Detektywa to z ciebie nie będzie. Czerpię z przynależności do wyimaginowanej przez ciebie sekty takie same zyski jak ty ze sprzedaży kóz z nosa. Więc?
Ale się ciemniak12 pulta przyparty do muru po raz kolejny. Wczoraj go Kasandra zlikwidowała do poziomu zero totalne udowadniając mu, że nic nie wie na temat religii, a dzisiaj leży na glebie znowu. Klękaj i módl się FELICE po tych grzechach, którymi szastasz broniąc się nieudolnie. Gdzie twoja świętojebliwość? ;-)
Qrwa, ciebie to trzeba leczyć i to od jutra. I żeby nie było - ciemniaka nie trawię (on mnie też).
"DZIĘKI DŁUGOLETNIEJ WPRAWIE SAM SIEBIE NIE TRAWIĘ" J.Sztaudynger. Jakby ciebie znał.
Trollem jesteś etatowym, czy tylko jak nikt nie chce z tobą gadać (24/7)?
Dzięki za komplement. Ty się starasz tyle lat być trollem, ale jesteś za głupi i nic ci z tego nie wychodzi, choć tworzysz tysiące wątków i milionami nicków się posługujesz, to nadal brak sukcesów. Może daj sobie spokój i wróć do pracy na roli w swojej rodzinnej wsi?
Jesteś głupszy niż myślałem, dlatego nikt nie weźmie cię na poważnie. Z mojej strony to wszystko, bo nie będę tracił czasu na jakiegoś no-life'a.
P.S. Od urodzenia mieszkam w mieście, gimbusie.
Co tak zamilkłeś nagle CIEMNIAKU12 i inne twory twojej schizofrenicznej wyobraźni?????
Jehowcy zakręcą ci kurek z kasiorą, bo przegiąłeś z powodu zaburzeń psychicznych po nadmiarze krętactw w życiu i co zrobisz Ciemniaku? Gdzie się podziała twoja żona Felice? Nie istnieje?
Człowieku wzywaj pogotowie bo masz jakiś większy atak chyba.Samo nie przejdzie.
Nic nie ukryłem bo nie jestem tym za kogo mnie bierzesz gościu 18:29. Masz jakąś paranoję ? Wpis był trochę chamski bo musiałem się dostosować do Twojego poziomu. Radzę Ci jednak udać się do dobrego lekarza bo nie jest z Tobą najlepiej.
On już kilkanaście osób bierze za ciemniaka. Totalny świr z tego pryszcza.
Przepraszam za uwagę, ale uważam, że twoja wypowiedz ma bardzo despotyczny ton. Dyktujesz mi co mam robić, a czego robić już nie powinnam i co najważniejsze, oprócz nakazów i zakazów dodatkowo chcesz sterować moim zachowaniem pisząc jak mam się wypowiadać.
Skąd takie naleciałości ? Czy pracowałeś/pracujesz w służbach mundurowych, czy też to co wyżej jest efektem surowości obyczajów wyniesionych z domu, czy też nabytych na dkutek innych doświadczeń życiowych ?
Przypierasz mnie do muru, a ja nadal jestem wolnym człowiekiem, bo jestem chrześcijaninem i tylko Bóg skłania mnie bym padała na kolana i to tulko przed Nim.
Wszystko to co napisałeś odnośnie mojej wiary/ jej braku i gry z Jezusem Chrystusem, wybacz, ale świadczy o tym, że oceniasz zdarzenia przez pryzmat własnych doświadczeń albo też tylko najwyraźniej próbujesz sprowadzić wymianę zdań między nami do poziomu sporu.
Napisałam prawdę, jak weszłam na drogę wiary- a ty od razu, że "nie może być".
Otóż może. Ja, mimo, iż przyjęłam wszystkie sakramenty ( chrzest, komunię świętą, bierzmowanie i zawarłam przed z Bogiem związek małżeński) oraz pomimo uczęszczania na eucharystię oraz przystępowania do sakramentu pokuty ( nader rzadko, co prawda), wiary nie miałam. Mimo szczerych chęci bycia " dobrym" człowiekiem, było mi trudno w reakcjach z innymi okazać wyrozumiałość i cierpliwość. Było mi trudno wybaczać i akceptować innych takimi jakimi są oraz akceptować wszystkie fakty w moim życiu z pokorą i rozumną powściągliwością. Nie umiałam dostrzegać sensu w tym co mnie raniło albo godzić się na to czego sobie nie życzyłam. Wcale nie szukałam odpowiedzi na pewne zjawiska w mądrości Bożej. Mojego życia nie łączyłam z planem Bożym na nie. Po prostu, ja byłam tu, a Bóg był tam i łączności z nim nie poszukiwałam.
Do czasu. Tak jak kiedyś napisałam, Bóg dopuścił w moim życiu taki fakt, z którym pomimo całego swojego potencjału wielopłaszczyznowego sobie nie poradziłam. Dzisiaj jestem wdzięczna za tamto wydarzenie, bo dzięki niemu zaczęłam pytać dlaczego pewne rzeczy mnie dotykają, po co one są, i co mam przez Nie zweryfikować, jaki kierunek obrać. W tamtym, trudnym dla mnie okresie, w moim cierpieniu, z pomocą przyszło mi słowo Boże. Wiele ono mi wyjaśniło z tych rzeczy, które już wydarzyły się do tego momentu w moim życiu. Wyjaśniło mi na tyle skutecznie, że ja- człowiek. doceniając potęgę ludzkuegonrizumu- uznałam, je za prawdziwe/za logiczne.
Ale to słowo, szło dalej- ono powiedziało mi też wówczas, że ja mogę - już tu na ziemi doświadczyć wybawienia - doświadczyć życia szczęśliwego- doświadczyć tego raju, który będzie udziałem tych ludzi, którzy wierzą i do niego trafią po śmierci. I to właśnie miałam na myśli, pisząc, że postanowiłam sprawdzić , czy jest to prawdą. Po prostu zaczęłam słuchać tego słowa na tyle uważnie i często, że weszłam w końcu w jego codzienne rozważanie, czyli odnoszenie go do tego, co aktualnie dzieje się w moim życiu. Stosując się do tego, co zapisane jest w Bibbli, żyję życiem szczęśliwszym, niż wtedy, gdy tego nie robiłam. Streszczając, mogę powiedziec, że najważniejsze, co to szczęście determinuje, to miłość- ona jest najważniejsza. Jej kwintesencja zaś zawarta jest w przykazaniu miłości Boga oraz miłości bliźniego jak siebie samego. Powtarzam : jak siebie samego. Jeśli nie kochamy siebie, nie kochamy też I innych takimi jakimi są To, że odwracamy się od innych, gdy ci nas ranią, tak naprawdę oznacza, że nie widzimy się grzesznikami jakimi my też jesteśmy, tak jak i ci którzy nas ranią. Żeby kochać siebie i innych, trzeba poznać źródło prawdziwej miłości i z tego źródła zaczerpnąć, a potem brać pełnymi garściami. Bóg nie chce naszej zguby w trudnych doświadczeniach. On w tych doświadczeniach do nas krzyczy, byśmy się w końcu na Nim oparli i ufając mu zechcieli być prowadzeni jego ścieżkami, które z całą pewnością, uwzględniając fakty mojego życia- są drogami, po których idąc czujemy, że nasze życie , pomimo trudów jest do zniesienia, jest szczęśliwe.
Toteż widzisz, że to co napisałeś, na moim przykładzie prawdą nie jest. Z nikim w kości nie gram i moim pragnieniem jest pozostać na drodze wiary, na której , jako członek Kościoła rzymskokatolickiego, jestem. Ufam Bogu, że on dalej prowadził mnie będzie do siebie i że moje życie będzie na tyle szczęśliwe, na ile ja będę z nim współpracowała- współpracowała z łaską wiary w Niego.
Pozdrawiam
PS Rozważ proszę zmianę tonu swoich wypowiedzi, bo ja się na ciebie co prawda nie zamknęłam pomimo tego dyktatu i odpowiedziałam ci w zupełnej wolności na twój post , bo wiem, że tego chciał ode mnie Bóg, który popchnął cię do napisania tego postu posługując się twoimi złymi skłonnościami dotyczącymi despotycznego charakteru, I zrobił to po to tylko, bym ja mogła dać o Nim takie świadectwo, jaki wynika z tego mojego postu. Proszę cię o tę zmianę stylu zadawania pytań ze względu na ciebie i ludzi, którzy z tobą przebywają. Gdy ci się to uda, zobaczysz, że tak ty, jak i twoi bliscy będziecie szczęśliwsi
Ja powiem tyle tylko, że mnie bez Boga się to nie udawało, też miałam takie zapędy autorytarne.
Korekta: miało być "że ja - człowiek doceniający potęgę ludzkiego rozumu".
Zdając sobie ponadto sprawę, że zjawi się tu zaraz jakiś korektor to powiem, że wiem, że wyraz Biblii pisze się z dwoma " i" na końcu. I nawet jeśli zrobiłam to parę innych błędów to i tak wiem, ze pomimo tego Bóg , który mnie kocha, za to sądził mnie nie będzie, a skoro on mnie sądził za to nie będzie, to jakiekolwiek uwagi cenzorów są dla mnie bez większego znaczenia :))
Próbuje Ci tylko dać znać że takim wątkiem i jak teraz widzę SZTUCZNYM w każdym calu postępowaniem dajesz pożywkę ateistom którzy pewnie zajadając popcorn śmieją się z nas chrześcijan w niebogłosy.
"PAX PAX chrześcijany"
Jako osoba głęboko wierząca cierpię na tym i dużo osób w tym wątku cierpi. Bo lansujesz się naszym kosztem.
Na wstępie obrażasz mnie przy okazji pisząc o zaślepieniu a dzisiaj... dzisiaj to już tak pojechałaś jadem że aż mi głupio że pomyślałem że coś z twoją osobą dzielę.
Nie będę oceniać twojej "głębokiej wiary" tylko po tym co piszesz. Z całą zaś odpowiedzialnością napiszę, że tam gdzie jest głęboka wiara, nie ma despotyzmu, argumentów siły i nacisku w postaci wypowiadania się za innych. Ty wypowiadasz się za innych i stosujesz przy tym manipulacje, bo nie suedxusz w głowach i sercach wszystkich onych, którzy tu zaglądają dobrego wątku. Czyżbyś nie znał przypowieści o siewcy i ziarnach padających na różny grunt ? Czyż nie w słowie Bożym winna twoja " głęboka wiara" mieć swoje korzenie? Nawet jeśli znasz słowo Boże, to czemu tak reagujesz i czemu przede wszystkim nazywanie przeze mnie rzeczy po imieniu określasz tak- jak czynią to mniej bystrzy od Ciebie moi oponenci/ateiści - sączeniem jadu. Kupy się nie trzyma. Żegnam