Trzeba mieć trochę dystansu żeby zrozumieć żart i ironię, ale jak widać niektórym nawet tego brak. Ja widziałem takie naklejki na samochodach.
W dupie byłeś, gówno widziałeś, wracaj do lekcji.
Jak zwykle ani w temacie wątku, ani merytorycznie. Na takim poziomie to możesz sobie rozmawiać z kolegami pod sklepem. Tak, to zdecydowanie Twój poziom. Bez odbioru.
Nie obracam się w twoim pod-sklepowym towarzystwie. Koniec tematu z osobą nikt z netii.
Mniej emocjonalnie?
A co wtedy z rzeczywistym poznaniem dokonującym się w prawdzie, a nie w zawiniętym w piękny papierek kłamstewku sączonym bieustannie przez poprawnie plitycznych ? Dobrze, że wyszedłeś wreszcie poza schemat.
Czytałeś rozważania św. Doroteusza, o których pisałam? One wiele pomogą zrozumieć.
Piszes: "czasem, dla dobra sprawy nieco przesadzając, może trzeba inaczej."
Odpowiem tak: nie "czasami" - lecz zawsze i "nie może" -lecz na pewno trzeba.
Co do tej rozmowy kiedysś tam, to nie wykluczam choć ten "rower" to nie jest taka nagła sprawa. Od jakiegoś czasu dojrzewałam do tego, by przestać się tu kisić i poczuć na nowo wiatr we włosach.
Co do tych 70 000 zł, to widzisz....w realu przychodzi mi czasami podróżować "rasowym koniem" zakupionym przez męża za 1500 zł (który pozwala mi na ćwiczenie bicepsów podczas ruszania), za to wypielęgnowanym i kochanym przez męża tak jak niektórzy kochać i pielegnować mają w zwyczaju te zakupione za 70 000 zł i więcej.
Nadto, z jednej "elitarności" dopiero co wyszłam bez najmniejszego żalu, bo problem nie dotyczył tu "chowania przed światem" tego "mojego dziecka" tylko był podyktowany zwykłym pragmatyzmem, a ty ot tak szast- prast, chciałbyś mnie wpędzić w drugą pisząc, że widzisz mnie na jednośladzie za 70 000.zł. :))
Pozdrawiam i zmykam ( póki co) do życia.
Wklejam, by było w duchu powszechności ( w kontrze do elitarności). Przy okazji tej lektury moi antypatycy łatwiej będą mogli zrozumieć moje niewzruszenie ich wylanymi tutaj "emocjami" związanymi z moją osobą. :))
Z nauk duchowych św. Doroteusza, opata
(Nauka 13, 2-3)
Złudny pokój duszy
Ten, kto samego siebie oskarża, ilekroć spotka się z przeciwnością, krzywdą, zniewagą czy jakimkolwiek innym utrapieniem, przyjmuje wszystko pogodnie, wszystko uważa za słuszne i w najmniejszym stopniu nie doznaje niepokoju. Czyż może być coś bardziej spokojnego ponad takiego człowieka?
Ktoś jednak mógłby powiedzieć: "Jakże mogę siebie samego oskarżać, skoro mój brat postępuje ze mną niesprawiedliwie, mimo iż, jak stwierdzam, nie dałem żadnego powodu?"
Otóż jeśli ktoś przejęty bojaźnią Bożą zbada sam siebie, zauważy na pewno, iż w rzeczywistości dał powód czynem, słowem lub zachowaniem. Jeśli zaś stwierdzi, iż w żadnej z tych spraw nie dał powodu, zapewne wyrządził przykrość kiedy indziej, w tej lub w innej sprawie, bądź wreszcie zawinił wobec kogoś zupełnie innego. Toteż z tego powodu, lub nawet z powodu innych jeszcze przewinień ponosi teraz zasłużoną karę.
Może się też zdarzyć, że ktoś zachowujący - jak sam mniema - zupełny spokój i skupienie, czuje się dotknięty obraźliwym słowem brata. Sądzi zatem, iż słusznie gniewa się mówiąc: Gdyby nie przyszedł, nie ubliżył mi i nie rozgniewał, nie popełniłbym grzechu.
Jest to oczywiście złudzenie i fałszywe rozumowanie. Czyż ten, kto wypowiedział kilka słów, rzeczywiście przyniósł niepokój i wzburzenie? On ujawnił to, co już było w człowieku, aby jeśli zechce, mógł czynić pokutę. Taki człowiek podobny jest do chleba pszennego, o pięknym wyglądzie, który po rozłamaniu ukazuje swe zepsucie. Sądził, iż jest pełen pokoju, ale wewnątrz kryły się namiętności, o których nie wiedział. Niech tylko przyjdzie brat i powie słowo, a natychmiast ujawnia się zepsucie i brud ukryty w sercu. Dlatego jeśli człowiek taki pragnie dostąpić miłosierdzia, niechaj żałuje, niech się oczyści, niech się udoskonali, a wtedy zobaczy, iż należy raczej dziękować bratu, który stał się powodem tak wielkiego pożytku.
Odtąd nie utrapią go żadne doświadczenia, ale im bardziej postąpi, tym mniej będzie je odczuwał. O ile bowiem dusza postępuje w doskonałości, o tyle staje się mocna i zdolna znosić wszelkie napotkane przeciwności."
Siup do góry...i to w trosce o wasze zbawienie.:))
Brawo Fela! Nareszcie zdjęłaś cenzurę ze swojego sztandarowego wątku. Wreszcie jest szansa na rzeczową dyskusję :)
Pozdrawiam
Z
Jam to, nie chwaląc się, sprawił”, ale zaczynam żałować, bo na ‘autostradzie’ już pojawili się dupni piraci drogowi.
Jeśli, Felice123, pędzisz na składaku, gdzieś tam po równoległej do autostrady drodze, to jednak przesiądź się na ten rower 70 0000+, bo cel, jako pierwszy, osiągnie jakiś alochtoniczny szajbus.
Nie podpuszczaj mnie (już) Magilla, bo i tak ci nie uwierzę. ..(niech będzie na drugą nóżkę Onufrego)..."że czego ci cudza gęba do ucha nie powie, tego ci własny dowcip nie podszepnie."
Radź sobie, skoro chciałeś. Ja wiem z doświadczenia i dzięki mądrości Św. Pawła, że wiara rodzi się ze słuchania, a nie kłapania dziobem. Nie pretenduję do załapania się do czołówki peletonu, bo wg. naszej wiary, w domu naszego Ojca w niebie jest mieszkań wiele. Niech się martwią Świadkowie Jehowy by się załapać do grona 144 000 sprawiedliwych.
Jeśli masz ochotę ścigać się z "szajbusami" wdepnij w pedał gazu. Ja, choć lubię szybko, to na drodze do wiary wolę poruszać się rowerem...nie dla niego autostrada. Z highway'u to prosto do piekła się trafia. Do nieba to wiesz, waską bramą się wchodzi/ wjeżdża. :))
Dziewczyno, tobie to już nawet lobotomia nie pomoże.
Najlepszym rozwiązaniem dla tej ... jest ponowne zamknięcie wątku. Niech się kiszą w świętym sosie.
Nie wiem po co otworzyła temat chyba tylko po to żeby później płakać na forum że ludzie wyrażają opinie o niej i jej wywodach. Przeczytałem kilka postów w tym wątku ale to jest jakaś makabra. Grafomanii pełno a sensu niewiele.
Felice skoro z Ciebie taka rowerzystka to może jakaś wspólna trasa 100km? Co Ty na to może być po drodze Kałków :)
Obawiam się Gościu z 21:43, że w tych ‘dobrych zawodach’ (2 Tm 4, 7), w których Felice123 występuje (choć jeszcze biegu nie ukończyła i nie wiadomo, czy wiary ustrzegła - jak my wszyscy), możesz nie mieć najmniejszych szans. Nawet na 100 metrów.
Ale napnij bicepsy i udowodnij, że się mylę.
100 km na rowerze.