Przecież kościół to wspólnota, więc jesteś zwierzęciem stadnym. Nic indywidualnego nie piszesz, jedyne co to cytujesz książkę stworzona przez grupę ludzi nazwanej Biblia.
Kościół to jedno ciało o licznych członkach , które przenika duch Pana naszego Jezusa Chrystusa będącego głową.
Nie tyle cytuję, co tym Słowem żyję, bo ono jest żywe, tj. realizuje się w moim życiu prawda z niego płynąca, gdyż przyjmuję je z wiarą/ufnością dziecka.
Nie chce mi się z tobą gadać. Twoje uszy są zamkniete toteż język niczego nie jest w stanie zmienić.
Wielu zaślepionych uważa że widzi prawdę i jesteś tego najlepszym przykładem.
No tak mąż robił za kuchte a ty siedziałaś na forum.
Czyli typowy przykład patriarchatu .
Żona w kuchni ;)
Własne zdanie może mieć ,ale tylko na forum OstrNR1
Mąż pewnie zarabia na nowe Q7 i często nie wraca na noc ;)
Zabawne !
Mordecostam? Widzę braki w lekturze:) Może wyjdź z tej kuchni, jak Ci mąż pozwoli i poczytaj.
Dodam tylko że oprócz Biblii są też inne książki bo czasem mam wątpliwości czy o tym wiesz, a może na inne masz zakaz?
Inkwizytorze, może wydobędę pełnię blasku Twej pokrętnej ironii z 15:39, cytując Twojego guru:
„W końcu właśnie w tym celu dobry Bóg stworzył dzieweczki, młódki, kobietki, a nawet matrony - by uprzyjemniały nam twarde męskie życie. Kiedy trzeba, uprzyjemniały swą obecnością, natomiast kiedy trzeba: nieobecnością.” (J.P.)
Dobry wieczór Felice123.
Prawdę mówiąc nic szczególnego u mnie nie słychać. Ręce często myję.
Przechodziłem też obok, zobaczyłem ‘damskiego boksera’ … .
Ostatnio preferuję lekturę (nowe nabytki, dostawa z okresu tuż przed-wirusowego).
Wprawdzie nie posiadam Twoich talentów, ale czasem włączę się do dyskusji, bo ruch na Forum …
(niestety dziś nie można powiedzieć ‘jak w Nowym Jorku’). Widać, koniec kadencji Prezydenta blisko, to zleciało się tu towarzystwo (od słowa ‘towarzysz’).
Nie bez Twojej i Ciemniak13-a przyczyny :) .
Pozdrawiam.
Witaj!
Magilla....no.... dosłownie rzecz ujmując, to tym razem "ręcznie" mnie rozbawiłeś swoim nad wyraz zwięzłym podsumowaniem półrocznego niebytu "goryla" w tym forumowym, dżunglarskim bycie. :))
Taaaak...tutaj nawet bokserzy są tylko lekkiej wagi, do tego z niedopracowanym uderzeniem i to tylko z lewego sierpowego. Ten tam, owładnięty szałem chęci dokopania mi, nie zauważył nawet kierowania swojej własnej pięści w swoją stronę (zarówno w formie literackiej, jak i rzeczywistej, chyba, że pod tym płaszczykiem, jakaś szalona feministka się ukryła).
Powiem ci szczerze, że zaciekawił mnie ten fragment, który zacytowałeś. Planuję przeczytać całość, choć nie interesowała mnie dotychczas tego typy twórczość.
Nie każdemu literatowi udaje się tak celnie "zamknąć moje życie" w dwóch zdaniach. :))
Nawet jakiś czas temu, w rozmowie z Ciemniakiem, w wątku pt.:
"Dawna przysięga małżeńska - czy dziś kobiety są szczęśliwsze?", sama Go w podobnym do tego cytatu "duchu", pytałam pisząc:
"Powiedz mi ciemniak, ile może być prawdy w stwierdzeniu, że mężczyznom w zasadzie zależy na tym, by nikt/ nic nie absorbowało ich kobiet w takim stopniu, w jakim nie byłoby możliwe (na skutek tej absorbcji) zaspokajanie przez nie oczekiwań mężczyzn wobec kobiet w tych sferach życia, w których jej kobiecości mężczyźni zapragną w DANEJ CHWILI. Czasami może chodzić tylko o naszą obecność obok was, innym razem i o nasz uśmiech, jeszcze innym - o ciepło, serce, zrozumienie, o ciało, które połączy się z waszym ciałem....Tak poza tym...możemy dla was nie istnieć, ale nie wtedy, gdy wy czegoś od nas oczekujecie."
Rozumiesz teraz skąd ta ciekawość przeczytania tej książki. :))
Nie przymnażaj mi tak tych talentów, bo może chodzić tu tylko o złudzenie "optyczne" spowodowane szybkim obracaniem przeze mnie tymi skromnymi - zamiennie do "talentów" używanych - "minami", które od Boga otrzymałam. Ty, na mojego niucha, otrzymałeś ich znacznie więcej więc ci nie zazdroszczę, bo i roboty (a wcześniej główkowania nad ich pomnożeniem) z nimi też dużo więcej.
A'propos tego "twardego męskiego życia" , to niespecjalnie mnie interesuje ta ostatnio zauważalna na tym forum, brutalność rozmów. Nie odnajduję się w tym. Myślę, że jeszcze skrobnę ze dwa, trzy posty kończące to, co zaczęłam ostatnio w tym wątku, a potem tylko tu będę zagladała od czasu do czasy, by "uprzyjemnić swoją obecnością" tutejsze twarde, męskie życie.
Ale to później, bo - jak być może wiesz, przede mną jeszcze trudne zadanie roztrzaskania skrzydła od wiatraka, a może i całego wiatraka, by dusza pewngo rycerza mogła wrócić do swego spokoju, jak mówią Słowa Psalmu 116 (werset 6).
Pozdrawiam.
Cd. Wiesz Ciemniak...właśnie przed chwilą mnie olśniło. Chyba jednak zostawię tobie tę walkę z wiatrakami...jeśli będziesz miał ochotę ją kontynuować.
Skończyłam.
Dzień dobry Ciemniak13.
Właściwie mogłabym zostawić sprawy tak jak są, tj. czasowi, który jest ponoć najlepszym lekarzem.
Mogłabym też, dla uśpienia sumienia uznać, że twoje milczenie po naszej ostatniej lanoponiedziałkowej wymianie zdań, nie tyle ma związek z tą wymianą, ile z twoimi planami dotyczącymi kolejnego projektu.
No właśnie...mogłabym...ale nie mogę.
I tym razem nie tyle chodzi tu o mnie, tj. moje samopoczucie i o Słowo o niemożności zaniesienia daru przed ołtarz w sytuacji poróżnienia się z bratem w wierze, ile o Ciebie i twoje odczucia, bo choć jesteś twardym mężczyzną, to przecież nie robotem (pamiętam tamte Twoje słowa o raku i rybach).
Nie daje mi spokoju myśl, że mógłbyś odczuwać wobec mnie żal, czy też niesprawiedliwość po napisanych przeze mnie słowach na Twój temat. Jeśli skrzywdziłam Cię moimi nieprawdziwymi ocenami, formą ich zakomunikowania, czy czymkolwiek- wybacz mi, bardzo proszę.
Nie chodzi mi o to, byś to napisał...raczej o to, byś wybaczył mi w swoim sercu. Tak będzie nawet lepiej.
Do zobaczenia przy łamaniu chleba przy stole Pańskim.
Felice
Ps. Jeszcze raz przepraszam za wszystko, tylko nie za to, w jaki sposób wierzę.
Ps.2 Obiecuję zapoznać się z tym, co mówi Prof. W. Chrostowski.
Sprostowanie. Użyłam niewłaściwego słowa. Za pomocą tego słownika teologii biblijnej, to ja dokonuję penetracji Słowa Bożego ...przez całą Biblię, a nie jego poznawania.
To istotne przejęzyczenie.