądać ma miłość wspólnotowa ("umieranie" za grzechy innych), gdy nabiera się jej pełnymi garściami od źródła - od Boga pełniąc jego wolę w tych faktach naszego życia, które kolejno po sobie nastając, przygotowują nas do wiary dojrzałej. Do tej wiary, która pozwala mieć pewność, że po każdej śmierci (następującej na skutek zaprzestania bronienia własnego "ja") przychodzi życie/radość. Trzeba tylko zaufać i przestać "rzucać się ze skały" (trzecia, a raczej druga według kolejności biblijnej pokusa Pana naszego Jezusa Chrystusa na pustyni). Uznać swoją słabość, oprzeć się na nim i nie wystawiać Go już więcej na kolejne próby przyciskania nas do muru, bo z doświadczenia wiem, że można się o niego nieźle poobijać, gdy opamiętanie nie nadejdzie w porę. Cóż, bez pokory dalej się w wierze nie pójdzie. To mój czas pokory. Ta sytuacja przypomina mi to, o co prosił Izaak Abrahama przed wystawieniem przez Boga na próbę tego Drugiego. Izaak poprosił o związanie Go, by nie mógł się opierać, by był pokorny, by nie wierzgał. Różnica tylko taka, że ja nie prosiłam, a też zostałam skonfrontowana z moją bezsilnością. Obym tylko dobrze przeżyła ten czas i poszła dalej.

            Ty też masz swój udział w mojej nauce pokory nie zaspokajając mojej ciekawości co do tej "pokonanej przez nieprzyjaciela twierdzy świętości ". Wszystko przez ten twój subtelny sposób budowania napięcia, który tak sugestywnie na mnie oddziałuje.

            Poczekam ....dla dobra sprawy.

            Dobranoc

            PS. Dziękuję, że się odezwałeś.

            PS. 2 Nam nadzieję, że ciemniak12 też żyje :))

            Felice123
            Zgłoś
            Odpowiedz
            • Odp.: Dzień Pański - kolejny

              Witaj ciemniaku12.

              Zauważyłam twój post do mnie skierowany w wątku pt. "Dlaczego ludzie odchodzą z Kościoła" dopiero dzisiaj i na niego odpowiedziałam. Niestety, na skutek trwającego na tym forum nieustannie od kilku dni, nieuzasadnionego racjonalnie "ostracyzmu" stosowanego względem mnie, ten post - jak każdy inny - trafił też najpierw do " katakumb". Nie loguję się tym razem i nie podpisuję licząc na to, że może w ten sposób, chociaż ten post nie trafi do moderacji.

              Pozdrawiam raz jeszcze.

              Felice123

              Gość
              Zgłoś
              Odpowiedz
            • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 2690

              Odp.: Dzień Pański - kolejny

              Witaj ciemniaku12.

              Zauważyłam twój post do mnie skierowany w wątku pt. "Dlaczego ludzie odchodzą z Kościoła" dopiero dzisiaj i na niego odpowiedziałam. Niestety, na skutek trwającego na tym forum nieustannie od kilku dni, nieuzasadnionego racjonalnie "ostracyzmu" stosowanego względem mnie, ten post - jak każdy inny - trafił też najpierw do " katakumb". Nie loguję się tym razem i nie podpisuję licząc na to, że może w ten sposób, chociaż ten post nie trafi do moderacji.

              Pozdrawiam raz jeszcze.

              Felice123

              Ten post oczekuje na weryfikację (m.in. sprawdzenie, czy jest zgodny z Zasadami Forum). Czytelnicy Forum mogą na razie nie mieć dostępu do tego posta.

              Dlaczego post oczekuje na weryfikację?

              Co zrobić, aby moje posty sporadycznie oczekiwały na weryfikację (aby wyświetlały się niemal zawsze bez weryfikacji)?

              Gość Dziś, 15:10 ZgłośOdpowiedz

              Gość
              Zgłoś
              Odpowiedz
              • Odp.: Dzień wariatkowa.

                Oooo, nie miała z kim rozmawiać to odblokowała wątek wstydu.

                Gość
                Zgłoś
                Odpowiedz
                • Odp.: Dzień wariatkowa.

                  Twoja opinia na temat tego wątku mnie nie interesuje. Ponadto, nie trafiłeś co do motywów, które kierowały mną, gdy wątek odblokowywałam...nie obiecuję, że na zawsze. Wszystko zależy od kultury wypowiedzi osób, które tu będą dokonywać wpisów. Wszak chrześcijanin to nie worek treningowy do wyładowania frustracji przez ludzi niewyznających żadnych wartości i z tego powodu prześladujących chrześcijan, którzy swoich wartości strzegą.

                  Nie mam powodów, by zakładać naiwnie, że resocjalizacja co niektórych przebiegła pomyślnie....toteż zobaczymy :))

                  Felice123
                  Zgłoś
                  Odpowiedz
                  • Odp.: Dzień Pański - kolejny

                    I bardzo cię proszę byś nie zmianiał tytułu wątku - gościu z 08.49.

                    Mama nie nauczyła byś nie dokuczał ?

                    Felice123
                    Zgłoś
                    Odpowiedz
                    • Odp.: Dzień Pański - kolejny

                      Korekta - zmieniał.

                      Felice123
                      Zgłoś
                      Odpowiedz
    • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 2695

      Odp.: Dzień Pański - kolejny

      Polski Bogiem silnej,w ten wyjątkowy dzień Pański - kolejny, życzę wszystkim wierzącym rodakom szczerze zatroskanym o losy naszego Kraju.

      Ja dzisiaj jestem po trzech, a może i czterech (przestałam liczyć, bo to już rutyna) "potyczkach" w prywatnej walce o "niepodległość", a raczej nieuległość wobec faktów, z którymi zostałam "bezpardonowo" skonfrontowana i to jak się okazuje, które istniały już niemalże na starcie mojego dorosłego życia, a które niczym upiory wylazły "na wierzch" i nie chcą bez mojego pełnego, "duchowego" zaangażowania opuścić tak mnie, jak i mojej rodziny.

      Dlaczego teraz postanowiły się ujawnić ?

      Trudno powiedzieć....mam jakieś przemyślenia, ale czy słuszne ? Wierzę jednak, że ciężar krzyża z nimi związanego, na obecnym etapie wiary jest do uniesienia razem z Panem naszym Jezusem Chrystusem i to paradoksalnie wtedy, gdy z sił właśnie opadnę...tych sił, które wkładam na razie w walkę głównie intelektualną, ale nie tylko taką, by najzwyczajniej w świecie przeżyć. Paradoks zaś tej sytuacji polega na tym, by dla mohmjego zbawienia, tej walki zaniechać.

      W pierwszym czytaniu (1 Krl, 17, 10-16), Bóg - ustami proroka Eliasza mówi mi , jak tej biednej, głodnej wdowie - "Nie bój się".

      Druga z wdów ( ta z Ewangelii wg św. Marka - 12, 38-44), już bez widocznego - a przynajmniej na zewnątrz - lęku charakterystycznego dla tej pierwszej kobiety - także wyzbywa się resztek ze swojego niedostatku (tamta mąki, a ta - pieniędzy).

      Cóż, w moim przypadku też chodzi o to, bym dla postępu wiary weszła w tę próbę - nazwę ją "serca", wszak nie chodzi o ofiary i całopalenia, które w sumie niewieke mnie kosztują.

      Tymi "resztkami" są moje siły, końcówki energii, które - jak dotychczas - tracę niepotrzebnie w działaniach, które nijak nie prowadzą mnie prostą ścieżką ku życiu wiecznemu.

      Walka z pokusami to ciężka sprawa. Na razie przegrywam z pokusą nieakceptacji pewnego faktu w moim życiu, który dodatkowo, poza wszystkimi uciążliwościami z nim się wiążącymi, pokazuje mi dość namacalnie pewną moją "biedę" duchową, którą pokonać może tylko miłość do Boga i pełne zaufanie Mu (trochę już o tym pisałam w poprzednich postach). Najwyższy więc czas na ostateczne starcie. Muszę się do niego dobrze przygotować....tym samym zmuszona jestem "chwilowo" pożegnać się z forumowiczami (co baczniejsi, czynni w tym wątku znajomi zapewne domyślą się na jak długo znikam).

      Jeszcze raz proszę o wsparcie modlitewne.

      Z Bogiem.

      PS 1. Przyznać muszę, że będzie mi brakowało wymiany zdań z paroma osobami z tego forum, bliskimi mi duchowo.

      PS 2. Pożegnam się z wami słowami piosenki Edyty Geppert, które wryły mi się ostatnio w pamięć bardzo mocno i to z uwagi na ogromną tęsknotę do stania się potulną jak baranek wobec trudów, z którymi przyszło mi mierzyć się, a do których podeszłam zdecydowanie "siłowo" ( to odnośnie braku tej pokory, o której ostatnio pisałam):

      "Ja się nie skarżę na swój los

      Potulna jestem jak baranek

      I tylko mam nadzieję, że...

      że chyba wiesz, co robisz, Panie.

      Ile mam grzechów? któż to wie...

      A do liczenia nie mam głowy

      Wszystkie darujesz mi i tak

      Nie jesteś przecież drobiazgowy".

      Do usłyszenia więc...

      Amen

      Felice123
      Zgłoś
      Odpowiedz
    • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 2696

      Odp.: Dzień Pański - kolejny

      Witajcie.

      Choć do mojego ostatecznego powrotu na forum jeszcze daleka droga, to widzę, że wątek jest odwiedzany/czytany, mimo iż już dawno nie jest na topie.

      Ponad 50000 odsłon. Bardzo się cieszę.

      Pozdrawiam.

      Felice123
      Zgłoś
      Odpowiedz
      • Odp.: Dzień Pański - kolejny

        Życzę Ci dużo siły Felice. Nie poddawaj się.

        ASDFGHJKL
        Zgłoś
        Odpowiedz
1234 ... 140141143145146 ... 216217218219
Przejdź do strony nr
46 postów w tym wątku zostało wyłączonych z wyświetlania ze względu na sprzeczność z Zasadami Forum lub czasowo. Możesz wyświetlić wątek wraz z tymi postami.

- Reklama -
- Ogłoszenie społeczne -

- Reklama -

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Losowa firma:
Magdalena Bęben Design
Branża: Biura projektowe
Dodaj firmę